Hej!
Jestem 32 letnim facetem, który wychowywał się w domu Świadków Jehowy (ŚJ). Kiedy dojrzewałem, w sposób naturalny stało się dla mnie oczywiste, że to czego mnie nauczano to bezsensowne bzdury. Obecnie kiedy przytrafia mi się okazja do rozmowy ze ŚJ, skwapliwie ją wykorzystuję Wprawianie ich w zakłopotanie i sprawianie, że zaczynają mieszać się, i gubić w swojej argumentacji, sprawia mi niesłychaną frajdę Przy okazji mam cichą nadzieję, że być może w głowie któregoś z nich coś zaświta, i a nóż, ten czy ów, pokusi się kiedyś o rewizję swoich przekonań. Tymczasem pomyślałem sobie, że fajnie byłoby podzielić się swoimi ewentualnymi wspomnieniami z rozmów ze ŚJ, jako że są oni ugrupowaniem religijnym, z którego przedstawicielami chyba najczęściej większość z nas ma okazję rozmawiać. Na początek zwięzła relacja z mojej dzisiejszej, krótkiej, acz owocnej pogadanki.
No więc...:
Siedzę sobie dzisiejszego, pięknego popołudnia w domu i myślę jakby tutaj sobie pogrzeszyć przeciwko bogu (a przy okazji zastanawiam się, przeciwko któremu konkretnie), aż tu nagle "stuk, stuk". Z racji, że rzadko ktoś znienacka puka w moje drzwi, od razu pomyślałem, że to mogą być ŚJ. I ku mojej uciesze - nie myliłem się! Założyłem więc prędko okrycie wierzchnie, włączyłem dyktafon w telefonie i pośpieszyłem do drzwi. Moim oczom ukazały się dwie młode, dość atrakcyjne kobiety. Jak przystało na porządnego ateistę, zanim zacząłem rozmowę, zgrzeszyłem prędko w myślach z jedną z nich, po czym już zrelaksowany i rozluźniony przystąpiłem do konwersacji, która tak oto przebiegała:
ŚJ 1: Dzień dobry. Miło mi pana zastać. Odwiedzamy mieszkańców i proponujemy kurs Pisma Świętego na podstawie broszury "Bóg ma dla nas dobrą nowinę". Czy miał pan okazję kiedyś czytać pismo święte?
JA: Miałem okazję.
ŚJ 1: I jak (nieśmiały śmiech).
JA: Moje wrażenia są mieszane, że tak powiem... Są rzeczy które mi się nie podobają i są takie, które mi się bardzo nie podobają.
ŚJ 1: Aha... (wyraz lekkiego zaskoczenia). A co dokładnie na przykład?
JA: Nie podobają mi się np. wszystkie początkowe księgi ST od 1 Mojżeszowej poczynając do 2 Królewskiej. Jest w nich opisanych tyle straszliwych rzeczy, że aż mrożą krew w żyłach.
ŚJ 1: Mhm... no jest tam opis wojen...
JA: Jest opis wojen, jest opis tego, jak bóg wysyłał ludzi, żeby mordowali innych ludzi i zdobywali ich ziemie, więc szczerze mówiąc nie za bardzo mi się to podoba.
ŚJ 1: Mhm (z nerwowym usmiechem)... choć już nowy testament mówi troszeczkę inne rzeczy
JA: No i własnie to mi się strasznie kłóci, bo wychodząc z założenia, że to jest ten sam bóg, to jakoś mi to do siebie zupełnie nie pasuje. Dla mnie biblia jest po prostu książką pełną sprzeczności.
ŚJ 1: Mhm... czyli po prostu nie jest spójną księgą... tak?
JA: No nie jest, dlatego, że z jednej strony jest napisane, żeby "czynić innym to, co byśmy chcieli, żeby i nam czyniono", a z drugiej są opisane historie, jak izraelici na rozkaz boga zabijali nawet dzieci.
ŚJ 1: No właśnie... no tak... to trudno powiedzieć... hm..
SJ 2: (Od tego momentu pałeczkę przejmuje starsza, jak się domyślam bardziej doświadczona koleżanka) No ale gdyby pan tak od początku zaczął studiować słowo boże, to dowiedziałby się pan dlaczego tak było a nie inaczej. Bóg jest miłością, szóste przykazanie mówi wyraźnie: "nie zabijaj" (i coś tam dalej, ale nieczytelnie to słychać na nagraniu).
JA: No to dlaczego takie rzeczy są opisane?
