Drażni mnie trochę, że bliskie mi środowiska prawicowo-konserwatywne w sporej mierze mocno opowiadają się przeciwko medycznej marihuanie. To wszystko na zasadzie, że skoro nasz antagonista (liberał) opowiada się za, to my na przekór musimy być przeciw. Dla mnie to taka mało poważna dziecinada. Przecież dla celów medycznych od dawna stosuje się opiaty a konkretniej nadal wykorzystuje się morfinę. I co? I nic. Protestów nie ma, wszyscy widzą w tym po prostu lek uśmierzający ból. Po co zatem się zacietrzewiać w przypadku innego środka i to o zdecydowanie mniejszym potencjale uzależniającym?
"Łatwo jest mówić o Polsce trudniej dla niej pracować jeszcze trudniej umierać a najtrudniej cierpieć"
NN
NN