To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 2 głosów - średnia: 4.5
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Polecane artykuły
bert04 napisał(a): 1) in vitro bez faktycznej próby alternatywnego leczenia
2) in vitro bez "pełnej rodziny"
3) in vitro z (eugeniczną?) selekcją zarodków
4) in vitro z możliwością klonowania
5) in vitro z mrożeniem zarodków
6) in vitro "post mortem"
7) in vitro zależne od późniejszej zgody jednego z "dawców"
8) in vitro bez "rodzicielstwa" embrionów magazynowanych

Z tego co porównuję, niemiecka ustawa spełnia prawie wszystkie punkty, przy zastrzeżeniu dla 5) (możliwe jako wyjątek) i 3) (ostatnio podważane przez tutejsze sądy). Więc ustawa na wzór niemiecki powinna być uznana jako "minimum" wypełniające apel KEP.

Episkopat zna się na niektórych sprawach jak kura na pieprzu. In vitro bez mrożenia zarodków oznacza bardzo niską skuteczność, wymuszając na kobiecie kolejne bolesne, uciążliwe i kosztowne procedury. Ustawa rzeczywiście uniemożliwia in vitro bez pełnej rodziny, co przejawia się między innymi w ten sposób, że kobiety, które mają zamrożone embriony jeszcze sprzed czasów ustawy, nie mogą ich wykorzystać. Najpierw był wrzask, że embrion to dziecko, a teraz wymusza się na kobietach oddanie "dzieci" do adopcji obcym ludziom. Co ciekawe, z in vitro nie może skorzystać trzydziestoletnia singielka, za to kobieta tuż przed menopauzą, mająca dużo starszego męża, spokojnie może starać się urodzić dziecko, które ma duże szanse na wczesne zostanie sierotą lub półsierotą. Natomiast zachwalana przez Episkopat naprotechnologia w wielu przypadkach zwyczajnie nie działa. Wolę. żeby politycy zasięgali raczej opinii specjalistów niż księży.
- Myślałem, że ty nie znasz lęku.
- Mylisz się. Lęku nie zna tylko głupiec.
- A co robi wojownik, kiedy czuje strach?
- Pokonuje go. To jest w każdej bitwie nasz pierwszy martwy wróg.
Odpowiedz
Iselin napisał(a): Episkopat zna się na niektórych sprawach jak kura na pieprzu.
A potrafisz sobie wyobrazić, że się zna ale nie podziela pewnych argumentów? Albo uznaje wyższość innych?

Cytat:In vitro bez mrożenia zarodków oznacza bardzo niską skuteczność, wymuszając na kobiecie kolejne bolesne, uciążliwe i kosztowne procedury.
(podkreślenia własne)

Skuteczność in-vitro nie zależy od mrożenia zarodków. Wprost przeciwnie, mrożenie i rozmrażanie może uszkodzić embriona. Skuteczniejsze jest bezpośrednia implantacja po fertylizacji.

Zgadza się natomiast to drugie. Zamrażanie obniża koszty, gdyż można za jednym "pobieraniem materiału" wykonać więcej niż jedno zapłodnienie (przy czym możliwość zamrażania nasienia i jajeczek to pewna alternatywa), jest też jeden zabieg fertylizacji, którego koszta rozkładają się na ileś-tam cykli.

Cytat:Ustawa rzeczywiście uniemożliwia in vitro bez pełnej rodziny, co przejawia się między innymi w ten sposób, że kobiety, które mają zamrożone embriony jeszcze sprzed czasów ustawy, nie mogą ich wykorzystać.
Tę kwestię można wpakować w jakieś przepisy przejściowe, nie widzę problemu, którego nie można rozwiązać.

Cytat:Co ciekawe, z in vitro nie może skorzystać trzydziestoletnia singielka, za to kobieta tuż przed menopauzą, mająca dużo starszego męża, spokojnie może starać się urodzić dziecko, które ma duże szanse na wczesne zostanie sierotą lub półsierotą.
A dziecko trzydziestoletniej singielki nie jest praktycznie pół-sierotą? Czy może "dawca spermy" ma być tatusiem i płacić alimenty? W Anglii ponoć para lesbijek w ten sposób wyprocesowała sobie "tatusia".

