To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 5
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Pytania do teistów
Gdzie jest napisane w ST testamencie o konieczności śmierci na krzyżu? Pierwsze słyszę Duży uśmiech
I hear the roar of big machine
Two worlds and in between
Hot metal and methedrine
I hear empire down


Odpowiedz
Yudas napisał(a): [quote='Adam26' pid='666025' dateline='1495241159']
[quote='Nonkonformista' pid='507291' dateline='1374226322']
1. Dlaczego Bóg nie objawił się Chińczykom, Persom, starożytnym Egipcjanom tylko wybrał nomadów na pustyni?

 
Sorry, teraz doprecyzuję - Żydzi byli Narodem Wybranym, dlatego. i jest to napisane w Starym Testamencie. Co do zaratustrianizmu, był później niż judaizm.
Odpowiedz
Jak każdy inny naród
I hear the roar of big machine
Two worlds and in between
Hot metal and methedrine
I hear empire down


Odpowiedz
freeman napisał(a): @ nerwica

....albo to :
Cytat:Nikogo też na ziemi nie nazywajcie ojcem waszym, gdyż jeden jest Ojciec wasz , ten w niebie.
Jak ma się do tego to, co istnieje w KRK?
Wszystko jak poniżej widać można wyjaśnić. KK stoi tradycją, Biblię ma za nic. W wiekopomnym dziele „Przekroczyć próg nadziei” napisanym przez naszego rodaka, papieża Wojtyłę natrafiamy na takie oto słowa:

„Nie lękaj się!” gdy cię ludzie nazywają Namiestnikiem Chrystusa, gdy mówią do ciebie: Ojcze Święty, albo Wasza Świątobliwość, lub używając tym podobnych zwrotów, które zdają się być nawet przeciwne Ewangelii. Przecież Chrystus sam powiedział: "Nikogo też na ziemi nie nazywajcie waszym ojcem; jeden bowiem jest Ojciec wasz, Ten w niebie. Nie chciejcie również, żeby was nazywano mistrzami, bo jeden jest tylko wasz Mistrz, Chrystus" (Mt 23,9-10). Jednakże zwroty te wyrosły na podłożu długiej tradycji. Stały się pewnego rodzaju przyzwyczajeniem językowym i również tych zwrotów nie trzeba się lękać.

W prawdzie nie napisał tego lecz pokazał, że nie ma się również czego lękać jak za życia stawiają ci pomniki, bo ta praktyka też wyrosła na podłożu długiej tradycji i stała się pewnego rodzaju przyzwyczajeniem. Co tam Dekalog, pierdo....ić Dekalog.

Adam26 napisał(a):
Yudas napisał(a):
Adam26 napisał(a):
Nonkonformista napisał(a): 1. Dlaczego Bóg nie objawił się Chińczykom, Persom, starożytnym Egipcjanom tylko wybrał nomadów na pustyni?

 
Sorry, teraz doprecyzuję - Żydzi byli Narodem Wybranym, dlatego. i jest to napisane w Starym Testamencie. Co do zaratustrianizmu, był później niż judaizm.
Żydzi nie byli narodem wybranym, sami się wybrali konstruując Torę w V w p.n.e.
Odpowiedz
Teista napisał(a): Wszystko jak poniżej widać można wyjaśnić. KK stoi tradycją, Biblię ma za nic.
Ej, ale przecież to KK napisał Nowy Testament!

gąska9999 napisał(a): Co sądzicie o tym braku uzasadnienia przez Jezusa dlaczego wygaduje  inne rzeczy niż są w Żydowskiej  Torze?
Osobiście mam poczucie, jakoby Jezus miał dużo lepszy "kontakt" z Bogiem niż autorzy Tory.

gąska9999 napisał(a): 2. Człowiek Jezus umarł na krzyżu a Bóg Jezus na krzyżu nie umarł bo Bóg jest nieśmiertelny?
To drugie wydaje mi się jakoś bardziej wiarygodne, bardziej do mnie przemawia.

Nonkonformista napisał(a): 1. Dlaczego Bóg nie objawił się Chińczykom, Persom, starożytnym Egipcjanom tylko wybrał nomadów na pustyni?
Bóg objawia się cały czas poprzez Rzeczywistość i poprzez Twoją własną świadomość. Jest cały czas obecny w tle, uważnie acz spokojnie Cię obserwuje Twoimi własnymi oczami. Jednym z aspektów Boga jest Duch Święty, który Cię inspiruje (oświeca serca i umysły nasze). Jesteś jednak niedoskonały, więc niedoskonale odczytuje tę inspirację. A także nie zawsze potrafisz lub chcesz jej zaufać. Błądzisz. Nawet jednak gdy starasz się być jej wierny, czynisz to niedoskonale. Na przestrzeni wieków różne cywilizacje czuły się inspirowane do tworzenia różnych religii. Czyniły to oczywiście w sposób niedoskonały. W sposób niedoskonały także zapisywały inspiracje pochodzące od Boga, w formie tzw. Świętych Ksiąg. Oczywiście w różnych Świętych Księgach różnie są rozłożone akcenty, ukazane są różne aspekty, użyte są różne słowa i spojrzenia, perspektywy, różny jest kontekst kulturowy. Różny jest poziom obecnego w tym egotyzmu (czy agresji) i różne wartości są różnie akcentowane.

exodim napisał(a): 2. Dlaczego uważacie, że Bóg ingerował/ingeruje w świat idealnie zaprojektowany (a może według was nie jest taki)?
Świat jest cały czas w procesie tworzenia. Świat nie jest czymś stałym i sztywnym, świat jest ruchem energii, tańcem form, strumieniem świadomości. Świat jest procesem...obserwujemy płynne percepcje, ale umysł ma tendencje do tworzenia sztywnych abstraktów.

exodim napisał(a): 3. Czy rzeczywiście wierzycie w nieśmiertelność duszy? Czym jest dla was owa dusza?
W zależności od kontekstu, ale zazwyczaj systemem uczuciowo-wolitywnym. Czy taki system jest nieśmiertelny? Nie wiem, niekoniecznie. Z pewnością w jakimś zakresie się on zmienia. Być może w jakimś pozostaje stały (ale być może tylko do czasu). Jest jednak jedna stała rzecz: czysta świadomość; i trudno mi sobie wyobrazić, aby miała ona tak po prostu zniknąć (choć nie miałbym chyba raczej nic przeciwko).

