Khem, ale wiecie co, Wy się może zdecydujcie, czy rozmawiacie o Jezusie, czy o Chrystusie. Chrystus to jest taki twór legendarny, a Jezus to był człowiek z krwi i kości.
Jeżeli więc o Jezusa chodzi, to miałem wczoraj taką pogadankę z ProxyOne. ProxyOne to jest rarytas; jego cuda mało interesują, jego obchodzi nauka społeczna, tj. co Jezus miał do powiedzenia ludziom, jak się mają prowadzić. Na jego odpowiedzialność podaję, że jak się człowiek, nawet i prosty, wczyta w Nowy Testament, to się przekona, że te narracje są osnute na autentycznej postaci - że one się kupy trzymają po prostu. Tylko trzeba odrzucić to, co rozgłaszają kościoły instytucjonalne, bo Jezusowi o co innego zupełnie chodziło. Doszliśmy potem do niejakiej zgody, że Jezus to mógł być polityk z rodu Dawida, co miał spore rozeznanie w świecie i chciał przygotować Izraelitów do życia w diasporze, bo rozumiał, że kolejne powstanie wisi w powietrzu i że Izrael Rzymianom nie poradzi; za to Rzymianie certolić się z Izraelem nie będą. Ponieważ zaś w sytuacji Izraelitów była kupa ludów w całym Imperium Romanum, to chłop odniósł ze swoim przesłaniem potężny sukces; szkoda tylko, że pośmiertny.
Tak a propos, o co chodziło Jezusowi. Jezus np. nie ustanawiał żadnych szopek z opłatkiem w złoconej oprawie, odpustowych jasełek jakichś dla mas. Jezus postawił sprawę twardo: moja droga jest wąska i idzie nią niewielu, a są to moi przyjaciele. To właśnie nieliczne zgromadzenie przyjaciół Jezusa, gromadzących się w jego imię, za których on oddał życie - to jest jego Kościół, którego samo piekło nie zniszczy. I ten Kościół ma być solą tej ziemi - czyli elitą, a nie jakimś zrzeszeniem powszechnym polegającym na odklepywaniu zdrowasiek. Owszem, przyjacielem Jezusa może stać się każdy - tylko ta przyjaźń musi być z duszy, serca, że się gryzie jezusowe mięso i krew mu chłepcze, czyli tą nauką żyje na co dzień i wdraża się ją w czyn. A jest to, a owszem, nauka twarda; dla przeciętniaków nie do strawienia.
Jeżeli więc o Jezusa chodzi, to miałem wczoraj taką pogadankę z ProxyOne. ProxyOne to jest rarytas; jego cuda mało interesują, jego obchodzi nauka społeczna, tj. co Jezus miał do powiedzenia ludziom, jak się mają prowadzić. Na jego odpowiedzialność podaję, że jak się człowiek, nawet i prosty, wczyta w Nowy Testament, to się przekona, że te narracje są osnute na autentycznej postaci - że one się kupy trzymają po prostu. Tylko trzeba odrzucić to, co rozgłaszają kościoły instytucjonalne, bo Jezusowi o co innego zupełnie chodziło. Doszliśmy potem do niejakiej zgody, że Jezus to mógł być polityk z rodu Dawida, co miał spore rozeznanie w świecie i chciał przygotować Izraelitów do życia w diasporze, bo rozumiał, że kolejne powstanie wisi w powietrzu i że Izrael Rzymianom nie poradzi; za to Rzymianie certolić się z Izraelem nie będą. Ponieważ zaś w sytuacji Izraelitów była kupa ludów w całym Imperium Romanum, to chłop odniósł ze swoim przesłaniem potężny sukces; szkoda tylko, że pośmiertny.
Tak a propos, o co chodziło Jezusowi. Jezus np. nie ustanawiał żadnych szopek z opłatkiem w złoconej oprawie, odpustowych jasełek jakichś dla mas. Jezus postawił sprawę twardo: moja droga jest wąska i idzie nią niewielu, a są to moi przyjaciele. To właśnie nieliczne zgromadzenie przyjaciół Jezusa, gromadzących się w jego imię, za których on oddał życie - to jest jego Kościół, którego samo piekło nie zniszczy. I ten Kościół ma być solą tej ziemi - czyli elitą, a nie jakimś zrzeszeniem powszechnym polegającym na odklepywaniu zdrowasiek. Owszem, przyjacielem Jezusa może stać się każdy - tylko ta przyjaźń musi być z duszy, serca, że się gryzie jezusowe mięso i krew mu chłepcze, czyli tą nauką żyje na co dzień i wdraża się ją w czyn. A jest to, a owszem, nauka twarda; dla przeciętniaków nie do strawienia.
In my spirit lies my faith
Stronger than love and with me it will be
For always
- Mike Wyzgowski & Sagisu Shiro
Stronger than love and with me it will be
For always
- Mike Wyzgowski & Sagisu Shiro