To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Sprawa Alfiego Evansa
#1
fiasko napisał(a): Wiecie na pewno do jakiej sprawy robię aluzję. Czy ktoś tutaj popiera przymusowe odbieranie życia i jest w stanie mi wytłumaczyć tok myślenia osób którym się takie rozwiązanie podoba?

Zgłaszam się na ochotnika. Co prawda pisałem już obszernie na ten temat na innym forum, ale skoro jest potrzeba, to powtórzę i tutaj.

Dla porządku podzielę moją wypowiedź na 4 części:

1. Opis stanu chłopca
2. Wyłorzenie stanu prawnego jurysdykcji Angli i Walii w omawianym zagadnieniu problemowym, oraz jego aplikacja w sprawie chłopca
3. Moja opinia na ten temat
4. Słów Kilka o burzy medialnej, która się w tym temacie przeotoczyła przez internety jak i  media tradycyjne.

DISCLAIMER: Tłumaczenia materiałów źródłowych mają charakter nader amatorski i prowizoryczny; mogą przez to zawierać błędy i nieścisłości. Radzę wszystkim osobom czytającym, aby te polegały przede wszystkim na oryginalnym tekście angielskim.

1.

Dla odrobiny kontekstu zacznijmy więc od opisu stanu Alfiego Evansa:

Otóż, cytując za wyrokiem Sądu Apelacyjnego z 16 Kwietnie 2018:

[10] Although it only became apparent when Alfie was a few months old, he is terminally ill with a severe and progressive neurodegenerative condition. The stark nature of the effect of this condition is that an MRI scan undertaken at the beginning of February 2018 revealed, to quote from the Court of Appeal’s previous judgment “the almost total destruction of his brain” [13]. As Hayden J said in his judgment of 11th April the “terrible reality” was that “almost the entirety of Alfie’s brain (has) been eroded leaving only water and cerebral spinal fluid. By the end of February the connective pathways within the white matter of the brain which facilitate rudimentary sensation – hearing, touch, taste and sight, had been obliterated. They were no longer even identifiable on the MRI scan” [3]. The effect of what had occurred was that Alfie’s brain was “entirely beyond recovery”: February judgment [16]. Further treatment is futile, as all experts agree, both from the United Kingdom and abroad. Alfie’s degenerative condition is remorseless and he will never make any developmental progress.

---------

[10] Gdy Alfie miał kilka miesięcy, stało się oczywiste, iż jest śmiertelnie chory na ciężką i postępującą chorobę neurodegeneracyjną. Skrajna natura skutków tego stanu, okazana na skanie MRI sprowadza się do, cytując za poprzednim wyrokiem Sądu Apelacyjnego, „niemal totalnego zniszczenia jego mózgu” [13]. Jak sędzia Hayden stwierdził w swym orzeczeniu z 11 Kwietnia, „okropną rzeczywistością” było to, iż „niemalże cały mózg Alfiego uległ zniszczeniu, pozostawiając jedynie wodę oraz płyn mózgowo-rdzeniowy. Do końca lutego zanikły szlaki łączące znajdujące się w substancji białej mózgu, które umożliwiają podstawowe doznania – słuchu, dotyku, smaku i wzroku. Owe szlaki nie były już nawet rozpoznawalne na skanach MRI”[3]. Efektem tego było, iż mózg Alfiego stał się „całkowicie poza możliwością odratowania”: Wyrok styczniowy [16]. Wszyscy eksperci, zarówno ze Zjednoczonego Królestwa, jak i z zagranicy, są zgodni, iż dalsze leczenie jest daremne. Degeneracyjna przypadłość Alfiego jest bezlitosna w swojej naturze przez co chłopiec nigdy nie poczyni żadnego postępu rozwojowego.


źródło:[2018] EWCA Civ 805

Poszczególne opinie lekarzy na temat stanu chłopca są do wglądu w treści [2018] EWCA Civ 550.

