Iselin napisał(a): Pierwsze słyszę, że kebab może uchodzić za tanie żywienie na mieście, zawsze miałam wrażenie, że to raczej tanie jedzenie imprezowo-wycieczkowe, tanie w sensie porównania z obiadem w restauracji czy wyjściem do kawiarni.Widzę tu jeszcze dwa powody. Pierwszy: bo kiedyś to naprawdę było tanie, dobre i syte żarcie, więc w wielu głowach takowym pewnie pozostało. I drugi: spora część ulicznej gastronomii - w szczególności burgery - uciekła w klimaty kraftowe, co z jednej strony wywindowało ich ceny, z drugiej skategoryzowało klientelę. Dzisiaj mówiąc "idę na burgera" nie masz obrazu człeka wcinającego bułę z budki obok dworca, tylko zajadającego się podanym na desce z wbitym nożem hamburgerem, którego złożył dla Ciebie przystojny brodacz w nitrylowych rękawiczkach.
Iselin napisał(a): Mam wrażenie, że wielu ludziom imponuje autentyczna wiedza i wyższa kultura, natomiast kompletnie nie imponuje przechwalanie się wiedzą i kulturą, zwłaszcza kiedy nie bardzo ją widać albo kiedy chwalący się lub kojarzone z nim środowiska kręcą nosem na innych.Ja zaś odnoszę wrażenie, że granica, za którą człowiek zaczyna uchodzić za pyszałka, przesunęła się bardzo i to w dół. Niejednokrotnie, kiedy próbowałem odnieść się do jakiejś sprawy, w której posiadałem odpowiednią wiedzę, niektórzy moi rozmówcy uważali, że się wymądrzam. I to mimo zadbania o całokształt, tj. dobór słów, unikanie protekcjonalnego tonu, osadzenie sprawy w szerszym, również dla nich zrozumiałym kontekście. Sam fakt czerpania z nabytej wiedzy i empirii powodował natychmiastową reakcję obronną, a w najlepszym przypadku specyficznie rozumianą troskę ("Oj, młodyś, co ty tam wiesz"). No ale czemu się dziwić, skoro "wykształciuch" ma się dobrze w naszej rzeczywistości już od 20 lat?
fciu napisał(a): Gdyby nie ta żenada, a po prostu przy okazji jakiejś wizyty zagranicznej by się okazało, że Trzask potrafi bez tłumacza dogadać się z kimś z Francji, to zaręczam — nie byłoby żadnych obciążeń.Wówczas wielce prawdopodobną byłaby śpiewka, iż Trzaskowski niczym francuski piesek kłania się Francuzikom zamiast używać języka polskiego - bo on przecież Polak. Zgodzę się, że kwestia znajomości języków przez prezydenta Warszawy została przegrzana, ale nie doceniasz chyba wyobraźni prawicowego komentariatu. Nawet w sprawie tego kebaba, gdzie ktoś popełnił mema zestawiając to zdjęcie z fotografią Trzaskowskich jedzących chleb, "oberwało się" temu drugiemu, bo - uwaga - było marnie, biednie i bez polotu, nie to co u Karola, zajadającego się treściwą bułą pełną mięcha. No przecież to się samo komentuje.
Iselin napisał(a): Ostentacyjne demonstrowanie czegoś zwykle wygląda źle.Rozumiem, że odnosimy to również do wciskania gdzie się tylko dało klipów ukazujących trening siłowy wówczas jeszcze kandydata na prezydenta?
"Gdzie kończy się logika, tam zaczyna się administracja".
Nie cierpię administracji.
Jestem absolwentem administracji.
Chcę zmieniać administrację.
Nie cierpię administracji.
Jestem absolwentem administracji.
Chcę zmieniać administrację.

