bert04 napisał(a): Mam takie dziwne staromodne stanowisko, że każdy ma prawo do żenuy w prywatnym kręgu. Tam można pierdnąć, fiuta pokazać, czarną maskę na twarz założyć. Druga prywatna osoba może się poczuć urażona, może ewentualnie zaskarżyć o jakieś molestowania czy inne pierdoły. I tyle. W prywatnym gronie nawet drag queeny mogą sobie przy podłużnym stole siedzieć, i żadnemu niepoprawnemu politycznie prawakowi nic do tego. I symetrycznie dla progresywno poprawnego lewactwa.
Zgadzam się.
Cytat:Porównywać można wszystko. Nawet jabłka z gruszkami, wbrew powiedzeniu. Mamy już parę przykładów:
- parada żenuy i ścinania łbów na otwarcie, publiczna i kontrowersyjna, ale bez konsekwencji
- sprawę jednoznacznie kryminalną, choć zamkniętą, publicznie znaną, bez - dalszych - konsekwencji
- dziennikarza robiącego publicznie przyrównania ballady rockowej do ideologii / systemu. Wyrzucony
- dziennikarza robiącego publicznie uwagi na temat powodów kobiecego spóźniania. Uwagi seksistowskie, choć poziom obraźliwości homeopatyczny. Wyrzucony.
- prywatny wpis na prywatnym czacie. Ponoć nie on był powodem konsekwencji. Ale wtedy czemu śledztwo? Artykuł 196 w tęczowym wydaniu? Dżendery dorobiły się swojego Nowaka, który wyciąga prywatne sprawy na publiczne wokandy?
Ładnie wypisane. Zobaczymy co będzie następne :]

