To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
brutalizacja języka w przestrzeni publicznej
#2
lucky7 napisał(a): Czy również zauważyliście, że w ostatnich latach język, którym posługujemy się w przestrzeni publicznej, bardzo się zbrutalizował?
(...)
Lubię czasem sobie pójść do kina na polski film, staram się wybierać takie z nie najniższej półki, ale ciężko trafić na taki, gdzie się nie przeklina.

Chyba lucky7 przespałeś lata 90-te i te wszystkie hiciory Pasikowskiego (Kroll, Psy 1+2) i ich podróby (Miasto prywatne). Nawet w takiej fajnej komedii jak "Zawrócony" główny bohater ścigając policjanta po łąkach dookoła kościoła uracza go wiązanką soczystych śluńskich przekleństw.

Cytat:Rozumiem, że film ma oddać realia i jeśli społeczeństwo się takim językiem posługuje, to właśnie taki obraz zostanie utrwalony w filmie. Jednak odnoszę wrażenie, że kiedy słuchamy jak postacie filmowe rzucając sobie beztrosko mięsem, czujemy jakieś większe przyzwolenie, żeby samemu tak sobie porzucać mięsem. Kiedy wszyscy wokół przeklinają, to na zasadzie mimikry zaczynamy robić to samo, żeby nie odstawać. A może nie tylko chodzi o to, żeby nie odstawać? Może bez brutalnego języka czujemy się bezbronni? Jedyne co nam zostaje to gołe tezy bez młotka, którym moglibyśmy wbić je komuś do głowy? Czy my się jeszcze ze sobą komunikujemy, czy tylko walczymy?

Mam małą alergię na nadużywanie retorycznego "-my". Gdyby cały powyższy tekst zamienić na "-cie", byłoby to zaproszenie do dyskusji o wpływie wulgaryzmów w mediach na wulgaryzmy w życiu codziennym. A tak to jest apodyktyczne mądrzenie się na temat, co tam autor tekstu uważa na temat społeczeństwa.

Proponuję więc szczęśliwej siodemce, żeby popracowała dzień na budowie. Wtedy pozna może, co to jest "beztroskie rzucanie mięsem" i jakie stężenie może osiągać w realu. Oraz, jak zadziwiająco małą ilością słów można opisać każdą sytuację.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
RE: brutalizacja języka w przestrzeni publicznej - przez bert04 - 12.11.2019, 10:28

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości