Ja cały czas nie mogę uwierzyć, że ty na serio te wszystkie sprzeczne wewnętrznie brednie wypisujesz:
O fuj, jaki ten kapitalizm zły!
Są ludzie którzy zarabiają!
Są dysproporcje w zyskach!
Już samo to jest dowodem, że próchnica zębów nie istnieje, bo zarabiają na niej producenci pasty do zębów oraz dentyści.
A nawet jak próchnica istnieje (co jak wykazano powyżej jest praktycznie niemożliwe) to jest to zjawisko naturalne, czyli że żadne, ale to żadne działania człowieka nie mogą go ani wywołać, ani przyspieszyć, ani zahamować...
Logika!
Najśmieszniejsze, że wydaje mu się że argumentuje na temat
Na dodatek wykres jest jego autorstwa i nie wiadomo skąd czerpał do niego dane.
A na dodatek wykres zbiera dane od lat 60, czyli od momentu gdy powstaje ruch ekologiczny...
Logika...
Wow! Policzyłeś jak ludzie musieliby myśleć, gdyby myśleli tak jak myślisz, że myślą.
Problem polega na tym, że nijak nie potrafisz udowodnić że myślą, tak jak ty sobie myślisz, że myślą.
I to właściwie kończy dyskusję na ten temat...
Jest dokładnie tak, jak napisałem powyżej. Nie masz na to dowodów. Po prostu wciskasz naiwniakom ideologiczny kit.
No to teraz już zupełnie bełkoczesz. Albo powołuj się na konsensus w naukach społecznych (nie widzę) albo podawaj definicje pojęć których używasz. Jak na razie wypisujesz tu rewolucyjne poglądy na temat nie wiadomo czego.
Jak zwykle...
Dla niezorientowanych w dyskusji:
Od wielu wielu miesięcy nabijam się z Pilastra, który nie potrafi przyjąć do wiadomości, że istnieje coś takiego jak "piramida potrzeb" czyli że ludzie zaspokajają cały szereg potrzeb, których nie da się zredukować do siebie na wzajem (to znaczy, wulgaryzując - że jak jesteś głodny, to nie wystarczy że dostaniesz duuuużo wody, a jak chce ci się pić, to nawet dwie tony czipsów nie zaspokoją tej potrzeby).
Nie rozumie także biedactwo, że istnieje coś takiego jak krańcowa użyteczność wszelkich dóbr.
Nie rozumie lub nie chce zrozumieć, bo wtedy jego super redukcjonistyczny model zachowań ludzkich, który daje mu tyle samozachwytu oraz poczucie intelektualnego i ideologicznego bezpieczeństwa, musiałby skończyć w toalecie spłukiwanej wodą...
Obśmiewane w powyższym poście argumenty urodziły się w głowie naszego domorosłego geniusz własnie dlatego, że nie umie przyjąć do wiadomości tych kilku prostych prawd.
pilaster napisał(a):ZaKotem napisał(a): Na każdym interesie bogaty zyskuje najwięcej, ale przecież nie znaczy to, że inni tracą. "Przezbrajanie" energetyki na OZE to wielki biznes, wspierający innowacje technologiczne, co jest z korzyścią dla wszystkich.W skali bezwzględnej owszem. Ale jedni zyskują więcej, inni mniej.
O fuj, jaki ten kapitalizm zły!
Są ludzie którzy zarabiają!
Są dysproporcje w zyskach!
Już samo to jest dowodem, że próchnica zębów nie istnieje, bo zarabiają na niej producenci pasty do zębów oraz dentyści.
A nawet jak próchnica istnieje (co jak wykazano powyżej jest praktycznie niemożliwe) to jest to zjawisko naturalne, czyli że żadne, ale to żadne działania człowieka nie mogą go ani wywołać, ani przyspieszyć, ani zahamować...
