Ad https://ateista.pl/showthread.php?tid=15...#pid790891
1.1 Logika nieistniejących obiektów
W tych logikach, które stoją w tradycji Fregego-Quine'a, zarówno „jest”, jak i „istnieje” są wyrażane za pomocą „kwantyfikatora egzystencjalnego” („∃”), który jest w konsekwencji interpretowany jako mający „znaczenie ontologiczne”. Tak więc w tych systemach formalnych nie ma sposobu, aby odróżnić „jest” od „istnieje”. Wykazano jednak, że rozróżnienie między nimi może być spójnie uregulowane na różne sposoby. Na przykład w systemach Terence'a Parsonsa, Edwarda N. Zalty i Dale'a Jacquette'a „jest x takie, że …x…” jest wyrażone przez „∃x(…x…)”, podczas gdy „istnieje x takie, że …x…” jest wyrażone przez „∃xE!x&…x…)”, gdzie „E!” jest predykatem istnienia (Parsons 1980, Zalta 1983, Zalta 1988, Jacquette 1996). „Niektóre rzeczy nie istnieją” można zatem zapisać w notacji logicznej następująco: „∃x(¬E!x)”; „Pegaz nie istnieje” jako „¬E!p”; i tak dalej.
Graham Priest (2005) zaproponował teorię nieistniejących obiektów, która traktuje „jest” i „istnieje” jako synonimy. Interpretuje kwantyfikację jako całkowicie ontologicznie neutralną. Kwantyfikator nie powinien wyrażać ani „jest”, ani „istnieje”. Zamiast tego wyrażenia kwantyfikacyjne powinny być odczytywane jako „Dla pewnego x,…x…”, gdzie „Dla pewnego x,…x…” nie oznacza, że „jest (lub istnieje) x takie, że …x…”.
Tak więc Priest należy do tych filozofów, którzy rozróżniają między „zobowiązaniem kwantyfikacyjnym” a „zobowiązaniem ontologicznym” (patrz Azzouni 2004), twierdząc, że „kwantyfikowanie nad” obiektami pewnego rodzaju nie pociąga za sobą zobowiązania ontologicznego wobec obiektów tego rodzaju.
Różnych logik nieistniejących obiektów nie można tutaj szczegółowo opisać i omówić. Jednak teraz jest jasne, że nie ma formalnej przeszkody dla teorii nieistniejących obiektów.
-----
Ad https://ateista.pl/showthread.php?tid=15...#pid790901
Ponieważ, jak zgadza się większość filozofów śmierci, śmierć oznacza nieistnienie (zwłoki nie są zmarłą osobą, która jest esencjonalnie istotą żyjącą), wynika z tego, że tajemnica śmierci w niemałym stopniu wynika z paradoksu nieistnienia. Nie dostrzegając tego, filozofowie śmierci nie zaangażowali się w literaturę na temat logiki nieistnienia, a tym samym nie docenili rozróżnienia Russella z 1902 r. między istnieniem a bytem w odniesieniu do ontologii śmierci. Natomiast tutaj utrzymuje się, że zmarli są nieistniejącymi obiektami, które utraciły swoje istnienie, ale nie byt. Bardziej ogólnie, jednym z głównych celów tego badania jest zwrócenie uwagi na fakt, że lewa ręka filozofii zignorowała to, co robi prawa ręka. Tajemnice śmierci i nieistnienia, do których należało podchodzić razem, były trzymane oddzielnie.
[...]
Tajemnica śmierci jest tajemnicą nieistnienia. Udana próba dostarczenia metafizyki śmierci musi zatem jednocześnie rozwiązać paradoks nieistnienia. To jest cel tego studium. Jednocześnie ontologia śmierci, tj. zaprzestania istnienia, musi służyć jako opis narodzin, tj. zaistnienia, a główną tezą tej książki jest to, że wymaga to rozszerzenia ontologii poza istnienie i nieistnienie, aby objąć to, co leży u podstaw obu, a mianowicie „byt”. Zmarli, wraz z nienarodzonymi, są nieistniejącymi obiektami, które zachowują swoją tożsamość przed, w trakcie i po przejściu do i z istnienia. Nieistniejący są tymi, którzy „są”, których można policzyć, gdy liczymy zmarłych. Zmarli i nienarodzeni są zatem tego samego rodzaju bytami, co żywi. Tym, co oddziela żywych od umarłych, jest tylko ich istnienie.
Po drugie, czy w ogóle można nie istnieć, to wcale nie jest takie oczywiste. Ja tutaj tylko zakładam, że można. Jednak ja się wcale nie upieram, że to założenie jest zgodne z rzeczywistością, bo rozmyślając nad istotą tożsamości ("ja") zaczynam zauważać, że nie umiem podać spójnego wzoru, który potrafiłby określić, kiedy ja jestem "ja", a kiedy jest to już ktoś inny.
