Liczba postów: 14,823
Liczba wątków: 101
Dołączył: 05.2009
Reputacja:
333
Płeć: mężczyzna
żeniec napisał(a): Arya zjebała każdy możliwy test dla Beztwarzowych, swoimi czynami dowodząc, że nie wyzbyła się nijak swojego pochodzenia? Nic się nie stało, a girl is no one.
Cersei wysadziła Sept? Nic się nie stało, a nawet były lennik Tyrellów, których wysadziła, przechodzi na jej stronę.
W 7 sezonie jest pod tym względem tylko gorzej. Może i się czepiam, ale dla mnie już się po prostu przegła pała goryczy  Akurat to ma sens. Pierdolenie o służbie bogu o wielu twarzach pierdoleniem o służbie, ale rzeczeni mają swoje interesy, które realizują. A w tym szkoleniu nie było nic co mogłoby ją zachęcić do oddania się służbie rzeczonemu bogu, więc widocznie oddanie się tej służbie nie jest kluczowe.
A dlaczego lennik Tyrellów nie miał przejść? Właśnie te jego rozterki z powoływaniem się na honor itd. były komiczne - gość chciał zabić swojego syna w ramach wypadku na polowaniu, bo byłby wujowym lordem, a nagle dostał wyrzutów sumienia, bo miałby porzucić ród feudalny, który zaprzestał istnienia? No żeż...
pilaster napisał(a): Przecież to, że sept wysadziła Cersei wiedzą widzowie serialu, ale niekoniecznie bohaterowie. Żadni ewentualni świadkowie, którzy mogliby coś powiedzieć (Margery, Kevin Lannister) nie ocaleli.
Nikt nie wie nawet, że Cersei w ogóle w sepcie nie było, a nie tylko cudem ocalała.
Cytat:Cersei wysadziła Sept? Nic się nie stało, a nawet były lennik Tyrellów, których wysadziła, przechodzi na jej stronę.
Dlaczego miałby nie przejść? Wielkie rody zdradzają się często i chętnie (Freyowie, Boltonowie, etc..) Poza tym sprawstwo Cersei w wysadzeniu septu wcale nie jest oczywiste. To jest śmieszna teoria, że wszyscy drapali się w głowę i zastanawiali któż, ach któż, mógł wysadzić sept, a fakt, że skorzystała na tym Cersei nie stanowił żadnej wskazówki. Szczególnie wobec faktu, że nawet niezbyt rozgarnięty Tommen się zorientował.
"All great men should be haunted by the fear of not living up to their potential.
All loyal men should be haunted by the fear of not having done enough for their country.
All honourable men should be haunted by the fear of not having lived a life worthy of those men who came before us." Sigurd
Liczba postów: 1,110
Liczba wątków: 6
Dołączył: 01.2016
Reputacja:
183
Płeć: mężczyzna
zefciu napisał(a): Ten wątek Aryi ma sens, jeśli okaże się, że pozwolono jej na ucieczkę i realizowanie osobistej zemsty celowo. Mam silne wrażenie, że mogą nie wrócić do tego wątku. To jest trochę problem sam w sobie, jeśli trzeba sobie dopowiadać wyjaśnienia, by coś miało sens, zwłaszcza w kontekście tego, że wyraźnie dążyli do tego, by w finale sezonu 6 mieć wszystkich już w Westeros, czy to ma sens fabularny i logistyczny, czy nie. No i wątek z przeżywającą Aryą po kilku kosach w bebechy nie ma sensu nawet w tamtym świecie, zwłaszcza po wpadnięciu do domniemanie nie najczystszego kanału. Próbując wyjaśnić jakoś wydarzenia tego odcinka spekulowano nawet, że to nie była Arya, tylko Jaqen, i rzeczywiście były ku temu niezłe wskazówki.
pilaster napisał(a): Przy czym sam skill tez się zmienia w zależności od kierunku ruchu smoka. A najniższy jest wtedy, kiedy smok leci prosto na niego.  Dlaczego estymowanie położenia przy leceniu w poprzek jest łatwiejsze, niż na wprost? Albo przy kombinacji tych dwu? Dochodzi jeszcze trudność w dynamicznym operowaniu balistą w lewo lub prawo. No i problem z oszacowaniem odległości i tak pozostaje, nawet jeśli się nie zmienia. Nie jestem przekonany do żadnej z tez, i jakoś nie widzę, że jest to taki clear cut.
pilaster napisał(a): A jakie powinny być te konsekwencje wg żeńca? Przecież to, że sept wysadziła Cersei wiedzą widzowie serialu, ale niekoniecznie bohaterowie. Żadni ewentualni świadkowie, którzy mogliby coś powiedzieć (Margery, Kevin Lannister) nie ocaleli.
Nikt nie wie nawet, że Cersei w ogóle w sepcie nie było, a nie tylko cudem ocalała.
(...)
Dlaczego miałby nie przejść? Wielkie rody zdradzają się często i chętnie (Freyowie, Boltonowie, etc..) Poza tym sprawstwo Cersei w wysadzeniu septu wcale nie jest oczywiste. Socjopapa dobrze mówi. Nie trzeba komisji śledczej, zwłaszcza w "tamtych" czasach i okolicznościach. Dokonał kto zyskał, zwłaszcza, że Cersei została wcześniej publicznie upokorzona przez Wysokiego Wróbla. Lud być może również powinien się zbuntować, nie dlatego, że coś wie, ale w ogóle przeciw władzy, bo ekonomia jest zrujnowana wojną, brakuje żwyności (a przynajmniej był to problem w poprzednich sezonach, ale teraz nikt już o tym nie pamięta), rządy domniemanie są żelaznej pięści, i dokonują się "zamachy terrorystyczne". Zresztą, niewłaściwy kolor włosów i spekulacje na temat kazirodztwa wystarczyły, by wcześniej popchnąć niektórych do rebelii, jakoś nie widzę prawdopodobnego wyjaśnienia dlaczego w tym przypadku wszyscy by mieli kupić inną wersję wydarzeń, zwłaszcza że istnieje dodatkowa motywacja, by jednak stanąć przeciwko Cersei, a nie przeciwko komuś, kto posiada 3 smoki. Znowu najsensowniejsze wyjaśnienie jest takie, że scenariusz wymaga, aby Daenerys miała problemy z podbojem, bo inaczej nie ma show, więc wpychają Cersei na siłę sojuszników.
Socjopapa napisał(a): Akurat to ma sens. Pierdolenie o służbie bogu o wielu twarzach pierdoleniem o służbie, ale rzeczeni mają swoje interesy, które realizują. A w tym szkoleniu nie było nic co mogłoby ją zachęcić do oddania się służbie rzeczonemu bogu, więc widocznie oddanie się tej służbie nie jest kluczowe. Jak nie ma dla nich aż takiego znaczenia, to po co robili z tego taki big deal podczas szkolenia Aryi? Po co ją oślepiać i uczyć jakże potrzebnej dla potencjalnej asasynki walki kijem od szczotki? Jeśli miało znaczenie, to akcja jest niespójna, a jeśli nie miało, to jak na gówno-ideologię marnowali strasznie dużo energii.
Socjopapa napisał(a): A dlaczego lennik Tyrellów nie miał przejść? Właśnie te jego rozterki z powoływaniem się na honor itd. były komiczne - gość chciał zabić swojego syna w ramach wypadku na polowaniu, bo byłby wujowym lordem, a nagle dostał wyrzutów sumienia, bo miałby porzucić ród feudalny, który zaprzestał istnienia? No żeż... Rozterki miałyby sens, gdyby stanowiły pretekst dla nieprzyłączania się do Cersei i nie stawania przeciwko Daenerys. A wyszło tak, że najpierw miał rozterki, by dołączyć do Cersei, a potem wykazuje się spiżową lojalnością wobec niej, czym skazuje siebie i przy okazji swojego syna na śmierć podkreślając, że Daenerys nie może go ułaskawić, bo nie jest jego królową
Ogólnie jeśli ktoś podejrzewa scenarzystów o jakiś skrywany geniusz, to proponuję obejrzeć jakieś behind the scenes i wywiady z nimi, to szybko zmieni zdanie
Liczba postów: 14,823
Liczba wątków: 101
Dołączył: 05.2009
Reputacja:
333
Płeć: mężczyzna
żeniec napisał(a): Jak nie ma dla nich aż takiego znaczenia, to po co robili z tego taki big deal podczas szkolenia Aryi? Po co ją oślepiać i uczyć jakże potrzebnej dla potencjalnej asasynki walki kijem od szczotki? Jeśli miało znaczenie, to akcja jest niespójna, a jeśli nie miało, to jak na gówno-ideologię marnowali strasznie dużo energii. A czym się objawiał ten big deal poza gadką? Uczyli ją kłamać (co jest przydatne w tym fachu) i testowali tę umiejętność na przedmiocie dla niej emocjonalnym, co ułatwiałoby wykrycie kłamstwa. To jeszcze trzyma się kupy. Uczyli ją walczyć instynktownie, nie polegając tylko na wzroku - co też przydaje się w tym fachu.
