Spotykam się nieraz z tezą, jakoby Mentzen nie chciał wygrać wyborów prezydenckich, bo po skończonej prezydenturze musiałby być już emerytem politycznym, a on jest za młody na emeryturę polityczną. Sęk w tym, że ta teza jest błędna, bo koniec prezydentury wcale nie musi oznaczać końca kariery politycznej. Przecież taki przykładowy Sarkozy po tym, jak przestał być Prezydentem Francji w 2012 roku, był prezesem partii Republikanie w latach 2015-2016. A i jeszcze ten debil Miedwiediew po swej prezydenturze został premierem. Ponadto Mikheil Saakaszwili po swej prezydenturze jest dalej czynnym politykiem. A i Trump i Lula da Silva po tym, jak przestali być Prezydentami dalej, brali czynny udział w polityce i... po przerwie znów zostali Prezydentami. Do tego były Prezydent Francji F. Hollande wrócił ostatnio do czynnej polityki i w 2024 roku został posłem.
Nie ma zatem jakiejkolwiek zasady, zgodnie z którą po prezydenturze trzeba iść na emeryturę polityczną. Ba! Przecież Duda po swej prezydenturze chyba będzie chciał wziąć udział (pewnie w sojuszu z Morawieckim) w bitwie o schedę po Kaczyńskim.
Zwrócę uwagę jeszcze na jeszcze jeden (oby) ciekawy mechanizm. Jeżeli Mentzen i Nawrocki zdobędą choć w miarę zbliżone do siebie wyniki w pierwszej turze, to bardzo mocno rozgorzeje walka na prawicy o palmę pierwszeństwa między PiSem a Konfederosją. Co to znaczy pod kątem drugiej tury? A to, że przed drugą turą jeden blok prawicy będzie sabotować kandydata drugiego bloku prawicy, bo oba bloki prawicowe zaczną się mocniej zwalczać. Zatem, jeśli do drugiej tury wejdzie Nawrocki, to Mentzen będzie sabotować Nawrockiego, by osłabić PiS, a jeśli do drugiej tury wejdzie Mentzen, to Nawrocki będzie sabotować Mentzena, by osłabić Konfę. Taka jest logika gorzejącego boju o palmę pierwszeństwa na prawicy. Taka jest logika bifurkacji? To mocno osłabi szansę na wygraną w drugiej turze kandydata prawicy, bo jeśli prawicowiec, który zajmie trzecie miejsce w pierwszej turze, powie milionom swych wyborców z pierwszej tury, by olali drugą turę, to pewna część tych wyborców się tego posłucha.
Nie ma zatem jakiejkolwiek zasady, zgodnie z którą po prezydenturze trzeba iść na emeryturę polityczną. Ba! Przecież Duda po swej prezydenturze chyba będzie chciał wziąć udział (pewnie w sojuszu z Morawieckim) w bitwie o schedę po Kaczyńskim.
Zwrócę uwagę jeszcze na jeszcze jeden (oby) ciekawy mechanizm. Jeżeli Mentzen i Nawrocki zdobędą choć w miarę zbliżone do siebie wyniki w pierwszej turze, to bardzo mocno rozgorzeje walka na prawicy o palmę pierwszeństwa między PiSem a Konfederosją. Co to znaczy pod kątem drugiej tury? A to, że przed drugą turą jeden blok prawicy będzie sabotować kandydata drugiego bloku prawicy, bo oba bloki prawicowe zaczną się mocniej zwalczać. Zatem, jeśli do drugiej tury wejdzie Nawrocki, to Mentzen będzie sabotować Nawrockiego, by osłabić PiS, a jeśli do drugiej tury wejdzie Mentzen, to Nawrocki będzie sabotować Mentzena, by osłabić Konfę. Taka jest logika gorzejącego boju o palmę pierwszeństwa na prawicy. Taka jest logika bifurkacji? To mocno osłabi szansę na wygraną w drugiej turze kandydata prawicy, bo jeśli prawicowiec, który zajmie trzecie miejsce w pierwszej turze, powie milionom swych wyborców z pierwszej tury, by olali drugą turę, to pewna część tych wyborców się tego posłucha.
"I sent you lilies now I want back those flowers"

