DziadBorowy napisał(a): Nie o to chodzi. Jadłem dobre kebaby, jadam wciąż dobre kebaby ( z falafelem). Chodzi mi po prostu o to, że kultura kebabu wymiotła praktycznie wszystkie inne street-foody. Głupią zapiekankę (ale taką prawdziwą, robioną na miejscu na świeżej bagietce a nie jakiś odmrażany syf z Żabki) jest ciężko u mnie w mieście kupić, o burgerze ale nie takim "kraftowym" tylko zwyczajnej bułce z jakimś wkładem można zapomnieć. Hot-doga, ale nie jakąś bułkę z dziurą sosem i parówką ale takiego przecinanego na pół z dodatkami to chyba od 15 lat nie widziałem. Dodatkowo przyzwyczajenie ludzi do kebabu sprawia, że nic innego nie za bardzo może się przebić. Od dłuższego czasu obserwuję jak ktoś próbuje zrobić jakieś inne żarcie niż kebab - i zawsze wygląda to tak, że nawet jak jest smaczne to lokal działa kilka miesięcy a potem się zamyka. A w jego miejsce powstaje kolejny kebab - ostatnio jest wysyp tych "kraftowych" cokolwiek to znaczy.
Kraftowe to w teorii, że mięso przygotowują sami, a nie kupują gotowce z hurtowni, ale wiadomo że pewnie różnie z tym bywa.
Kebab ma tę przewagę, że jest tani. Za pizzę sobie zaczynają liczyć już nawet ponad 60 zł. Znajomi właśnie opowiadali, że mniej płacili za pizzę we Włoszech niż w Polsce. No i Włosi nie liczą sobie kilkanaście złotych za wodę

