max99 napisał(a): Nie wiem, do jakiej "doktryny metafilozoficznej" się odnosisz. Ja zdania w żadnej sprawie nie zmieniłem - co najwyżej mogło dojść do jakiegoś nieporozumienia.Chodziło mi nie o doktrynę tylko o dyrektywę metafilozoficzną.
Konkretnie o tę, która głosi, że system tez, które przyjmuje się teoretycznie, powinien co do zasady mieć zastosowanie w sferze praktycznej tzn. do własnego życia.
Cytat:Promortalista, który na nic strasznego (strasznego w powszechnym rozumieniu) nie choruje, też może sobie uznać, że samobójstwo jest dobrym rozwiązaniem w obliczu przyszłych dolegliwości - na przykład konieczności wyniesienia śmieci lub ogolenia gęby, które to czynności nie należą do radosnych i są przyczyną dyskomfortu (bez względu na to jak silny jest ten dyskomfort - jest to dyskomfort, nawet jeśli sprowadza się jedynie do myśli w rodzaju "ojeny, nie chce mi sie"). Następnie może to samobójstwo zaplanować i je wykonać. Nie ma więc tutaj również (co do takiej samej zasady) żadnej niezgodności między poglądem i praktyką życiową.Rzecz w tym, że promortalista przyjmuje doktrynę, która nie tylko neguje przyszłe egzystencjalne dyskomforty (nawet jeśli polegają one na konieczności wynoszenia śmieci), ale która jest negacją każdego istnienia – również obecnego istnienia promortalisty. Dlatego promortalizmu nie da się pogodzić z podaną wyżej dyrektywą.
max99 napisał(a):Zatem każdy promortalista jest zwolennikiem eutanazji. Stąd jednak nie wynika, że zwolennik eutanazji jest szczególnym przypadkiem promortalisty. Podobnie każdy kwadrat jest prostokątem. Jednak stąd nie wynika, że prostokąt jest szczególnym rodzajem kwadratu.Slup napisał(a):Analogicznie mógłbyś powiedzieć, że skoro bycie kwadratem implikuje bycie prostokątem, to prostokąt jest szczególnym przypadkiem kwadratu.To zupełnie nieuzasadnione porównanie. Mojego uogólnienia nie można postrzegać w ten sposób.
Zgoda na eutanazję oznacza tylko tyle, że ISTNIEJĄ takie sytuacje, w których NIEGORZEJ jest nie istnieć niż istnieć.
max99 napisał(a):Zatem na gruncie Twojej etyki mitoza jest dobra (nie jest potrzebą). Jednak mitoza czasem skutkuje potrzebami (np. w wysoko rozwiniętych organizmach żywych). Wyżej napisałeśSlup napisał(a):Skoro uważasz, że tylko potrzeby są złe zaś i ich dopełnienie jest dobre, to z przyjętej przez Ciebie definicji wynika, że proces życiowy jest dobry.Tu zaszła ekwiwokacja wokół słowa "życie". Ja tutaj nie rozmawiam o mitozie, fotosyntezie czy adenozynotrifosforanie.
Jeśli przez proces życiowy masz na myśli mitozę, fotosyntezę czy adenozynotrifosforan, i z takim procesem życiowym nie wiążą się potrzeby, to jak najbardziej mogę się zgodzić - jest to tak samo dobre, jak próżnia, czy kamienie leżące na powierzchni Marsa.
Cytat:Jedynie skutek w postaci potrzeby powoduje, że to, czego potrzeba jest skutkiem, jest złe.Z czego tym razem wynika, że mitoza jest jednak zła. Niestety Twoje definicje prowadzą do sprzeczności. Żeby uniknąć tej sprzeczności proponowałem ich zmianę.
Jeśli chodzi o dyskusję na temat konsekwencjalizmu i deontologii, to pokazała ona, że po prostu nie znasz ich definicji. Mam wrażenie, że nie byłem w stanie Ci tej definicji wyjaśnić, chociaż się starałem.
max99 napisał(a): Mogę jednak się pokusić o takie coś:Zatem "niestnienie zaspokaja głód" rozumiesz jako zdanie
dla każdego Y, jeżeli Y należy do zbioru pustego, to Y jest zaspokojony
dla każdego Y, jeżeli Y jest zaspokojony, to Y ma zaspokojony głód
ale żaden ze mnie matematyk i nie umiem wstawiać tych symboli.
"dla każdego Y, jeśli Y należy do zbioru pustego, to Y ma zaspokojony głód"
Jest to zdanie prawdziwe. Niestety również zdanie
"dla każdego Y, jeśli Y należy do zbioru pustego, to Y nie ma zaspokojonego głodu"
jest prawdziwe. Jeśli zatem Twoją interpretację traktować poważnie, to jesteś też zmuszony przyjąć za prawdziwe zdanie "nieistnienie nie zaspokaja głodu". Jednak to doprowadziłoby do sprzeczności.
Rzecz w tym, że o elementach zbioru pustego można orzekać wszystko. Zatem jeśli przez nieistnienie rozumiesz odnoszenie się do elementów zbioru pustego, to tak rozumiane nieistnienie spełnia wszystkie właściwości. W szczególności zaspokaja wszystkie potrzeby i nie zaspokaja żadnych potrzeb jednocześnie.
max99 napisał(a):Właśnie. Zatem używasz zaspokojenia głodu w dwóch różnych znaczeniach. Pierwsze to zwykłe znaczenie czyli "dostarczenie organizmowi wartości odżywczych". Drugie natomiast to ten rodzaj zaspokojenia, jaki daje według Ciebie "nieistnienie".Slup napisał(a):Można też inaczej. Niezłą definicją zaspokojenia głodu jest następujące zdanie.j.w.
(4) Zaspokojenie głodu jest dostarczeniem organizmowi wartości odżywczych.
Nie o takie zaspokojenie chodzi.
Moim zdaniem Twoja teza, że "nieistnienie zaspokaja wszystkie potrzeby" jest po prostu grą słów, która ma pozór znaczenia. Ewentualnie jest to wypowiedź o elementach zbioru pustego, która jest prawdziwa w ten sam sposób jak wszystkie gramatycznie poprawne wypowiedzi na temat elementów tego zbioru. Jest prawdziwa tak samo jak teza, że krasnoludki (elementy zbioru pustego) mają czerwone czapki.
max99 napisał(a): Toć żem uzasadnił: promortalizm zaspokaja wszystkie potrzeby, a zaspokajanie potrzeb jest esencją świadomego istnienia (nie będę tu się spierał o definicję "świadomości", ale mam nadzieję, że wiadomo o co chodzi).Z powyższych powodów nie mogę przyjąć tego uzasadnienia za poprawne.
Jeśli ktoś jest w stanie wskazać na coś innego niż promortalizm, co również zaspokaja wszystkie potrzeby, to zamieniam się w słuch.
Jest jeszcze jedna rzecz. Jest prawdą, że "istotą świadomego istnienia jest odczuwanie stanów psychicznych". Stąd jednak nie wynika, że powinno się maksymalizować odczuwanie stanów psychicznych. Jednak Ty z faktu, że "istotą świadomego istnienia jest posiadanie potrzeb" wyciągasz wniosek, że powinno się maksymalizować zaspokajanie potrzeb.
Następnie do tego nieuzasadnionego wniosku dokładasz pozornie sensowne zdanie "nieistnienie zaspokaja wszystkie potrzeby" i uzyskujesz, że powinno się zaprzestać istnienia. To rozumowanie jest w kilku miejscach niepoprawne.