Logika!
pilaster napisał(a):Dyskusja jest o emisji CO2 a ten baran wkleja wykres jakichś enigmatycznych "zanieczyszczeń" (doprecyzujmy: oś pionowa wykresu pokazuje nieznaczny spadek emisji CO2, ale oczywiście nie globalnie, ale na ekwiwalent tony ropy naftowej - oczywiście wynika z tego dla naszej dyskusji kompletnie nic).Cytat: "Klimatyzm" przyspiesza ten proces,
Nic podobnego, opóźnia:
Najśmieszniejsze, że wydaje mu się że argumentuje na temat
Na dodatek wykres jest jego autorstwa i nie wiadomo skąd czerpał do niego dane.
A na dodatek wykres zbiera dane od lat 60, czyli od momentu gdy powstaje ruch ekologiczny...
Logika...
pilaster napisał(a): Nic podobnego. Ta wartość zalęzy wprost od preferencji czasowej, czyli stopy dyskonta. Jeżeli potraktować środowisko jako zasób, to jego wartość rezydualna RV jest równa całce od zera do nieskończoności z rocznego cashflowu po jego zdyskontowaniu. Czyli wartość środowiska
RV = a/r - gdzie r to stopa dyskonta. Jest ona znacznie niższa dla bogatych, niż dla biednych. Zatem nawet przy takich samych korzyściach zdrowotnych, estetycznych, rekreacyjnych, etc, czyli cashflowu a, środowisko jest dużo więcej warte dla bogatych (niskie r), niż dla biednych (wysokie r)
Wow! Policzyłeś jak ludzie musieliby myśleć, gdyby myśleli tak jak myślisz, że myślą.
Problem polega na tym, że nijak nie potrafisz udowodnić że myślą, tak jak ty sobie myślisz, że myślą.
I to właściwie kończy dyskusję na ten temat...
pilaster napisał(a):Cytat:Tylko że jest to wartość długoterminowa, podczas gdy bieda wymusza myślenie krótkoterminoweDokładnie na odwrót. To myślenie krótkoterminowe prowadzi do biedy. Dotyczy to zarówno poszczególnych ludzi z osobna, jak i całych społeczeństw.
Jest dokładnie tak, jak napisałem powyżej. Nie masz na to dowodów. Po prostu wciskasz naiwniakom ideologiczny kit.
pilaster napisał(a): Nic podobnego. Pierwsze prawo ekonomii - ludzie reagują na bodźce. W starciu z bodźcem ekonomicznym, jakiekolwiek oddziaływanie psychologiczne jest zawsze na straconej pozycji. Adresaci mogą nawet pokiwać głowami, przyznać "mądrze mówi", ale potem i tak zrobią swoje - wg bodźców ekonomicznych.
No to teraz już zupełnie bełkoczesz. Albo powołuj się na konsensus w naukach społecznych (nie widzę) albo podawaj definicje pojęć których używasz. Jak na razie wypisujesz tu rewolucyjne poglądy na temat nie wiadomo czego.
Jak zwykle...
Dla niezorientowanych w dyskusji:
Od wielu wielu miesięcy nabijam się z Pilastra, który nie potrafi przyjąć do wiadomości, że istnieje coś takiego jak "piramida potrzeb" czyli że ludzie zaspokajają cały szereg potrzeb, których nie da się zredukować do siebie na wzajem (to znaczy, wulgaryzując - że jak jesteś głodny, to nie wystarczy że dostaniesz duuuużo wody, a jak chce ci się pić, to nawet dwie tony czipsów nie zaspokoją tej potrzeby).
Nie rozumie także biedactwo, że istnieje coś takiego jak krańcowa użyteczność wszelkich dóbr.
Nie rozumie lub nie chce zrozumieć, bo wtedy jego super redukcjonistyczny model zachowań ludzkich, który daje mu tyle samozachwytu oraz poczucie intelektualnego i ideologicznego bezpieczeństwa, musiałby skończyć w toalecie spłukiwanej wodą...
Obśmiewane w powyższym poście argumenty urodziły się w głowie naszego domorosłego geniusz własnie dlatego, że nie umie przyjąć do wiadomości tych kilku prostych prawd.