U mnie to raczej takie "pierwotne" odczucie, to co odbierałem było naturalne i "moje". Jakieś takie wewnętrzne coś, nie zastanawiałem się nad tym specjalnie, ot było normalne, pojęcia nie miałem że cała reszta ludzkości odbiera świat inaczej. Tak było do momentu w którym zobaczyłem rzeczony czwartek (mam tak że jak czytam czy myślę to werbalizuje sobie to w głowie ) Miałem wtedy gorszy okres i obniżkę nastroju, gdy zacząłem się zastanawiać jaki mamy dzień i pomyślałem o czwartku, to go po prostu zobaczyłem, był drewniany z domieszką żółci i głęboko trójkątny (coś jakby patrzeć w głąb pryzmatu). Wtedy zacząłem szukać co mi jest i tak czytając odkryłem że nie tylko widok dni tygodnia to synestezja ale też widok różnych dźwięków czy czucie ich faktury, to pierwsze to była nowość dla mnie cała reszta była "normalna".
A co do pewnego poziomu abstrakcji to zdarza mi się nadmiernie używać metafor albo produkować hurtem nowe na poczekaniu
A co do pewnego poziomu abstrakcji to zdarza mi się nadmiernie używać metafor albo produkować hurtem nowe na poczekaniu
Sebastian Flak