zefciu napisał(a): No dobra. Ale przecież chrześcijaństwo też ma swoje tradycje ćwiczeń duchowych. I też np. spowiedź jest teoretycznie formą „psychoterapii”. Z jakiegoś powodu jednak, zarówno nurt zachodni, jak i wschodni chrześcijaństwa wytworzyły w praktyce koncepcję „ćwiczenia duchowe i mistyka są dla mnichów, dla Pana jest prosta deontologia i litanie”.
Pytanie, czy gdyby nie chrześcijaństwo, to owe tradycje duchowe rzeczywiście „trafiły pod strzechy”?
Dyskusja niby ciekawa, przykładowo można tu też bliżej przyjrzeć się temu, czy tak modne i ciekawe praktyki orientu nie były też tylko dla mnichów. Ewentualnie dla kasty samurajów. No bo jakoś nie widzę chłopa japońskiego medytującego zen, ale być może za mało się znam na rzeczy. Dziś Jogę można trenować w każdej większej wiosce, ale przez stulecia te praktyki były także zarezerwowane dla wybranych. I tak dalej.
Ale pomijasz tutaj pewien ważny element tego wstępniaka jak i ogólniejszego tematu "grzechy Kościoła". Ta dyskusja nie wystartowała od objeżdżania chrześcijan, konkretnie katolików, za ich grzechy. Ta dyksusja wystartowała od objeżdżania duchownych, konkretnie zakonnic, za ich grzechy. Tak więc IMHO argument "duchowni mają jakieś super-hiper-spec-medytacje duchowe, niedostępne dla maluczkich" można odłożyć na bok na inną dyskusję. Z jakiejś przyczyny mamy do czynienia z grzechami duchownych niezależnie od płci czy pozycji w hierarchii. Tym co na górze władza uderza do głowy, tym co na dole ucisk uderza do głowy, facetom, wiadomo, uderza do głowy a kobietom, nie wiadomo, uderza do głowy. I nie są to ćwiczenia duchowe czy inne, być może ich brak, nie wiem.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Koh 3:1-8 (edycje własne)
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!