Pozwolę sobie również bezpośrednio skontrować krążące po internecie rewelacje o tym, iż chłopiec „reagował na bodźce”; ojciec dziecka publikował filmiki na których dziecko miało "ziewać, przeciągać się, otwierać głosy na głos rodziców" etc. miało to rzekomo świadczyć o błędnym rozpoznanu stanu chłopca.

Tak się jednak fortunnie składa, iż ojciec przedłożył sądowi rzeczone materiały mające tego typu zachowania dziecka przedstawiać – dzięki temu dysponujemy eksperckim komentarzem:

[31] The father believed, and continues to believe, that Alfie responds to him. Professor Haas helpfully dealt with this in his report, saying:
"The main underlying problem seems in my opinion that from the side of Alfie's parents that they do not understand and/or accept that:

a. the majority of Alfie's reaction to external stimuli (i.e. touching, pain stimulation like pinching, etc., reaction to noise, parents voice etc.) is very likely not a purposeful reaction but very likely caused by seizures (as proven by repeat EEG monitoring)

b. these reactions are very difficult to separate especially for parents. Based on videos shown to me, there may however well be a change in Alfie's behaviour and his status may well fluctuate

c. the seizure activity is very likely the consequence of the underlying process

d. the neurodegenerative process has unfortunately progressed so far that an improvement or recovery is also extremely unlikely."

[32] Professor Hass' view, then, ties in with that held by the other experts and the treating physicians. The Bambino Gesù team described Alfie as being in "a semi-vegetative state" and Professor Cross said Alfie's brain can now "only generate seizures."

[33] Dr Samuels explained that light and sound can produce physiological changes in Alfie and suggested three possible explanations, those explanations being basic reflex, seizure-related activity, or discomfort on his part. Dr Samuels did not consider they were meaningful responses. His view is also at one with Dr R, who said that [29]:

"Alfie does not show any response other than seizures to tactile, visual or auditory stimulation. He does not show any spontaneous movements. His motor responses are either of an epileptic nature of spinal reflexes. He is deeply comatose and for all intents and purposes unaware of his surroundings."


----------

[31] Ojciec wierzył i wierzy nadal, że Alfie na niego reaguje. Pomocnie, Profesor Haas zajął się tą kwestią w swoim raporcie, stwierdzając:

"Główny problem leży w mojej opinii po stronie rodziców Alfie, mianowicie w tym, iż nie rozumieją oraz/lub nie akceptują, że:

a) za większość reakcji Alfiego na zewnętrzne bodźce (tj. dotykanie, stymulacja bólem, np. szczypanie itp., reakcja na hałas, głos rodziców itp.) prawdopodobnie nie jest reakcjami celowymi, ale najprawdopodobniej spowodowanymi napadami padaczkowymi (o czym świadczy wielokrotne EEG)

b) reakcje te są bardzo trudne do rozróżnienia szczególnie dla rodziców. Opierając się na pokazanych mi filmach, może jednak nastąpić zmiana w zachowaniu Alfiego, a jego stan może fluktuować

c) drgawki padaczkowe są najprawdopodobniej konsekwencją leżącego u podstaw procesu

d) proces neurodegeneracyjny niestety zaszedł tak daleko, że poprawa lub powrót do zdrowia jest również niezwykle mało prawdopodobny.

[32] Pogląd profesora Hassa wiąże się zatem z poglądami innych ekspertów i zaangażowanych lekarzy. Zespół Bambino Gesù opisał Alfiego jako będącego "w stanie semi-wegetatywnym", a profesor Cross powiedział, że mózg Alfiego może teraz "tylko generować napady padaczkowe".

[33] Dr Samuels wyjaśnił, że światło i dźwięk mogą wywoływać zmiany fizjologiczne w Alfiem i zasugerował trzy możliwe wyjaśnienia: podstawowy odruch, działanie związane z napadami padaczkowymi lub dyskomfortem dziecka. Dr Samuels nie uważał by te zachowania były znaczącymi odpowiedziami ze strony chłopca. Jego pogląd jest również bliźniaczym względem opinii Dr R, który powiedział, że [29]:

"Alfie nie wykazuje żadnej reakcji poza odruchami padaczkowymi na dotykową, wzrokową lub słuchową stymulację. Nie wykazuje on żadnych spontanicznych ruchów. Jego reakcje motoryczne mają charakter albo epileptyczny albo odruchów rdzeniowych. Chłopiec jest w głębokiej śpiączce i nieświadom swojego otoczenia."