BTW: Smiertelność 30 i 40 latków nie różni się aż tak dużo, żeby szanse na przeżycie przynajmniej jednego z dwojga rodziców były mniejsze od szansy jednej singielki.

Niezależnie od argumentów religijnych, ograniczenie in-vitro do małżeństw ma praktyczne zalety w prawnym określaniu statusu dziecka. W krajach, które tych ograniczeń nie stosowały, już dziś mamy dzieci z trzema matkami. Lub dwojgiem tatusiów.

Cytat:Wolę. żeby politycy zasięgali raczej opinii specjalistów niż księży.
Specjalistów od "taniego in vitro w pakiecie wiązanym z usuwaniem tłuszczu"?

In vitro to biznes medyczny, który oferuje swoje usługi przez pewne zapotrzebowania społeczne. Wykorzystuje technologie, które łatwo wykorzystać w celach wykraczających poza proste wspomaganie dzietności. Już dzisiejszymi technologiami zbliżamy się do możliwości pokazanych w filmie Gattaca. Polecam wszystkim, którzy chcą rozpatrzyć konsekwencje bioetyki niezależnie od religijnych (lub nie-religijnych) poglądów.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
Ograniczenie liczby tworzonych zarodków spowoduje konieczność częstszego ponawianie procedury. A to będzie kosztować, co pociągnie za sobą większe wpływy do budżetu, Zatem takie ograniczenie leży w interesie PiS.

A obecne ucięcie finansowania in vitro oczywiście wynika z szukania oszczędności gdzie popadnie, aby były środki na rozrzutne obietnice. I przy okazji rzuci się ochłap dla ojdyra.
Non ridere, non lugere, neque detestari, sed intelligere.
Odpowiedz
bert04 napisał(a): Zgadza się natomiast to drugie. Zamrażanie obniża koszty, gdyż można za jednym "pobieraniem materiału" wykonać więcej niż jedno zapłodnienie (przy czym możliwość zamrażania nasienia i jajeczek to pewna alternatywa), jest też jeden zabieg fertylizacji, którego koszta rozkładają się na ileś-tam cykli.
Nie chodzi o same koszty, ale właśnie o to, że unika się w tej sytuacji kolejnej stymulacji hormonalnej, dlatego pisałam o zdrowiu kobiet.
Dziecko trzydziestoletniej singielki jest półsierotą dokładnie w takim samym stopniu jak dziecko pięćdziesięcioletniej wdowy, z tym, że ta druga ma mniej energii do zajmowania się kilkulatkiem. Przepisy przejściowe można było uchwalić, ale PO za bardzo się spieszyło i wymyślili bubla.

To, że Episkopat uznaje wyższość innych argumentów niż życie i zdrowie kobiet, akurat jest dość znanym faktem. Miło by było, gdyby Episkopat ograniczył się do namawiania katoliczek do ryzykowania życiem dla ratowania płodów i rezygnacji z in vitro zamiast żądać ustaw wymuszających takie rzeczy także na kobietach nie podzielających jego ideologii.
- Myślałem, że ty nie znasz lęku.
- Mylisz się. Lęku nie zna tylko głupiec.
- A co robi wojownik, kiedy czuje strach?
- Pokonuje go. To jest w każdej bitwie nasz pierwszy martwy wróg.
Odpowiedz
Byłoby ci miło, ale to niemożliwe. Spróbuj się wczuć w sposób myślenia drugiej strony, a wrtedy zrozumiesz, że dla katolików brak ochrony prawnej zarodków jest jak brak ochrony prawnej np. Murzynów. Nie wymagaj od innych by myśleli tak jak ty.

A co do wymuszania na kobietach ryzykowania życia dla doniesienia ciąży, to chyba nikt tego nie proponuje?
Odpowiedz
Oczywiście, że proponuje. Czym innym są projekty mające na celu zakazanie aborcji nawet w przypadku zagrożenia życia matki?

