Cytat:Jeśli to ma być zarzut wobec tej doktryny, to zakłada on, że życie jest konieczne, aby jakakolwiek doktryna mogła być słuszna. Innymi słowy zakłada słuszność życia - bo bez życia nie można uzgodnić żadnej doktryny z praktyką życiową. A to, że życie jest słuszne, osoba odpierająca tę doktrynę ma przecież właśnie udowodnić.
Moim celem było wykazanie, że przyjmowany przez Ciebie pogląd jest niezgodny z podaną wyżej doktryną metafilozoficzną. Wcześniej się z tym niezgadzałeś. Teraz mam wrażenie, że wreszcie osiagnęliśmy zgodność.
Nie trzeba odpierać Twojej doktryny. Można przyjąć wobec niej postawę sceptyczną, ale nie dokonywać (przynajmniej w tej dyskusji) żadnych rozstrzygnięć. Myślę, że na Tobie spoczywa ciężar uzasadnienia promortalizmu. Fakt, że jego przyjęcie wymusza radykalną niezgodność praktyki życiowej i uznawanych poglądów teoretycznych, oraz brak spójnych argumentów na jego rzecz (o czym pisałem i będę szerzej pisał niżej) budzą podejrzenia, że być może główną motywacją do jego przyjęcia są czynniki pozamerytoryczne np. Twoja sytuacja emocjonalna lub psychofizyczna.
Cytat:Zauważ, że eutanazja chorych i bardzo cierpiących jest szczególnym przypadkiem doktryny promortalistycznej i wszystko, co tu napisałeś, odnosiłoby się identycznie również i do eutanazji.
Nie mogę się z tym zgodzić. Masz rację, że promortalizm implikuje akceptację eutanazji. Jednak nie oznacza to, że akceptowanie eutanazji jest szczególnym przypadkiem doktryny promortalistycznej. Analogicznie mógłbyś powiedzieć, że skoro bycie kwadratem implikuje bycie prostokątem, to prostokąt jest szczególnym przypadkiem kwadratu. Wręcz przeciwnie, to kwadrat jest szczególnego rodzaju prostokątem. Tak samo promortalista jest szczególnym (bardzo radykalnym) przypadkiem zwolennika eutanazji.
Myślę, że eutanazja jest do pogodzenia z podaną przeze mnie dyrektywą. Dana osoba może uznać, że eutanazja jest dobrym rozwiązaniem w obliczu ledwie wykrytej nieuleczalnej choroby, która w przyszłości stanie się bardzo bolesna i odbierze wszelką radość z życia. Następnie może tę eutanazję zaplanować i się jej poddać. Nie ma tutaj (co do zasady) żadnej niezgodności między poglądem i praktyką życiową.
Cytat:Jednak tutaj to, czego skutkiem jest potrzeba, będzie złe wyłącznie z powodu faktu, że skutkiem tego jest potrzeba. A więc koniec końców to potrzeba jest zła. Uważam więc, że część "i czego skutkiem jest potrzeba" jest tutaj nadmiarowa. Jedynie skutek w postaci potrzeby powoduje, że to, czego potrzeba jest skutkiem, jest złe. A więc dalej wszystko sprowadza się do potrzeby.
Napisałeś wyżej
Cytat:Można też powiedzieć, że złe jest to i tylko to, co jest potrzebą. Dopełnienie tego jest dobrem.Zgodzisz się zapewne, że proces życiowy jest przyczyną potrzeb. Proces życiowy nie jest potrzebą. Jest złożonym biologicznym zjawiskiem. Skoro uważasz, że tylko potrzeby są złe zaś i ich dopełnienie jest dobre, to z przyjętej przez Ciebie definicji wynika, że proces życiowy jest dobry. Z racji, że nie jest to wniosek, który chciałeś uzyskać, zaproponowałem taką modyfikację Twojej definicji, żeby ten wniosek z niej nie wynikał.
Cytat:Nigdzie nie napisałem, że konsekwencjalizm nie dokonuje wartościowań. Napisałem jedynie, że robi to obiektywnie. Oczywiście mimo że obiektywnie, to nadal może to robić w różny sposób, więc może wcale aż takie obiektywne to nie jest (pytanie: które konsekwencje są złe, a które dobre)... Tak czy owak, zdecydowanie bardziej obiektywne niż deontologia.
Konsekwencjalista i deontolog mogą przecież wyznawać ten sam system wartości.
Znowu posłużę się przykładem. Weźmy dwóch antynatalistów: konsekwencjonalistę i deontologa. Następnie załóżmy, że dowiadują się oni, że pewna para uprawiała seks i skutkiem jest ciąża. Z punktu widzenia konsekwencjalisty, który analizuje tylko skutki, ten stosunek seksualny był złem. Deontolog chce w takiej sytuacji wiedzieć, czy faktycznie chcieli doprowadzić do poczęcia, czy starali się zabezpieczyć przed ciążą itd. Dopiero, gdy pozna te informacje, będzie w stanie orzec, w jakim stopniu ich stosunek był wykroczeniem moralnym (jeśli stosowali antykoncepcję będzie patrzył na ich działanie w bardziej przychylny sposób). W omawianym przykładzie deontolog i konsekwencjalista wyznają ten sam system wartości. Jak więc można twierdzić, że wartości jednego są bardziej obiektywne niż drugiego?
Cytat:Nie ma działań bezinteresownych. Esencją świadomego istnienia jest zaspokajanie swoich i tylko swoich potrzeb. A to wprost prowadzi do promortalizmu, gdyż zaprzestanie swojego istnienia zaspokaja wszystkie potrzeby - z potrzebą istnienia włącznie.
Weźmy zdanie:
(1) Nieistnienie zaspokaja wszystkie potrzeby.
Z tego zdania wynika, że
(2) Nieistnienie zaspokaja głód.
Teraz weźmy zdanie
(3) Posiłek zaspokaja głód.
Czy w zdaniach (2) i (3) czasownik "zaspokaja" występuje w tym samym znaczeniu? Mnie się wydaje, że w (2) jest to znaczenie inne niż właściwe. Natomiast w zdaniu (3) ten czasownik jest użyty w swoim właściwym znaczeniu. Można ten zarzut sformalizować. Zdanie (3) daje się zapisać za pomocą symboliki logicznej następująco.
[latex]\forall_x\,\left(p(x)\,\Rightarrow\,zg(x)\right)[/latex]
gdzie [latex]p[/latex] oznacza predykat "jest posiłkiem" zaś [latex]zg[/latex] oznacza predykat "zaspokaja głód". Natomiast zdania (2) nie da się przełożyć na język symboliki logicznej (Frege). Zatem niektórych Twoich tez nie da się wyrazić w w jeżyku współczesnej symboliki logicznej, a to silny argument za tym, że są to tylko pozorne zdania tj. gramatycznie poprawne wyrażenia językowe, które są pozbawione jakiegokolwiek znaczenia.
Można też inaczej. Niezłą definicją zaspokojenia głodu jest następujące zdanie.
(4) Zaspokojenie głodu jest dostarczeniem organizmowi wartości odżywczych.
Ze zdań (2) i (4) wynika, że
(5) Nieistnienie dostarcza organizmowi wartości odżywczych.
Zdanie (5) jest w najlepszym razie fałszywe. Nieistnienie niczego nie może dostarczyć organizmowi.