źródło:[2018] EWCA Civ 550 

2.


Odnieśmy się teraz do clue sprawy, a więc kwestii "najlepszego dobra dziecka".

Otóż, "najlepsze dobro dziecka" jest testem prawnym stosowanym w tego typu sprawach. Został on klarownie wyłożony w orzeczeniu Sądu Najwyższego w sprawie Aintree University Hospital NHS Trust v James [2013] UKSC 67, przez Baronową Hale:

[22] Hence the focus is on whether it is in the patient's best interests to give the treatment rather than whether it is in his best interests to withhold or withdraw it. If the treatment is not in his best interests, the court will not be able to give its consent on his behalf and it will follow that it will be lawful to withhold or withdraw it. Indeed, it will follow that it will not be lawful to give it. It also follows that (provided of course they have acted reasonably and without negligence) the clinical team will not be in breach of any duty toward the patient if they withhold or withdraw it. ...

[39] The most that can be said, therefore, is that in considering the best interests of this particular patient at this particular time, decision-makers must look at his welfare in the widest sense, not just medical but social and psychological; they must consider the nature of the medical treatment in question, what it involves and its prospects of success; they must consider what the outcome of that treatment for the patient is likely to be; they must try and put themselves in the place of the individual patient and ask what his attitude towards the treatment is or would be likely to be; and they must consult others who are looking after him or are interested in his welfare, in particular for their view of what his attitude would be.


----------

[22]Z tego powodu nacisk jest kładziony na to czy udzielenie terapii leży w najlepszym interesie pacjenta, miast czy w jego najlepszym interesie jest się od niej powstrzymać tudzież ją wycofać. Jeżeli terapia nie jest w jego najlepszym interesie, sąd nie będzie w stanie dać jej zgody w imieniu pacjenta, a co za tym idzie, powstrzymanie się od terapii tudzież przerwanie jej, będzie zgodne z prawem. W rzeczy samej, w konsekwencji nie byłoby zgodnym z prawem jej udzielić. W konsekwencji również (oczywiście przy założeniu, że działano w sposób rozsądny i bez zaniedbań) zespół kliniczny nie dopuści się naruszenia żadnego obowiązku względem pacjenta, jeżeli zrezygnują lub wstrzymają się od terapii.

[39] Zatem, ‘najwięcej co można powiedzieć’ to że przy rozważaniu najlepszego interesu danego  pacjenta, w danym czasie, osoby decyzyjne muszą spojrzeć na kwestię jego dobrobytu z najszerszego punktu widzenia, nie tylko medycznego ale też socjalnego i psychologicznego; muszą rozważyć naturę rzeczonej medycznej terapii, co ona obejmuje, oraz jakie ma perspektywy na sukces; muszą rozważyć jaki będzie prawdopodobny wynik tej terapii dla pacjenta; muszą spróbować postawić się na miejscu pacjenta i zadać sobie pytanie jakie jest jego nastawienie względem terapii lub jakie prawdopodobnie by było; muszą skonsultować się z osobami obejmującymi pacjenta opieką lub tymi którzy są zatroskani jego dobrem, w szczególności względem tego jakie według nich, byłoby nastawienie pacjenta.


W wyniku wdrożenia w życie powyższego testu, w oparciu szeroką dokumentację medyczną, liczne konsultacji ze spektrum specjalistów zarówno z kraju jak i zagranicy, oraz najbliższymi chłopca, sąd doszedł do następującej konkluzji:

[62]All this drives me reluctantly and sadly to one clear conclusion. Properly analysed, Alfie’s need now is for good quality palliative care. By this I mean care which will keep him as comfortable as possible at the last stage of his life. He requires peace, quiet and privacy in order that he may conclude his life, as he has lived it, with dignity.