ŚJ: No to trzeba troszkę więcej czasu i wgłębić się w to, bo Izrael był narodem wybranym a dookoła było dużo narodów ościennych, które oddawały cześć innym bogom i dlatego bóg nakazał, żeby tamci ludzie zostali unicestwieni, żeby Izraelici nie skazili się pogaństwem. To tak ogólnie, ale...
JA: No ok, zakładając, że nawet że jest to jakieś uzasadnienie, to jak wytłumaczyć to, że ginęły zupełnie niewinne dzieci? Zabijanie dzieci to bestialstwo, które nie mieści się w głowie a w biblii jest to opisane w wielu miejscach - chociażby sam potop. Bóg zabił wszystkich ludzi, ponieważ byli niegodziwi. Ale zabił też dzieci. Przecież one nie mogą być niegodziwe. Dzieci są NIEWINNE. Roczne dziecko nie może być czegokolwiek winne!
ŚJ 2: Owszem, zgadza się. Tyle, że bóg potrafi wejrzeć w serce takiego dziecka i już od małego wie jakie to dziecko będzie w przyszłości.
JA: Ok. Więc skoro bóg jest wszechmogący i wszechwiedzący, i wiedział od początku stworzenia, że ludzie staną się niegodziwi, i że będzie musiał zesłać potop, to czemu nie wymyślił tego inaczej?
ŚJ 2: Na początku stworzył Adama i Ewę i oni byli doskonali, i zamierzenie było takie, żeby napełnili całą ziemię i żyli wiecznie. No ale niestety...
JA: No ale bóg to wiedział przecież... że tak się stanie.
ŚJ 2: Możemy tak przypuszczać... czy tak było to tego do końca nie wiemy.
JA: No jest wszechwiedzący przecież...
ŚJ 2: Tak, ale biblia tego nie precyzuje. Bóg dał ludziom wolną wolę...
JA: (Widzę, że Pani nadal ma problem z wyjściem poza swoje ograniczone, narzucone z góry, dogmatyczne myślenie, więc ponawiam argument podając przykład). Bóg tworząc świat wiedział, że panie przyjdą do mnie dzisiaj i będziemy rozmawiać. Jest wszechwiedzący więc wie dokładnie co się wydaży za tysiąc, dwa tysiące, za milion lat, prawda?
ŚJ 1: Mhm.
JA: No więc jeśli znał każdy szczegół przyszłych zdarzeń, to wiedział również, że ludzie staną się niegodziwi, że będzie musiał zniszczyć świat i zabić przy okazji wszystkie dzieci na ziemi.
ŚJ 2: No tak, ale bóg zakładał, że ci ludzie nie będą tak źli, że będą dobrze postępować.
JA: Wiedział, jak będzie, ale zakładał, że będzie inaczej niż wie?
ŚJ 2: Tak jest czasami, że liczymy, że ktoś będzie dobrze postępować, dajemy mu kolejne szanse, a mimo to on jej nie wykorzystuje. (Nagle bóg stał się jakby bardziej ludzki i mniej wszechwiedzący
JA: Jak dla mnie to nic tu się nie zgadza.
ŚJ 1: No rozumiemy... Dużo pan ma fajnych pytań w sumie... Mamy taką książkę "Czego naprawdę uczy biblia" i tutaj jest taki artykuł właśnie "Jest spójna i dokładna". Jakby pan miał chwilkę następnym razem... W jakich porach można pana zastać?
JA: W różnych porach jestem w zasadzie... (A dlaczego nie teraz ?)
ŚJ 1: Czyli trzeba próbować...
JA: Tak. Zapraszam serdecznie. Zawsze chętnie porozmawiam
ŚJ 1: To spróbujemy sobie tak konkretnie omówić jeden temat, bo za dużo ich na raz...
ŚJ 2: Ja mam na imię Wiola, to jest Marta (to ta z którą zgrzeszyłem na początku rozmowy. Możemy prosić pana imię?
JA: Łukasz
Wiola: Panie Łukaszu, no to jak będziemy kiedyś przechodziły to zapukamy.
JA: Dobrze. Zapraszam. Do widzenia!
Rozmowę pozostawię bez komentarza Jeśli macie jakieś doświadczenia to piszcie. To może być taki wątek na deszczowe dni i poprawę humoru A ja tymczasem czekam niecierpliwie na zapowiedzianą wizytę i nie omieszkam się z Wami podzielić kolejną porcją "duchowego pokarmu" RAMEN.