1.1 Logika nieistniejących obiektów
W tych logikach, które stoją w tradycji Fregego-Quine'a, zarówno „jest”, jak i „istnieje” są wyrażane za pomocą „kwantyfikatora egzystencjalnego” („∃”), który jest w konsekwencji interpretowany jako mający „znaczenie ontologiczne”. Tak więc w tych systemach formalnych nie ma sposobu, aby odróżnić „jest” od „istnieje”. Wykazano jednak, że rozróżnienie między nimi może być spójnie uregulowane na różne sposoby. Na przykład w systemach Terence'a Parsonsa, Edwarda N. Zalty i Dale'a Jacquette'a „jest x takie, że …x…” jest wyrażone przez „∃x(…x…)”, podczas gdy „istnieje x takie, że …x…” jest wyrażone przez „∃xE!x&…x…)”, gdzie „E!” jest predykatem istnienia (Parsons 1980, Zalta 1983, Zalta 1988, Jacquette 1996). „Niektóre rzeczy nie istnieją” można zatem zapisać w notacji logicznej następująco: „∃x(¬E!x)”; „Pegaz nie istnieje” jako „¬E!p”; i tak dalej.
Graham Priest (2005) zaproponował teorię nieistniejących obiektów, która traktuje „jest” i „istnieje” jako synonimy. Interpretuje kwantyfikację jako całkowicie ontologicznie neutralną. Kwantyfikator nie powinien wyrażać ani „jest”, ani „istnieje”. Zamiast tego wyrażenia kwantyfikacyjne powinny być odczytywane jako „Dla pewnego x,…x…”, gdzie „Dla pewnego x,…x…” nie oznacza, że „jest (lub istnieje) x takie, że …x…”.
Tak więc Priest należy do tych filozofów, którzy rozróżniają między „zobowiązaniem kwantyfikacyjnym” a „zobowiązaniem ontologicznym” (patrz Azzouni 2004), twierdząc, że „kwantyfikowanie nad” obiektami pewnego rodzaju nie pociąga za sobą zobowiązania ontologicznego wobec obiektów tego rodzaju.
Różnych logik nieistniejących obiektów nie można tutaj szczegółowo opisać i omówić. Jednak teraz jest jasne, że nie ma formalnej przeszkody dla teorii nieistniejących obiektów.
-----
Ad https://ateista.pl/showthread.php?tid=15...#pid790901
Ponieważ, jak zgadza się większość filozofów śmierci, śmierć oznacza nieistnienie (zwłoki nie są zmarłą osobą, która jest esencjonalnie istotą żyjącą), wynika z tego, że tajemnica śmierci w niemałym stopniu wynika z paradoksu nieistnienia. Nie dostrzegając tego, filozofowie śmierci nie zaangażowali się w literaturę na temat logiki nieistnienia, a tym samym nie docenili rozróżnienia Russella z 1902 r. między istnieniem a bytem w odniesieniu do ontologii śmierci. Natomiast tutaj utrzymuje się, że zmarli są nieistniejącymi obiektami, które utraciły swoje istnienie, ale nie byt. Bardziej ogólnie, jednym z głównych celów tego badania jest zwrócenie uwagi na fakt, że lewa ręka filozofii zignorowała to, co robi prawa ręka. Tajemnice śmierci i nieistnienia, do których należało podchodzić razem, były trzymane oddzielnie.
[...]
Tajemnica śmierci jest tajemnicą nieistnienia. Udana próba dostarczenia metafizyki śmierci musi zatem jednocześnie rozwiązać paradoks nieistnienia. To jest cel tego studium. Jednocześnie ontologia śmierci, tj. zaprzestania istnienia, musi służyć jako opis narodzin, tj. zaistnienia, a główną tezą tej książki jest to, że wymaga to rozszerzenia ontologii poza istnienie i nieistnienie, aby objąć to, co leży u podstaw obu, a mianowicie „byt”. Zmarli, wraz z nienarodzonymi, są nieistniejącymi obiektami, które zachowują swoją tożsamość przed, w trakcie i po przejściu do i z istnienia. Nieistniejący są tymi, którzy „są”, których można policzyć, gdy liczymy zmarłych. Zmarli i nienarodzeni są zatem tego samego rodzaju bytami, co żywi. Tym, co oddziela żywych od umarłych, jest tylko ich istnienie.
Adam M. napisał(a): Jesli chodzi o mnie to zrozumienie ze nieistnienie juz "przezylem" w przeszlosci zlikwidowalo strach przed smiercia. Jednak niezaleznie od tego jak zakwalifikujemy nieistnienie i smierc to uwazam, ze egzystencja ma wartosc sama w sobie i warto ja przezyc.Po pierwsze uważam, że zaprzeczasz w tym momencie własnemu odkryciu.
Po drugie, czy w ogóle można nie istnieć, to wcale nie jest takie oczywiste. Ja tutaj tylko zakładam, że można. Jednak ja się wcale nie upieram, że to założenie jest zgodne z rzeczywistością, bo rozmyślając nad istotą tożsamości ("ja") zaczynam zauważać, że nie umiem podać spójnego wzoru, który potrafiłby określić, kiedy ja jestem "ja", a kiedy jest to już ktoś inny.
