DziadBorowy napisał(a): No wiem, że żrecie. Dla mnie właśnie z przyczyn tego, że nie ma różnicy między świnią a psem jedzenie tak jednego jak i drugiego jest równie nieakceptowalne. Zwłaszcza, gdy wynika tylko z wygody i chęci zapewnienia sobie przyjemności. A już zupełnie nie rozumiem kogoś kto w pełni zdaje sobie sprawę, że taka świnia odczuwa te same emocje co pies a mimo to zjada jej mięso, bo większość mięsożerców jednak ten fakt wypiera ze świadomości.
Zdaję sobie w pełni sprawę z emocji odczuwanych przez zwierzęta hodowlane. Niemniej jadam mięso choć niewiele. Wystarczy, że wiem co jadali homo sapiens w przeszłości, a przyjemność, a nawet potrzeba jedzenia mięsa są dla mnie zrozumiałe. Jak i to, że hodowla zwierząt zapewniła im (zwierzętom) wielki sukces reprodukcyjny za cenę często niemożności funkcjonowania bez ingerencji człowieka. Przyszłość pokaże czy to zapewni im sukces ewolucyjny. Nieakceptowalne są dla mnie jedynie złe ich traktowanie i okrutne połączone z długim cierpieniem formy uboju. To jest dla mnie wstrętne.
DziadBorowy napisał(a): Tylko, że to co ja osobiście sądzę to moja sprawa, a mamy tu jeszcze jeden bardzo istotny czynnik. Mianowicie w naszej kulturze istnieje dość silny podział na zwierzęta użytkowe i zwierzęta do towarzystwa. I na jedzenie tych drugich, ze szczególnym uwzględnieniem psów istnieje dość silne tabu kulturowe jak słusznie Hans zauważył.
Ten podział istnieje w większości kultur. Tylko zwierzęta się czasem zmieniają.
DziadBorowy napisał(a): Mięso ośmiornicy jest akurat wyśmienite. Niestety ośmiornice są na tyle inteligentnymi zwierzętami, że również bym ich już nie zjadł. Z dużymi obawami patrzę na badania na najnowsze temat emocjonalności i inteligencji ryb, bo ze śledzi ciężko będzie mi zrezygnować.
Ten problem jest akurat technicznie i moralnie do rozwiązania. Zegar biologiczny ośmiornicy po procesie rozmnażania włącza proces prowadzący do śmierci przez zmiany w układzie pokarmowym. Wystarczy odpowiednio humanitarna hodowla i uśmiercanie je w odpowiednim okienku czasowym. Dla nich po rozmnażaniu i tak nie ma ratunku. Czy dla Dziada Borowego byłoby to akceptowalne? Ze śledzi nie zrezygnuję nigdy.