----------

[62] Wszystko to niechętnie prowadzi mnie do smutnej konkluzji. Należycie przeanalizowane, potrzeby Alfiego sprowadzają się teraz do dobrej jakościowo opieki paliatywnej. Przez to mam na myśli opiekę, która będzie utrzymywała go w sposób tak komfortowy, jak to tylko możliwe na ostatnim etapie jego życia. Potrzebuje on spokoju, ciszy oraz prywatności by zwieńczyć swoje życie, w taki sposób jaki je przeżył – z godnością.


źródło: [2018] EWHC 308 (Fam)

Następnie sąd odniósł się do owej głośnej propozycji przewiezienia chłopca do włoskiego szpitala:

[63] The plans to take him to Italy have to be evaluated against this analysis of his needs. There are obvious challenges. Away from the intensive care provided by Alder Hey PICU, Alfie is inevitably more vulnerable, not least to infection. The maintenance of his anticonvulsant regime, which is, in itself, of limited effect, risks being compromised in travel. The journey, self-evidently will be burdensome. Nobody would wish Alfie to die in transit.

[64] All of this might be worth risking if there were any prospect of treatment, there is none. For this reason the alternative advanced by the father is irreconcilable with Alfie’s best interests. F continues to struggle to accept that it is palliation not treatment that is all that can now be offered to his son.


----------

[63]Plany przeniesienia chłopca do Włoch muszą być ocenione jako sprzeczne z analizą jego potrzeb. Mamy tutaj do czynienia z oczywistymi trudnościami. Poza intensywną opieką zapewnianą przez Alder Hey PICU, Alfie jest nieuchronnie bardziej narażony na niebezpieczeństwo, nie tylko na infekcji. Utrzymanie jego ‘przeciwdrgawkowego reżimu’, którego efektywność jest już i tak sama w sobie ograniczona, może zostać naruszone w trakcie podróży. W sposób oczywisty, podróż byłaby uciążliwa. Nikt nie życzyłby sobie, aby Alfie zmarł w trakcie transportu.

[64] Wszystko to mogłoby być jeszcze warte ryzyka, gdyby były jakiekolwiek perspektywy leczenia, jednakże nie ma żadnych. Z tego powodu, alternatywa wysunięta przez ojca jest nie do pogodzenia z najlepszym interesem Alfiego. Ojciec wciąż ma problemy z zaakceptowaniem, że wszystko co może zostać obecnie zaoferowane jego synowi to opieka paliatywna – nie terapia.


źródło: [2018] EWHC 308 (Fam)


Na temat owej „terapii” w włoskim szpitalu krąży w Internecie bardzo wiele niedomówień, tudzież wręcz zwykłych nieprawd. Uważam tedy, że zasadnym jest przytoczyć tutaj dalszy fragment postanowienia sądu, szeroko omawiający tą kwestię.

[21] (…)Three specialists from Bambino Gesù in Rome reviewed Alfie's records and on 11 September 2017 travelled to Alder Hey to examine him. They too agreed that Alfie had a neurodegenerative disease and fitting disorder which was untreatable. They agreed that even if further testing were carried out, it would not provide a cure or, "bring a different treatment plan." Nowhere in their report was it suggested that it would be in Alfie's best interests for ventilation to be continued. Bambino Gesù were, however, prepared to treat Alfie at their hospital in Rome. Unfortunately it was not until 27 October 2017, six weeks later, that the Bambino Gesù report was disclosed to the Trust. In the body of the report Bambino Gesù said in respect of the
proposal that Alfie be transferred to their care:

"It is possible that during travel Alfie may present continuous seizures due to stimulations related to the transportation and flight: these seizures might induce further damage to (the) brain, being the whole procedure of transportation at risk."