A nijak nie dążyli do tego, żeby faktycznie zmusić/zachęcić ją do oddania się bez reszty służbie bogu o wielu twarzach - a przynajmniej ja nie zauważyłem elementów szkolenia, które mogłyby temu celowi służyć.
Wiem, nadmierny optymizm, ale liczę, że jednak ludziom bez twarzy przypadnie rola trochę większa niż nauczycieli magicznych jednorożców pozwalających zabić każdego w każdych warunkach. W tej sadze każdy ciągnie w swoją stronę - ciężko byłoby mi przyjąć, że akurat ludzie bez twarzy, którzy mieliby wszelkie zasoby, żeby być silnym graczem, postanawiają się ograniczać do zabijania za kasę.
"All great men should be haunted by the fear of not living up to their potential.
All loyal men should be haunted by the fear of not having done enough for their country.
All honourable men should be haunted by the fear of not having lived a life worthy of those men who came before us." Sigurd
09.11.2017, 11:37
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 09.11.2017, 13:15 przez żeniec.
Powód edycji: Literówki itp.
)
Liczba postów: 1,110
Liczba wątków: 6
Dołączył: 01.2016
Reputacja:
183
Płeć: mężczyzna
Socjopapa napisał(a): A czym się objawiał ten big deal poza gadką? Jak zabiła samowolnie nie tego gościa, co trzeba, Jaqen wygłosił swoje pierdololo i łyknął truciznę, bo tylko "życie może być zapłatą za życie" (być może parafrazuję). Wszystko, co dzieje się na ekranie wskazuje, że ich ideologia powinna być dla nich big dealem. No chyba, że jego śmierć na ekranie w gruncie rzeczy wcale nie ma konsekwencji, a jest to tylko smoke and mirrors nie tylko dla Aryi, ale i dla widzów.
Socjopapa napisał(a): Wiem, nadmierny optymizm, ale liczę, że jednak ludziom bez twarzy przypadnie rola trochę większa niż nauczycieli magicznych jednorożców pozwalających zabić każdego w każdych warunkach. W tej sadze każdy ciągnie w swoją stronę - ciężko byłoby mi przyjąć, że akurat ludzie bez twarzy, którzy mieliby wszelkie zasoby, żeby być silnym graczem, postanawiają się ograniczać do zabijania za kasę. Ostatnio przy każdym tego typu przypływie optymizmu związanego z Grą o Tron zadaję sobie pytanie: Czy scenarzyści mają tu jakiś głęboki zamysł, który wypłaci się jakimś zmyślnym plot twistem później, czy może postawili na shock value?
Czy bezsensowny bieg wydarzeń z beztroską Aryą, kosami od Waif, i późniejszym pościgiem miały głębszy sens, czy po prostu w głupawy sposób strollowali widza, by myślał, że Arya z tego nie wyjdzie (bo wg własnych standardów realizmu ustalonych w tym świecie tak powinno się stać) i bardzo chcieli mieć zajebistą scenę pościgu?
Liczba postów: 12,009
Liczba wątków: 156
Dołączył: 02.2006
Reputacja:
101
Płeć: nie wybrano
Cytat:pilaster napisał(a): Przy czym sam skill tez się zmienia w zależności od kierunku ruchu smoka. A najniższy jest wtedy, kiedy smok leci prosto na niego.
Dlaczego estymowanie położenia przy leceniu w poprzek jest łatwiejsze, niż na wprost?
Z tego samego powodu dla którego w astronomii obliczanie prędkości kątowej gwiazd jest łatwiejsze niż obliczanie ich prędkości radialnej.  Przy locie "w poprzek" prędkość doświadczony artylerzysta może trafnie ocenić "na oko" znając odległość od smoka, lub na odwrót. Z dwóch zmiennych - odległości i prędkości wystarczy ustalić jedną. Przy locie "na wprost" - obydwa.
Cytat:pilaster napisał(a): A jakie powinny być te konsekwencje wg żeńca? Przecież to, że sept wysadziła Cersei wiedzą widzowie serialu, ale niekoniecznie bohaterowie. Żadni ewentualni świadkowie, którzy mogliby coś powiedzieć (Margery, Kevin Lannister) nie ocaleli.
Nikt nie wie nawet, że Cersei w ogóle w sepcie nie było, a nie tylko cudem ocalała.
(...)
Dlaczego miałby nie przejść? Wielkie rody zdradzają się często i chętnie (Freyowie, Boltonowie, etc..) Poza tym sprawstwo Cersei w wysadzeniu septu wcale nie jest oczywiste.
Socjopapa dobrze mówi. Nie trzeba komisji śledczej, zwłaszcza w "tamtych" czasach i okolicznościach. Dokonał kto zyskał, zwłaszcza, że Cersei została wcześniej publicznie upokorzona przez Wysokiego Wróbla.
Owszem. Ale w realiach cywilizacji feudalnej, maltuzjańskiej, zwykły lud ma w rzyci czy i jak arystokraci wyrzynają się nawzajem. Co innego sami arystokraci, ale i tu role zostały już rozdane. Kto jest wrogiem Cersei, ten "wie", że wysadziła ona sept i żadnych dowodów w sensie procesowym nie potrzebuje. Kogo interesy lokują po stronie zwolenników Lannisterów, ten spokojnie może twierdzić, że żadnych dowodów nie ma.
Dlatego jedyną realną stratą i konsekwencją wysadzenia septu dla Cersei jest śmierć Tommena.
Cytat:niewłaściwy kolor włosów i spekulacje na temat kazirodztwa wystarczyły, by wcześniej popchnąć niektórych do rebelii,
No i rebelianci już żadnych dodatkowych powodów rebelii nie potrzebują.
Cytat:Socjopapa napisał(a): A dlaczego lennik Tyrellów nie miał przejść? Właśnie te jego rozterki z powoływaniem się na honor itd. były komiczne - gość chciał zabić swojego syna w ramach wypadku na polowaniu, bo byłby wujowym lordem, a nagle dostał wyrzutów sumienia, bo miałby porzucić ród feudalny, który zaprzestał istnienia? No żeż...
Rozterki miałyby sens, gdyby stanowiły pretekst dla nieprzyłączania się do Cersei i nie stawania przeciwko Daenerys.
Rozterki były po to, żeby podbić cenę. Zostanie władcą Wysogrodu po wytępionych Tyrellach wystarczyło.
Zresztą Tarly już dał się poznać jako wściekły ksenofob, więc choćby z tego powodu po stronie Daynerys nie stanie. Zresztą Smocza Królowa mu tyle co Lannisterowie nie da.
Cytat:skazuje siebie i przy okazji swojego syna na śmierć podkreślając, że Daenerys nie może go ułaskawić, bo nie jest jego królową
Było to potrzebne po to, aby demonstracją niezłomnej lojalności zapewnić dziedzictwo Wysogrodu synowi. A że ten okazał się za głupi, żeby to zrozumieć...
No i obejrzał pilaster pozostałe odcinki
Odcinek 6 i rzut lodowym oszczepem.
