Kiedy mówimy o podróżach w czasie, to najczęściej mamy na myśli tzw. podróże skokowe, "teleportacje w czasie" - czyli sytuacje, gdy podróżnik przenosi się z jednego punktu w czasie do drugiego, nie doświadczając przy tym upływu czasu między oboma punktami (albo doświadczając go w ultra-szybkim tempie). Jeśli tak wyobrazić sobie podróż ciągłą w przeszłość lub przyszłość, wyglądającą podobnie jak np. film puszczony od tyłu albo do przodu z przyśpieszeniem 10x (ale płynnie, nie z klatki na klatkę), to zmienia to nieco punkt widzenia.
Koncepcja podróży w przyszłość jest możliwa chyba tylko w deterministycznej wizji świata. Jeżeli przyszłość nie jest już jakoś z góry ustalona, to nie można w nią podróżować, bo jako taka nie istnieje. Można co najwyżej "przyśpieszyć" samemu sobie upływ czasu, odlatując w kosmos - tak jak w paradoksie bliźniąt.
Natomiast jak to wygląda odnośnie podróży w czasie wstecz? Jeżeli przeszłość ma być faktycznie TĄ przeszłością, która BYŁA - w każdym detalu - to wydaje mi się niemożliwe, abym od momentu rozpoczęcia podróży w ogóle był jej świadomy. A tym bardziej niemożliwa jest sytuacja, abym mógł np. przenieść się pięć lat wstecz i ukazać się samemu sobie z z tamtego okresu. Czas się cofa = cofa się wszystko, łącznie z ruchami mojego ciała, z moją świadomością, wrażeniami, myślami itd., a ja z niczego nie zdaję sobie sprawy. W momencie, kiedy podróż się kończy (załóżmy, że te pięć lat temu), jestem taki sam, jak wówczas, nie pamiętając nic z ostatnich pięciu lat. Ponieważ od tego momentu strzałka czasu zwraca się znów we "właściwą" stronę, to zaczynam przeżywać te pięć lat ponownie.
1. Paradoks pradziadka nie jest możliwy, bo w takiej podróży nie cofnę się wcześniej, niż do momentu powstania świadomości. W przeszłości przed tym momentem "mnie" nie było, a więc jakbym się w niej pojawił, to już nie byłaby przeszłość, tylko jakaś odrębna rzeczywistość. Nie zabiję też samego siebie sprzed pięciu lat, bo sam nim się stanę.
2. Fałszywych wspomnień nie ma - nikt nic pamięta z cofniętych pięciu lat.
3. Wolna wola w takiej sytuacji istnieje. Cofniętych pięciu lat już nie ma na osi czasu (tego czasu, w którym dokonało się cofnięcie) - mogę teraz rozegrać wszystko inaczej, nie zdając sobie jednak z tego sprawy. Podobnie inni ludzie. W związku z naszą nieświadomością bardzo możliwe (ale niekonieczne), że przeważnie będziemy wybierać to samo, co we wcześniejszej wersji.
4. Koncepcja meta-czasu jest nieunikniona, jeśli mamy sensownie mówić o jakiejkolwiek podróży w przeszłość. Inaczej wychodzi na to, że chwilę po zakończeniu podróży sytuacja jest taka, iż w ogóle tej podróży nigdy nie było, bo niby kiedy? Jest 2 kwietnia 2016 r. - w którym momencie w PRZESZŁOŚCI miała się odbyć podróż wyruszająca z dnia 2 kwietnia 2021? Należy więc przyjąć, że w meta-czasie te minione pięć lat istniało, aż uległo "wymazaniu" - i od teraz ich historia toczy się nowym torem.
Jeśli podróż w przeszłość ma mieć miejsce, to z pewnością odbędzie się w jakimś meta-czasie, albo w meta-meta-czasie, albo w meta-meta-meta-czasie itd. Jednak albo tych "meta" jest nieskończona ilość, albo przy którymś "meta" z kolei podróże stają się niemożliwe.
To, co zwykle rozumie się w książkach, filmach i serialach przez "podróże w czasie", to są de facto podróże do alternatywnych rzeczywistości. "Cofający się" w ogóle się nie cofają - są tacy sami, jak byli przed podróżą, łącznie ze swoimi wspomnieniami. Lądują więc nie w przeszłości (bo w niej ich w takim wydaniu nie było!), tylko w równoległym świecie. Paradoksy pojawiają się, gdy taki równoległy świat zaczynamy traktować jako przeszłość naszego świata i przypisujemy mu jakąś ciągłość wobec naszej teraźniejszości. Model wieloświatowy to zauważa - i dlatego jest z omawianych tu najlepszy.
