nerwica napisał(a): Gdybym jednak jako dziecko miał "Edukację seksualną", to możliwe że zostałbym rozseksualizowany, brrr.
To są właśnie radiomaryjne zabobony, powstałe w czasie, gdy ludzie nie wiedzieli o hormonach. Według zabobonu ludzie nabierają seksualności w wyniku uświadomienia, czyli jak siedmiolatkowi powiemy, jak sie robi dzieci, to poleci próbować je robić z sześciolatką, a jak się dwudziestolatkę przed taką wiedzą ochroni, to będzie porządnie i moralnie aseksualna aż do ślubu i po ślubie też. Żaden* seksuolog nie potwierdza tego, że jakiekolwiek dziecko zostało "rozseksualizowane" edukacją seksualną. Gwałcenie siedmiolatek w Pakistanie nie jest raczej spowodowane rozseksualizowaniem tychże siedmiolatek i w ogóle nadmiarem libertyńskiej edukacji w tym kraju.
Pierdoły o seksualizacji dzieci przez edukację powtarzają jedynie księdzowie (nie wszyscy, na szczęście, ale jednak bardzo wielu) i księdzofile, mając poparcie nawet bezbożnych "demokratów naukowych" - ludzi przeświadczonych o tym, że o prawdziwości hipotezy decyduje opinia publiczna.
*Nie należy tego rozumieć zbyt dosłownie - biologa z sekty kreacjonistycznej też da się znaleźć.