Po pierwsze oszczepy Nocnego Króla nie były zwykłymi oszczepami. Strzelając ze skorpiona, z dużo większą prędkością "wylotową" Bronn zdołał smoka jedynie zadrasnąć, podczas gdy rzucony lodowy oszczep rozpruł gada od razu. Zatem lodowy oszczep musiał być magiczny. Magiczny, to nie znaczy, że nielogiczny. Nawet lodowa magia ma wewnętrzną logikę do której się stosuje. Nocny Król, na co należy zwrócić uwagę, miał trzy oszczepy, tak samo jak były trzy smoki. W dodatku przed rzutem starannie oszczep wybierał.
Łatwo się zatem domyśleć, że każdy oszczep był "dedykowany" jednemu konkretnemu smokowi i tylko przeciwko niemu mógł zadziałać.
A dlaczego NK rzucał najpierw do celu dalekiego i lecącego, a nie do bliższego i nieruchomego? Do tego drugiego też przecież rzucał, ale ...chybił. Do tego widać było, że się na początku wahał, którego oszczepu użyć. To sprowadza nas do konkluzji, że coś mu w tym alternatywnym rzucie przeszkadzało. Jedyną różnicą między celami było to, że ten pierwszy leciał samodzielnie, a ten drugi z ...ludźmi. Zatem ich właśnie obecność (może nie dowolnych ludzi, ale np tylko Targaryenów?), niweluje jakoś celność lodowej magii. NK musiał więc wykalkulować, że rzut do celu dalszego i ruchomego, ale niezakłócającego działania lodowej magii, ma większe szanse na trafienie niż rzut do celu bliższego, ale zakłócającego namiar.
Demokracja jest sprzeczna z prawami fizyki - J. Dukaj
Jest inaczej Blog człowieka leniwego
Liczba postów: 4,637
Liczba wątków: 9
Dołączył: 11.2017
Reputacja:
436
Płeć: mężczyzna
Wyznanie: Agnostyk siódmej gęstości
pilaster
Cytat:A dlaczego NK rzucał najpierw do celu dalekiego i lecącego, a nie do bliższego i nieruchomego? Do tego drugiego też przecież rzucał, ale ...chybił. Do tego widać było, że się na początku wahał, którego oszczepu użyć. To sprowadza nas do konkluzji, że coś mu w tym alternatywnym rzucie przeszkadzało. Jedyną różnicą między celami było to, że ten pierwszy leciał samodzielnie, a ten drugi z ...ludźmi. Zatem ich właśnie obecność (może nie dowolnych ludzi, ale np tylko Targaryenów?), niweluje jakoś celność lodowej magii. NK musiał więc wykalkulować, że rzut do celu dalszego i ruchomego, ale niezakłócającego działania lodowej magii, ma większe szanse na trafienie niż rzut do celu bliższego, ale zakłócającego namiar.
SARKAZM MODE ON
Jak to sprytnie scenarzyści wykombinowali
SARKAZM MODE OFF
pilaster napisał(a): Zatem ich właśnie obecność (może nie dowolnych ludzi, ale np tylko Targaryenów?), niweluje jakoś celność lodowej magii. Wybacz, ale to czynienie z najordynarniejszego plot armor zjawiska magicznego działającego w tamtym świecie jest mało eleganckie.
13.11.2017, 22:59
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 13.11.2017, 23:03 przez Hans Żydenstein.)
Liczba postów: 6,486
Liczba wątków: 40
Dołączył: 06.2012
Reputacja:
151
Płeć: nie wybrano
pilaster napisał(a):
No i obejrzał pilaster pozostałe odcinki
Odcinek 6 i rzut lodowym oszczepem.
Po pierwsze oszczepy Nocnego Króla nie były zwykłymi oszczepami. Strzelając ze skorpiona, z dużo większą prędkością "wylotową" Bronn zdołał smoka jedynie zadrasnąć, podczas gdy rzucony lodowy oszczep rozpruł gada od razu. Zatem lodowy oszczep musiał być magiczny. Magiczny, to nie znaczy, że nielogiczny. Nawet lodowa magia ma wewnętrzną logikę do której się stosuje. Nocny Król, na co należy zwrócić uwagę, miał trzy oszczepy, tak samo jak były trzy smoki. W dodatku przed rzutem starannie oszczep wybierał.
Łatwo się zatem domyśleć, że każdy oszczep był "dedykowany" jednemu konkretnemu smokowi i tylko przeciwko niemu mógł zadziałać.
A dlaczego NK rzucał najpierw do celu dalekiego i lecącego, a nie do bliższego i nieruchomego? Do tego drugiego też przecież rzucał, ale ...chybił. Do tego widać było, że się na początku wahał, którego oszczepu użyć. To sprowadza nas do konkluzji, że coś mu w tym alternatywnym rzucie przeszkadzało. Jedyną różnicą między celami było to, że ten pierwszy leciał samodzielnie, a ten drugi z ...ludźmi. Zatem ich właśnie obecność (może nie dowolnych ludzi, ale np tylko Targaryenów?), niweluje jakoś celność lodowej magii. NK musiał więc wykalkulować, że rzut do celu dalszego i ruchomego, ale niezakłócającego działania lodowej magii, ma większe szanse na trafienie niż rzut do celu bliższego, ale zakłócającego namiar.
Doprawdy się uśmiałem czytając te wymyślanie teorii o specjalnych, dedykowanych oszczepach i redukowaniu magii, może powinni zatrudnić Pilastra żeby łatał dziury w scenariuszu GOT, który nie oszukujmy się, jest na dużo gorszym poziomie, od kiedy stał się niezależny od twórczości George'a R.R. Martina.
Pomagier NK podchodzi do konia, bierze jedyny widoczny oszczep i mu go daje, nie ma żadnego zawahania. NK rzuca w lecącego smoka, bo nie może tak po prostu rozwalić smoka, na którym jest cała ekipa z Danny na czele (plot armor), więc strzela w smoka, który może zginąć. Potem pomagier daje kolejny oszczep, a NK tym razem nie trafia, bo jakby mógł trafić w smoka z cudowną Daenerys Targaryen, Pierwszą Tego Imienia, królową Meereen, królową Andalów, Rhoynarów i Pierwszych Ludzi, władczynią Siedmiu Królestw, protektorką królestwa, khaleesi Wielkiego Morza Trawy, zwaną Daenerys zrodzoną z burzy, niespaloną i matką smoków
Tutaj ten fragment :
Liczba postów: 3,888
Liczba wątków: 28
Dołączył: 05.2012
Reputacja:
149
Płeć: nie wybrano
Ja bym chętnie poczytał teorie pilastra na temat zombie wykuwających ogromne łańcuchy do transportowania smoków, i ich skomplikowanej akcji w roli nurków. Powinno być równie zabawnie
Dopóki rodzimy się i umieramy, póki światło jest w nas, warto się wkurwiać, trzeba się wkurwiać! Wciąż i wciąż od nowa.
Liczba postów: 12,009
Liczba wątków: 156
Dołączył: 02.2006
Reputacja:
101
Płeć: nie wybrano
Dla odmiany teraz głupoty z odcinka 6, od tych najmniej dokuczliwych, do najbardziej monstrualnych.
1. Komandosi wysłani z niebezpieczną misją na terytorium bezlitosnego i straszliwego wroga idą sobie jak na piknik, bez żadnego ubezpieczenia, bez uważania na otoczenie, dla zabicia czasu dyskutując o filozofii, sztuce poezji, seksie, etyce, rzemiośle, etc..
2. Mimo wielokrotnego podkreślania faktu,że zombiaków można zabić za pomocą smoczego szkła, komandosi broni z obsydianu ...nie mają. A Gendry, co też jest wielokrotnie podkreślone, dźwiga potężny stalowy (!!!) młot, będący w tym momencie jedynie zawadą, którą na szczęście w chwili potrzeby porzuca. Mądrzej by zrobił, gdyby go w ogóle nie brał.
