Cóż, był taki dowcip:
Przychodzi facet do seksuologa i się żali.
- Panie doktorze, ja to mam takie dziwne zboczenie. Wyciągam przyrodzenie, kładę na stole i z całej siły walę młotkiem.
- I ma pan z tego jakąś przyjemność?
- Jak nie trafię.
Przychodzi facet do seksuologa i się żali.
- Panie doktorze, ja to mam takie dziwne zboczenie. Wyciągam przyrodzenie, kładę na stole i z całej siły walę młotkiem.
- I ma pan z tego jakąś przyjemność?
- Jak nie trafię.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.