Sofeicz napisał(a): 2. Dlaczego wierzysz, że Bóg cię kocha?
Takie poczucie się po prostu we mnie pojawia jako naturalne, a ja nie mam, nie widzę powodu, aby z nim walczyć, aby się go pozbywać. Ale jak się nad tym zastanowić, to mam poczucie, że wielokrotnie otrzymywałem wsparcie od Boga...zwłaszcza gdy się do niego zwracałem i prosiłem Go o pomoc...nie tylko wyciągał mnie z opresji, ale wręcz dawał mi posmakować Nieba. Ktoś mógłby kwestionować, że przecież nie mogę wiedzieć, czy to rzeczywiście Bóg...ale mam poczucie, iż przyjęcie, że to Bóg, jest dla mnie jak najbardziej naturalne, a więc i "optymalne" ze względu na system energetyki uczuciowej. Nie chciałbym też okazać się niewdzięcznikiem, gdyby się miało okazać, że to Bóg, a ja przyjąłem, że jest jakoś inaczej. Nie widzę lepszej alternatywy niż przyjęcie, że to Bóg.

Łoś napisał(a): 3. Dlaczego wierzycie w Boga? Kiedy po raz pierwszy zetkneliście się z wiarą w Boga?
Kiedy? Oczywiście jako dziecko. Dlaczego wierzę obecnie, to po części wyjaśniłem w odpowiedzi na poprzednie pytanie. Z pewnością mój obraz Boga ewoluował, stał się moim zdaniem bardziej spójny i wiarygodny, bo początkowo mój Bóg miał rozdwojenie Jaźni.

El Commediante napisał(a): 4. Czy jest coś, co byłoby w stanie was przekonać, że Bóg jednak nie istnieje?
Nie wiem. Jako, że nie bardzo widzę możliwość falsyfikacji, musiałbym zapewne po prostu uznać, że korzystniej jest wierzyć w nieistnienie Boga, niż w Jego istnienie.

Sofeicz napisał(a): 5. Dlaczego odrzucasz innych bogów?
Nie odrzucam. Po prostu z "definicji" mój Bóg jest Bogiem najwyższym i jedynym w swoim rodzaju, w związku z czym pozostali mogą być co najwyżej pomniejszymi "bogami".

Cytat:Jak doszedłeś do katolicyzmu?
Wbrew swojej woli; zostałem po prostu poddany dogłębnej indoktrynacji jako bezbronne dziecko, które bezkrytycznie wszystko "łykało" ;-(

zefciu napisał(a): W moim przypadku - jak doszedłem do prawosławia. Na podstawie analizy historii chrześcijaństwa. Porównania teologii starożytnej ze współczesną.
Och, dobrze to wiedzieć...w takim razie mam pytanie do Ciebie odnośnie schizmy wschodniej: jak zapewne wiesz, była wówczas pentarchia, a najważniejszym biskupem (primus inter pares) był papież rzymski. Skoro najważniejszy przedstawiciel pentarchii (prezes zarządu) zdecydował o zmianie funkcjonowania Kościoła, to na jakiej podstawie odmawiasz mu tego prawa? Na jakiej podstawie uznajesz, że Kościelna opozycja miała wówczas rację?

Sofeicz napisał(a): 6. Czy w wierze angażujesz rozum, czy tylko samą wiarę, jako taką ?
Przede wszystkim: czymże jest wiara, jeśli nie zwyczajnym udawaniem i wmawianiem (sobie i innym), że się wie coś, czego się nie wie? Jeśli nie wchodzeniem w pewien system myślowy, w pewną perspektywę i narrację myślową? Rozumu zatem staram się używać raczej po to, aby odkrywać w co wierzę i dlaczego i aby nabierać do swoich własnych przekonań dystansu. Poza tym myślę, że podstawowy problem polega na  pomyleniu pojęć - myślę, że wartością jest nie tyle wierzenie (believe) w coś (w jakieś przekonania, w jakąś opowieść, w jakąś narrację, jakieś myśli - bo niby dlaczego miałoby być to ważne? No chyba, że dla jakiegoś pomniejszego "boga", gorszego niż mój Najwyższy Bóg), co ufność (faith).

Łoś napisał(a): 7. Czy Twoim zdaniem, Muzułmanie i inni monoteiści wierzą w tego samego Boga co Ty?
Nie wiem. Mój Bóg jest Bogiem wszelkich mistyków, a więc zapewne i niektórych muzułmanów (sufich), czy innych monoteistów.

Łoś napisał(a): 9.Czy Twoim zdaniem Bóg objawił się Mahometowi?
Nie wiem, ale pewnie w jakimś stopniu tak. Z tego, co jednak czytałem na ten temat (a nie było tego wiele), to wygląda to jak dla mnie na to, że to objawienie go przerosło i to, co zapisał, miało także inne źródła (por. "głupoty" wygadywane przez apostołów po przemienieniu Jezusa na Górze Tabor).

