kmat napisał(a): Tylko pytanie czy to moralność postaci wpływa na moralność wyznawców czy na odwrót, moralność postaci jest tylko odbiciem moralności wyznawców. A jeśli oba zjawiska zachodzą, to w jakich proporcjach.
Jestem dość święcie przekonany, że istnieje sprzężenie zwrotne. Gdyby było inaczej, gdyby mity były tylko "odbiciem" obiektywnie istniejącej w społeczeństwie moralności, to przewagę ewolucyjną mieliby ludzie niezajmujący się pierdołami i opowieściami, tylko czymś pożytecznym (dla siebie) i w efekcie powstałyby społeczeństwa pozbawione mitów. Tymczasem takich nie było i nie ma. Mity zapewne służą do reprodukcji kulturowej, czyli po prostu do wychowywania dzieci na kompatybilne do zastanej kultury.
Puszczyk napisał(a): No ale wróćmy do mojego pytania, tylko rozwińmy je trochę i doprecyzujmy bardziej, bo ja z tej odpowiedzi zadowolony nie jestem. Postaw siebie w sytuacji analogicznej do sytuacji człowieka, który w potopie miał zostać zgładzony (bawimy się w odczytywanie dosłowne)....Oczywiście, że czułbym, jak każdy człowiek w sytuacji katastrofy. Natomiast należy zapytać "czy czułbym się lepiej, gdyby potopu nie było?". Np. gdyby moja rodzina została napadnięta przez wrogi klan, który przed zabiciem nas i spaleniem chat zafundowałby jeszcze jakieś kreatywne tortury? Przecież jeśli bierzemy się do oceny moralnej mitu, to musimy wziąć pod uwagę cały świat przedstawiony, a nie tylko fragment. A przecież przed Potopem "wielka jest niegodziwość ludzi na ziemi i że usposobienie ich jest wciąż złe". I wyobraźmy sobie co za wielką niegodziwość i złe usposobienie uznawali barbarzyńcy, którzy zwyczajne ludobójstwo na wojnie uważali za w zasadzie godziwe, a faceta dającego swoją żonę do gwałcenia zbójom za dobrze usposobionego. Jeśli nawet według takich standardów przedpotopowcy wychodzili na niegodziwych, to przecież śmierć w powodzi była jednym z milszych końców, jakie mogły człowieka spotkać w takim świecie.
Nie masz dostępu do żadnej technologii, która mogłaby cię przed potopem ocalić - czysty surwiwal w warunkach cywilizacyjnych semickich plemion. Oszacuj sobie zatem jak długo mniej-więcej byłbyś w takim scenariuszu przetrwać ty i twoi znajomi albo rodzina. Czy czułbyś jakikolwiek dyskomfort w takiej sytuacji, nawet przy założeniu że nie masz żadnej wiedzy o tym, skąd wziął się potop i dlaczego?
Cytat:Czy gdybyś jednak miał podejrzenia, że za potopem stoi wrogo nastawione ciebie bóstwo to poczułbyś ulgę, czy raczej jeszcze większą grozę? Czy oceniałbyś czyn takiej postaci jako moralny, raczej niewłaściwy, czy uznałbyś go mimo wszystko za całkowicie neutralny, nawet przy patrzeniu na to wszystko z boku?Wydaje mi się, że gdybym był barbarzyńcą z późnego neolitu, dla którego normalną sprawą jest splądrowanie komuś wioski, zabicie mężczyzn powyżej dziesiątego roku życia i zabranie kobiet w takimże wieku na nałożnice, to boga, który z kolei mnie i moich ludzi zabija, uznałbym po prostu za potężniejszą, doskonalszą wersję siebie. A moją ostatnią myślą byłoby "kurna chata, chciałbym być w jego drużynie!"
Cytat:Tylko dla mnie to właśnie nie jest proste, co znaczy, że do mnie w ogóle nie przemawia - może o wrażliwość chodzi. Ja ciągle nie jestem w stanie pogodzić płytkiej moim zdaniem postaci biblijnego Boga, który pomaga w bitwach wybranej grupce koczowników, domaga się czci i ofiar ze zwierząt z transcendentnym Absolutem, który miałby jednocześnie być źródłem jakiejś uniwersalnej moralności - stąd mnie raczej interesuje co ta bardziej filozoficzna strona ma do powiedzenia.To wszystko zależy, co rozumiemy przez wyrażenie "uniwersalna moralność". Jeśli "uniwersalna moralność" to ma być jakiś zestaw zachowań, prawo, które obowiązuje każdego w każdym czasie i miejscu - no to Biblia poprzez ukazanie ewolucji kulturowej Izraela właśnie wyraźnie i jednoznacznie wykazuje, że czegoś takiego Jhwh nie stworzył. Jeśli więc ktoś ma takie właśnie wymagania, musi być Bogiem zawiedziony.
Natomiast ewolucja kulturowa przedstawiona w Biblii ukazuje prawidłowość zmniejszania się agresji międzyludzkiej z biegiem czasu. W pierwszym przedstawionym konflikcie, kiedy Kain zabił Abla, w wojnie między ludźmi zginęła 1/4 ludzkości. Potem już coraz mniej. Według Biblii oczywiście to Bóg kieruje historią, wychodzi więc na to, że "uniwersalna moralność", którą Bóg tworzy, to po prostu ciągłe dążenie do zmniejszenia agresji międzyludzkiej w stosunku do stanu zastanego. Każdy przedstawiony w Biblii konflikt "prawych" z "nieprawymi" przedstawia "prawych" jako mniej agresywnych niż "nieprawi", nawet jeśli z naszego, XXI-wiecznego punktu widzenia jedni i drudzy to wciąż dzicy. Bóg jednak nie jest kreacjonistą, tylko hodowcą ludzi (pasterzem) który za pomocą doboru hodowlanego przeznacza do dalszego rozrodu jednostki bardziej cywilizowane od swych pobratymców.