To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Problemy z Matką
#61
Cytat:Ja też nie dokonałem apostazji, do kościoła nie chodzę (również na Boże Narodzenie nie), nie biorę komunii i nie żegnam się (w żadnych okolicznościach) i nie mówię "szczęść Boże" widząc księdza. Zamierzam się skremować i wysypać na swojej ziemi, więc katolickiego pogrzebu nie będzie. Brak apostazji jakoś mi w tym nie przeszkadza. No i pamiętaj: stanie w kościele czyni Cię chrześcijaninem tak jak stanie w garażu czyni Cię samochodem.

Nie musisz się przede tłumaczyć, naprawdę mało mnie interesuje co kto robi ze swoją przynależnością do Kościoła. Są różne sytuacje, jeśli ktoś ma wątpliwości, nie jest pewny na tyle swojego ateizmu, by oficjalnie wypierać się wiary i pozbawiać łask Kościoła, jeśli po prostu chce poczekać lub w sumie to ma w dupie czy jest we wspólnocie czy nie, bo liczy się dla niego sam fakt, że nie wierzy, to naprawdę nie mogłoby mnie to mniej obchodzić. Jeśli jednak ktoś zostaje w Kościele dla świętego spokoju, a potem zapewne dla świętego spokoju będzie chodził na niedzielną mszę, spowiadał się, przyjmował komunię, weźmie bierzmowanie, potem ślub kościelny, ochrzci dzieci, wychowa je w wierze i pewno jeszcze katolicki pogrzeb - jak robi wielu ateistów bo rodzina ważniejsza - to mojego szacunku nie będzie miał.
Jeśli rodzina nie akceptuje mojego osobistego wyboru własnej drogi życiowej, to oni mają z tym problem, a nie ja. I nie powinnam ich za nic przepraszać, ani tym bardziej do niczego się dostosowywać. Nikt za mnie mojego życia nie przeżyje.
Natomiast Fejsuchowi także radziłabym się wstrzymać, ale to już tak na boku, nie o to mi poprzednio chodziło, by go przekonać, li o to żeby wskazać, jakie myślenie mnie mierzi w ludziach. Totalny komformizm, bieganie za stadem, byle tylko nie zwrócić na siebie uwagi i nie narobić sobie problemów w postaci babci karcącej przy obiedzie. Jeśli ktoś jest się w stanie wyrzec swojego światopoglądu z tego powodu to cóż, dla mnie nic godnego poszanowania tu nie ma.

Cytat:Na wybory idziesz tak czy inaczej i za głosowanie nie grożą żadne konsekwencje. Z apostazją już nie jest tak łatwo.

Dlatego napisałem, że w tym wypadku wpływ na moje życie powinien mieć większe znaczenie, niż walka z kłamstwami Kościoła. No ale ja nie znam się, więc pewnie wiesz lepiej.

Za brak pójścia na wybory grożą konsekwencje w postaci takiego rządu, jaki obecnie mamy. Za dokonanie apostazji grożą konsekwencje w postaci wykluczenia z Kościoła i wszystkiego co się z tym wiąże. Za niedokonanie apostazji grozi życie cudzym życiem, pozwalanie, by ktoś decydował za nas w imię źle pojętej miłości do rodziny.
Za wszystko grożą takie czy inne konsekwencje. Kwestia osobistego wyboru i oszacowania, na czym nam najbardziej zależy. IMO najmniej w tym wszystkim powinniśmy się przejmować, jaki wpływ nasza decyzja będzie miała na statystyki.
A czy mu się opłaca dokonywać apostazji, nawet jeśli będzie miał przesrane z rodziną, to już jego sprawa, jego wybór. Ja bym na jego miejscu poczekała aż się usamodzielnię, wyprowadzę z domu i będę na siebie zarabiać, a potem żyła tak, jak ja chcę i tyle.
"- Chciałem powiedzieć - wyjaśnił z goryczą Ipslore - że na tym świecie jest chyba coś, dla czego warto żyć.
Śmierć zastanowił się przez chwilę.
KOTY, stwierdził w końcu. KOTY SĄ MIŁE."
Odpowiedz
#62
Palmer Eldritch napisał(a):Wot, priszoł Czajniczek i zatomizował Rodzinę, której na oczy nie widział.

