Na początku ,rozdzielę pojęcia . Każdy mam prawo do odebrania sobie życia.
Mnie jednak chodzi ,o prawo wyrażone buntem sprzeciwu .
Przeciwko czemu? Przeciwko pseudo autorytetom ,które napierają na jednostki
i masy sloganami ,na silę dowodzącymi bezcenni życia .
Od razu zaznaczę , na prośbę tak i rodziny jak i bliskich ,wielokrotnie
przechodziłem badania psychiatryczne -choroby umysłowej ,lub powaznego zaburzenia nie stwierdzono.
Wszyscy dziwią się że nie chce żyć , cóż tak jest nie chce. Nie będę wnikał w to
co przy życiu mnie trzyma , element ten jest ulotny i podlega niebłagalnemu
upływowi czasu .Z czego bardzo się ciesze , bo gdy przestanie być -ten element.
Uwolnię się od choroby jaka jest ożywienie materii a że jestem raczej niewierzący niż wierzący , tym lepiej dla mnie .
Chce , spróbować przełamać tabu, zerwać maskę kłamstwa .
Nosze się z zamiarem wystąpienia do sądu z prośba o uznanie prawa do
popełnienia samobójstwa....nie,nie chce przecierać szlaku innym , już po prostu
nie mogę patrzeć na konstrukcje obłudnego świata ,w którym trzyma się
(tak na zapas ,spora armie istot ludzkich ) po co? Pytam .
Chce pokazać że to nie prawda ,że samostanowienie o sobie jest możliwe ,nikt nie ma prawa
mówić nam co moralne ,etyczne ,dobre,słuszne. Sami możemy o tym zadecydować.
Gdybym zabił się , po cichu z tzw godnością , niczego takiego bym nie udowodnił .
Co wcale nie oznacza ze chce ze sobą skończyć , nazłość złemu światu ,żeby go
ukarać . Ja nie mam już zainteresowania życiem ,nie chce go , żyje bo jeszcze muszę
to asysta innej umierającej osobie ,
Wiem ,że zwrócenie się do sadu o uznanie prawa do popełnienia samobójstwa
to bardzo trudna sprawa,wiem ze będzie międzylądowanie w szpitalu na obserwacji.
Jestem jednak uparta jednostką .
Na tym forum widzę sporo osób , o dużym intelekcie . Zwracam się do Was o pomoc
w zebraniu rozumnych argumentów .
Nie wiem ile mam czasu , może rok może kilka. Wiem że gdy osoba której asystuje
odejdzie ,przestane czuć obowiązek życia i z dziką radością je zakończę.
Może to rozpętywanie burzy w szklance wody, lecz bardzo mi zależy aby ,wywalczyć opinie mówiąca że mam pełne prawo do zakończenia własnego życia .
Złamać te wszystkie nagromadzone kłamstwa , o etyce i moralności o bezsenności życia . Taka mała prywatna jedno osobowa rewolucja ,dla samego siebie .
Jeśli znacie podobne przypadki , to proszę o jakieś namiary na dokumentacje .
Pozdrawiam PiotrX
Mnie jednak chodzi ,o prawo wyrażone buntem sprzeciwu .
Przeciwko czemu? Przeciwko pseudo autorytetom ,które napierają na jednostki
i masy sloganami ,na silę dowodzącymi bezcenni życia .
Od razu zaznaczę , na prośbę tak i rodziny jak i bliskich ,wielokrotnie
przechodziłem badania psychiatryczne -choroby umysłowej ,lub powaznego zaburzenia nie stwierdzono.
Wszyscy dziwią się że nie chce żyć , cóż tak jest nie chce. Nie będę wnikał w to
co przy życiu mnie trzyma , element ten jest ulotny i podlega niebłagalnemu
upływowi czasu .Z czego bardzo się ciesze , bo gdy przestanie być -ten element.
Uwolnię się od choroby jaka jest ożywienie materii a że jestem raczej niewierzący niż wierzący , tym lepiej dla mnie .
Chce , spróbować przełamać tabu, zerwać maskę kłamstwa .
Nosze się z zamiarem wystąpienia do sądu z prośba o uznanie prawa do
popełnienia samobójstwa....nie,nie chce przecierać szlaku innym , już po prostu
nie mogę patrzeć na konstrukcje obłudnego świata ,w którym trzyma się
(tak na zapas ,spora armie istot ludzkich ) po co? Pytam .
Chce pokazać że to nie prawda ,że samostanowienie o sobie jest możliwe ,nikt nie ma prawa
mówić nam co moralne ,etyczne ,dobre,słuszne. Sami możemy o tym zadecydować.
Gdybym zabił się , po cichu z tzw godnością , niczego takiego bym nie udowodnił .
Co wcale nie oznacza ze chce ze sobą skończyć , nazłość złemu światu ,żeby go
ukarać . Ja nie mam już zainteresowania życiem ,nie chce go , żyje bo jeszcze muszę
to asysta innej umierającej osobie ,
Wiem ,że zwrócenie się do sadu o uznanie prawa do popełnienia samobójstwa
to bardzo trudna sprawa,wiem ze będzie międzylądowanie w szpitalu na obserwacji.
Jestem jednak uparta jednostką .
Na tym forum widzę sporo osób , o dużym intelekcie . Zwracam się do Was o pomoc
w zebraniu rozumnych argumentów .
Nie wiem ile mam czasu , może rok może kilka. Wiem że gdy osoba której asystuje
odejdzie ,przestane czuć obowiązek życia i z dziką radością je zakończę.
Może to rozpętywanie burzy w szklance wody, lecz bardzo mi zależy aby ,wywalczyć opinie mówiąca że mam pełne prawo do zakończenia własnego życia .
Złamać te wszystkie nagromadzone kłamstwa , o etyce i moralności o bezsenności życia . Taka mała prywatna jedno osobowa rewolucja ,dla samego siebie .
Jeśli znacie podobne przypadki , to proszę o jakieś namiary na dokumentacje .
Pozdrawiam PiotrX