3 Typowe dla dokładnie całej produkcji filmowej na świecie, co nie oznacza że przez to mniej irytujące. Bohaterowie znajdujący się na ostrym mrozie, mimo, że przez głowę najszybciej traci się ciepło, nie noszą żadnych czapek, ani kapturów. Odwrotnością tej głupoty jest głupota z przeciwnym znakiem, czyli futrzasty strój Króla Północy w jakim Jon, bez żadnego widocznego dyskomfortu, paraduje w śródziemnomorskim klimacie Kings Landing w odcinku 7
4. "Maraton Gendrego" I nie chodzi o niego samego, bo jasne jest, że komandosi nie oddalili się zbyt daleko od Wschodniej Strażnicy, zatem Gendry nie miał do przebiegnięcia więcej niż 10-20 km, co mogło mu zająć godzinę - dwie. Ale czas na dotarcie kruka na Smoczą Skałę, potem powrotny lot smoka, (kilkaset kilometrów w obie strony) to musiałoby trwać znacznie dłużej, niż bohaterowie byliby w stanie odpierać ataki zombiaków na wyspie na jeziorze.
Powyższe cztery punkty pilaster przełknął jeszcze dość gładko, gorzej z następnymi
5. "Ben ex machina". Pojawienie się Bena Starka ni z tego, ni z owego. Gdzie on wcześniej był, co robił, kim lub czym się stał i w jaki sposób, wreszcie czym w tym czasie żywił swojego konia (sam jako umarlak może nie musiał niczego jeść) - nic z tego w wiarygodny sposób nie zostało wyjaśnione - potężny zgrzyt
6. No i wreszcie absolutny hit odcinka i całego sezonu, poważnie pretendujący do roli największego kiksa w całym serialu.
Jon, Który Wyszedł z Przerębla.
Dodajmy, po co najmniej kilku minutach wyszedł. Nie tylko, bez większego wysiłku (mimo że wszystkie podręczniki ratownictwa podkreślają, że jest to wyjątkowo trudne - samodzielne wydostanie się z przerębla) wyszedł, ale jeszcze wstał, otrząsnął się, wsiadł na konia i odjechał. I dojechał nie zamarznąwszy po drodze.
Gwoli ścisłości, w medycynie znane są przypadki uratowania ludzi wyciągniętych spod lodu, w skrajnym przypadku nawet po godzinie (sic!!!), ale zawsze chodziło o kogoś kto został właśnie wyciągnięty, a następnie poddany fachowej reanimacji.
Owszem, Jon jest wskrzeszonym przez kapłankę Rholla truposzem zatem, podobnie jak Dondarion musi z jakichś względów cieszyć się szczególnymi łaskami tego boga, o czym zresztą obaj wskrzeszeńcy zażarcie dyskutują.
Ale skill pingwina cesarskiego to doprawdy przesada.
Demokracja jest sprzeczna z prawami fizyki - J. Dukaj
Jest inaczej Blog człowieka leniwego
Liczba postów: 1,110
Liczba wątków: 6
Dołączył: 01.2016
Reputacja:
183
Płeć: mężczyzna
pilaster napisał(a): Rozterki były po to, żeby podbić cenę. Zostanie władcą Wysogrodu po wytępionych Tyrellach wystarczyło.
Zresztą Tarly już dał się poznać jako wściekły ksenofob, więc choćby z tego powodu po stronie Daynerys nie stanie. Zresztą Smocza Królowa mu tyle co Lannisterowie nie da.
Cytat:skazuje siebie i przy okazji swojego syna na śmierć podkreślając, że Daenerys nie może go ułaskawić, bo nie jest jego królową
Było to potrzebne po to, aby demonstracją niezłomnej lojalności zapewnić dziedzictwo Wysogrodu synowi. A że ten okazał się za głupi, żeby to zrozumieć... To jest możliwa interpretacja, ale znów próżno szukać jednoznacznych wskazówek w "tekstach źródłowych". Gdyby jednak się przyłączył do Daenerys, możnaby dać jeszcze lepsze wyjaśnienie, niż to, co czyni powyższe przekombinowanym.
Dlaczego nie wystarczyło, by nie klęknął, ale dał się wysłać na Mur? Akt lojalności dokonany, a syn nawet nie próbowałby się poświęcać razem z nim, bo nie miałby powodu. Odpowiedzią jest: bo nie byłoby sceny, w której Daenerys puszcza z dymem ojca i syna z rodu Tarly, czym też dodatkowo stwarza konflikt z Samem.
Skąd wnioskujesz o ksenofobii? Po reakcji po powrocie syna, którego miał w pogardzie od zawsze i którego wysłał do Nocnej Straży, by mieć go z głowy, a wraca z Dziką, z którą ma syna? Nie trzeba być ksenofobem, by nie być kontent z tej sytuacji z jego persperktywy. Ile dadzą mu Lannisterowie po najpewniej przegranej wojnie? Skąd wiedział ile mu da Daenerys, skoro (domniemanie) żadnych negocjacji z nią nie przeprowadzał?
pilaster napisał(a): Odcinek 6 i rzut lodowym oszczepem.
(...) Bez jaj
14.11.2017, 14:26
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 14.11.2017, 14:52 przez pilaster.)
Liczba postów: 12,009
Liczba wątków: 156
Dołączył: 02.2006
Reputacja:
101
Płeć: nie wybrano
Intrygi polityczne, militarne, i kryminalne w odcinkach 6,7. Broń konfesjonalna, normalna, niemagiczna.
Wreszcie po raz pierwszy, jak dla pilastra, dużo za późno, pada problem sukcesji po Daenerys. Pada zresztą w formie bardzo ogólnikowej, a sama królowa nagabującego ją w tej sprawie Tyriona bez ceregieli spławia. Albo zatem nie ma ona w ogóle na sukcesję pomysłu, albo, wręcz przeciwnie, ma, ale taki, który by się na pewno Tyrionowi nie spodobał. Czyżby Daenerys już wiedziała, że Jon jest jej bratankiem i jemu będzie chciała przekazać władzę?
Cersei tu jest bardziej zapobiegliwa, choć co do ojcostwa jej dziecka można mieć wątpliwości.
Negocjacje w Kings Landing i ich rezultat to kolejny popis mistrzostwa Cersei, która osiąga wszystko to, co chciała i stawia przeciwników w bardzo trudnej sytuacji. Zdołała oszukać nie tylko Jamiego, którego i tak bez ceregieli nazywa najgłupszym z Lannisterów, ale nawet znacznie bardziej cwanego Tyriona, który najwyraźniej jest jeszcze przekonany, że to on wygrał.
dodatkowo mamy zabawne pogranie konwencją. Kiedy Ogar tak długo certoli się ze skrzynią z zombiakiem, dogląda jej na statku, potem na wozie, potem ją zostawia, przynosi, bardzo długo otwiera, etc.. to widz już się spodziewa, że, tak jak w innych filmach z takimi scenami, ze skrzyni wyskoczy coś innego, albo, że okaże się ona pusta. A tu niespodzianka. Ze skrzyni z zombiakiem wyskakuje ...zombiak.
Nie byłaby jednak Cersei sobą, gdyby, mimo mistrzowskiego wygrania tej partii, nie pokazała jednak słabości i nie dała się ponieść emocjom w stosunku do Jamiego, którego nie potrafi jednak, jego jedynego, traktować zupełnie instrumentalnie. Powinna go przecież nadal utrzymać w nieświadomości i wysłać na wojnę z zombiakami z jakimś niewielkim oddziałem dla pozoru. Zamiast tego mówi mu ...wszystko, a zatrzymać go siłą nie potrafi. W wyniku tego Jamie jedzie na Północ zupełnie sam i raz dwa cała intryga Cersei się wyda.
Nie to, żeby to coś mogło pomóc Targaryenom. Podczas gdy będą oni (małżeństwo jest chyba nieuniknione - zwłaszcza po ujawnieniu faktu, że to Jon ma większe prawa do tronu niż Daenerys - Jon ma większe prawa, ale Daenerys ma większe siły, w tym smoki.) walczyć z zombiakami, na południu Cersei będzie konsolidować swoje panowanie, bez reszty podporządkowując sobie wszystkie sześć królestw, w tym nawet dalekie Dorne i niedostępną Dolinę - Robertowi Arrynowi wcale nie musi spodobać się sposób, w jaki Starkowie potraktowali kogoś, kogo on traktował jak ojca, choćby nawet byłby to ktoś, kto zamordował mu matkę (i ojca biologicznego też).
W rezultacie, nawet jeżeli Targaryenowie powstrzymają zombiaki i przetrwają Długą Zimę, to w końcu poharatana, wygłodzona i wycieńczona Północ oraz malutka Smocza Skała staną naprzeciwko zjednoczonych sił Południa, znacznie liczniejszych i potężniejszych. I będzie pozamiatane.
Po przybyciu Złotej Kompanii Cersei osiągnie bowiem taką przewagę, że nikt na południu się jej nie oprze. I Północ w końcu również nie.
No chyba że...
...Złota Kompania nie przybędzie. Pisał pilaster o tym, że Euron będzie grał na dwie strony, aby żadna nie osiągnęła zbytniej przewagi? Pisał. Teraz ma Euron najlepszą okazje, żeby dogadać się z Daynerys a podstawić nogę Cersei. I jeżeli scenarzyści potrafią myśleć, to tak zrobi. Wiąże się to też z najbardziej żałosną postacią serialu - Theonem Greyjoyem. Tak jak kiedyś wyruszył "na podbój Winterfell", tak teraz wyruszył "na ratunek Yarze". i tak samo jak wtedy jego właśni ludzie sprzedali go Ramsayowi, tak teraz sprzedadzą go Euronowi. A ten, zamiast wbić go na pal, wyśle wraz z Yarą w prezencie ...Daenerys, jako wyraz swojej szczerości i dobrej woli współpracy przeciwko zbyt już potężnej Cersei.
Tyle się czytalo o "plot armor" i "plot armor", a jeden z głównych protagonistów całej historii i jeden z najbardziej cwanych i przebiegłych, ginie ot tak, wykiwany i zadźgany przez dwie siksy, w tym jedną ciągle nieletnią.
Pozostaje tajemnicą w jaki sposób Starkówny zdołały zapewnić sobie w rozprawie z Baelishem poparcie ludzi z Doliny, którzy jako żywo, w występowaniu przeciwko zaufanemu doradcy ich lorda nie mają żadnego interesu. Chyba, że Starkówny zdołały, za plecami Littlefingera porozumieć się jakoś z kuzynem, a ten Baelisha poświęcił. Ale w imię czego? Sojuszu z Północą? Nie jest on mu aż tak rozpaczliwie potrzebny, a zdolność Petyra do knucia intryg na światową skalę, na pewno by się przydała. W dodatku Petyr de facto rządził Doliną bardzo długo i na pewno na różne kluczowe stanowiska powpychał swoich zaufanych. Nie bruździliby oni teraz? No skąd Sansa poznała te wszystkie detale intryg Petyra i to tak, że on sam do końca był nieświadomy, co się przeciwko niemu szykuje?
Minusy odcinka 7
W jaki sposób Robak wydostał się z pułapki Casterly Rock i znalazł się wraz z Nieskalanymi pod murami Kings Landing? Przemaszerował przez cały kontynent? Trasą, którą przed nim Jamie dokładnie oczyścił z zaopatrzenia? Czyli po drodze paląc, grabiąc i mordując (ale nie ...gwałcąc - to nie ta armia) i tym samym nastawiając ludność przeciwko swojej królowej?
Dlaczego zombiaki mając całą niestrzeżoną długość Muru do dyspozycji zaatakowały go właśnie w jednym z dwóch miejsc, gdzie był on w ogóle pilnowany?
Żeniec
Cytat:Skąd wnioskujesz o ksenofobii? Po reakcji po powrocie syna, którego miał w pogardzie od zawsze i którego wysłał do Nocnej Straży, by mieć go z głowy, a wraca z Dziką, z którą ma syna? Nie trzeba być ksenofobem, by nie być kontent z tej sytuacji z jego persperktywy.
Dawał wyraz swojej nienawiści i pogardy dla Dzikich, jeszcze zanim dowiedział się, że Goździk jest jedną z nich. Wcześniej myślał, że to jakaś dziwka z Moles Town, czyli jednak z tej cywilizowanej strony Muru.
Cytat:Ile dadzą mu Lannisterowie po najpewniej przegranej wojnie?
Przegrana Lannisterów jest teraz dalej niż kiedykolwiek.  A jako strona bardziej w danym momencie zainteresowana, mogli dać mu więcej - całe Reach w lenno.
Cytat:Dlaczego nie wystarczyło, by nie klęknął, ale dał się wysłać na Mur?
Dlatego, że to by znaczyło, że uznaje prawa Daenerys do takiego kroku, czyli uznaje jej królewskość. Nie byłby to akt lojalności. Zresztą pewnie nie spodziewał się że zostanie spalony, ale w najgorszym razie ścięty, w najlepszym trafi do lochu, z którego z czasem wyjdzie.
Cytat: nie byłoby sceny, w której Daenerys puszcza z dymem ojca i syna z rodu Tarly, czym też dodatkowo stwarza konflikt z Samem.
Z Samem, który tym samym staje się jedynym dziedzicem tytułu Tarlych i wszystkich ich włości? Łącznie, czemu by nie, z Wysogrodem? Nie po to Sam kradł rodowy miecz, żeby być obojętnym na takie perspektywy.
Demokracja jest sprzeczna z prawami fizyki - J. Dukaj
Jest inaczej Blog człowieka leniwego
pilaster napisał(a): No skąd Sansa poznała te wszystkie detale intryg Petyra Viridividens ex machina. Strasznie mi się to nie podobało. Oczekiwałem, że Sansa w końcu wykończy Petyra, ale że dojdzie do tego metodami przyrodzonymi.
14.11.2017, 15:00
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 14.11.2017, 15:49 przez żeniec.)
Liczba postów: 1,110
Liczba wątków: 6
Dołączył: 01.2016
Reputacja:
183
Płeć: mężczyzna
pilaster napisał(a): Tyle się czytalo o "plot armor" i "plot armor", a jeden z głównych protagonistów całej historii i jeden z najbardziej cwanych i przebiegłych, ginie ot tak, wykiwany i zadźgany przez dwie siksy, w tym jedną ciągle nieletnią.
Pozostaje tajemnicą w jaki sposób Starkówny zdołały zapewnić sobie w rozprawie z Baelishem poparcie ludzi z Doliny, którzy jako żywo, w występowaniu przeciwko zaufanemu doradcy ich lorda nie mają żadnego interesu. Chyba, że Starkówny zdołały, za plecami Littlefingera porozumieć się jakoś z kuzynem, a ten Baelisha poświęcił. Ale w imię czego? Sojuszu z Północą? Nie jest on mu aż tak rozpaczliwie potrzebny, a zdolność Petyra do knucia intryg na światową skalę, na pewno by się przydała. W dodatku Petyr de facto rządził Doliną bardzo długo i na pewno na różne kluczowe stanowiska powpychał swoich zaufanych. Nie bruździliby oni teraz? No skąd Sansa poznała te wszystkie detale intryg Petyra i to tak, że on sam do końca był nieświadomy, co się przeciwko niemu szykuje? To też jest prostsze, niż się pilastrowi wydaje. Scenarzyści stracili pomysł na Baelisha przypadkiem zaraz po piątym sezonie, dlatego też od tamtej pory nie zrobił niczego sensownego, raz czy dwa posłużył za narzędzie fabularne, a tak, to głównie krył się po kątach i stał się takim sztampowym, kręcącym wąsa złym, co tylko rzuca uśmieszki z zacienionych rogów. Powtarzam się, ale skoro już jego egzekucja przybrała formę procesu, to jednak Baelisha z poprzednich sezonów byłoby stać na więcej, niż wyznanie miłości do matki i córki, bo trochę Sansa razem Baelishem poknuła, włącznie z potewierdzeniem wersji wydarzeń o okolicznościach śmierci Lysy Arryn. Może chociaż trial by combat? A nawet, jeśli uznamy, że zniesienie przez Tommena tego prawa jest nadal w mocy, to byłoby miło zobaczyć chociaż próby samoobrony Baelisha i jak są rozbijane przez oskarżenie.