Sofeicz napisał(a): 10. Czy Maria Panna byla dziewicą, bo tak po bijatykach zadecydował Sobór w Efezie ?
Nie wiem, czy była dziewicą. Skąd mam wiedzieć co się wydarzyło 2000 lat temu?

piotr35 napisał(a): 11. Dlaczego bóg chce żywej relacji z człowiekiem ? Przecież jako wszechwiedzący i tak wszystko doskonale wiedziałby, co będzie sie działo w takiej "żywej" relacji.
A czemu dla człowieka dobrze jest, by miał dobrą relację z samym sobą? Czemu matka chce żywej relacji ze swoim nowo-narodzonym dzieckiem?

piotr35 napisał(a): 12. Czy jeśli bóg czegoś chce, to przestaje jednocześnie być doskonały?
Zacznijmy może od rozróżnienia "chcenia" ("muszę to mieć, brakuje mi tego, dawaj, dawaj dawaj mi to!!!") od "Chcenia" (por. końcówka Matrix Rewolucje - Neo: "Bo tak chcę").

piotr35 napisał(a): 13. Dlaczego nadal rodzimy się według chrześcijaństwa z grzechem pierworodnym, pomimo tego, że Jezus podobno umarł za nasze grzechy? Czy mit, ze zmartwychwstał unieważnił jego śmierć za nasze grzechy?
Widzisz, ja to widzę inaczej: dla mnie osobiście mit o grzechu pierworodnym, to nie jest coś, co się kiedyś (gdzieś tam w prehistorii) raz wydarzyło. Dla mnie to jest pewien dramat, pewna tragedia, rozgrywana wciąż na nowo w naszych duszach.

Wierząc, że Jezus umarł za nasze grzechy, możemy spojrzeć na Krzyż (podobnie jak Żydzi na pustyni patrzyli na węza) i oddać swoje grzechy Chrystusowi, Bogu. "Mit" o zmartwychwstaniu pokazuje zwycięstwo Jezusa nad śmiercią, która była karą za grzech. Innymi słowy: wierząc w Jezusa, uwalniamy się od grzechów. Sprawdź - to działa! Nie wiem jak, ale to działa. Gdy myślę o Jezusie, który oddaje za mnie swoje życie, nie myślę już o swoich grzechach - myślę o wdzięczności i miłości, jakiej wobec Jezusa doświadczam. Zupełnie zmienia się wówczas moja perspektywa, uwalniam się więc od swoich grzechów. "Aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale Życie Wieczne miał". Inna rzecz, że ciągłe podtrzymywanie w swojej świadomości jakiejś myśli (nawet tej o Zmartwychwstaniu) może być na dłuższą metę męczące...

Łoś napisał(a): 14. Z jakim człowiekiem Bóg chce żywej relacji?
Z każdym.

exodim napisał(a): 15. Jako wierzący, jak widzisz (interpretujesz) różne doniesienia (często potwierdzane przez egzorcystów Krk) o opętaniach? Wierzysz w istnienie złych duchów i demonów, które mogą wpływać na losy ludzkości?
Tak; w szczególności wierzę w Zbiorowe Pole Świadomości i w to, że wiara (zwłaszcza zbiorowa) może na nie oddziaływać i tworzyć zjawiska nadprzyrodzone (w tym proroctwa, objawienia i cuda - w różnych religiach). Co do opętań, to - pomijając wspomniany czynnik nadprzyrodzony i rzeczy powiązane z wiarą - skłonny byłbym widzieć bardzo duże podobieństwo do tego, co Eckhart Tolle nazywa ciałem bolesnym; "kupuję" także te nurty psychologii, które mówią o pokładach stłumionej agresji w człowieku.

semele napisał(a): Niektórzy chrześcijanie nie wierzą w grzech pierworodny - co o tym myślisz?
Myślę, że to skandal i Święta Inkwizycja powinna zrobić z nimi porządek.
A tak na serio, to droga wolna - zależy co oni konkretnie przez to rozumieją i czy im to służy. Jeśli dzięki odrzuceniu wiary w grzech pierworodny leczą swoje poczucie bycia niegodnym szczęścia, kimś niepełnowartościowym i tak dalej, to moim zdaniem bardzo dobrze. Niech świętują radość życia. Z drugiej jednak strony, z własnego doświadczenia wiem, że dobrze jest jednak być świadomym własnej skłonności do grzechu, bo inaczej trudniej może być nam dokonywać tych najwznioślejszych wyborów.

zefciu napisał(a): Wszystkie doktryny, które dzielą prawosławie i katolicyzm są nowinkami obcymi starożytnej myśli chrześcijańskiej.
Ale kto te doktryny nawymyślał? Rzymscy Katolicy? Prawosławni? Jedni i drudzy? Uznajesz starożytną myśl chrześcijańską? Uznajesz Kościół z pierwszego 1000-lecia? Uznajesz struktury i procedury, które przez pierwsze 1000 lat w Kościele powstały? To dlaczego odrzucasz decyzje, które były skutkami tychże struktur i procedur?

kronopio napisał(a): Dlaczego chrześcijaństwo (tudzież "starożytna myśl chrześcijańska")?
Starożytna myśl chrześcijańska jest moim zdaniem bardziej wiarygodna. Patrz zresztą na owoce - połączenie z monarchiczną władzą świecką, wyprawy krzyżowe, inkwizycje, poczet papieży...arogancja KrK i jego duchownych (w tym arogancka pseudo-apologetyka, bezczelne psycho-manipulacje stosowane zarówno na owieczkach, jak i na samych duchownych w okresie formacji)...opieranie się na poczuciu winy i lęku, generalnie odcinanie człowieka od jego lepszej części...nerwica eklezjogenna...zahukiwanie wiernych, aby nie odważyli się myśleć samodzielnie...sztywny dogmatyzm, "wtrynianie się" między człowieka i Boga.

Łoś napisał(a): 18. Czy człowiek, który nie podda się żywej relacji z Bogiem, będzie skazany np: na wieczne potępienie?
Nie, niekoniecznie. Kochający Bóg, skazujący kogoś na wieczne potępienie musiałby mieć rozdwojenie jaźni. Oczywiście wielu chrześcijan w takiego Boga (z rozdwojeniem jaźni) wierzy, ale nigdy tego tak wprost nie powie. Co natomiast ma sens? To, że człowiek może wieczne potępienie wybrać sam - ale to nie może być jednorazowa decyzja; to musiałaby być decyzja podejmowana wciąż na nowo.