Zazwyczaj staram się respektować myślenie innych, ale ludzi chcących traktować zarodek na równi z narodzoną już kobietą czy nawet rozwiniętym płodem uważam za kogoś równoważnego z wegenazistami, którzy chcieliby zakazać jedzenia mięsa. Tyle że tych drugich jakoś nie widać w przestrzeni publicznej.
- Myślałem, że ty nie znasz lęku.
- Mylisz się. Lęku nie zna tylko głupiec.
- A co robi wojownik, kiedy czuje strach?
- Pokonuje go. To jest w każdej bitwie nasz pierwszy martwy wróg.
Odpowiedz
Ech, obiecywałem sobie, że się nie będę już nigdy-przenigdy angażował w ten temat, bo mi ciśnienie skacze.

kuriozuś napisał(a): Byłoby ci miło, ale to niemożliwe. Spróbuj się wczuć w sposób myślenia drugiej strony...
Rad byłbym, gdyby bliźni moi powstrzymywali się, na ile to możliwe, od zagrywek w rodzaju "ja się na Twoje nie nawrócę, bo nie, ale Ty spróbuj się nawrócić na moje". Jest to bowiem coś w rodzaju tłumaczenia się sędziemu w ringu, że dlaczego nie uznać nokautu po ciosie w bokserki, skoro się ogłosiło uprzednio swój zamiar głośnym okrzykiem "CHROŃ JAJA".

kuriozuś napisał(a): ...a wtedy zrozumiesz, że dla katolików brak ochrony prawnej zarodków jest jak brak ochrony prawnej np. Murzynów.
Nie wydaje mi  się, aby ktokolwiek kiedykolwiek traktował Murzynów jako coś na kształt rośliny. Nie wydaje mi się też, aby ktokolwiek kiedykolwiek oprotestowywał dowolne roboty ziemne pod hasłem "HOLOKAUST TRAWY". Ta analogia leży i kwiczy żałobnie.

kuriozuś napisał(a): Nie wymagaj od innych by myśleli tak jak ty.
Czyli że za całym tym wrzeszczeniem o mordach na nienarodzonych stoi problem podobny do, bo ja wiem, kwestii wyższości epikurejskiej nad stoicką metodą osiągania szczęścia? Chodzi tylko i wyłącznie o sposób uorganizowania istoty szarej u bliźniego swego, o rację w sporze filozoficznym – a nie o stan faktyczny, o to, co się rzeczywiście odbywa (bo może jednak mordy)?
Odpowiedz
Ja bym chciała wiedzieć, jak kuriozuś wczuwa się w sposób myślenia ludzi, którzy chcieliby poświęcić JEGO życie w imię swojej ideologii.
- Myślałem, że ty nie znasz lęku.
- Mylisz się. Lęku nie zna tylko głupiec.
- A co robi wojownik, kiedy czuje strach?
- Pokonuje go. To jest w każdej bitwie nasz pierwszy martwy wróg.
Odpowiedz
Oj, słabo. Kuriozuś ma bowiem powiedziane, żeby się nie martwić o ciało, ale bać się tych, co duszę mogą zatracić. Kuriozusia należałoby więc postawić przed takim dylematem, że prawo nakazuje jemu osobiście zgrzeszyć przeciw Duchowi Świętemu (jest to grzech nieodpuszczalny), najlepiej jeszcze zgrzeszyć zuchwale. Albo, konik mój ulubiony: żeby nakazać ustawowo Kościołowi Katolickiemu, pod sankcją delegalizacji, wprowadzenie apostazji skutecznej przed Bogiem, tzn. takiego rytuału, który zaciera to całe okrzyczane znamię uzyskiwane podczas Chrztu.