Ponadto w sezonie 8 ma być zdaje się 6 odcinków, zatem trzeba trochę fabułę ścieśnić, a nie rozszerzyć, i to kosztem intryg, a nie akcji. Baelish był zatem zupełnie expendable. Ja się w ogóle dziwię, dlaczego np. Varys jeszcze żyje, bo w tym sezonie nie miał zupełnie nic do roboty, a zwyczaj był taki, że jednak zbędnych bohaterów uśmiercamy (choćby Pustynne Węże, ale trzeba przyznać, że wątek z Dorne był wyjątkowo skopany od początku i nikt się nie obraził, że akurat te luźne końce ucięto).
pilaster napisał(a): Dawał wyraz swojej nienawiści i pogardy dla Dzikich, jeszcze zanim dowiedział się, że Goździk jest jedną z nich. Wcześniej myślał, że to jakaś dziwka z Moles Town, czyli jednak z tej cywilizowanej strony Muru. Nienawiść do Dzikich raczej nie była czymś niespotykanym, to nadal jeszcze nie ksenofobia. Wychodzi na to, że Randyl Tarly jest na tyle oportunistą, by twardo negocjować z Lannisterami, ale nie na tyle, by zauważyć i doceninć przewagę wroga w postaci lotnictwa, w czym przeszkadza mu domniemana ksenofobia, już pomijając, że Daenerys trochę cywilizowana jest.
pilaster napisał(a): Przegrana Lannisterów jest teraz dalej niż kiedykolwiek. A jako strona bardziej w danym momencie zainteresowana, mogli dać mu więcej - całe Reach w lenno. Teraz być może, wtedy nie, więc to nie ma żadnego znaczenia. Nawet Jaime, którego przez sezony budowano jednak na kompetentnego dowódcę, stwierdza w pewnym momencie, że walczą w wojnie, której nie mogą wygrać, bo smoki. W jaki sposób Randyl Tarly dochodzi do innego wniosku?
pilaster napisał(a): Dlatego, że to by znaczyło, że uznaje prawa Daenerys do takiego kroku, czyli uznaje jej królewskość. Nie byłby to akt lojalności. Aktem lojalności już była odmowa klęknięcia. Zesłanie na Mur można uznać bez wewnętrznych konfliktów za karę, czy się uznaje królewskość, czy nie.
pilaster napisał(a): Zresztą pewnie nie spodziewał się że zostanie spalony, ale w najgorszym razie ścięty, w najlepszym trafi do lochu, z którego z czasem wyjdzie. Musiał przeoczyć ostatnią bitwę, w której brał udział po palonej stronie
pilaster napisał(a): Z Samem, który tym samym staje się jedynym dziedzicem tytułu Tarlych i wszystkich ich włości? Łącznie, czemu by nie, z Wysogrodem? Nie po to Sam kradł rodowy miecz, żeby być obojętnym na takie perspektywy.  Nie wiemy, czy jedynym, chociaż faktycznie rodziny w serialu są nieco mało rozłożyste. Argumentujesz teraz za tym, że jednak Daenerys zrobiła mu przysługę i potem go tymi włościami udobrucha? Przecież Daenerys nawet nie wiedziała o jego istnieniu, więc w swoich rozważaniach, czy palić Tarlych, czy nie, nie brała go pod uwagę. Pod uwagę brali za to scenarzyści 
Jeśli to argument, że konfliktu wcale nie ma, to jakoś nie jestem pewien. Przynajmniej brata lubił, więc konflikt jest, zresztą Sam jakoś nie sprawia wrażenia gościa, co leci na tytuły i majątek, a przynajmniej dotychczas nic na ten temat nie było.
Liczba postów: 12,009
Liczba wątków: 156
Dołączył: 02.2006
Reputacja:
101
Płeć: nie wybrano
żeniec napisał(a): byłoby miło zobaczyć chociaż próby samoobrony Baelisha i jak są rozbijane przez oskarżenie. Owszem. Ten wątek jest wyraźnie niedociągnięty. Za dużo rzeczy pozostawiono w domyśle, ale nie ma w nim niczego nieprawdopodobnego. Możliwe wyjaśnienie to że w Dolinie doszło do zamachu stanu (Varys?), dowody i haki na Petyra przedstawiono lordowi Robertowi, a on wykazał inicjatywę w tej materii i sam napisał do kuzynek aby się Baelisha pozbyć ich rękami. Jakaś jedna scena w której Sansa odbiera przesyłkę od Roberta Arryna, by się przydała.
Cytat:Ja się w ogóle dziwię, dlaczego np. Varys jeszcze żyje,
Bo widocznie ma do odegrania jeszcze jakąś rolę.
Cytat: wątek z Dorne był wyjątkowo skopany od początku
Wątek z Dorne jeszcze wróci. Inaczej by już uśmiercono Elarię, zgodnie z zaleceniami Macchiavellego.
Cytat: Daenerys trochę cywilizowana jest i w sumie ksenofobia wobec niej aż tak dobrze uzasadniona nie jest, jak to Dzikich.
Daenerys owszem. Ale Dothracy, których w Westeros spuściła ze smyczy, na pewno nie. To dzicz wręcz archetypiczna.
Cytat:Nawet Jaime, którego przez sezony budowano jednak na kompetentnego dowódcę, stwierdza w pewnym momencie, że walczą w wojnie, której nie mogą wygrać, bo smoki. W jaki sposób Randyl Tarly dochodzi do innego wniosku?
Bo to było wcześniej, zanim przekonał się czym są smoki.
Cytat:pilaster napisał(a): Dlatego, że to by znaczyło, że uznaje prawa Daenerys do takiego kroku, czyli uznaje jej królewskość. Nie byłby to akt lojalności.
Aktem lojalności już była odmowa klęknięcia.
Widocznie niedostatecznie dobitnym.
Cytat:Zesłanie na Mur można uznać bez wewnętrznych konfliktów za karę,
Ale za karę, która wymierzać może tylko prawowita władza.
Cytat:pilaster napisał(a): Zresztą pewnie nie spodziewał się że zostanie spalony, ale w najgorszym razie ścięty, w najlepszym trafi do lochu, z którego z czasem wyjdzie.
Musiał przeoczyć ostatnią bitwę, w której brał udział po palonej stronie
Ale w bitwie, nie w postaci egzekucji.
Cytat:pilaster napisał(a): Z Samem, który tym samym staje się jedynym dziedzicem tytułu Tarlych i wszystkich ich włości? Łącznie, czemu by nie, z Wysogrodem? Nie po to Sam kradł rodowy miecz, żeby być obojętnym na takie perspektywy. 
Nie wiemy, czy jedynym, chociaż faktycznie rodziny w serialu są nieco mało rozłożyste. Argumentujesz teraz za tym, że jednak Daenerys zrobiła mu przysługę i potem go tymi włościami udobrucha?
Łatwiej znieść śmierć ojca, niż utratę ojcowizny.  Zwłaszcza w tym przypadku, gdzie naprawdę jest czym łzy obcierać.
Cytat: Sam jakoś nie sprawia wrażenia gościa, co leci na tytuły i majątek, a przynajmniej dotychczas nic na ten temat nie było.
Bo dotychczas żadne tytuły i majątek mu nie groziły. Zatem spokojnie mógł robić cnotę z potrzeby. Zresztą scena z wykradzeniem miecza po coś była potrzebna.
A w świecie takim jak w GOT, maltuzjańskim każdy po prostu musi lecieć na tytuły i majątek (ziemski w domyśle). Np Bronn leci bez żadnego skrępowania.
