Socjopapa napisał(a): A kto Twoim zdaniem definiuje politykę firmy pt.: "defend", "depose" itd., jeśli nie prezes?
Akcjonariusze, rady nadzorcze, tego typu anonimowe gremia. Prezesi dostają bonusy za zwiększanie zysków. A zostają zwalniani za ich brak. Jeżeli następny prezes nie dostarczy oczekiwanej dywidendy, zostanie wymieniony.
Cytat:A jeśli nowy prezes, albo prezes z innej spółki, ma świadomość, że poprzednik forsujący taką politykę trafił do piachu, to zasadnie może się obawiać tego samego jeśli będzie forsował podobną politykę.
Każdy człowiek prowadzi kalkulację ryzyka i zysków. Ciągle jeszcze szansa na zamordowanie to, na dzień dzisiejszy, 1/50.000. W przypadku przykładowo prezydenta USA to jest szansa 4/45. I tu nie uwzględniam prób zamachów, bo to by było 17/45. A jeszcze nie słyszałem, żeby jakiś prezio myślał "Motyla noga i kurcze pióro, może powinienem jednak przywrócić niewolnictwo, jeżeli mam się wystawiać na niebezpieczeństwo zamachów w teatrach".
Cytat:Przecież tak działają wszystkie państwowe działania "prewencyjne", które mają w założeniu wystraszyć. Oczywiście, nie wiem czy prezesi się wystarczająco wystraszyli albo wystraszą, ale wykluczyć tego też nie mogę.
Gdyby mechanizmy działały, to by przestępstw nie było. I chyba z porównania statystyk kryminalnych USA i Europy widać, że samym wystraszaniem to się daleko nie zajedzie. Kalkulacja ryzyka i zysków to część naszej natury, ale zakładam, że osoba zostająca CEO tego typu instytucji już przeszła przez parę odsiewów. Nigdy by tam nie doszła, gdyby najpierw nie dbała o portfel swój, potem firmy, a dopiero daleko w tyle gdzieś o dobro ubezpieczonych. Osoba o innej naturze zostaje pracownikiem społecznym.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Koh 3:1-8 (edycje własne)
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!