Osobiście doświadczyłem czegoś, co określam mianem "piekła na ziemi". "Piekło na ziemi" to także to, co się odbywa w głowie osób z nerwicą natręctw. Połączmy kropki. Aby uwolnić się z piekła na ziemi, musiałem powierzyć się Bogu. Za każdym razem, gdy się przed tym wzbraniałem, okopywałem się w piekle. Za każdym razem gdy się powierzałem Bogu, wychodziłem z piekła. Czynienie dobra jest powierzaniem się Bogu. Czynienie zła (tudzież blokowanie czynienia dobra) jest wzbranianiem się przed powierzeniem się Bogu. Ufanie Bogu, który jest w naszych sercach...bycie prawdziwym i uczciwym względem siebie...kierowanie się rozumem i intuicją to moim zdaniem droga do Boga. Uleganie wpływom innych, nawet jeśli są to wpływy całego świata, to droga do piekła. Kierowanie się wzniosłymi pobudkami, to droga do Boga. Kierowanie się niskimi pobudkami to droga do piekła.

Gdy byłem "w piekle na Ziemi", bardzo długo nie potrafiłem znaleźć drogi wyjścia z niego. Utknąłem w nim na ok. 2 miesiące. A dni się dłużyły - może to trochę przesada, ale jest takie poetyckie określenie - jeden dzień jak tysiąc lat. Jest też poetyckie określenie dla Nieba - tysiąc lat jak jeden dzień. Będąc w tym "piekle na Ziemi", gryzłem i kopałem. Z powodu moich przywiązań. Bolało mnie bardzo, bardzo długo. W końcu jednak się poddałem i zacząłem wówczas z tego "piekła" wychodzić.

Bazując zatem na swoim osobistym doświadczeniu, dochodzę do wniosku, że sensownie jest założyć, że droga do piekła na ziemi, jest drogą do piekła po śmierci, zaś droga do nieba na ziemi (poprzez czyściec) jest drogą do nieba po śmierci. Gdyby miało być na odwrót, to musiałby to chyba jakiś "gorszy bóg" skonstruować moim zdaniem. Piekło jest wieczne, ale to nie znaczy, że nie można z niego wyjść. Im bardziej jednak się w nim okopiemy, tym trudniej może być nam się z niego wydostać. Jeśli pójdziemy w tym okopaniu się na całość i całkowicie przylgniemy do swego ego, do swych przywiązań, do swoich lęków...to któż nas przed tym może powstrzymać? Jesteśmy bowiem aż tak potężni w swej woli.

Człowiek, który nie chce żywej relacji z Bogiem, to człowiek stawiający opór, okopujący się. Ale czym innym jest moim zdaniem nie chcieć żywej relacji z Bogiem, a czym innym jest nie chcieć swojego wyobrażenia żywej relacji ze swoim wyobrażeniem Boga. Być może można nie wierzyć w Boga, a jednocześnie być z Nim w dobrej relacji. Moim zdaniem liczy się nie tyle deklarowanie i używanie słowa "Bóg" ("Nie każdy, kto mi mówi >>Panie, Panie<<, wejdzie do Królestwa Niebieskiego, ale ten, który czyni wolę Ojca mego, który jest w Niebie"), lecz:

Strzałka Służenie Prawdzie (uczciwość względem siebie i innych, dążenie do zdystansowania się wobec swojej skłonności do grzechów i oddania jej Bogu)
Strzałka Miłość, miłosierdzie, dobroć, współczucie.
Strzałka Dążenie do bycia najlepszą wersją siebie, wybierania najlepszej (najwznioślejszej opcji)
Strzałka Zaufanie Bogu/Życiu/Wszechświatowi/Wyższej Inteligencji/czemuś lub Komuś wyższemu od siebie, mniejsza o to, jak ktoś to nazywa (choć dla mnie osobiście "Bóg" jest najbliższym określeniem) - por. metoda 12 kroków AA.

Łoś napisał(a): 19. Czy istnieją aniołowie i upadły anioł, różnie zwany, ale najczęściej - Szatanem (główny sprawca grzechu)?
Tak, ale niekoniecznie w takiej formie, jak to jest przedstawiane w sztuce. Jeśli rodzi się w Tobie uczucie pocieszenia, jeśli przychodzi do Ciebie inspiracja - to przynosi Ci ją anioł (czyli zwiastun, posłaniec) właśnie. Szatan to przeciwnik Boga, fałszywy oskarżyciel, pan kłamstwa. Z fałszywym oskarżycielem szczególnie męczą się osoby z zaburzeniami obsesyjno-kompulsyjnymi. Oni po prostu mają skrajną postać tego, co zapewne nas wszystkich dotyka w mniejszym stopniu.

Łoś napisał(a): 20. Czy Bóg stworzył aniołów i Szatana, aby nawiązać z nimi żywą relację?
Aniołowie są promieniami Słońca, którym jest Bóg w swym aspekcie Ducha Świętego. Czyż Słońce nie jest w relacji ze swymi promieniami? Szatan to jakby promień, który się odłączył od Słońca, "zbuntował się" wobec Niego i postanowił, że jest czymś oddzielnym, że będzie działał na przekór Słońcu, pociągając ludzi w cień, w ciemność. Uczynił to zapewne po to, aby urzeczywistnić taką teoretyczną możliwość, tudzież przetestować granice swojej "wolnej woli". Inaczej pewna możliwość pozostałaby niewykorzystana, a możliwość "odcięcia" (choćby "pozornego") od Boga nie zostałaby doświadczona.

Łoś napisał(a): 21. Czy aniołowie są wyżej w hierarchii, niż człowiek?
I tak, i nie. Patrz wyżej. Z jednej strony są bliżej Boga, ale z drugiej strony to wokół człowieka toczy się dramat, to człowiek jest tutaj jakby "głównym bohaterem" dramatu. W moim odczuciu są też jakby w mniejszym stopniu "osobowe", w mniejszym stopniu rozwinięte w płaszczyźnie ludzkiej (choć mogą być bardziej rozwinięte w płaszczyźnie Ducha).

To co piszę o aniołach, to oczywiście tylko jakaś moja teoria. Inną teorią może być to, że to ludzie po śmierci przemieniają się w anioły bądź demony (patrz: Swedenborg). To są tylko teorie, którymi można się bawić, bo skąd możemy znać odpowiedź? Bardziej istotne jest chyba to, które teorie bardziej nam służą.

Łoś napisał(a): 22. Czy aniołowie mają wolną wolę?
Patrz wyżej. Mówiąc w skrócie: nie wiem.
Łoś napisał(a): 23. Czy Bóg dał człowiekowi wolną wolę, czy dopiero Szatan to uczynił?
Bóg.
Łoś napisał(a): 24. Czy uważasz, że Bóg wiedział, że Szatan skusi człowieka i sprowadzi nań brzemię grzechu?
Tak.
Łoś napisał(a): 25. Czy Bóg stworzył bakterie, różne żywe organizmy, w tym zwierzęta, aby nawiązać z nimi żywą relację?
Tak.
Łoś napisał(a): 26. Czy Bóg stwarza nowe gatunki organizmów?
Tak.
semele napisał(a): 27. Czy Bóg ulepił człowieka z gliny?
Nie.
Czekolada_Milka napisał(a): 28. Na jakiej podstawie wybrałeś teizm?
Wyjaśniałem to już wcześniej. Bardziej ze mną "rezonuje" niż ateizm; lepiej go czuję (tudzież: się z nim czuję) niż ateizm. "Ateizm" wywołuj u mnie poczucie dysonansu, negacji, nie jest dla mnie wiarygodny, ani też nie wydaje mi się jego przyjęcie być korzystniejsze w stosunku do mojego teizmu.

Czekolada_Milka napisał(a): 29. Jak sądzisz, co zmienił Jezus Chrystus podczas swej wizyty na Ziemi?
Można różnie teoretyzować, ale po co? Udzieliłem już na to pytanie odpowiedź poprzednim razem, ale tym razem odpowiem tak: mniejsza o historię; mniejsza o to, co zmienił; ważniejsze, jaki masz obraz Jezusa Chrystusa w swoim sercu; trudno jest wiedzieć, co się konkretnie wydarzyło 2000 lat temu. Któż zresztą wie, czy czas rzeczywiście jest liniowy, a przeszłość sztywno ustalona?
May all beings be free.
May all beings be at ease.
May all beings be happy
Odpowiedz
@ nerwica,

Gdybym miał w głowie to co Ty, to chyba bym zwariował, a przynajmniej nabawił się.....nerwicy.Twoje wierzenia to istne pomieszanie z poplątaniem.Nie można w nich dostrzec żadnego trwałego gruntu.Zadziwiające jest to, że powątpiewasz w to, co opisuje Bibblia, choć przecież KRK uznaje ją za Słowo Boże.Powstaje pytanie: z czego to wynika? Moja diagnoza jest następująca : nie spotkałeś jeszcze zmartwychwstałego Chrystusa.Spotkanie z Nim wszystko zmienia.Jeśli chcesz mieć relację z Ojcem, to nie możesz pominąć jego Syna, który jest też Żywym Słowem.Zachęcam do modlitwy, np. takiej:
" Panie, pragnę  poznać Cię takim, jakim jesteś naprawdę.Nie chcę bazować na jakichś koncepcjach (własnych lub cudzych), lecz stanąć na mocnym gruncie w oparciu o Ciebie.Pragnę doświadczyć pokoju, który przewyższa wszelkie zrozumienie i cieszyć się relacją z Tobą"
Jeśli powyższa modlitwa wyraża pragnienie Twego serca, to Bóg z pewnością jej wysłucha.
"Kto nie zważa na karność, gardzi własnym życiem, lecz kto słucha napomnienia, nabywa rozumu.
Bojaźń Pana jest szkołą mądrości, a pokora poprzedza chwałę"
                            
"To głupota prowadzi człowieka na manowce, a potem jego serce wybucha gniewem na Pana"

          Prz. 15,32-33; 19,3
Odpowiedz
freeman napisał(a): @ nerwica,

Gdybym miał w głowie to co Ty, to chyba bym zwariował, a przynajmniej nabawił się.....nerwicy.Twoje wierzenia to istne pomieszanie z poplątaniem.Nie można w nich dostrzec żadnego trwałego gruntu.Zadziwiające jest to, że powątpiewasz w to, co opisuje Bibblia, choć przecież KRK uznaje ją za Słowo Boże.Powstaje pytanie: z czego to wynika? Moja diagnoza jest następująca : nie spotkałeś jeszcze zmartwychwstałego Chrystusa.Spotkanie z Nim wszystko zmienia.Jeśli chcesz mieć relację z Ojcem, to nie możesz pominąć jego Syna, który jest też Żywym Słowem.Zachęcam do modlitwy, np. takiej:
" Panie, pragnę  poznać Cię takim, jakim jesteś naprawdę.Nie chcę bazować na jakichś koncepcjach (własnych lub cudzych), lecz stanąć na mocnym gruncie w oparciu o Ciebie.Pragnę doświadczyć pokoju, który przewyższa wszelkie zrozumienie i cieszyć się relacją z Tobą"
Jeśli powyższa modlitwa wyraża pragnienie Twego serca, to Bóg z pewnością jej wysłucha.
Tak po znajomości, spraw żeby do mnie przyszedł J. A może już był...
Odpowiedz
freeman napisał(a): Gdybym miał w głowie to co Ty, to chyba bym zwariował, a przynajmniej nabawił się.....nerwicy.
U mnie kolejność jednakże była odwrotna.
freeman napisał(a): Twoje wierzenia to istne pomieszanie z poplątaniem.Nie można w nich dostrzec żadnego trwałego gruntu.
Moim trwałym gruntem jest to, że - ostatecznie rzecz biorąc - nic tak naprawdę nie wiem.
freeman napisał(a): Zadziwiające jest to, że powątpiewasz w to, co opisuje Bibblia, choć przecież KRK uznaje ją za Słowo Boże. Powstaje pytanie: z czego to wynika?
Gwoli ścisłości:
1) Jeszcze bardziej powątpiewam w KrK.
2) z tego co wiem:
a)  według KrK nauczanie KrK jest - na mocy sukcesji apostolskiej - co najmniej równie wiarygodne jak Biblia.
b) KrK podkreśla kontekst kulturowy i wpływ niedoskonałości ludzkiej na treść Biblii.
3) Osobiście skłaniam się ku patrzeniu na Biblię jako na tekst natchniony, ale niekoniecznie "podyktowany". Dopuszczam też możliwość, że natchnienie nie zostało oddane w sposób doskonały, albowiem nie o to moim zdaniem chodzi, aby sztywno polegać na czymś zewnętrznym (na przykład na Biblii - wówczas możemy popaść w bibliolatrę), lecz by zaryzykować zaufaniem do Boga, który jest w naszych sercach. Jeśli nie ufamy Bogu, to szukamy potwierdzenia na zewnątrz i kurczowo przywieramy do autorytetów - czy to do kultu jednostek lub instytucji, czy to do kultu ksiąg.