Dopiero by się podniósł wrzask o prześladowaniu za wiarę.
Odpowiedz
Iselin napisał(a): Nie chodzi o same koszty, ale właśnie o to, że unika się w tej sytuacji kolejnej stymulacji hormonalnej, dlatego pisałam o zdrowiu kobiet.
Wydaje mi się, że mieszasz sprawę mrożenia zarodków z innymi aspektami procedury in-vitro. Jakimi? Nie wiem, mogę się jedynie domyślać, że albo o pobieranie (tutaj kwestię można rozwiązać przez dopasowanie prawa do pobierania i "konserwacji" jajeczek) albo o implantację więcej niż jednego embriona (tutaj zahaczamy o problem nadprogramowych płodów i ich losu)

Cytat:To, że Episkopat uznaje wyższość innych argumentów niż życie i zdrowie kobiet, akurat jest dość znanym faktem. Miło by było, gdyby Episkopat ograniczył się do namawiania katoliczek do ryzykowania życiem dla ratowania płodów i rezygnacji z in vitro zamiast żądać ustaw wymuszających takie rzeczy także na kobietach nie podzielających jego ideologii.
I znowu chyba mieszasz kwestie aborcji z in-vitro w sposób niezbyt uczciwy. Istnieje tylko jeden obszar, na którym ten zarzut można stosować: kwestia aborcji rozwiniętych płodów przy ciąży wielopłodowej. Tu należałoby zaznaczyć, że także ciąże wielopłodowe i aborcje "nadliczbowych" nie są obojętne dla zdrowia kobiety chcącej zwiększać swoje szanse (albo - zmniejszać koszty)

W całej reszcie - nie widzę związku. Albo pokaż mi, w jaki sposób zakaz tego przykładowego zamrażania zwiększa bezpośrednio ryzyka życia i zdrowia dla kobiet.



ErgoProxy napisał(a): Ech, obiecywałem sobie, że się nie będę już nigdy-przenigdy angażował w ten temat, bo mi ciśnienie skacze.
(...)
Nie wydaje mi  się, aby ktokolwiek kiedykolwiek traktował Murzynów jako coś na kształt rośliny.
Jeżeli już, to "coś na kształt zwierząt". Kwestia duszy lub jej braku, te rzeczy.

Cytat:Czyli że za całym tym wrzeszczeniem o mordach na nienarodzonych stoi problem podobny do, bo ja wiem, kwestii wyższości epikurejskiej nad stoicką metodą osiągania szczęścia?
Raczej stoi problem możliwości stosowania przemocy, pozbawiania życia i tak dalej. I kryteriów dopuszczalności tego. Czyli upraszczając - dusza contra mózg.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
Jeśli implantacja się nie powiedzie, można wykorzystać zamrożone zarodki bez kolejnej obciążającej kobietę stymulacji hormonalnej mającej na celu uzyskanie kolejnych jajeczek. Czego nie rozumiesz?
- Myślałem, że ty nie znasz lęku.
- Mylisz się. Lęku nie zna tylko głupiec.
- A co robi wojownik, kiedy czuje strach?
- Pokonuje go. To jest w każdej bitwie nasz pierwszy martwy wróg.
Odpowiedz
bert04 napisał(a):
ErgoProxy napisał(a): Nie wydaje mi  się, aby ktokolwiek kiedykolwiek traktował Murzynów jako coś na kształt rośliny.
Jeżeli już, to "coś na kształt zwierząt". Kwestia duszy lub jej braku, te rzeczy.
Wiem. To można zaatakować z dwóch stron: po pierwsze, zażądać definicji duszy, po drugie odwołać się do, bodajże, Summy Teologicznej – w tym celu mianowicie, żeby pokazać, że trawa duszę posiada (bo żyje) i że zarodek posiada duszę takiej jakości, jak trawa (bo np. nie skrobie eposów wierszowanych na błonach płodowych).

bert04 napisał(a):
ErgoProxy napisał(a): Czyli że za całym tym wrzeszczeniem o mordach na nienarodzonych stoi problem podobny do, bo ja wiem, kwestii wyższości epikurejskiej nad stoicką metodą osiągania szczęścia?
Raczej stoi problem możliwości stosowania przemocy, pozbawiania życia i tak dalej. I kryteriów dopuszczalności tego. Czyli upraszczając - dusza contra mózg.

