Sebrian napisał(a): Jest też jeszcze jedna teoria, z którą nie do końca się zgadzam, bo przynajmniej ja i moje otoczenie tego nie prezentuje, ale wedle niej, wielu Polakom podczas wyjścia do restauracji włącza się wąsaty sarmata, który zapłaci każdą cenę, a szczególnie gdy jest to danie "egzotyczne" (czyli spoza kuchni polskiej). A skoro da, to czemu z niego nie zedrzeć? Tak jak wspomniałem, to jest ciekawostka, nie moja opinia, ale kto wie, może coś w tym prawdy jest? Na pewno różnimy się w tym zakresie od Włochów, dla których wyjście do osterii ma na celu zjeść i pogadać ze znajomymi, bez tej całej otoczki "wyjścia na miasto".Ja też nie widziałam takiego podejścia w natężeniu "wąsaty sarmata", ale być może takie grupy są. Natomiast rzeczywiście wyjście do knajpy to w moim otoczeniu to coś, co się robi od święta i mam wrażenie, że dla wielu osób tak jest. Jeśli coś robię rzadko, to jestem w stanie wydać trochę więcej za to, że dostanę dobre jedzenie, którego nie muszę sama robić, a mogę zjeść w ładnym otoczeniu. Jeśli Włosi wychodzą na miasto często, to może nie mieliby ochoty płacić za takie wyjścia więcej niż wynosi koszt przygotowania obiadu w domu.
- Myślałem, że ty nie znasz lęku.
- Mylisz się. Lęku nie zna tylko głupiec.
- A co robi wojownik, kiedy czuje strach?
- Pokonuje go. To jest w każdej bitwie nasz pierwszy martwy wróg.
- Mylisz się. Lęku nie zna tylko głupiec.
- A co robi wojownik, kiedy czuje strach?
- Pokonuje go. To jest w każdej bitwie nasz pierwszy martwy wróg.

