Vanat napisał(a): I zrobiłem to świadomie, gdyż w tym wypadku był to jawnie zapowiedziany przed podaniem definicji trolling.
<ciach>
OK, widzę więc, że musimy odłożyć tę dyskusję, aż zaczniesz rozmawiać na poważnie. Do tego chwilowo potrzebuję z Twojej strony trzech punktów.
- definicja definicji
- definicja dyskusji
- definicja argumentu
- ... które nie są trolingiem
Bez tego zawsze może być, że podasz jakiś "argument który nie był argumentem", "definicję, która była łże-definicją" a "dyskusja sprawiała tylko wrażenia byciem dyskusją". A wszelka krytyka Twoich tekstów będzie spływać jak po kaczce. Ja na takie zabawy czasu nie mam, i tak za dużo życia marnuję na forum.
Cytat:Jak chcesz wiedzieć jak naprawdę definiuję wolność gospodarczą, to opiszę ją raz jeszcze:
Wolność gospodarcza to wolność w zakresie działań gospodarczych, tak jak wolność seksualna to wolność w kwestii seksualności, a wolność wyznania to wolność w kwestiach religii.
Swietnie, przesuwamy jedno nie do końca zdefiniowane pojęcie na inne, jeszcze gorzej zdefiniowane pojęcia. Przecież nie tak daleko, bo w sąsiednim wątku o "Ochronie danych w KK" kłóciłem się z (m.in.) Socjopapą o (m.in.) wolności religijnej.
Ale nie przeszkadzaj sobie, baw się dalej.
Cytat:Wolność to władza (możliwość realizowania swoje woli).
To przypomina już jeden stary film z Adamczykiem i Lubaszenko. Jak to było? Ketchup Schroedera to miłość.
Cytat:"Ilość" wolność (także gospodarczej), jest stała, gdyż wolność (władza) jednego podmiotu zawsze ogranicza wolność (władzę) innego podmiotu. Suma wolności (władzy) wszystkich musi być stała. Im więcej ja mam wolności (władzy) tym ty masz jej mniej. Jak ja mam pełnię władzy i mogę decydować o każdym aspekcie życia każdego człowieka, to wszyscy pozostali ludzie na świecie nie mają wolności wcale.
Składam to na karb lewicowego myślenia, w którym każda interakcja międzyludzka jest grą o sumie zerowej, więc zysk jednego jest stratą drugiego, władza jednego jest niewolą drugiego. I teraz jeszcze wolność, im więcej wolności u strony A (oczywiście, złych kapitalistów, burżujów i kułaków) tym mniej wolności u B.
Jest to oczywiście wynik niezrozumienia, czego dotyczy wolność gospodarcza. A ona dotyczy zawsze relacji producent - klient. To wolność relacji, a nie wolność osobista. We wszystkich odmianach. Posłużę się Twoim porównaniem do "wolności seksualnej": dotyczy ona (poza masturbacją) relacji dwojga (lub więcej) osób i dobrowolności podejmowanych decyzji. W przypadku gospodarki dotyczy ona zawierania wszelkich umów, wszelkiego kształtowania jakości produktów i usług i ich cen.
Jeżeli więc ktoś, niech będzie to kapitan państwo, zacznie regulować te sprawy, to może się okazać, że:
- tak klienci jak i producenci w swojej masie na tym skorzystają (*)
- tak klienci jak i producenci na tym stracą
- straty / korzyści będą jednostronne
- klient i producent twórczo ominą regulację, stratne będzie ewentualnie państwo - podatkobiorca
- nie stanie się nic
To nie jest jakaś gra o sumie zerowej tylko kształtowanie relacji między ludźmi, lub między podmiotami handlu. Można się teraz sprzeczać, kiedy ta relacja jest "naturalna", kiedy jest "optymalna" a kiedy jest "zniekształcona". No ale na litość b.ską, nie ignoruj tego, o czym mówimy.
Dalej nie chcę brnąć w Twoją argumentację, gdyż przez błędne utożsamienie wolności i władzy wyciągasz coraz bardziej ideologiczne wnioski. "Dystrybucja wolności"... sorry, na tym przystanku wysiadam.
(* i.E. przepisy antymonopolowe, służą tak klientom (niższe ceny) jak i większej liczbie producentów, którzy chcą zaistnieć na rynku. Często takie przepisy są traktowane jako część wolnego rynku bez wnikania w ich naturę.)
Cytat:Jakoś mi się nie wydaję, że Niemczech prawo pozwala właścicielowi lasu w każdej chwili wyciąć go i posadzić tam stokrotki, wydobywać piasek albo zbudować hotel...
Czyli warunek założony przez Pilastra nie jest spełniony - wolności w tym zakresie brak.
Rolnik też nie może na swojej działce zbudować osiedla domków jednorodzinnych. Wynika to z odgórnych regulacji planowania przestrzeni, do zasadniczej zmiany trzeba teren "odrolnić" lub "odlesić". Do tego czasu może decydować, czy w jego lesie będą hodowane drzewa, czy będą odbywać się polowania, czy może ma być to strefa rekreacji. Nie zmienia to podstawowej wolności posiadacza: ma on prawo kupić, sprzedać, dziedziczyć. W Niemczech jest ponad 2 miliony właścicieli lasów, spektrum sięga od mini-lasów rolników przez obiekty spekulacji do wielkopowierzchniowych producentów drzewa na sprzedaż. Wiele z nich znajduje się w posiadaniu prywatnym od pokoleń...
Pomyśl przez chwilę, gdyby las był tak stratnym interesem, to przecież każdy spadkobierca mógłby odrzucić ten spadek. Ale tak się nie dzieje, a wprost przeciwnie (patrz niżej).
Cytat:A potem na takim polu albo sadzisz drzewa, albo kartofle.
Drzewa, jak twierdzisz opłaca się bardziej...
Na niemieckim rynku nieruchomości dziś za wykarczowany las płaci się więcej, niż kiedyś za las "zalesiony", kupców jest więcej niż chętnych sprzedaży.
https://www.tagesspiegel.de/wirtschaft/w...55950.html
Cytat:Rzek i jezior... Ciekaaaaawe...
t jest we wszystkich krajach UE takie samo, bo w żadnym z nich rzeki i jeziora nie są prywatne...
Jest to oczywiście w takim sformułowaniu bzdura, gdyż "prywatne jeziora" istnieją z pewnością tak w Polsce jak i w Niemczech. Najwięcej AFAIK mają przedsiębiorstwa produkcji ryb, potem kluby wędkarskie, ewentualnie jeszcze prywatne jeziora rekreacyjne.
Oczywiście jest to oczywiście niewielka część wodostanu w porównaniu do powyższych liczb, więc generalnie za większość wód odpowiada państwo, no ale to nie ja pisałem maksymalistyczne kwantyfikatory wyżej.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Koh 3:1-8 (edycje własne)
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!