Palmer... po co mam polemizować z człowiekiem który mówi to co mu każą inni?
Przecież jak sam mówisz robisz co ci każe rodzina. Może posadź przed kompem kogoś od nich, nie wiem matkę jak w temacie, ja z nią wyjaśnię co trzeba, a ona ci naświetli co masz dalej w necie pisać. OK?
"Do jasnych dążąc głębin – nie mógł trafić w sedno śledź pewien obdarzony naturą wybredną. Dokądkolwiek wędrował, zawsze nadaremno. Tu jasno, ale płytko, tam głębia, ale ciemno."
Odpowiedz
#63
Czajniczek Lesera napisał(a):Palmer... po co mam polemizować z człowiekiem który mówi to co mu każą inni?
Przecież jak sam mówisz robisz co ci każe rodzina. Może posadź przed kompem kogoś od nich, nie wiem matkę jak w temacie, ja z nią wyjaśnię co trzeba, a ona ci naświetli co masz dalej w necie pisać. OK?

Od chyba jedenastu lat z matką nie mieszkam, choć były sytuacje, że "bankrutowałem" i wracałem do niej na dwa-trzy miesiące.
Ale nie chodzi mi przecież o wewnątrzrodzinną zależność ekonomiczną, tylko o najważniejszą chyba w życiu rzecz, jaką jest rodzinny mir. I był w moim życiu etap, kiedy to przez swój gówniarski ateizm sam ten mir naruszałem, więc wiem co mówię.
Odpowiedz
#64
Wydaje mi się, że sam najlepiej znasz swoją mamę. Wiesz, jaka jest, jaki ma stosunek do Ciebie, jak i do swojej wiary. Mogę Ci tylko poradzić, żebyś się wstrzymał z apostazją. To i tak nic Ci nie da, a może zrujnować twoją sytuację rodzinną - ale to twój wybór. A co do kościoła, to zawsze możesz znaleźć jakąś wymówkę; chwilowe zwątpienie czy moralna degeneracja kleru - pedofilia, łapczywość na kasę itd. Upadłych klechów nie brakuje, więc coś znajdziesz Oczko

A co do samej apostazji, to ja osobiście bym się nie poddawał jej. Wychodzę z założenia, że jak się nie zapisywałem, to się nie muszę wypisywać. A jak ktoś uważa inaczej, to kwituje go klasykiem wielkiego filozofa, grubego ale radosnego Cartmana z South Park`u

"Suck my balls!"
Odpowiedz
#65
Ann napisał(a):Jeśli rodzina nie akceptuje mojego osobistego wyboru własnej drogi życiowej, to oni mają z tym problem, a nie ja.

Na moje to i Ty masz problem. Nie ważne kto ma w tym wypadku rację. Jeżeli przez brak akceptacji Twojego światopoglądu pogarszasz sobie relacje z najbliższymi, to nie możesz powiedzieć że wszystko jest ok. No chyba że żyjesz młodzieżową filozofią "mam wyjebane".

Ann napisał(a):(...) jak robi wielu ateistów bo rodzina ważniejsza - to mojego szacunku nie będzie miał.

Jeżeli robi tak nie dla świętego spokoju, a dlatego że faktycznie wsio przemyślał i uznał, że rodzina jest dla niego wartością nadrzędną, to też go nie szanujesz?
Odpowiedz
#66
Kościół Hansa Wegeżynstena przyjął właśnie Ann w swoje szeregi. Serdecznie witamy !

Statystyki Kościoła:

3 członków : (Katka, Czarownica777, Ann)
0% mężczyzn
100 % kobiet


Przypominam, że w myśl zasady sempel Hansicus semper Hansicus , wypisanie się z Kościoła Hansa Wegeżynstena jest niemożliwe.

Chcesz dołączyć ? Pisz* ! Księga Kościoła jest aktualizowana na bieżąco i przetrzymywana w moim domu.

*warunkiem przyłączenia do Kościoła Hansa Wegeżynstena jest dokonanie(z wielkim zadowoleniem z siebie) sakramentu apostazji.
Odpowiedz
#67
Hans Wegeżynsten napisał(a):Kościół Hansa Wegeżynstena

Co oferujecie? Uśmiech
[Obrazek: atheistbyfejsuch2.png]
Odpowiedz
#68
Fejsuch napisał(a):Co oferujecie? Uśmiech
Wieczne pióro
Odpowiedz
#69
Ponieważ moi rodzice i moi dziadkowie byli ateistami nigdy nie miałem problemu z apostazją, więc pewnie nie do końca rozumiem osoby mające takie dylematy. Z tego co wiem ani mój Dziadek ani Babcia apostazji nie dokonali. Myślę więc, że nie ma to żadnego praktycznego znaczenia. Ci więcej w 'masowych' apostazjach widzę przejaw pewnej mody. Z drugiej strony rozumiem, że nikt nie chce żyć w zakłamaniu. Inaczej mówiąc, decyzję o apostazji każdy musi podjąć sam. Sam musi zważyć, czy jest więcej za, czy więcej przeciw.
Pozdrawiam JG
Odpowiedz
#70
Palmer Eldritch napisał(a):Poza Kościołem nie ma zbawienia. Nie życzę nikomu "niezbawienia".