Wiem. Ale, jakom to rzekł pewnej satanistce ostatnio, dusza to jest skamielina pojęciowa z czasów, kiedy ludzie kojarzyli życie głównie z oddechem, że ktoś w nich tchnął i ożyli, a umrą, jak coś z siebie wyzioną. Bo dusza w sensie "konturu kreski" nie jest dana raz na zawsze taka sama, skoro "kreska" w czasie grubieje, wydłuża się, plącze i tak dalej. Takie pojęcie duszy byłoby więc raczej argumentem za nieograniczonym mrożeniem nienarodzonych, tudzież robieniem im różnych przykrych rzeczy.
Odpowiedz
ErgoProxy napisał(a): Wiem. To można zaatakować z dwóch stron: po pierwsze, zażądać definicji duszy, po drugie odwołać się do, bodajże, Summy Teologicznej – w tym celu mianowicie, żeby pokazać, że trawa duszę posiada (bo żyje) i że zarodek posiada duszę takiej jakości, jak trawa (bo np. nie skrobie eposów wierszowanych na błonach płodowych).
A wyobraź sobie, że tak samo można zaatakować definicję mózgu. Albo związaną z tym kwestią świadomości, odczuwania cierpienia i tak dalej. Nie mam pod ręką źródła, ale jeszcze w roku około 1910 pewien lekarz opublikował artykuł na rzecz dopuszczalności uśmiercania noworodków, ponieważ nie mają jeszcze rozwiniętej świadomości i zdolności odczuwania cierpienia. Nie powiem Ci teraz, czy to był głos odosobniony, ale trudno nie robić tutaj porównania do argumentacji w/s płódów 3-miesięcznych.

bert04 napisał(a): Wiem. Ale, jakom to rzekł pewnej satanistce ostatnio, dusza to jest skamielina pojęciowa z czasów, kiedy ludzie kojarzyli życie głównie z oddechem, że ktoś w nich tchnął i ożyli, a umrą, jak coś z siebie wyzioną. Bo dusza w sensie "konturu kreski" nie jest dana raz na zawsze taka sama, skoro "kreska" w czasie grubieje, wydłuża się, plącze i tak dalej. Takie pojęcie duszy byłoby więc raczej argumentem za nieograniczonym mrożeniem nienarodzonych, tudzież robieniem im różnych przykrych rzeczy.

Wszystko kwestia przyjętych definicji i norm moralnych z nimi związanych. WHO ustalił, że ciąża jest dopiero od zagnieżdżenia się zarodka*, i wszystkie metody pozbywania się ciąży przed tym momentem przestały w magiczny sposób być nazywane aborcją.

KRK jak zauważyłeś już najpóźniej za doktora anielskiego (a pewnie i wcześniej) dostosował definicje teologiczne do wiedzy medycznej. Wtedy podług (nieco zmodyfikowanego) Arystotelesa były te 40 / 80 dni, które nadal pokutują w dyskusjach w temacie. Nie powiem Ci teraz, kiedy nastąpiło odejście od "pierwszego tchnienia", ale przypuszczam, że było to jeszcze w judaizmie.


*jeżeli to ma inną nazwę na tym etapie, to niech ktoś sobie sam poprawi.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
bert04 napisał(a): Wszystko kwestia przyjętych definicji i norm moralnych z nimi związanych. WHO ustalił, że ciąża jest dopiero od zagnieżdżenia się zarodka*, i wszystkie metody pozbywania się ciąży przed tym momentem przestały w magiczny sposób być nazywane aborcją.

A kiedy niby uniemożliwienie zygocie (tak to się nazywa Uśmiech ) zagnieżdżenia się było nazywane aborcją?
- Myślałem, że ty nie znasz lęku.
- Mylisz się. Lęku nie zna tylko głupiec.
- A co robi wojownik, kiedy czuje strach?
- Pokonuje go. To jest w każdej bitwie nasz pierwszy martwy wróg.
Odpowiedz
Ale mnie nie chodzi o 40/80, tylko o duszę roślinną, zwierzęcą i rozumną, które – tu mnie pamięć zawodzi – "wstępują" kolejno w ciało, albo się "wymieniają" w ciele, albo właśnie to jedna dusza ludzka tak ewoluuje. I takie podejście wydaje mi się dość sensowne, przy założeniu, że chodzi o rozeznanie i poznanie, co się dzieje w świecie, a nie o narzucanie rzeczywistości jakichś nie wiadomo jak obczajonych metafizycznych więzów, które albo się sprawdzą, albo nie.

Kwestia dzieciobójstwa noworodków wypływa co jakiś czas i wypływać będzie, tym bardziej że trzepnięci wierzący będą dalej fundować światu takie dziwadła, jak te dwie wyłupiastookie dziewczynki z – nie znam formalnej nazwy zwyrodnienia, niech będzie małomózgowie – co to je nowoczesna medycyna utrzymała przy życiu; hit zachodnich Internetów. Zdaję sobie sprawę, że tamta zeszłowieczna argumentacja może się potwierdzić (w nieokreślonej przyszłości, niestety) po dogłębnym zbadaniu problematyki świadomości i tożsamości, więc gotów ją jestem podżyrować – z tym jednak zastrzeżeniem, że trzeba tutaj wyważyć racje jednostki i społeczeństwa, które z chęci przetrwania uważać będzie taką normę za obłąkaną; dopuszczałbym więc dyskusję o wyjątkach. Aha – żyruję na potrzeby dyskusji i ludzi, co się ze mną nie zgadzają, bo wg mnie takie rzeczy winna rozwiązywać diagnostyka prenatalna i zgoda ustawodawcy na aborcję w stosownych przypadkach.
Odpowiedz
Iselin napisał(a): A kiedy niby uniemożliwienie zygocie (tak to się nazywa Uśmiech ) zagnieżdżenia się było nazywane aborcją?

AFAIK aborcja to synonim przerywania ciąży. AFAIK ciąża biologicznie nadal zaczyna się od zapłodnienia.

Dzisiejsza technika pozwala część tego procesu wyjąć poza organizm ludzki. Jutro być może całość będzie się odbywać w sztucznych macicach. Z tego powodu biologia się nie zmieni.



ErgoProxy napisał(a): Ale mnie nie chodzi o 40/80, tylko o duszę roślinną, zwierzęcą i rozumną, które – tu mnie pamięć zawodzi – "wstępują" kolejno w ciało, albo się "wymieniają" w ciele, albo właśnie to jedna dusza ludzka tak ewoluuje. I takie podejście wydaje mi się dość sensowne, przy założeniu, że chodzi o rozeznanie i poznanie, co się dzieje w świecie, a nie o narzucanie rzeczywistości jakichś nie wiadomo jak obczajonych metafizycznych więzów, które albo się sprawdzą, albo nie.
Szczerze mówiąc musiałbym odświeżyć sobie temat. W historii Kościoła istniały różne teologiczne konstrukty na temat "innych dusz". Było starożytne rozróżnianie duszy i ducha. Była kwestia, czy zwierzęta nie mają duszy, czy mają duszę - ale śmiertelną. Były też bardziej wyrafinowane konstrukcje Akwinaty. Niemniej w nauczaniu KRK wyraźnie określona jest tylko nieśmiertelna dusza ludzka. I tylko do tego odnosi się nauczanie o grzechu pierworodnym, losie pośmiertnym, czy - kwestii aborcji. Cała reszta "innych dusz" to co najwyżej hipotezy teologiczne.

Cytat:Kwestia dzieciobójstwa noworodków wypływa co jakiś czas i wypływać będzie, tym bardziej że trzepnięci wierzący będą dalej fundować światu takie dziwadła, jak te dwie wyłupiastookie dziewczynki z – nie znam formalnej nazwy zwyrodnienia, niech będzie małomózgowie – co to je nowoczesna medycyna utrzymała przy życiu; hit zachodnich Internetów.

Ja tam przypadkowo znalazłem poniższy link na polskiej wikipedii, więc nie zwalaj tutaj winy na "trzepniętych wierzących". To był rok 2011, nigdy bym nie przypuszczał, że coś takiego może być napisane jeszcze w XXI wieku na serio. No chyba że to prowokacja (ale mój angielski jest zbyt słaby, żeby to wyczuć).

http://jme.bmj.com/content/early/2012/03...l.pdf+html

Cytat:Zdaję sobie sprawę, że tamta zeszłowieczna argumentacja może się potwierdzić (w nieokreślonej przyszłości, niestety) po dogłębnym zbadaniu problematyki świadomości i tożsamości, więc gotów ją jestem podżyrować – z tym jednak zastrzeżeniem, że trzeba tutaj wyważyć racje jednostki i społeczeństwa, które z chęci przetrwania uważać będzie taką normę za obłąkaną; dopuszczałbym więc dyskusję o wyjątkach. Aha – żyruję na potrzeby dyskusji i ludzi, co się ze mną nie zgadzają, bo wg mnie takie rzeczy winna rozwiązywać diagnostyka prenatalna i zgoda ustawodawcy na aborcję w stosownych przypadkach.

Ja akurat nie chcę tutaj wszczynać na nowo tej dyskusji, odnosiłem się tylko do linii argumentacji w stylu "zakaz zamrażania zarodków = uśmiercanie kobiet".

Bo chociaż in-vitro i "aborcja klasyczna" mają pewne wspólne aspekty moralne, to - poza jednym podanym przykładem - nie występuje tutaj argument-pałka o zagrożeniu zdrowia i życia kobiety. Raczej - o finansowych skutkach stosowania wysokich norm bioetycznych.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
To jeszcze dodaj sobie do tego, że wiek ciąży liczy się od ostatniej miesiączki. Dopiero robi się zamieszanie Oczko
- Myślałem, że ty nie znasz lęku.
- Mylisz się. Lęku nie zna tylko głupiec.
- A co robi wojownik, kiedy czuje strach?
- Pokonuje go. To jest w każdej bitwie nasz pierwszy martwy wróg.
Odpowiedz
kuriozuś,

Cytat:Tak, PiS wprowadził 500+ po to, by wycofać kobiety z rynku pracy, wcale nie po to, by kupić sobie popularność. To jak teraz skomentować reakcję opozycji w czasie pracy w sejmie nad projektem (tj. propozycje jeszcze większego rozdawnictwa)? Czyżby posłowie PO i Nowoczesnej chcieli jeszcze bardziej pogrążyć kobiety?
PIS wymyślił 500+ po to, by wygrać wybory i zdobyć władzę i to był cel główny tej operacji. Co nie wyklucza istnienia celów pośrednich, jednym z nich, według mnie drugim w pisowskiej hierarchii ważności, było wypchnięcie kobiet, zwłaszcza kobiet z klas niższych, z rynku pracy i zamknięcie ich w domach. Kolejnym, był prawdopodobnie cel deklarowany, czyli zwiększenie dzięki niemu dzietności Polek.
Cytat:Zresztą, z przytoczonych tekstów wynika, że to wycofanie polega na tym, że kobiety na źle opłacanych stanowiskach i w rezygnują z pracy po dostaniu 500+, bo przestaje im się to opłacać (koszty dojazdu itp.). Proponuję exeterowi, żeby zastanowił się, dlaczego niewykwalifikowani, niskoopłacani, dzieciaci mężczyźni nie rezygnują masowo z pracy z powodu 500+, a potem podzielił się tu swoimi wnioskami.
A skąd wiesz, że nie rezygnują? Oczko
Właśnie dziś rozmawiałem z małym przedsiębiorcą, którego pracownicy wystawili do wiatru, rezygnując z roboty w trakcie realizacji kontraktu, tłumacząc to dopływem kasy z 500+. Najbardziej wkurzyło go to, że nawet rozliczyć się z nim nie chcieli i po zaległą wypłatę przyjechali dopiero po dwóch tygodniach(widocznie tyle picia zagwarantowały pieniądze z zasiłku).

