ZaKotem napisał(a): Ludzie liczą lepiej, niż im samym się wydaje. Biedni Polacy doskonale wiedzą, że w razie obniżki podatków obniżka dotyczyłaby wszystkich, ale likwidacja usług publicznych finansowanych z tych podatków - jakoś tylko biednych.
No nie bardzo. Po pierwsze masz na wstępie 20%, które uważa, że w ogóle nie płaci podatków, więc co piąty Polak ma na bank wyjebane na podatki. Może nawet uważa, że są za wysokie. Bo czemu nie. Spora część nie korzysta też ani z opieki zdrowotnej, ubezpieczeń społecznych ani rent lub emerytur. I jeżeli pracuje, to chętnie przestałby płacić składki w zamian za hajsik do rąsi. Problem polega na tym, że solidaryzm społeczny zmusza polityków do utrzymywania takiego systemu, ponieważ piramida zusowska i wielka liczba chorych została by bez opieki. A nic tak nie wkurwia elektoratu jak konieczność zajęcia się chorą babcią i brak renty teściowej.
Cytat:Oczywiście można się na nich obrazić, że nie wspierają postulatów bogatych, i poprosić, żeby głosowali na PiS. Dotąd świetnie działało.
Tydzień propagandy w telewizji i nawet hardcorowe sny Korwina by poparli w referendum.
Socjopapa napisał(a): Ludzie, którzy liczą każdy grosz i analizują stosunek ceny do jakości przy sprzęcie za 200 zł, mieliby nie być w stanie dostrzec, że cena pt. podatki jest rażąco nieadekwatna do produktu pt. usługi publiczne? Nie sądzę.
To nie tak działa. Tutaj wchodzą w grę uczucia. Zwłaszcza do pieniędzy. Zjebanie usług publicznych wynika z tego, że się przykro kojarzy. Szkoła gnoiła to wiadomo - zła. Szpitale to przepełniony syf, przychodnie to tragedia i trzeba jeszcze płacić w prywatnych klinikach za podstawowe badania, bo kolejki na NFZ kosmiczne. Urzędy to koszmar analfabety, więc patrz przykład 1. A kupując gówno za dwie stówy muszą się liczyć z rozstaniem z ukochanymi pieniążkami, więc trza zadbać, aby rozstanie nie bolało tak bardzo, bo ich sumienie zeźre.
Cytat:Można im też uświadomić, że rażąco przepłacają (podatkami) za ujowy produkt (usługi publiczne), który mogliby dostać w lepszym stosunku jakości do ceny. Względnie można też wskazać, że jakoś pierdziesiąt nowych, niskich podatków wprowadzonych przez PZPRbis ni wuja nie poprawiło zakresu ani jakości usług publicznych, a w konsekwencji, można też uświadomić, że wbrew zastanym wyobrażeniom obniżka podatków =/= likwidacji usług publicznych.
Odwołujesz się do rozumu ludzi, którzy za punkt honoru sobie obrali, jak najrzadsze jego używanie. To nie zadziała, bo to coś abstrakcyjnego, nic z tego nie rozumieją i w dupie to mają. Tu trzeba sloganu, że "politycy kradno! Tfoje piniondze zabierajo! Wille budujo! Ośmiornice jedzo! A na biedne dzieci, biednych rodziców i niebieskie chesterfieldy z harnasiem brakuje!"
Cytat:Kwestia jak to opakować w coś chwytnego, jest już kwestią odrębną, dla marketingowców.
Tego się nie da sprzedać, bo od Korwina, przez Gwiazdowskiego, Gowina i wszystkich, których nie pamiętam polegli. A dlaczego? Bo to zbyt złożona materia dla analfabetów. Tutaj trzeba demagogii i odwoływania się do strat... moralnych. Ten kto nie wmówi ludowi, że jak go nie poprą będą bandą frajerów ten żadnych zmian nie wprowadzi.
Sofeicz napisał(a): Polemizowałbym. Spora część, to półanalfabeci, niezdolni do przeczytania ulotki leku czy tostera. I jak widzą cenę 29,99 to mówią, że kupili coś za dwie dychy.
Cytat:Z badań przeprowadzonych przez PISA i OECD wynika, że co szósty polski magister to analfabeta funkcjonalny. Pozostałe wyniki również nie napawają optymizmem.
Okazuje się, że 40% Polaków nie rozumie tego, co czyta, a kolejne 30% rodaków rozumie, ale w niewielkim stopniu. Oznacza to, że mają problem m.in. z odczytaniem rozkładu jazdy pociągów czy mapki pogodowej.
70% dokładnie rzecz biorąc. Tu nie ma najmniejszych nadziei, że debile, którzy nie potrafili się nauczyć czytać przez 12 lat przymusowej nauki cokolwiek zrozumieją. [/quote]
ZaKotem napisał(a): A ty czytałeś takie ulotki? Ja większości nie rozumiem, jak sądzę, piszą je ukraińscy stażyści tłumaczący na polski z angielskiego, a ten angielski pisał wietnamski student tłumaczący z chińskiego. Może ty kupujesz firmowe rzeczy, do których instrukcje piszą ludzie, którym za to płacą.
Weź się nie wydurniaj. Twarde dane mówią, że mamy społeczeństwo skrajnych debili i jakość ulotek nie ma tu nic do rzeczy.
https://portal.librus.pl/rodzina/artykul...alfabetyzm
Cytat:No niby tak, ale zarabiając 2999 zł mówią, że zarabiają dwa tysie, więc jakoś im się to zgadza w proporcjach.
No to akurat tak nie działa. Ceny nie potrafią przeczytać lub zaokrąglić, natomiast wypłatę skrupulatnie sobie wyliczają. Stosunek uczuciowy całkiem inny. Chodząc na zakupy wywalają hajs bez liczenia i się wypłata rozchodzi, natomiast wypłata to coś jak długość kutasa. Mało kto ze średniaków sobie obcina co nieco z paska.
Sebastian Flak