Demokracja jest sprzeczna z prawami fizyki - J. Dukaj
Jest inaczej Blog człowieka leniwego
Liczba postów: 1,110
Liczba wątków: 6
Dołączył: 01.2016
Reputacja:
183
Płeć: mężczyzna
pilaster napisał(a): Owszem. Ten wątek jest wyraźnie niedociągnięty. Za dużo rzeczy pozostawiono w domyśle, ale nie ma w nim niczego nieprawdopodobnego. Możliwe wyjaśnienie to że w Dolinie doszło do zamachu stanu (Varys?), dowody i haki na Petyra przedstawiono lordowi Robertowi, a on wykazał inicjatywę w tej materii i sam napisał do kuzynek aby się Baelisha pozbyć ich rękami. Jakaś jedna scena w której Sansa odbiera przesyłkę od Roberta Arryna, by się przydała. Znowu przedstawiasz scenariusz, na którego nie ma nawet pierda śladu dowodu na ekranie. To jest rozsądne wyjaśnienie, owszem, ale jest też czystą spekulacją.
pilaster napisał(a):
Bo widocznie ma do odegrania jeszcze jakąś rolę.  Podziwiam optymizm  Nadal nie danie mu nic do roboty w tym sezonie jest po prostu kiepskim scenopisarstwem. No kolanie można mu wymyślić kilka zajęć, które sprawiają, że nie jest bezużyteczny. Np. że ma nadal częściową kontrolę nad swoją dawną siatką szpiegowską i dzięki temu dowiaduje się o losach bitew i położeniu armii przeciwnika, lub wykorzystuje ją do siania dezinformacji w Królewskiej Przystani (Quburn myśli, że przejął Ptaszki po Varysie, więc budujemy na tym, co wydarzyło się w poprzednim sezonie). Dodaje to trochę do intryg niskim kosztem, wprowadza ciekawy wątek "wojny szpiegów" i pozwala załatać kilka dziur fabularnych, jak dyskretne ustawienie spotkania Jaimi'ego z Tyrionem, szybkie otrzymanie informacji, że Jaime w ogóle przeżył bitwę (nikt się o tym nawet nie zająknął, a powinni szukać go lub jego ciała), itd. A jeśli zamierzają zrobić z Varysa zdrajcę, to też można to zahintować ukrywaniem przez niego pewnych informacji.
pilaster napisał(a): Wątek z Dorne jeszcze wróci. Inaczej by już uśmiercono Elarię, zgodnie z zaleceniami Macchiavellego. Pewnie wróci, ale będzie bez większego znaczenia.
pilaster napisał(a): Daenerys owszem. Ale Dothracy, których w Westeros spuściła ze smyczy, na pewno nie. To dzicz wręcz archetypiczna.  Czego znowu prawie nie było na ekranie, a pewnie wystarczyła jednak scena, jak Dothraki grabią jakąś wioskę i kilka kwestii między bohaterami podkreślających brak kontroli nad nimi.
pilaster napisał(a): Bo to było wcześniej, zanim przekonał się czym są smoki. Zatem do domniemanej ksenofobii i wybiórczego oportunizmu należy dorzucić jeszcze brak wyobraźni.
pilaster napisał(a): Widocznie niedostatecznie dobitnym. "Czy musiało do tego dojść? Ano musiało, skoro doszło"
pilaster napisał(a): Ale za karę, która wymierzać może tylko prawowita władza. Wygnać może tylko prawowity władca, ale spalić lub ściąć niekoniecznie?
pilaster napisał(a): Ale w bitwie, nie w postaci egzekucji. Nie możesz zjeść ciastka i je mieć. Mógł się tego spodziewać, choćby tytułem tej głębokiej ksenofobii, którą mu przypisujesz. Nagle Randyl stwierdził, że Daenerys szanuje prawa jeńców wojennych?
pilaster napisał(a): Łatwiej znieść śmierć ojca, niż utratę ojcowizny. Zwłaszcza w tym przypadku, gdzie naprawdę jest czym łzy obcierać.
(...)
Bo dotychczas żadne tytuły i majątek mu nie groziły. Zatem spokojnie mógł robić cnotę z potrzeby. Zresztą scena z wykradzeniem miecza po coś była potrzebna.
A w świecie takim jak w GOT, maltuzjańskim każdy po prostu musi lecieć na tytuły i majątek (ziemski w domyśle). Np Bronn leci bez żadnego skrępowania. Miecz mógł wykraść, bo z valyriańskiej stali i może się przydać. Pilaster ma świadomość maltuzjańskości tematego świata, ale znów wątpię, czy scenarzyści mają. Sam może mieć skrępowanie, a Bronn może nie mieć, z jakichś powodów są to jednak różne postacie o różnych arcach. Nie zapominajmy też, że Sam jest formalnie nadal członkiem Nocnej Straży, chociaż zdaje się to już nie mieć znaczenia... Nikt tego Jonowi nie wypomina, że w zasadzie jest dezerterem, to może Samowi też nie będą, mimo, że wcześniej za dezercję było ścięcie głowy  I tak, wiem, że teoretycznie przysięga obowiązuje do śmierci, więc Jon jest z niej zwolniony, ale jakoś nie widzę tego, że nagle wszyscy mu w to wierzą, o ile w ogóle pytają. Skoro już było pokazane na ekranie, że Połnocniki zaczynają kwestionować Jona jako Króla na Północy (chwiejne skurczybyki  ), to ktoś mógłby poruszyć tę kwestię, może nawet za namową Baelisha?
pilaster napisał(a): Owszem. Ten wątek jest wyraźnie niedociągnięty. Za dużo rzeczy pozostawiono w domyśle, ale nie ma w nim niczego nieprawdopodobnego. Możliwe wyjaśnienie to że w Dolinie doszło do zamachu stanu (Varys?), dowody i haki na Petyra przedstawiono lordowi Robertowi, a on wykazał inicjatywę w tej materii i sam napisał do kuzynek aby się Baelisha pozbyć ich rękami. Jakaś jedna scena w której Sansa odbiera przesyłkę od Roberta Arryna, by się przydała. Nadal nie widzę, co w moim wyjaśnieniu jest nie tak. Jest to wyjaśnienie, któremu zdaje się sprzyja to co widzimy na ekranie. A że jest to wyjaśnienie skrajnie niesatysfakcjonujące dla widza? No cóż - wszystkie inne podobnie.
15.11.2017, 13:53
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 15.11.2017, 14:11 przez pilaster.)
Liczba postów: 12,009
Liczba wątków: 156
Dołączył: 02.2006
Reputacja:
101
Płeć: nie wybrano
żeniec napisał(a): pilaster napisał(a): Owszem. Ten wątek jest wyraźnie niedociągnięty. Za dużo rzeczy pozostawiono w domyśle, ale nie ma w nim niczego nieprawdopodobnego. Możliwe wyjaśnienie to że w Dolinie doszło do zamachu stanu (Varys?), dowody i haki na Petyra przedstawiono lordowi Robertowi, a on wykazał inicjatywę w tej materii i sam napisał do kuzynek aby się Baelisha pozbyć ich rękami. Jakaś jedna scena w której Sansa odbiera przesyłkę od Roberta Arryna, by się przydała. Znowu przedstawiasz scenariusz, na którego nie ma nawet pierda śladu dowodu na ekranie. To jest rozsądne wyjaśnienie, owszem, ale jest też czystą spekulacją.
Wystarczy brzytwa Ockhama. To że za upadkiem Littlefingera stali Arrynowie wyjaśnia i szczegółową wiedzę Sansy i przejście na jej stronę garnizonu Doliny i nagłą bezradność Baelisha, przy najmniejszej liczbie dodatkowych założeń. Ale owszem, minus dla scenarzystów że tego jakoś przynajmniej nie zasygnalizowali.
Cytat:pilaster napisał(a): Łatwiej znieść śmierć ojca, niż utratę ojcowizny. Zwłaszcza w tym przypadku, gdzie naprawdę jest czym łzy obcierać.
(...)
Bo dotychczas żadne tytuły i majątek mu nie groziły. Zatem spokojnie mógł robić cnotę z potrzeby. Zresztą scena z wykradzeniem miecza po coś była potrzebna.
A w świecie takim jak w GOT, maltuzjańskim każdy po prostu musi lecieć na tytuły i majątek (ziemski w domyśle). Np Bronn leci bez żadnego skrępowania.
Miecz mógł wykraść, bo z valyriańskiej stali i może się przydać.
Komu? Samowi? Kim jak kim, ale wojownikiem to on na pewno nie jest i dobrze sobie zdaje z tego sprawę. Jakby się zamachnął tym mieczem na Innego, to sam by sobie nogę uciął
Nie, rodowy miecz i to jeszcze realnie w boju nieużywany, wiszący nad kominkiem nie może być niczym innym, jak symbolem rodu właśnie. Rodu i jego ciągłości.
Zdjęcie tego miecza przez Sama oznacza właśnie przekazanie tradycji i ciągłości rodu Tarlych w jego ręce.
Cytat: Sam jest formalnie nadal członkiem Nocnej Straży, chociaż zdaje się to już nie mieć znaczenia... Nikt tego Jonowi nie wypomina, że w zasadzie jest dezerterem, to może Samowi też nie będą, mimo, że wcześniej za dezercję było ścięcie głowy 
Nocna Straż, przynajmniej w dotychczasowej formie, przestała istnieć już w momencie, kiedy Jon przepuścił Dzikich przez Mur. Jego śmierć i późniejsze "przekazanie dowodzenia" Edowi (żadnych wyborów już nie było) tylko podało ten fakt do publicznej wiadomości. Jeszcze Ramsay próbował grać na "dezercji" Jona, ale okazało się to całkowicie nieskuteczne.
zefciu napisał(a): pilaster napisał(a): Owszem. Ten wątek jest wyraźnie niedociągnięty. Za dużo rzeczy pozostawiono w domyśle, ale nie ma w nim niczego nieprawdopodobnego. Możliwe wyjaśnienie to że w Dolinie doszło do zamachu stanu (Varys?), dowody i haki na Petyra przedstawiono lordowi Robertowi, a on wykazał inicjatywę w tej materii i sam napisał do kuzynek aby się Baelisha pozbyć ich rękami. Jakaś jedna scena w której Sansa odbiera przesyłkę od Roberta Arryna, by się przydała. Nadal nie widzę, co w moim wyjaśnieniu jest nie tak.
Reakcja żołnierzy z Doliny. Sansa może i mogłaby uwierzyć w wizje Brana stawiające Littlefingera w złym świetle, mimo że doskonale wie, że to już nie jest Bran. Ale oni?
Poza tym jest to wyjaśnienie własnie nadprzyrodzone. A widzowie (a na pewno pilaster) preferują wyjaśnienia przyrodzone.
Demokracja jest sprzeczna z prawami fizyki - J. Dukaj
Jest inaczej Blog człowieka leniwego
15.11.2017, 14:46
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 15.11.2017, 15:16 przez żeniec.
Powód edycji: Dodałem przykłady
)
Liczba postów: 1,110
Liczba wątków: 6
Dołączył: 01.2016
Reputacja:
183
Płeć: mężczyzna
pilaster napisał(a): Wystarczy brzytwa Ockhama. To że za upadkiem Littlefingera stali Arrynowie wyjaśnia i szczegółową wiedzę Sansy i przejście na jej stronę garnizonu Doliny i nagłą bezradność Baelisha, przy najmniejszej liczbie dodatkowych założeń. Ale owszem, minus dla scenarzystów że tego jakoś przynajmniej nie zasygnalizowali. Brzytwa Ockhama każe przyjąć, że mamy do czynienia z bezradnością scenarzystów, a nie dorabiać sobie pozaekranowe wyjaśnienia do niespójności, które już na ekranie jednak są.
pilaster napisał(a): Komu? Samowi? Kim jak kim, ale wojownikiem to on na pewno nie jest i dobrze sobie zdaje z tego sprawę. Jakby się zamachnął tym mieczem na Innego, to sam by sobie nogę uciął  Komuś, kto już będzie potrafił nim władać. Wie, że valyriańska stal potrafi ranić Innych, więc tym bardziej ma dobrą wymówkę, by ten miecz zabrać.
pilaster napisał(a): Nie, rodowy miecz i to jeszcze realnie w boju nieużywany, wiszący nad kominkiem nie może być niczym innym, jak symbolem rodu właśnie. Rodu i jego ciągłości.
Zdjęcie tego miecza przez Sama oznacza właśnie przekazanie tradycji i ciągłości rodu Tarlych w jego ręce. Albo zrobił to w przypływie emocji. Jeśli w sezonie 8 będzie jakiś wątek z Samem przejmującym z dumą tytuł głowy rodu Tarlych i będzie to jeszcze coś miało wspólnego z rodowym mieczem, to bez problemu oddam Ci rację.
pilaster napisał(a): Nocna Straż, przynajmniej w dotychczasowej formie, przestała istnieć już w momencie, kiedy Jon przepuścił Dzikich przez Mur. Jego śmierć i późniejsze "przekazanie dowodzenia" Edowi (żadnych wyborów już nie było) tylko podało ten fakt do publicznej wiadomości. Jeszcze Ramsay próbował grać na "dezercji" Jona, ale okazało się to całkowicie nieskuteczne. Mogło być nieskuteczne w wykonaniu Ramsay'a, ale mogło być skuteczne w wykonaniu kogoś innego. Zresztą fakt, że było nieskuteczne nawet w wykonaniu Ramsay, też jest pewną niekonsekwencją. Jeśli nie ma to żadnego znaczenia, to zmniejsza to wagę tej przysięgi w ogóle i jest to mało wiarygodne, bo był to big deal wcześniej. Podobnie zresztą jak kwestia finaly a girl is no one i niekonsekwencja Beztwarzowych sprawia, że nie można tamtego wątku traktować poważnie, albo brak konsekwencji wysadzenia Septu zmniejsza rangę wysadzenia Septu. To tak, jakby złamanie umowy z Freyami przez Robba przeszło bez konsekwencji, albo z minimalnymi. Byłoby to mało wiarygodne i podważało ważność zawierania takich umów w tym świecie w ogóle.
Liczba postów: 12,009
Liczba wątków: 156
Dołączył: 02.2006
Reputacja:
101
Płeć: nie wybrano
żeniec napisał(a): pilaster napisał(a): Komu? Samowi? Kim jak kim, ale wojownikiem to on na pewno nie jest i dobrze sobie zdaje z tego sprawę. Jakby się zamachnął tym mieczem na Innego, to sam by sobie nogę uciął  Komuś, kto już będzie potrafił nim władać.
Czyli komu? W realiach serialu takim kimś mógłby być jedynie Jon Snow. Ale on valyriański miecz już ma.
Cytat:pilaster napisał(a): Nie, rodowy miecz i to jeszcze realnie w boju nieużywany, wiszący nad kominkiem nie może być niczym innym, jak symbolem rodu właśnie. Rodu i jego ciągłości.
Zdjęcie tego miecza przez Sama oznacza właśnie przekazanie tradycji i ciągłości rodu Tarlych w jego ręce.
Albo zrobił to w przypływie emocji. Jeśli w sezonie 8 będzie jakiś wątek z Samem przejmującym z dumą tytuł głowy rodu Tarlych i będzie to jeszcze coś miało wspólnego z rodowym mieczem, to bez problemu oddam Ci rację.
Trzyma pilaster żeńca za słowo.
Cytat:Mogło być nieskuteczne w wykonaniu Ramsay'a, ale mogło być skuteczne w wykonaniu kogoś innego. Zresztą fakt, że było nieskuteczne nawet w wykonaniu Ramsay, też jest pewną niekonsekwencją. Jeśli nie ma to żadnego znaczenia, to zmniejsza to wagę tej przysięgi w ogóle i jest to mało wiarygodne, bo był to big deal wcześniej, podobnie jak kwestia finaly a girl is no one i ogólnie niekonsekwencja Beztwarzowych sprawia, że nie można tamtego wątku traktować poważnie.
To jest historia o zagładzie pewnej cywilizacji, albo przynajmniej o jej głębokiej zmianie. W tej sytuacji nic dziwnego, że instytucje, prawa, zwyczaje, które wydawały się niewzruszone i odwieczne muszą się zmieniać i rozpadać. Przemija postać (tamtego) świata.
W zasadzie najbardziej logicznym (choć fabularnie absolutnie nieprawdopodobnym) zakończeniem tej historii byłby obraz zakończenia długiej Zimy, nastającej wiosny i rozkwitającej roślinności na ruinach ongiś potężnych miast, zamków , twierdz, etc, Najazd kamery na bielejące szkielety wśród ruin Kings Landing, Winterfell, Starego Miasta, etc i na sam koniec pojawiającego się, i mijającego obojętnie spękane kamienie, albo w wersji soft dothrackiego khalasaru, albo w wersji hard, Dzieci Lasu...
Wszak Inni mieli być właśnie bronią Dzieci przeciwko ludziom.
Demokracja jest sprzeczna z prawami fizyki - J. Dukaj
Jest inaczej Blog człowieka leniwego
|