freeman napisał(a): " Panie, pragnę  poznać Cię takim, jakim jesteś naprawdę.Nie chcę bazować na jakichś koncepcjach (własnych lub cudzych), lecz stanąć na mocnym gruncie w oparciu o Ciebie.Pragnę doświadczyć pokoju, który przewyższa wszelkie zrozumienie i cieszyć się relacją z Tobą"
Amen. Dziękuję. To bardzo piękna modlitwa i Ciebie również do niej zachęcam, w celu dalszego pogłębiania relacji z Bogiem. Odnoszę wrażenie, że masz dobrą relację z Bogiem, być może nawet bardzo dobrą (ze wszystkich osób na tym forum, Ty mi najbardziej przypominasz Jezusa - aż ciekaw jestem, czy należysz do jakiegoś formalnego wyznania chrześcijańskiego), lecz wciąż pewne koncepcje właśnie - własne lub cudze - zdają się stać na drodze do dalszego pogłębienia tej relacji. Mogę się oczywiście mylić.
May all beings be free.
May all beings be at ease.
May all beings be happy
Odpowiedz
nerwica napisał(a): (1) nie o to moim zdaniem chodzi, aby sztywno polegać na czymś zewnętrznym (na przykład na Biblii - wówczas możemy popaść w bibliolatrę), lecz by zaryzykować zaufaniem do Boga, który jest w naszych sercach.
(2) Jeśli nie ufamy Bogu, to szukamy potwierdzenia na zewnątrz i kurczowo przywieramy do autorytetów - czy to do kultu jednostek lub instytucji, czy to do kultu ksiąg.
(3)  ciekaw jestem, czy należysz do jakiegoś formalnego wyznania chrześcijańskiego), lecz wciąż pewne koncepcje właśnie - własne lub cudze - zdają się stać na drodze do dalszego pogłębienia tej relacji. Mogę się oczywiście mylić.

(1) W sercu człowieka jest tyle Boga, ile jest jego Słowa przyjętego z wiarą.Odwieczne Słowo jest Bogiem.Oczywiście Biblia jako litera nie jest Bogiem, gdyż jest martwa i jej kult prowadzi do śmierci.Duch Boży objawia Słowo, które staje się Życiem dla człowieka na tyle, na ile jest Mu poddany.Natomiast posłuszeństwo literze nigdy nie przyniesie takich owoców, jakie byly obecne w życiu Jezusa podczas jego ziemskiej misji.
(2) Zgadza się.
(3) Należę do Jezusa.On nie przyszedł po to, by założyć instytucjonalny kościół, lecz by wszyscy w Niego wierzący tworzyli żywe Ciało, którego głową jest On sam.A w skali "mikro"jestem członkiem wspólnoty złożonej z byłych katolików.
Jakie koncepcje, Twoim zdaniem, stoją na drodze do pogłębiania mojej relacji z Bogiem?
"Kto nie zważa na karność, gardzi własnym życiem, lecz kto słucha napomnienia, nabywa rozumu.
Bojaźń Pana jest szkołą mądrości, a pokora poprzedza chwałę"
                            
"To głupota prowadzi człowieka na manowce, a potem jego serce wybucha gniewem na Pana"

          Prz. 15,32-33; 19,3
Odpowiedz
freeman napisał(a): Twoim zdaniem, stoją na drodze do pogłębiania mojej relacji z Bogiem?
Tego nie wiem na 100%, bo nie jestem Duchem Świętym ;-) Myślę jednak, że może to być jakieś kurczowe trzymanie się przekonania, że wiesz coś na 100%, podczas gdy tego na 100% nie wiesz. Być może nawet ze względnie słusznych pobudek - z szeroko rozumianej bojaźni Bożej. Sam mam do pewnego stopnia podobne mechanizmy.

Jeśli o mnie chodzi, to nie jestem pewien koncepcji Trójcy Świętej. Nie neguję jej, ale nie neguję także szeroko rozumianego Unitarianizmu. To są jak dla mnie tylko koncepcje, być może nawet różne perspektywy pokazujące na to samo.

Nie jestem pewien, kim tak właściwie dokładnie jest dla mnie Jezus.
Wspaniałym i ukochanym nauczycielem - chyba raczej TAK!
Pierwszym lub jednym z pierwszych Synów Bożych ("Cały wszechświat czeka, aż narodzą się Synowie Boży.") - być może.
Najdoskonalszą z dotychczasowych inkarnacji Boga - być może.
W pełnym tego słowa znaczeniu jedynym ludzkim Bogiem samym w sobie - i tu mam problem...

Niewykluczone, że Jezus Chrystus ma/miał dwoistą naturę - ludzką (Jezus) i boską (Chrystus). Chrystus to inaczej "Namaszczony". Namaszczony czym? Ano Duchem Świętym. A czym może być Duch Święty, jeśli nie Duchem Ojca? Dlatego też Jezus mówi "Ja i Ojciec jedno jesteśmy.". I odnoszę często wrażenie, że nie mówi w imieniu swojej ludzkiej natury, lecz boskiej, czyli Ducha Świętego, czyli Ducha Ojca. Nauczył nas także zwracać się do Ojca bezpośrednio, choćby w modlitwie "Ojcze Nasz".

Dla poszerzenia horyzontów polecam Ci także książkę "W imię Boga przeciw Kościołowi" (Jean Mathieu-Rosay) - może Ci się spodoba, tym bardziej, że napisał ją były ksiądz katolicki (Jezuita), a później ksiądz starokatolicki. Myślę, że mam też dość podobne spojrzenie na Biblię jak on.

Czytając Biblię (właściwie to Nowy Testament), czułem nieraz ożywienie swojego serca. Zwłaszcza jeśli chodzi o te bardziej "mistyczne" części jak Ewangelia wg Św. Jana, czy List Św. Pawła do Rzymian. Czasem jednak miałem poczucie pewnych niedoskonałości, wynikających z czynnika ludzkiego i kontekstu kulturowego. Nie wiem też, w jakim stopniu to wszystko jest wiarygodne, ze względu na czynniki takie jak:

Strzałka To, jak powstały Ewangelie.
Strzałka To, że nie mamy oryginałów, lecz kopie kopii kopii kopii, itd.
Strzałka Tłumaczenia, być może wręcz tłumaczenia tłumaczeń.
Strzałka Różnice w poszczególnych odnalezionych manuskryptach, także różne manuskrypty krążyły w różnych lokalizacjach geograficznych.
Strzałka Ustalenie Kanonu przez człowieka - Biblia jest tak naprawdę zbiorem wielu różnych tekstów

I tak dalej...do tego dochodzi kwestia nawykowego patrzenia przez pryzmat interpretacji wtłaczanych mi do głowy od dziecka.

Rzeczywiście, Biblię i Chrześcijaństwo postrzegam w pewnym sensie jako jedyne w swoim rodzaju. Darzę jednak wielką sympatią i miłością również postacie take jak Budda, czy Krishna. Odnajduję głęboką mądrość także w innych dziełach, również tych bardziej współczesnych. Jakoś nie kupuję narracji typu "Uwierz w Jezusa Chrystua albo pójdziesz do piekła!". Nawet jeśli sam sobie tak przekabacę mózg, aby wmówić sobie, że jestem pewien czegoś, czego pewien nie jestem, to wtedy jednak oddzielę się od swoich bliskich i innych ludzi, myślę, że postąpię wbrew Miłości. Postawię ideologię ponad Miłość. Wolę wierzyć w to, że Duch Święty działa w sercach wszystkich ludzi, niezależnie od ich religii czy jej braku. I że wartości, które głosił Jezus z Nazaretu (tudzież Jezus Nazarejczyk) jeśli są prawdziwe, to nie dlatego, że mamy wierzyć w jakąś historię o wydarzeniach sprzed 2000 lat, lecz dlatego, że ożywiają one coś w naszych sercach, w naszym własnym rozpoznaniu. A jeśli tak się nie dzieje w jakimś przypadku? Może czegoś nie rozumiemy. Może jest coś źle przetłumaczone. A może jednak Jezus wcale tego nie powiedział. A może jednak Biblia jest mitologią, choć opartą w jakiejś mierze na faktach. Może było kilka osób, z których do kupy poskładano postać Jezusa. Skąd ja mogę to wiedzieć?

Mogę natomiast mieć pewne wyobrażenie Jezusa Chrystusa i towarzyszące temu uczucia. Choć to może być pomocne, to czy ostatecznie jednak rzeczywiście chodzi o to, aby przywiązywać się do jakichś plastycznych wizji?

freeman napisał(a): A w skali "mikro"jestem członkiem wspólnoty złożonej z byłych katolików.
Już was lubię. Byłbyś skłonny podzielić się czymś więcej? ;-) Macie może jakąś nazwę?
May all beings be free.
May all beings be at ease.
May all beings be happy
Odpowiedz
 nerwica,

Przekonanym na 100% rzeczywiście trudno być, ale tylko wtedy, gdy polega się na własnym rozumie.Jednak kiedy Bóg wkracza do akcji, to absolutnie można zyskać pewność.Zresztą, jak sobie wyobrażasz relację z kimś, o kim nie wiedziałbyś na 100% że istnieje i że jest żywy?Dla mnie relacja z Panem nie stanowi żadnego ryzyka.Jest czymś naturalnym i oczywistym.Nie mam cienia wątpliwości co do jego ojcowskiej miłości.
Nie wiesz kim jest dla Ciebie Jezus? Wcale mnie  nie dziwi, że trudno Ci to określić.Nie poznałeś Go osobiście, nie zaprosiłeś do Twego życia.Kiedy jednak Go poznasz, to przestaniesz zawracać sobie głowę Buddą, Kriszną, czy unitarianizmem.Przekonasz się, że wszystko przy Nim blednie i traci na wartości.Zaczniesz też doceniać i rozumieć Biblię.Nauczysz się, jak  rozpoznawać rzeczy nie pochodzące od Ducha Bożego.
W zasadzie wszystkie religie (w tym również skażone kultami chrześcijaństwo) i filozofie można wrzucić do jednego worka z napisem : "Różne przejawy działania ducha antychrysta".
"Kto nie zważa na karność, gardzi własnym życiem, lecz kto słucha napomnienia, nabywa rozumu.
Bojaźń Pana jest szkołą mądrości, a pokora poprzedza chwałę"
                            
"To głupota prowadzi człowieka na manowce, a potem jego serce wybucha gniewem na Pana"

          Prz. 15,32-33; 19,3
Odpowiedz
Cytat:Łoś
25. Czy Bóg stworzył bakterie, różne żywe organizmy, w tym zwierzęta, aby nawiązać z nimi żywą relację?
Tak.

