Sebrian napisał(a): Przykład anegdotyczny, ale doskonale widzę to na przykładzie swojej córki, która teraz chodzi do 6 klasy. Tam gorsi uczniowie nie są gorsi dlatego, że są głupsi, tylko dlatego, że ich rodzice mają na nich wywalone.Tak, ale w takim razie może się pojawić pytanie czemu jedni rodzice mają wywaone a inni nie mają. I czy ta skłonność do wywalenia jest dziedziczna w jakimś stopniu biologicznie czy może bardziej środowiskowo.
Jaki jest stosunek jednego do drugiego tego obaj nie wiemy, ale to już na potrzeby tej dyskusji nie jest tak bardzo istotne, bo dzieci nie mają wpływu zarówno na swoje geny jak i na środowisko, w którym się wychowują.
Cytat: Dlaczego więc jako przywilej uznaje się to, że rodzic robi po prostu to, co powinien robić dla swojego dziecka, czyli dba o jego dobre wychowanie i edukację?No właśnie całe szczęście, że się nie uznaje. Tzn. w mowie potocznej czasami można usłyszeć coś w stylu: „mam te szczęście, że nie urodziłem się w ciemnej dupie”, „mam ten przywilej obcowania ze wspaniałymi ludźmi” lub „Bóg obdażył mnie licznymi łaskami”, ale to co innego niż socjologiczne wywody o uprzywilejowaniu jakiejś kategorii ludzi. Kiedy zwykle mówi się o czyimś uprzywilejowaniu? Zwykle ma to miejsce wtedy gdy chce się coś komuś odebrać lub coś podważyć. Stąd trzeba zwracać uwagę komu i gdzie może zależeć na tym aby budować taki obraz sytuacji, tzn. kto i w jaki sposób chce kogoś zgnębić lub ograbić. Przyjmowanie takiej narracji może mieć przecież poważne konsekwencje odnoszące się do realnych praw obywatelskich takich jak prawo do dziedziczenia i korzystania z owoców pracy swoich przodków.
"Łatwo jest mówić o Polsce trudniej dla niej pracować jeszcze trudniej umierać a najtrudniej cierpieć"
NN
NN
