Jeszcze jedna uwaga w kwestii rozpoznawania Bożego natchnienia po tym, że ktoś mierny stworzył coś wybitnego. To przecież subiektywna ocena, co jest mierne, a co wybitne. Z Twórczości Led Zeppelin wielu za wybitny utwór uznaje tylko "Schody do nieba", reszta zdecydowanie im się nie podoba. (Może jeszcze spodobało by im się „All My Love”, gdyby znali ten utwór.) Gerry Rafferty postrzegany jest jako twórca jednego przeboju, "Baker Street", a przecież są fani całej jego twórczości. Gdyby ktoś lubiący z twórczości King Crimson tylko "Epitafium" (a są tacy, być może nie znają "Matte Kudasai") miał oceniać ten zespół, to musiałby stwierdzić, że "Epitafium" to wynik Bożego natchnienia, reszta to błądzenie we mgle szarpidrutów, z których każdy gra co chce. Podobnie pomyśleliby o Zappie i powiedzieliby, że ewentualnie "Bobby Brown" został natchniony, reszty nie da się słuchać. Według niektórych Santana został natchniony tylko w pierwszej części "Europy".
Jeszcze słowo o wyjątkowości monoteizmu Izraelitów. Czyż nie był czymś wyjątkowym ateizm niektórych myślicieli w starożytności (np. Diagoras z Melos)? Jego też Bóg natchnął?
Jeszcze słowo o wyjątkowości monoteizmu Izraelitów. Czyż nie był czymś wyjątkowym ateizm niektórych myślicieli w starożytności (np. Diagoras z Melos)? Jego też Bóg natchnął?

