max99 napisał(a): Ja jednak nie rozumiem nadal, co masz na myśli przez "co do zasady".Promortalista oczywiście może popełnić samobójstwo. Jednak wciąż nie uzgodni to jego poglądów z praktyką życiową. Gdy promortalista przestaje istnieć, to tym samym nie istnieją już człony, które miały zostać uzgodnione. Gdy natomiast istnieje (nawet jeśli planuje samobójstwo), to jego doktryna wymaga nieistnienia, a zatem nie ma zgodności.
Mówisz, że jest fizycznie niemożliwe, żeby promortalista popełnił samobójstwo? Nadal nie rozumiem, o co Ci chodzi. Wybacz.
Inaczej jest z kimś, kto uważa, że przy wyborze znajomych powinno się przedkładać charakter i przymioty wewnętrzne ponad wygląd. Tutaj nie ma żadnej logicznej przeszkody, żeby ten pogląd mógł być uzgodniony z praktyką życiową. Mogą być inne przeszkody (np. hipokryzja, trudny do opanowania pociąg seksualny do atrakcyjnych osób), ale co do zasady jest to możliwe.
Cytat:Pozornie wydawać by się mogło, że masz rację, jednak nie o to mi chodziło.
[...]
Jednak ja się nie upieram przy takim sformułowaniu, do jakiego się odniosłeś.
Można też powiedzieć, że złe jest to i tylko to, co jest potrzebą. Dopełnienie tego jest dobrem.
Mam nadzieję, że takie ujęcie pozostawia mniej pola do nieporozumienia. Uwzględnia ono też pleonazm, o którym pisałem wcześniej.
Myślę, że i to sformułowanie prowadzi do wniosków, których nie jesteś gotów zaakceptować. Proponuję, żebyś przyjął następujące definicje:
Złe jest to i tylko to, co jest potrzebą i czego skutkiem jest potrzeba. Dopełnienie tego jest dobrem.
Jednak osobiście nie widzę przekonujących powodów do przyjęcia takich definicji. Wydają mi się tak samo arbitralne, jak inne podobne próby zdefiniowania dobra i zła.
Odniosę się jeszcze do tego, co pisałeś na temat deontologii i konsekwencjalizmu.
Cytat:Toż to czysta deontologia, która w swej naturze jest mocno subiektywna. Pewnie nie bez powodu deontologia nazywana była "etyką prywatną".Spór między deontologizmem i konsekwencjalizmem nie polega on na tym, że deontologizm dokonuje wartościowań, a konsekwencjalizm tego nie robi. Oba poglądy przyjmują pewne wartości i często są to wartości bardzo zbliżone. Różnica leży w innym miejscu. Deontologizm ocenia działania ze względu na przyczyny. Konsekwecjalizm natomiast przykłada wartości do skutków działań i na tej podstawie stwierdza, które działania są etycznie dobre.
Są to wartości przyjmowane arbitralnie [...]
Konsekwencjalizm jest dużo bardziej przekonujący, bo można go ogarnąć obiektywnie
Może najłatwiej pokazać to na przykładzie. Zarówno konsekwencjalista jak i deontolog mogą zgadzać się, co do tego, że w zasadzie nie należy krzywdzić ludzi. Załóżmy teraz, że ktoś popchnął osobę przechodzącą przez jezdnię. Przyjmijmy też, że dzięki temu ta osoba uniknęła zderzenia z nadjeżdżającym pojazdem. W tym momencie dla konsekwencjalisty sprawa jest jasna: popychający uczynił dobrze, bo zredukował ból, ludzką krzywdę itd. Zwolennik deontologizmu jednak nie ma takiej pewności. Dla niego istotne jest, czy popychający działał z tego powodu, że widział zbliżający się pojazd i chciał popychanego uratować, czy może dlatego, że lubi popychać przypadkowych ludzi, bo np. sprawia mu przyjemność zadawanie ludziom bólu. To z tego powodu deontologizm jest nazywany etyką prywatną – ważne są przyczyny i intencje danych działań, a one zazwyczaj nie są publicznie dostępne.
Cytat:Nie bardzo rozumiem. Na jakich decyzjach ufundowane jest poznanie naukowe?
Poznanie jest ugruntowane w aksjologii. W naszym poznaniu nieustannie oceniamy i hierarchizujemy argumenty, rozumowania, sądy itd. Procedura ta polega na odnoszeniu tych operacji do pewnych kryteriów lub norm, które możemy nazywać normami teoriopoznawczymi. Norm tych nie da się uzasadnić. To byłoby błędne koło, bo to one stanowią probierz słuszności każdego uzasadnienia. Możemy tylko je przyjąć lub odrzucić (typowa decyzja aksjologiczna). Rezygnując z nich zaprzeczamy wszystkiemu, co nazywany racjonalnością i obiektywnością. W dodatku – podobnie jak w przypadku "zwykłych" norm etycznych – nawet jeśli je przyjmujemy, to nasze uzasadnienia i rozumowania często od nich odbiegają.
Przyjąłeś promortalizm, bo ten pogląd wydawał Ci się słuszny. Prowadzisz na ten temat dyskusję i ważysz rozmaite argumenty. Masz więc potrzebę podporządkowywania się normom teoriopoznawczym tj. uzgadniania z nimi swoich przekonań. Skoro potrzeby są złe, to może powinieneś dać sobie spokój. A może wcale nie są takie złe?

