lumberjack napisał(a): Gdyby bycie transem było normalne to by se trans chciał żyć w takiej postaci w jakiej życie zaczął czyli np. psychika/natura faceta, a ciało kobiety.Z definicji trans to taka osoba, która identyfikuje się z inną płcią, niż przypisana przy urodzeniu. Odczuwanie dysforii związanej z własnym ciałem, czy dążenie do medycznej tranzycji nie jest warunkiem koniecznym bycia transem. Więc nie — nie każdy trans dąży do tranzycji medycznej.
Trans jednak nie uważa tego stanu za normalny i pożądany i dąży do tranzycji (operacji chirurgicznych i terapii hormonalnych), która to pomoże mu w osiągnięciu stanu normalności czyli natury faceta w ciele faceta.
Natomiast społeczna nagonka na osoby transpłciowe stawia im sprzeczne wymagania. Bo z jednej strony opluwa się osoby, które wyglądają nie tak, jak się wymaga i czasem stawia warunki fizycznej tranzycji; z drugiej strony zaś — określa się tranzycję jako „okaleczanie” itp. Czyli czego by osoba transpłciowa nie zrobiła — zawsze będzie za coś tam jebana.
Cytat:Prawdziwych katolików jest niewielka ilość.Masz jakieś dane na ten temat? Jakieś obiektywne kryteria? Koncepcji „Prawdziwych wyznawców religii” dotyczy jeszcze silniej problem, który dotyczy „prawdziwych przedstawicieli płci”. Im bardziej zgłębiamy temat, tym silniej przekonujemy się, że autoidentyfikacja jest jedynym sensownym kryterium.
