Socjopapa napisał(a): Abstrahując od uszczypliwości to Zefciu (chyba, bo zgubiłem gdzieś wypowiedź tego dotyczącą) nie wyjaśnił dlaczego miałbym postrzegać jako słuszne to, że ktoś nie będzie tylko więcej płacił (bo nadal 12% z 120k to mniej niż 12% z 1000k, ale też większy kawałek swoich zarobków tracił na podatki. Wydaje się, że to jest odpowiedni wątek, żeby to wyjaśnić.
Usiłowałem wyjaśnić, że to sprawa aksjologii — tego co uważamy za uczciwe. I przyznałem, że się w tej kwestii zwyczajnie nie możemy zgodzić. Być może wyjaśniłem niedostatecznie.
No więc z tego co rozumiem, Twoim zdaniem sprawiedliwe jest, aby system był pogłówny. Tak wynika chyba z tego co mówisz, skoro twierdzisz, że „12% ze 120k to mniej niż 12% z 1000k ergo bogatszy płaci więcej”.
Ja wychodzę z trochę innego pojmowania sprawiedliwości opartego na potrzebach ludzkich. Według tego pojmowania złotówka wydana na przeżycie jest więcej warta, niż wydana na samorealizację, ta ostatnia jest więcej warta niż wydana na zbytki, a ta znowu — więcej warta niż leżąca na koncie i w ogóle nie konsumowana w żaden sposób. Dlatego też pisałem o tym, że pieniądz podlega prawu malejącej wartości krańcowej. W tej perspektywie, w istocie sprawiedliwym jest system realnie progresywny, a nawet 100-procentowy najwyższy próg.
Nie pisałem zatem, że coś „powinieneś uważać za słuszne”, tylko że skoro nasze postrzeganie jest tak różne, to możemy spróbować spotkać się w pół drogi między tymi poglądami i uznać na potrzebę dyskusji, że sprawiedliwym jest podatek de facto liniowy. Oczywiście możesz odrzucić tę propozycję, ale wobec tego produktywna dyskusja między nami nt. tego, co jaki system podatkowy jest sprawiedliwy będzie niemożliwa.
