Osiris napisał(a): Szczególnie interesujący jest ten fragment:
"Prawnicy kanoniści podkreślają więc, że w przypadku procesu kościelnego istotne jest to, kiedy ukształtowała się osobowość zaburzona. Ważny jest także poziom zaburzenia oraz wynikający z niego rozmiar stosowanej przemocy. Lekkie formy przemocy, nie będą istotne z punktu widzenia prawa kanonicznego"
Więc mamy oficjalne stanowisko Kościoła: jeśli mąż przywali żonie lekko, to nie będzie możliwości uwolnienia się od takiego psychopaty i uzyskania rozwodu.
Tu akurat błędnie interpretujesz. Instytucja „unieważnienia” opiera się de iure na udowodnieniu, że małżeństwo było od początku nieważne. Bo np. jedna strona nie wiedziała o chrobie drugiej strony, albo jedna strona była w ogóle niezdolna do małżeństwa. I w tej wykładni — jeśli dowiedziemy, że któryś z małżonków był psychopatą, to nieważność można orzec. Ale sam fakt, że ktoś coś zrobił już po zawarciu małżeństwa taką podstawą nie może być. Co więcej — jeśli mąż zachoruje po zawarciu małżeństwa — też nie będzie to podstawa.
Tak — jest to głupkowate, ale akurat ten przypadek ciężko jest podciągnąć pod narrację „wolno bić kobietę lekko”.