[22] Notwithstanding the reports of both Dr Samuels and the Bambino Gesù team, further attempts at mediation between the Trust and the family in November 2017 did not result in agreement. In those circumstances, some 13 months after his referral to the hospital, on 5 December 2017 Alder Hey issued an application in the High Court. In her witness statement in support of the application Dr M noted that Bambino Gesù were not offering any additional investigations or new therapies and described the inherent risks in transferring ventilated patients. Dr R said:

"Should Alfie's condition significantly deteriorate during this transfer that there is risk of a sudden and "undignified" death outside the secure environment of a paediatric intensive care unit with his family present.
Transferring any terminally ill patient to another hospital either within the UK or abroad for continuation of treatment which we deem to be of no benefit to the patient is not something that we have ever considered as appropriate for patients on the paediatric intensive care at Alder Hey. As treating doctors we cannot in good conscience agree that by simply transferring Alfie to another hospital (to continue prolonged treatment which is of no benefit to Alfie) that we are acting first and foremost in Alfie's best interests. Sadly in Alfie's case, the futility of his situation is not changed by transferring him to the Bambino Gesù hospital. In my opinion the proposed transfer will be of no benefit to Alfie and is not in his best interests."


----------

[21]Trzech specjalistów z Bambino Gesu w Rzymie przejrzało dokumentację Alfiefo i 11 Września 2017 poleciało do Alder Hey by go zbadać. Oni również zgodzili się, że alfie cierpi na chorobę neurodegeneracyjną oraz nieuleczalne napady drgawkowe. Zgodzili się, iż nawet jeśli dalsze testy byłyby przeprowadzone, nie dałyby w rezultacie leku lub „innego planu terapii”. Nigdzie w ich reporcie nie było zasugerowane, iż w najlepszym interesie Alfiego byłoby utrzymanie wentylacji. Jednakże Bambino Gesu, przygotował się na przyjęcie Alfiego w ich rzymskim szpitalu. Niestety było to dopiero 27 Października 2017, sześć miesięcy po ujawnieniu raportu Trustowi. W treści raportu Bambino Gesu stwierdził co następuje w kwestii propozycji przeniesienia Alfiego pod ich opiekę:

„Jest możliwe, iż w trakcie podróży Alfie może doznawać ciągłych napadów padaczkowych w związku ze stymulantami wynikającymi z transportu i lotu: napady mogą wywołać dalsze uszkodzenia jego mózgu, stawiając całą procedurę transportu w stanie ryzyka. „

[22] Pomimo raportów zarówno Dr Samuelsa jak i zespołu Bambino Gesu, dalsze próby mediacji pomiędzy Trustem a rodziną w Listopadzie 2017, nie przerodziły się w porozumienie. W tych warunkach, jakieś 13 miesięcy po jego skierowaniu do szpitala, 5 Grudnia 2017 Alder Hey uiścił podanie do High Court. Dr M, w swoim zeznaniu, w ramach wsparcia podania zauważył, iż Bambino Gesu nie oferowali żadnych dodatkowych badań ani nowych terapii oraz opisał nieodłączne ryzyko transferu pacjentów podłączonych do tlenu. Doktor R stwierdził:

„Jeżeli stan Alfiego uleganie znacznemu pogorszeniu podczas tego transferu, istnieje ryzyko nagłej i „pozbawionej godności” śmierci poza bezpiecznym środowiskiem oddziału pediatrycznej opieki intensywnej, z jego rodziną na miejscu.
Transportowanie jakiegokolwiek terminalni chorego pacjenta do innego szpitala zarówno w UK jak i poza granicami celem utrzymania terapii, którą uważamy za pozbawioną korzyści dla pacjenta nie jest czymś co uważamy za odpowiednie względem pacjentów na oddziale pediatrycznej opieki intensywnej w Alder Hey. Jako praktykujący lekarze, nie możemy w zgodnie z własnym sumieniem zgodzić się, że zaledwie przetransportowanie Alfiego do innego szpitala (by utrzymywać przedłużoną terapię, która nie przynosi Alfiemu korzyści) jest przede wszystkim w zgodnie z najlepszym interesem Alfiego. Niestety w sprawie Alfiego, płonność sytuacji nie ulegnie zmianie przez przeniesienie go do szpitala Bambino Gesu. W mojej opinii, zaproponowany transfer nie byłby z korzyścią dla Alfiego i jego najlepszego interesu.