26. Czy Bóg stwarza nowe gatunki organizmów?
Tak

Sofeicz rad byłby się dowiedzieć od Nerwicy, jak on to robi od strony technicznej.
Zajmuje się każdym osobnikiem z osobna czy tak bardziej ogólnie?
Tylko niech Nerwica nie pisze, że nie wie, skoro daje tak jednoznaczne odpowiedzi.
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
Odpowiedz
Sofeicz napisał(a):
Cytat:Łoś
25. Czy Bóg stworzył bakterie, różne żywe organizmy, w tym zwierzęta, aby nawiązać z nimi żywą relację?
Tak.

26. Czy Bóg stwarza nowe gatunki organizmów?
Tak

Sofeicz rad byłby się dowiedzieć od Nerwicy, jak on to robi od strony technicznej.
Zajmuje się każdym osobnikiem z osobna czy tak bardziej ogólnie?
Tylko niech Nerwica nie pisze, że nie wie, skoro daje tak jednoznaczne odpowiedzi.

Nerwica chyba nie odróżnia "wiem" od "wierzę", albo: "wierzy" w taki schemat: "jeżeli w coś wierzę to mam wiedzę dotyczącą tego czegoś".
A Nerwica chyba w coś "wierzy" bo tak "chce", można jeszcze zapytać dlaczego czegoś "chce". na przykład czegoś "chce" bo coś mu się "podoba" (tak jak ładny kolor krawata) albo mu coś "pasuje" albo czymś jest "przestraszony", albo swoją "wiarą" robi komuś na złość - bo jemu pasuje taki "idealny świat" w którym może komuś robić na złość i nie dostać za to w d..pę.
Odpowiedz
Sofeicz napisał(a): Zajmuje się każdym osobnikiem z osobna czy tak bardziej ogólnie?
Każdym z osobna.
Sofeicz napisał(a): Sofeicz rad byłby się dowiedzieć od Nerwicy, jak on to robi od strony technicznej.
Panenteizm.
May all beings be free.
May all beings be at ease.
May all beings be happy
Odpowiedz
To trzeba zacząć od początku. Nic nie mogło powstać z niczego i tak jest do dziś. Dalej to już teorie, gdyż dowodów brak na cokolwiek
Odpowiedz
Yudas napisał(a): Tak po znajomości, spraw żeby do mnie przyszedł J. A może już był...
Yudas, a jak odróżnisz prawdziwego Jehoszuę od wytworu swojej podświadomości lub wręcz od złego ducha, który będzie chciał się pod niego podszyć?
May all beings be free.
May all beings be at ease.
May all beings be happy
Odpowiedz
nerwica napisał(a):
Sofeicz napisał(a): Zajmuje się każdym osobnikiem z osobna czy tak bardziej ogólnie?
Każdym z osobna.
Czyli co?
Bo czuję tu jakiś przełom w biologii na miarę Linneusza.
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
Odpowiedz
gąska9999 napisał(a): Nerwica chyba nie odróżnia "wiem" od "wierzę",
"Wiedza" jest rodzajem wiary. Rzekłbym, że jest to po prostu bardzo silna wiara.

gąska9999 napisał(a): albo: "wierzy" w taki schemat: "jeżeli w coś wierzę to mam wiedzę dotyczącą tego czegoś".
Nic mi o tym nie wiadomo.

gąska9999 napisał(a): A Nerwica chyba w coś "wierzy" bo tak "chce", można jeszcze zapytać dlaczego czegoś "chce". na przykład czegoś "chce" bo coś mu się "podoba" (tak jak ładny kolor krawata) albo mu coś "pasuje" albo czymś jest "przestraszony", albo swoją "wiarą" robi komuś na złość - bo jemu pasuje taki "idealny świat" w którym może komuś robić na złość i nie dostać za to w d..pę.
Dziękuję za krytykę, ale jeśli rzeczywiście leży Ci na sercu powiększanie mojej samoświadomości, to prosiłbym o jaśniejsze jej wyrażanie.

Ja w nic tak naprawdę nie wierzę. Nawet w grawitację. Obracam się jedynie wśród pojęć i konstruuję model rzeczywistości, który uważam za bardziej sensowny/użyteczny.

Sofeicz napisał(a): Czyli co?
Bo czuję tu jakiś przełom w biologii na miarę Linneusza.
Właściwie to obie odpowiedzi są prawidłowe: zarówno tak bardziej ogólnie, jak i każdym z osobna:

May all beings be free.
May all beings be at ease.
May all beings be happy
Odpowiedz
@Up
Wiedza nie jest rodzajem wiary. Wiedza to informacje o stanie faktycznym. Wiara to Twoje przekonanie o tym, jaki jest świat.

Dobrze, że nie wierzysz w grawitację. Możesz bez problemu sprawdzić, czy zadziała rzucając kamieniem lub skacząc z okna. Spoiler alert! Grawitacja zadziała nawet, gdy w nią nie wierzysz.
Odpowiedz
nerwica napisał(a): Właściwie to obie odpowiedzi są prawidłowe: zarówno tak bardziej ogólnie, jak i każdym z osobna:


Czy Ty naprawdę przywołałeś film niejakiego Krzysztofa Woźniaka aka Atora jako argument w dyskusji na temat panenteizmu?
Ateistą jestem z powodów moralnych. Uważam, że twórcę rozpoznajemy poprzez jego dzieło. W moim odczuciu świat jest skonstruowany tak fatalnie, że wolę wierzyć, iż nikt go nie stworzył! - Stanisław Lem
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości