Slup napisał(a): Jeśli kogoś razi, że w nazwie tej formy ideowej występuje słowo "teizm", to proszę sobie tę nazwę zamienić na cokolwiek innego – jest mi to obojętne.
Ale gdzie ja pisałem, że razi mnie nazwa? Nie razi mnie sama nazwa. Nie razi mnie też np. einsteinowski panteizm, który funkcjonalnie sprowadza się do poetyckiego określania praw rządzących Wszechświatem mianem Boga. Ów „teizm klasyczny” razi mnie nie ze względu na nazwę, ale ze względu na funkcję, co przedstawiłem.
Cytat:Nie potrafię z tym niestety dyskutować. Nie mogę przecież odnosić się do twierdzeń, które podajesz bez żadnego uzasadnienia.
No nie. Jeśli ktoś twierdzi, że coś jest nieprzydatne, to nie spoczywa na tej osobie żaden ciężar dowodu. Nie możemy przecież oczekiwać od tej osoby, że przedstawi wszystkie hipotetyczne przydatności i dla każdej wykaże fałszywość. Ciężar dowodu spoczywa na tym, kto twierdzi, że dana rzecz jest przydatna i wystarczy, aby jedną przydatność wykazała.
Cytat:W tym wypadku to nie jest kwestia przydatności. Jest to konsekwencja teorii.
Ale przecież teoria też ma jakąś funkcję. Jej celem jest wyjaśnianie obserwacji. Natomiast „teizm klasyczny” niczego nie wyjaśnia. Jeśli odrzucimy wiarę, to nie jest nam „teizm klasyczny” potrzeby do niczego.
Cytat:Mogę podać kilka przykładów, w których wypowiedź "X jest tożsamy z pewnym swoim aktem lub wytworem" wydaje się nie tylko sensowna, ale też prawdziwa.
No to je podaj. Bo przykład czegoś, co się „samo odtwarza” nie pasuje (to coś nie jest owym odtwarzaniem)
Cytat:Nie jestem psychologiem. Mam jednak wrażenie, że projektujesz na innych (w tym wypadku na mnie) swoje doświadczenia i przeżycia związane z okresem, gdy byłeś człowiekiem wierzącym.
Naturalnym dla człowieka jest zakładanie, że inni ludzie mają podobne przeżycia wewnętrzne co on. Jest to oczywiście filozoficznie mocno kłopotliwe, ale ultraprzydatne (jeśli założę, że osoba wykonująca grymas bólu czuje to samo co ja, gdy wykonuję grymas bólu, to jest to bardzo dobra wskazówka dla mojego działania). No więc tak — jeśli widzę teistę, który swoją wiarę stara się uzasadnić filozoficznie, to zakładam, że w jego głowie dzieją się procesy podobne do tych, które działy się w mojej, gdy ja moją wiarę uzasadniałem filozoficznie. I dopóki nie dostanę przesłanki, że jest inaczej, będę przy tym obstawał.