dammy napisał(a): To akurat nie budzi moich zastrzeżeń. Imiona semickich władców miały znaczenie symboliczne i posiadały nierzadko dwa rdzenie, które mogą się powtarzać. Np. Jehu. Więc mamy amoryckiego Hammurabiego i ugaryckiego Ammurapiego (krewny-uzdrowiciel), władców babilońskich: Ammi-ditanę, jego syna Ammi-sedeqa i wnuka Samsu-ditanę. Albo poświadczonych historycznie judejskichJehujakima i jego syna Jehujakina.Tak, tylko Hammurabi i Ammurapi to pewnie nawet nie wiedzieli o swoim istnieniu, z kolei pozostali to tradycje rodowe. Tymczasem tu mamy dwóch kompletnie niespokrewnionych gości operujących w tym samym czasie na tym samym terenie i konkurujących ze sobą.
Wiadomo co znaczą te imiona?
dammy napisał(a): Problem w tym, że Rehoboam i Jeroboam nie są poświadczeni nigdzie indziej tylko w I Księdze Królewskiej. A ona powstała 500-600 lat po wspomnianych wydarzeniach.Chyba jeszcze w I Księdze Kronik, ale ona też jest późna. Ogólnie zresztą na narracja to opis upadku nieistniejącego imperium. Zewnętrzne historyczne potwierdzenie mamy chyba dopiero dla Omriego.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.