I tak albo wszyscy będą zbawieni albo nikt.
Już śpieszę z wyjaśnieniem.
Wg muzułmanina katolik nie będzie zbawiony, wg katolika muzułmanin itd.,itp..
Zatem aby być na miliard procent zbawionym należałoby się na wszelki wypadek stosować do wszystkich obyczajów i wyznawać każdą religię.
Skąd bowiem pewność, że Bóg to nie Allah albo Kriszna?
Ateista ma najłatwiej - w nikogo nie wierzy.
Pamiętając jeszcze o tym, że Bóg chrześcijan jest bardzo zazdrosny(wystarczy poczytać co zrobił ze świątynią Baala) to chyba mniejszym przewinieniem będzie brak wiary.
:lol2:
Ciekawe czy ten muzułmański też taki surowy i jak Kriszna, Re, Ziemowit...
Jak tak to <cenzura> niezależnie na którego się trafi.
No i wszyscy będą ateistami bo jak ujrzą Boga to wiara będzie zbędna.
Jak nie ujrzą też.
Poza tym jeśli seks uważa się za zły to ja nie chcę być zbawiony. :lol2:
Nie gań innych ani nie potępiaj ich. Bądź ostrożny tylko w swoim braku szczerości.

Czemu "Alfy i Omegi" nie mają własnego życia i przejmują się co w sieci piszczy?
Odpowiedz
#71
manas napisał(a):Ziemowit...

Pędziwiatr?
Odpowiedz
#72
Fejsuch napisał(a):Witam, jestem nowy na forum i chcialbym się Was poradzic, prosic o pomoc czy cos w tym rodzaju. (...)

Zajrzałem tutaj przypadkiem po paru tygodniach nieobecności i widzę ze nic sie nie zmieniło. Te same osoby (ateisci "chuj wie kto", konformiści, hipokryci - produkt indoktrynacji kościelnej) generują jałowy ruch pakietów w sieci globalnej czyli inaczej pieprzą fleki.
Fejsuch tutaj nie szukaj rady - postępuj konsekwentnie zgodnie ze swoim sumieniem. Pamiętaj że taka postawa jest postawą nobilitującą - choć niestety bywa kosztowną. Informacje odnośnie apostazji z jej przewidywanych skutkami znajdziesz na przykład na portalu apostazja.pl.
[SIZE="1"]Człowieku żyj i pozwol żyć bliźniemu swemu.
Czesław Szymoniak[/SIZE]
Odpowiedz
#73
anonim1 napisał(a):Te same osoby (ateisci "chuj wie kto", konformiści, hipokryci - produkt indoktrynacji kościelnej)

Przejrzał nas!:lups:
Odpowiedz
#74
anonim1 napisał(a):Zajrzałem tutaj przypadkiem po paru tygodniach nieobecności i widzę ze nic sie nie zmieniło. Te same osoby (ateisci "chuj wie kto", konformiści, hipokryci - produkt indoktrynacji kościelnej) generują jałowy ruch pakietów w sieci globalnej czyli inaczej pieprzą fleki.
Fejsuch tutaj nie szukaj rady - postępuj konsekwentnie zgodnie ze swoim sumieniem. Pamiętaj że taka postawa jest postawą nobilitującą - choć niestety bywa kosztowną. Informacje odnośnie apostazji z jej przewidywanych skutkami znajdziesz na przykład na portalu apostazja.pl.
Ateista, który sam nie nienawidzi religii jest dziwny. W końcu z jakiegoś powodu tę religię odrzucił, więc nie powinien chwalić czegoś, co odrzucił.
Bo przypomina mi to sytuację, gdy mąż męczy się z żoną, już jej nie kocha, ale się z nią nie rozwiedzie dla jakichś racji, o których sam nie ma pojęcia.
Ateista, którego interesuje dobro społeczeństwa, powinien o nie walczyć, bo im szybciej staniemy się państwem niezdominowanym przez duchownych, tym lepiej.
"Nic nie jest potężniejsze od wiedzy; królowie władają ludźmi, lecz uczeni są władcami królów".
Odpowiedz
#75
nonkonformista napisał(a):Ateista, który sam nie nienawidzi religii jest dziwny. W końcu z jakiegoś powodu tę religię odrzucił, więc nie powinien chwalić czegoś, co odrzucił.
Ja nie nienawidzę religii, a także nie chwalę jej.
Jak to możliwe !? :]
Odpowiedz
#76
nonkonformista napisał(a):Ateista, który sam nie nienawidzi religii jest dziwny.
Ateista, który sam nie nienawidzi religii po prostu nie ma problemów emocjonalnych.
Od kiedy ateizm implikuje tak silnie negatywne uczucie, w stosunku do jakiegoś kultu?

nonkonformista napisał(a):W końcu z jakiegoś powodu tę religię odrzucił, więc nie powinien chwalić czegoś, co odrzucił.


