ARHIZ napisał(a): Myślę, że w przypadku religii dharmicznych [tradycja religijna wywodząca się z subkontynentu indyjskiego] jest nieco inna od pozostałych religii. W tym [rzypadku praktyka religijna wymusza na wierzącym czynności, które z punktu widzenia nauki są ćwiczeniami ciała [np. asany lub pokłony słońca] i umysłu [różne formy medytacji], a czystko fizyczne efekty tych praktyk zostały udowodnione naukowo.Naukowo udowodniono, że umysły mieszkańców Indii i Nepalu są dalekie od doskonałości
https://brainstats.com/average-iq-by-country.html
a najlepiej ćwiczącą umysł religią jest maokonfucjanizm (pewnie dlatego, że trzeba niezłych wygibasów umysłowych, aby pogodzić Mao i Konfucjusza i wyznawać feudalny kapitalizm z komunistyczną nadbudową).
Jak już wspomniali moi przedpiścy, w chrześcijaństwie (i w każdej innej religii) takie elementy, same w sobie "ateistyczne", bo niewymagające wcale uznania dogmatów danej religii, również występują. Po prostu nieliczni je praktykują.
Cytat: Drugi czynnik to dążenie do samorealizacji w czasie życia, a nie jak ma to miejsce w religiach bliskowschodnich typu islam lub chrześcijaństwo, po śmierci lub wcale. Dążąc do doskonalenia się za życia wzrasta poczucie szczęścia lub samoakceptacji. W przypadku religii dharmicznych nawet, gdyby okazały się fałszywe, nie zmienia to faktu, że i tak praktyka będzie nieść ze sobą realne korzyści. Oczywiście można to wszystko robić bez hinduizmu czy buddyzmu, ale uważam, że motor religijny jest tutaj dodatkową motywacją do samorozwoju i dążenia do szczęścia. Dodatkowo wiara, że nieszczęścia mają swój cel i mają czegoś uczyć może pomóc w radzeniu sobie z przeciwnościami losu.Każda religia uczy, że nieszczęścia mają swój cel. Czasem wydaje mi się, że to podstawowa funkcja społeczna religii. Ateistyczne mamusie i tatusie też uczą swe bezbożne potomstwo, że nieprzyjemność wizyty u dentysty jest wynagradzana zmniejszeniem cierpienia w przyszłości. A można ten przekaz także wzmocnić nagrodą doraźną. Rozsądny ateista dorastając szybko jednak zauważy, że nie jest to reguła absolutna - niektórzy ludzie cierpią, chorują, są torturowani i zdychają w nędzy, i nic im tego nie wynagradza. Religia "zatyka dziurę" w poczuciu sprawiedliwości kosmosu, twierdząc, że życie, które widzimy, jest tylko drobnym kawałkiem i cierpiący zostają wynagrodzeni po śmierci. Religie dharmiczne czynią to samo poprzez koncepcję reinkarnacji. Bez świadomości życia wiecznego żadne doskonalenie ciała i umysłu jest bez sensu, bo co z tym doskonałym ciałem zrobisz za 50 lat? Zakopiesz, spalisz razem z doskonałym umysłem. Marnowanie czasu.