Jestem 32 letnim facetem, który wychowywał się w domu Świadków Jehowy (ŚJ). Kiedy dojrzewałem, w sposób naturalny stało się dla mnie oczywiste, że to czego mnie nauczano to bezsensowne bzdury. Obecnie kiedy przytrafia mi się okazja do rozmowy ze ŚJ, skwapliwie ją wykorzystuję Wprawianie ich w zakłopotanie i sprawianie, że zaczynają mieszać się, i gubić w swojej argumentacji, sprawia mi niesłychaną frajdę Przy okazji mam cichą nadzieję, że być może w głowie któregoś z nich coś zaświta, i a nóż, ten czy ów, pokusi się kiedyś o rewizję swoich przekonań. Tymczasem pomyślałem sobie, że fajnie byłoby podzielić się swoimi ewentualnymi wspomnieniami z rozmów ze ŚJ, jako że są oni ugrupowaniem religijnym, z którego przedstawicielami chyba najczęściej większość z nas ma okazję rozmawiać. Na początek zwięzła relacja z mojej dzisiejszej, krótkiej, acz owocnej pogadanki.
No więc...:
Siedzę sobie dzisiejszego, pięknego popołudnia w domu i myślę jakby tutaj sobie pogrzeszyć przeciwko bogu (a przy okazji zastanawiam się, przeciwko któremu konkretnie), aż tu nagle "stuk, stuk". Z racji, że rzadko ktoś znienacka puka w moje drzwi, od razu pomyślałem, że to mogą być ŚJ. I ku mojej uciesze - nie myliłem się! Założyłem więc prędko okrycie wierzchnie, włączyłem dyktafon w telefonie i pośpieszyłem do drzwi. Moim oczom ukazały się dwie młode, dość atrakcyjne kobiety. Jak przystało na porządnego ateistę, zanim zacząłem rozmowę, zgrzeszyłem prędko w myślach z jedną z nich, po czym już zrelaksowany i rozluźniony przystąpiłem do konwersacji, która tak oto przebiegała:
ŚJ 1: Dzień dobry. Miło mi pana zastać. Odwiedzamy mieszkańców i proponujemy kurs Pisma Świętego na podstawie broszury "Bóg ma dla nas dobrą nowinę". Czy miał pan okazję kiedyś czytać pismo święte?
JA: Miałem okazję.
ŚJ 1: I jak (nieśmiały śmiech).
JA: Moje wrażenia są mieszane, że tak powiem... Są rzeczy które mi się nie podobają i są takie, które mi się bardzo nie podobają.
ŚJ 1: Aha... (wyraz lekkiego zaskoczenia). A co dokładnie na przykład?
JA: Nie podobają mi się np. wszystkie początkowe księgi ST od 1 Mojżeszowej poczynając do 2 Królewskiej. Jest w nich opisanych tyle straszliwych rzeczy, że aż mrożą krew w żyłach.
ŚJ 1: Mhm... no jest tam opis wojen...
JA: Jest opis wojen, jest opis tego, jak bóg wysyłał ludzi, żeby mordowali innych ludzi i zdobywali ich ziemie, więc szczerze mówiąc nie za bardzo mi się to podoba.
ŚJ 1: Mhm (z nerwowym usmiechem)... choć już nowy testament mówi troszeczkę inne rzeczy
JA: No i własnie to mi się strasznie kłóci, bo wychodząc z założenia, że to jest ten sam bóg, to jakoś mi to do siebie zupełnie nie pasuje. Dla mnie biblia jest po prostu książką pełną sprzeczności.
ŚJ 1: Mhm... czyli po prostu nie jest spójną księgą... tak?
JA: No nie jest, dlatego, że z jednej strony jest napisane, żeby "czynić innym to, co byśmy chcieli, żeby i nam czyniono", a z drugiej są opisane historie, jak izraelici na rozkaz boga zabijali nawet dzieci.
ŚJ 1: No właśnie... no tak... to trudno powiedzieć... hm..
SJ 2: (Od tego momentu pałeczkę przejmuje starsza, jak się domyślam bardziej doświadczona koleżanka) No ale gdyby pan tak od początku zaczął studiować słowo boże, to dowiedziałby się pan dlaczego tak było a nie inaczej. Bóg jest miłością, szóste przykazanie mówi wyraźnie: "nie zabijaj" (i coś tam dalej, ale nieczytelnie to słychać na nagraniu).
JA: No to dlaczego takie rzeczy są opisane?
ŚJ: No to trzeba troszkę więcej czasu i wgłębić się w to, bo Izrael był narodem wybranym a dookoła było dużo narodów ościennych, które oddawały cześć innym bogom i dlatego bóg nakazał, żeby tamci ludzie zostali unicestwieni, żeby Izraelici nie skazili się pogaństwem. To tak ogólnie, ale...
JA: No ok, zakładając, że nawet że jest to jakieś uzasadnienie, to jak wytłumaczyć to, że ginęły zupełnie niewinne dzieci? Zabijanie dzieci to bestialstwo, które nie mieści się w głowie a w biblii jest to opisane w wielu miejscach - chociażby sam potop. Bóg zabił wszystkich ludzi, ponieważ byli niegodziwi. Ale zabił też dzieci. Przecież one nie mogą być niegodziwe. Dzieci są NIEWINNE. Roczne dziecko nie może być czegokolwiek winne!
ŚJ 2: Owszem, zgadza się. Tyle, że bóg potrafi wejrzeć w serce takiego dziecka i już od małego wie jakie to dziecko będzie w przyszłości.
JA: Ok. Więc skoro bóg jest wszechmogący i wszechwiedzący, i wiedział od początku stworzenia, że ludzie staną się niegodziwi, i że będzie musiał zesłać potop, to czemu nie wymyślił tego inaczej?
ŚJ 2: Na początku stworzył Adama i Ewę i oni byli doskonali, i zamierzenie było takie, żeby napełnili całą ziemię i żyli wiecznie. No ale niestety...
JA: No ale bóg to wiedział przecież... że tak się stanie.
ŚJ 2: Możemy tak przypuszczać... czy tak było to tego do końca nie wiemy.
JA: No jest wszechwiedzący przecież...
ŚJ 2: Tak, ale biblia tego nie precyzuje. Bóg dał ludziom wolną wolę...
JA: (Widzę, że Pani nadal ma problem z wyjściem poza swoje ograniczone, narzucone z góry, dogmatyczne myślenie, więc ponawiam argument podając przykład). Bóg tworząc świat wiedział, że panie przyjdą do mnie dzisiaj i będziemy rozmawiać. Jest wszechwiedzący więc wie dokładnie co się wydaży za tysiąc, dwa tysiące, za milion lat, prawda?
ŚJ 1: Mhm.
JA: No więc jeśli znał każdy szczegół przyszłych zdarzeń, to wiedział również, że ludzie staną się niegodziwi, że będzie musiał zniszczyć świat i zabić przy okazji wszystkie dzieci na ziemi.
ŚJ 2: No tak, ale bóg zakładał, że ci ludzie nie będą tak źli, że będą dobrze postępować.
JA: Wiedział, jak będzie, ale zakładał, że będzie inaczej niż wie?
ŚJ 2: Tak jest czasami, że liczymy, że ktoś będzie dobrze postępować, dajemy mu kolejne szanse, a mimo to on jej nie wykorzystuje. (Nagle bóg stał się jakby bardziej ludzki i mniej wszechwiedzący
JA: Jak dla mnie to nic tu się nie zgadza.
ŚJ 1: No rozumiemy... Dużo pan ma fajnych pytań w sumie... Mamy taką książkę "Czego naprawdę uczy biblia" i tutaj jest taki artykuł właśnie "Jest spójna i dokładna". Jakby pan miał chwilkę następnym razem... W jakich porach można pana zastać?
JA: W różnych porach jestem w zasadzie... (A dlaczego nie teraz ?)
ŚJ 1: Czyli trzeba próbować...
JA: Tak. Zapraszam serdecznie. Zawsze chętnie porozmawiam
ŚJ 1: To spróbujemy sobie tak konkretnie omówić jeden temat, bo za dużo ich na raz...
ŚJ 2: Ja mam na imię Wiola, to jest Marta (to ta z którą zgrzeszyłem na początku rozmowy. Możemy prosić pana imię?
JA: Łukasz
Wiola: Panie Łukaszu, no to jak będziemy kiedyś przechodziły to zapukamy.
JA: Dobrze. Zapraszam. Do widzenia!
Rozmowę pozostawię bez komentarza Jeśli macie jakieś doświadczenia to piszcie. To może być taki wątek na deszczowe dni i poprawę humoru A ja tymczasem czekam niecierpliwie na zapowiedzianą wizytę i nie omieszkam się z Wami podzielić kolejną porcją "duchowego pokarmu" RAMEN.