Eee, bo? Skoro widzę, że coś ma dobre strony, to dlaczego miałbym tego nie zauważać? Rozumiem, iż jestem dziwny, bo twierdzę że prawa dynamiki Newtona to rzecz przydatna chociaż wiem, że bardziej kompletne i lepsze są inne teorie.

Hans napisał(a):Ja nie nienawidzę religii, a także nie chwalę jej.
Jak to możliwe !?

Bo jesteś hipokrytą, produktem indoktrynacji kościelnej Oczko.
Odpowiedz
#77
Nudziarz napisał(a):Eee, bo? Skoro widzę, że coś ma dobre strony, to dlaczego miałbym tego nie zauważać?
A jakie są dobre strony tego Kościoła? Sprzeciwianie się związkom partnerskim? Próba leczenia gejów 'miłością'? Zakaz używania prezerwatyw, pigułek antykoncepcyjnych? Obnoszenie się z religijnością? Religia to trucizna dla umysłu i nie ma sensu pisać, że chociaż to trucizna, to ma chwilowe efekty pozytywne. Trucizna to trucizna.
"Nic nie jest potężniejsze od wiedzy; królowie władają ludźmi, lecz uczeni są władcami królów".
Odpowiedz
#78
nonkonformista napisał(a):A jakie są dobre strony tego Kościoła?

Jest jednym z głównych budulców cywilizacji łacińskiej. Twierdzi, iż świat istnieje dla człowieka i to on może decydować o jego kształcie. Nie ma sensu czcić duszków drzewek, bogów mórz, mamy prawo podporządkować sobie naturę.
Oddzielił sprawy boskie, od spraw tego świata, co otworzyło drogę rozwojowi nauk przyrodniczych.
Stoi na straży wartości, bez których nie ma szans na budowę społeczeństwa. To jest niesamowicie niedoceniana rzecz. Na przykład zasady z dekalogu wydają się oczywistością, jednak nie każdy człowiek jest w stanie do nich dojść samodzielnie, albo uznawać ich zasadność. Kościół dodał im pierwiastek boskości, co jest znacznie łatwiejsze do przyswojenia dla mas, niż jakieś etyczne rozważania. Jasno określa linię między złem, a dobrem. Kiedy relatywizm wkrada się w umysły bezmyślnych, dzieją się okropne rzeczy.


Krk zmienia się bardzo powoli, co w przyszłości może okazać się zbawienne dla świata pędzącego przed siebie, nie zważającego po czym stąpa i gdzie biegnie jak szalony. A nuż będzie starym drzewem, które przez powiązanie z cywilizacją uratuje ją przed spadkiem w przepaść Oczko.

Już nie wspomnę o takich "przyziemnych" rzeczach, jak działalność charytatywna...

nonkonformista napisał(a):Religia to trucizna dla umysłu

Taka paskudna ta katolicka trucizna, że na terenach gdzie panowała zrodziła się cywilizacja, która poziomem nauki i techniki wyprzedziła resztę świata o kilka długości. Smutny
Odpowiedz
#79
Ateista powinien nienawidzić? :8O::8O::8O:
Odpowiedz
#80
nonkonformista napisał(a):Ateista, który sam nie nienawidzi religii jest dziwny. W końcu z jakiegoś powodu tę religię odrzucił, więc nie powinien chwalić czegoś, co odrzucił.
Bo przypomina mi to sytuację, gdy mąż męczy się z żoną, już jej nie kocha, ale się z nią nie rozwiedzie dla jakichś racji, o których sam nie ma pojęcia.
Ateista, którego interesuje dobro społeczeństwa, powinien o nie walczyć, bo im szybciej staniemy się państwem niezdominowanym przez duchownych, tym lepiej.

I ateista powinien dzwonić na domofon, na plebanie, i uciekać.
I ateista powinien włączać światło w kościele, jak nikogo nie ma, i uciekać.
I ateista powinien szczać na na mur wokół kościoła, i uciekać.
I ateista powinien puszczać sygnały do księdza na telefon o trzeciej w nocy.
I ateista powinie....

I świat byłby taki piękny. Tylko proszę podać definicję ateisty, która wymaga np. nienawiści do religii. Bo ja znam inną Oczko.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości