Zencognito słusznie prawi, JPII to był nieodżałowany władca cudów. Master of miracles. Jednym zaklęciem sprawił, że komuchy oddały władzę, jednym , wydanym od niechcenia tchnieniem skorygował parabolę lotu śmierionosnego pocisku wystrzelonego przez nieświadomego własnej bezsilności zamachowca, jednym postaniowieniem zamienił go następnie w szczerego pokutnika. Czy ktoś zaprzeczy, że tak było? Widziałem to wszystko na własne oczy, w telewizji. I jestem pewien, że gdyby wciąż był z nami, jednym gestem powstrzymałby efekt cieplarniany i sprawił, że automaty z prezerwatywami stanęłyby wszystkie na raz w płomieniach.
Pomyśl tylko-tryliony organizmów kręcących sie dokoła, każdy pod hipnotycznym działaniem jedynej prawdy, wszystkie te prawdy identyczne i wszystkie logicznie sprzeczne ze sobą: Moje dziedziczne tworzywo jest najważniejszym tworzywem na Ziemi; jego przetrwanie usprawiedliwia twoją frustrację, ból, a nawet śmierć. I ty jesteś jednym z tych organizmów, i przeżywasz swoje życie w niewoli logicznego absurdu.
R.Wright [i]Moralne zwierzę
R.Wright [i]Moralne zwierzę

