Slup napisał(a):(B) Brak cierpienia jest czymś dobrym. Brak przyjemności jest czymś neutralnym.A moim zdaniem to są wręcz zdania równoważne, więc koniunkcja jest zbędna.
(E) Śmierć nas nie dotyczy, bo gdy jest śmierć, to nas już nie ma.
[...] Twój wniosek promortalistyczny wymaga przyjęcia koniunkcji (B) i (E)
[...] bo z ich założeń nie wynika ten wniosek promortalistyczny
Oczywiście te zdania mają dość uproszczoną formę i można je różnie interpretować.
Slup napisał(a):Nie jest intuicyjne jasne, dlaczego Betanar zakłada, że brak przyjemności jest czymś neutralnymMożna to też rozpatrywać dwuwartościowo jako dobro kontra zło. Trudno powiedzieć, które podejście jest sensowniejsze (dwu- czy trójwartościowe), ale wniosek ostateczny jest taki sam.
Krótko mówiąc, złe jest to i tylko to, co kreuje sfrustrowaną potrzebę. Dopełnienie tego jest dobrem.
Zło := Istnieje taki X, że X ma sfrustrowaną potrzebę
Dobro := Nie istnieje taki X, że X ma sfrustrowaną potrzebę
I jest to bardzo intuicyjne.
Zauważ, że w przypadku "Dobra" nie jest wymagane, żeby X nie istniał. Wymagane jest, żeby nie istniał X taki, że X ma sfrustrowaną potrzebę. Czy to się zrealizuje w postaci wiecznie radosnego istniejącego X, czy w postaci nieistniejącego X, to jest bez znaczenia.
I tylko to ma sens. Nie ma sensu tego definiować jako:
Zło := Nie istnieje taki X, że X jest radosny
Dobro := Istnieje taki X, że X jest radosny
bo wtedy musiałbyś uznać, że sensowne jest generowanie jak największej liczby potrzeb tylko po to, żeby móc je spełniać.
Podejście zaznaczone na czerwono można określić jako rodzaj zespołu Münchhausena.
Wychodząc poza grunt hedonizmu i przekładając to na ogólną regułę moralną, może powiedzieć, że są tylko dwie drogi:
1. albo najlepiej jest, żeby istniało zero istot - należy wszystkich zabić
2. albo najlepiej jest, żeby istniało nieskończenie wiele radosnych istot - należy wypchać cały Wszechświat radosnymi robotami
Slup napisał(a):Można też przeciwko Epikurowi argumentować, że śmierć jest często procesem, a nie wydarzeniem bezwymiarowym czasowo i w związku z tym, jak najbardziej nas dotyczy.Tu nie rozmawiamy o umieraniu, ale o śmierci. Umieranie nas dotyczy. Śmierć nie.
Slup napisał(a):Nie chodzi o to, żeby poglądy filozoficzne pokrywały się w każdym przypadku i bez żadnego wyjątku z praktyką życiową, ale o to, żeby co do zasady istniała możliwość, że mogą się z nią pokryć.Jiwoon Hwang popełnił samobójstwo. Philipp Mainländer też popełnił samobójstwo. Jak widać można.
A że nie zrobili tego od razu, to wynika z natury człowieka. Pająków też ludzie nie przestają się bać od razu.
Jednak skoro tak myślisz, to musisz też myśleć identycznie o solipsyzmie: że solipsyzm jest fałszywą koncepcją, ponieważ co do zasady nie ma możliwości praktykować w życiu poglądy solipsystyczne.
Ta niemożliwość jednak nie wynika z fałszywości solipsyzmu, ale z natury ludzkiej.
Slup napisał(a):Poglądy promortalistyczne nie mogą się (nawet co do zasady) pokryć się z jakąkolwiek praktyką życiową.j.w.
Mówisz, że gdyby istniał "atomowy guzik", którego naciśnięcie w ułamku sekundy wysadza całą planetę zabijając wszelkie życie na niej, to nie jest możliwe, żeby znalazł się taki człowiek, który by go nacisnął, zdając sobie sprawę z tego, do czego ten guzik służy?
zefciu napisał(a):Nie wiem, co masz teraz na myśli. Przeczytaj co odpisałem do Slupa, to może tam znajdziesz odpowiedź, ale nie gwarantuję.max99 napisał(a): Idąc Twoją drogą, lepiej poddać się operacji pod znieczuleniem miejscowym, niż pod znieczuleniem ogólnym, ponieważ pod znieczuleniem ogólnym nie jest się świadomym faktu, że się nie odczuwa bólu, a więc znieczulenie miejscowe jest lepsze, bo umożliwia Ci doświadczenie braku bólu, czego znieczulenie ogólne nie umożliwia.Wyżej nie porównywałeś świadomego braku cierpienia z nieświadomym brakiem cierpienia. Twoja generalizacja mówiła o „dobrze” vs „źle”. W tym porównaniu każde szczęście jest „dobrze”.
Zauważ jeszcze jedną ciekawą rzecz.
Nieistnienie z racji tego, że nie może być doznawane, ma subiektywny czas trwania wynoszący dokładnie zero.
Można więc powiedzieć, że pomiędzy każdą chwilą Twojego samoświadomego istnienia, nie istniejesz przez nieokreśloną ilość czasu - być może bardzo długo, ale nie możesz sobie z tego zdawać sprawy.
Jeśli uznać, że nieistnienie jest gorsze od istnienia, to powinieneś zacząć teraz panikować, bo za sekundę możesz przestać istnieć na milion lat, po czym się nagle odmrozić i kontynuować dalej świadomą egzystencję cały czas mając wrażenie, że minęła dopiero sekunda. Jednak jeśli nieistnienie faktycznie jest gorsze od istnienia, to ten milion lat braku egzystencji powinien zacząć Cię martwić.
