kmat napisał(a): Tak mi jeszcze coś przyszło do głowy. W ST mamy właściwie dwa systemy etyczne, jeden w księgach proroczych, drugi w księgach historycznych. Jahwe Izajasza czy Jeremiasza, któremu obrzydły dymy z całopaleń, bo złe ludzie robią krzywdę wdowie i sierocie (czy jak to szło), jest dużo sympatyczniejszy od Jahwe Mojżesza czy Jozuego, który decyduje, że dziewice Amalekitów można zgwałcić, ale dziewice Kananejczyków to już tylko wyrżnąć. A teraz co jest ciekawe: księgi prorocze są starsze, jeszcze sprzed niewoli babilońskiej, a historyczne młodsze, to dokonane przez kapłanów po powrocie do Judei kompilacje. Ewolucja starotestamentowej religijności to w tym okresie regres (progres widać dopiero w księgach machabejskich).
Księgi historyczne może i były spisane później, ale wydarzenia w nich opisane są wcześniejsze. A to oznacza, że jeszcze przed ich zapisaniem w kanonicznej formie musiały istnieć ich dawne wersje. Być może nawet niepisane, lecz ustne, ale zapamiętane w postaci recytacji, równie trwałej, jak pismo. A także źródła pisane innych, ale pokrewnych ludów. Spisanie tych ksiąg było w istocie tylko kompilacją dzieł dawniejszych, a nie wymyślaniem od początku, przedstawiają więc nie tylko fakty (i mity) ale także oddają nastawienie pierwotnych twórców tych historii.