To, że program celowany jest w kobiety, wynika z prostego faktu - to głównie one pracują za minimalne, głodowe stawki.
Cytat:A co do prezentacji tradycji religijnej - klasa niższa w Polsce nie jest jakoś szczególnie pobożna ani tym bardziej przychylna Kościołowi. Jej przedstawiciele nie mają też kompetencji, żeby wiarę katolicką przekazywać, sami nie bardzo ją znają, mało ich ona obchodzi.
Zawsze bardziej obchodzi to matki, niż ojców. A Kościołowi w Polsce nie zależy na dogłębnej znajomości chrześcijańskiej doktryny przez wyznawców, tylko na ich chodzeniu do kościoła. I to matki prowadzą tam dzieci.
Cytat:Czytasz to co piszesz?
Gdy piszę? Nie. Ale po napisaniu, owszem.
Odpowiedz
exeter napisał(a): PIS wymyślił 500+ po to, by wygrać wybory i zdobyć władzę i to był cel główny tej operacji. Co nie wyklucza istnienia celów pośrednich, jednym z nich, według mnie drugim w pisowskiej hierarchii ważności, było wypchnięcie kobiet, zwłaszcza kobiet z klas niższych, z rynku pracy

Nadal nie wiemy po co, zdaniem exetera, PIS chciałoby wypychać kobiety z rynku pracy.

Poza tym, program 500+ mógłby działać w ten sposób, gdyby:

1. Skierowany był wyłącznie do kobiet

oraz

2. Gdyby do otrzymania zasiłku wymagał zwolnienia z pracy

Jak wiadomo żaden z tych warunków nie jest spełniony


Cytat:Kolejnym, był prawdopodobnie cel deklarowany, czyli zwiększenie dzięki niemu dzietności Polek.

Zasiłki nie zwiększają dzietności, tylko ją przenoszą do warstw niższych. Menele mają więcej dzieci, ale ludzie pracowici zdolni i oszczędni - mniej, bo przecież komuś trzeba zabrać te pieniądze.


Cytat:A Kościołowi w Polsce nie zależy na dogłębnej znajomości chrześcijańskiej doktryny przez wyznawców, tylko na ich chodzeniu do kościoła. I to matki prowadzą tam dzieci.


Na wypadek gdyby exeter nie wiedział - do kościoła chodzi się w niedziele i święta Duży uśmiech
Demokracja jest sprzeczna z prawami fizyki - J. Dukaj

Jest inaczej Blog człowieka leniwego
Odpowiedz
Zygota to zapłodniona komórka. Jedna.

I nie dziwne, że "ciąża" zaczyna się w momencie zagnieżdżenia, a nie wtedy, gdy zarodek płynie sobie luzem przez drogi rodne. O ile dobrze pamiętam, pewne badania wykazały, że aż 60% zarodków nie ulega zagnieżdżeniu.

I nie jest to zaskakujące, ponieważ koszty ciąży są dla człowieka prawdopodobnie najwyższe ze wszystkich organizmów na Ziemi. Tym bardziej ciąży nieudanej. Dlatego jest wyjątkowo silna presja selekcyjna na wytworzenie mechanizmów usuwania lub utrudnienia zagnieżdżenia zarodka w przypadku rozpoznania jakichkolwiek oznak nieprawidłowości, choćby była to tylko bardzo nikła możliwość. Z perspektywy ewolucyjnej lepiej usunąć o dziesięć za dużo niż jeden za mało.

Słynna pacjentka w szpitalu Chazana miała, w czasie trwania ciąży, podszytą szyjkę macicy, bo wcześniej kilkukrotnie dochodziło do poronienia. Bardzo możliwe, że działo się to nie bez powodu.


exeter, przypomnij, jak KK zyskuje na zamykaniu kobiet w domach, bo co i raz mi to umyka Uśmiech
Non ridere, non lugere, neque detestari, sed intelligere.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 4 gości