Koncepcja podróży w przyszłość jest możliwa chyba tylko w deterministycznej wizji świata. Jeżeli przyszłość nie jest już jakoś z góry ustalona, to nie można w nią podróżować, bo jako taka nie istnieje. Można co najwyżej "przyśpieszyć" samemu sobie upływ czasu, odlatując w kosmos - tak jak w paradoksie bliźniąt.
Natomiast jak to wygląda odnośnie podróży w czasie wstecz? Jeżeli przeszłość ma być faktycznie TĄ przeszłością, która BYŁA - w każdym detalu - to wydaje mi się niemożliwe, abym od momentu rozpoczęcia podróży w ogóle był jej świadomy. A tym bardziej niemożliwa jest sytuacja, abym mógł np. przenieść się pięć lat wstecz i ukazać się samemu sobie z z tamtego okresu. Czas się cofa = cofa się wszystko, łącznie z ruchami mojego ciała, z moją świadomością, wrażeniami, myślami itd., a ja z niczego nie zdaję sobie sprawy. W momencie, kiedy podróż się kończy (załóżmy, że te pięć lat temu), jestem taki sam, jak wówczas, nie pamiętając nic z ostatnich pięciu lat. Ponieważ od tego momentu strzałka czasu zwraca się znów we "właściwą" stronę, to zaczynam przeżywać te pięć lat ponownie.
1. Paradoks pradziadka nie jest możliwy, bo w takiej podróży nie cofnę się wcześniej, niż do momentu powstania świadomości. W przeszłości przed tym momentem "mnie" nie było, a więc jakbym się w niej pojawił, to już nie byłaby przeszłość, tylko jakaś odrębna rzeczywistość. Nie zabiję też samego siebie sprzed pięciu lat, bo sam nim się stanę.
2. Fałszywych wspomnień nie ma - nikt nic pamięta z cofniętych pięciu lat.
3. Wolna wola w takiej sytuacji istnieje. Cofniętych pięciu lat już nie ma na osi czasu (tego czasu, w którym dokonało się cofnięcie) - mogę teraz rozegrać wszystko inaczej, nie zdając sobie jednak z tego sprawy. Podobnie inni ludzie. W związku z naszą nieświadomością bardzo możliwe (ale niekonieczne), że przeważnie będziemy wybierać to samo, co we wcześniejszej wersji.
4. Koncepcja meta-czasu jest nieunikniona, jeśli mamy sensownie mówić o jakiejkolwiek podróży w przeszłość. Inaczej wychodzi na to, że chwilę po zakończeniu podróży sytuacja jest taka, iż w ogóle tej podróży nigdy nie było, bo niby kiedy? Jest 2 kwietnia 2016 r. - w którym momencie w PRZESZŁOŚCI miała się odbyć podróż wyruszająca z dnia 2 kwietnia 2021? Należy więc przyjąć, że w meta-czasie te minione pięć lat istniało, aż uległo "wymazaniu" - i od teraz ich historia toczy się nowym torem.
Jeśli podróż w przeszłość ma mieć miejsce, to z pewnością odbędzie się w jakimś meta-czasie, albo w meta-meta-czasie, albo w meta-meta-meta-czasie itd. Jednak albo tych "meta" jest nieskończona ilość, albo przy którymś "meta" z kolei podróże stają się niemożliwe.
To, co zwykle rozumie się w książkach, filmach i serialach przez "podróże w czasie", to są de facto podróże do alternatywnych rzeczywistości. "Cofający się" w ogóle się nie cofają - są tacy sami, jak byli przed podróżą, łącznie ze swoimi wspomnieniami. Lądują więc nie w przeszłości (bo w niej ich w takim wydaniu nie było!), tylko w równoległym świecie. Paradoksy pojawiają się, gdy taki równoległy świat zaczynamy traktować jako przeszłość naszego świata i przypisujemy mu jakąś ciągłość wobec naszej teraźniejszości. Model wieloświatowy to zauważa - i dlatego jest z omawianych tu najlepszy.