bert04 napisał(a): Odrzuciłem sporo "estetycznych", widzimy sprawy podobnie w kwestiach "pigmentycznych" a co do błędów fabularnych to nie jestem wystarczająco kompetentny, gdyż LOTR czytałem już dawno temu a Simiallirion ciągle tylko zaczynam i przerywam na początkach. Główna różnica jest taka, że dla mnie RoP było dziełem na poziomie, powiedzmy, wiedźmina (drugi sezon, nie pierwszy!), co jest może OK, ale nie na tyle, żeby teraz jednak przedłużyć abonament prime. Ale gdybym miał, to pewnie oglądnąłbym dalej, poza paroma zgrzytami nic mnie nie odrzuciło. A kolegę kmata - owszem, odrzuciło wielkim łukiem.
To nie ulega wątpliwości. Natomiast mnie zastanawiają błędy fabularne (w których też nie jestem wystarczająco kompetentny) i ich rola w odbiorze danego dzieła. Mam wrażenie, że funkcjonuje powszechne przeświadczenie wśród krytyków RoP, że adaptacja powinna być jak najwierniejsza i najbliższa oryginałowi (co jest oryginałem w tym przypadku?) i wszystko, co jest w tym przypadku ocenione jako odejście od kanonu jest
złe. Wszystko, co jest wierne jest
dobre, nawet jeśli jest z dzisiejszego punktu widzenia postrzegane przez niektórych jako inaczej.
Cytat:No jednak to robi z jednej z najważniejszych postaci Sródziemia jakąś niezrównoważoną psychicznie kobietę, której emocje i jakieś głosy prowokują do takich kroków. Aż jestem ciekaw, jak uzasadnią, że to właśnie ona dostanie jeden z pierścieni, to już nawet wewnątrz serialu będzie wymagać niezłych piruetów. A co do tego, że taka postać jest wprost przeciwna do opisów Tolkiena to zakładałem bez wnikania w książki, nawet bez wypunktowania przez kmata.
Może to robi jednak z Galadrieli postać bardziej ludzką, podatną na emocje i popełniającą błędy z powodu braku doświadczenia i traumatycznych przeżyć z czasów młodości. Dla niej po prostu zemsta na Sauronie jest jej sensem życia w tym momencie. Dopiero po kolejnych paru tysiącach lat staje się osobą, którą znamy z Władcy.
Cytat:Umówmy się, że znasz najwidoczniej tylko adaptacje filmowe, a jeżeli czytałeś książki to pamięć o nich jest jeszcze bledsza niż u mnie.
Czytałem w zasadzie wszystko, co zostało wydane przez Tolkiena i jego syna aczkolwiek dość dawno. Jako nastolatek uważałem Władcę za niedoścignione, perfekcyjne dzieło sztuki, teraz już niekoniecznie.
Cytat:Tolkien nie tylko "uwiarygodnił", on stworzył cały świat dookoła swoich idei. Wdzisz w Tolkienie jakiegoś wyrabiacza fantasy jak Sapkowski, a tymczasem to raczej ktoś, kto miał pomysł na historię typu "Jezus z Nazaretu" i dopisał cały Stary Testament na uzasadnienie. Twoja argumentacja powyżej pokazuje, że nie wyszedłeś ponad tok myślenia Boromira, a tymczasem musiałbyś wejść w tok myślenia Gandalfa (książkowego, oczywiście), żeby sprawę ogarnąć. Jak mawiał ksiądz Marian z Katolika, trochę pokory by się przydało.
Psychologizujesz
Jestem świadomy całej spuścizny tolkienowskiej i tego, że jest pewnie jeszcze dużo jego notatek, które można by zamienić na kolejne książki. To zupełnie nie oznacza, że nie można się zastanawiać nad logiką postępowania postaci i że tok myślenia Boromira jest w jakiś sposób niedorobiony. Mam wrażenie, że traktujecie WP jak Biblię i każde odstępstwo od jedynej słusznej ( tylko czyjej?) narracji i interpretacji jest bluźnierstwem. Nie wolno mówić tak ponieważ Mistrz Tolkien zrobił w ten sposób i nie można tego zmieniać. A ja się pytam dlaczego nie?