źródło: [2018] EWCA Civ 550

Jak więc widzimy, w istocie włoski szpital nie był w stanie zaoferować chłopcu czegokolwiek, co nie byłoby już możliwe do wykonania w Alder Hey. Jedyne co mógłby „zyskać” to bagaż utrudnień i zagrożeń związanych z podróżą. Po rozpatrzeniu tych wszystkich opcji Sędzia Hayden doszedł finalnie do następującej konkluzji:

[66] It was entirely right that every reasonable option should be explored for Alfie. I am now confident that this has occurred. The continued provision of ventilation, in circumstances which I am persuaded is futile, now compromises Alfie's future dignity and fails to respect his autonomy. I am satisfied that continued ventilatory support is no longer in Alfie's best interest.

----------

[66] Było w pełni właściwym przeanalizować każdą rozsądną dla Alfiego opcję. Jestem teraz przekonany, że to nastąpiło. Kontynuacja sztucznej wentylacji, w okolicznościach, w których jestem przekonany o jej daremnosci, będzie zagrażać godności Alfiego oraz nie będzie respektować jego autonomii. Jestem zdania, że dalsze wsparcie wentylacyjne nie jest już w
najlepszym interesie Alfiego.


źródło: [2018] EWHC 308 (Fam)


Nie ulega wątpliwości, że w kwestii określenia „najwyższego dobra Alfiego” istnieje dysonans między oczekiwaniami ojca dziecka a sądem.
Dla kontrastu, pozwolę sobie teraz przytoczyć pogląd Pana Evansa na sprawę:

[37] (…) The father is passionate in his views, and through Mr Knafler he told the court that although he would not wish Alfie to die being transported to Italy, he would rather that happened than ventilation being withdrawn. He wanted, he said, to fight on with "Alfie's army." Alfie, he says, would be "fighting", continuing to explore options and fighting the battle which would lead, he believes, to an "heroic death" as compared to a managed death in a hospital.

----------

[37] (…) Ojciec jest pełen pasji w swych poglądach i za pośrednictwem Pana Knaflera powiedział sądowi, że chociaż nie chciałby, aby Alfie umarł w drodze do Włoch, wolałby już to, niż wycofanie wentylacji. On chciał, jak powiedział, dalej walczyć wraz z „armią Alfiego”. Alfi, mówi, „walczyłby”, kontynuując zgłębianie opcji i walcząc w bitwie, która prowadziłaby, jak wierzy ojciec, do „heroicznej śmierci” w przeciwieństwie do kontrolowanej śmierci w szpitalu.


źródło: [2018] EWCA Civ 550


Cóż, o ile upór młodego zrozpaczonego ojca jest raczej zrozumiały, o tyle osobiście trudno mi zaakceptować, iż to dziecko może potrzebować wywiązania się z tego co jego ojciec uważa za „heroiczną” postawę, bardziej niż spokoju i opieki w kontrolowanych warunkach, o których była mowa w wyroku. Oczywiście poglądy na tę kwestię mogą być różne, jednak używanie w tym kontekście terminów pokroju „egzekucja” czy „morderstwo” to już doprawdy szczyt kuriozum, godzący w powagę sytuacji i kompleksową naturę tego dylematu.

3.

Jeżeli zaś chodzi o moją opinię, to zgadzam się z pryncypiami prawnymi obowiązującymi w jurysdykcji Anglii i Walii i uważam, że w tego typu przypadkach najistotniejsze jest dobro dziecka, a nie chciejstwo rodziców, nawet tych najbardziej kochających. Uważam, iż dziecko nie jest własnością matki i ojca, tylko niezależnym bytem osobowym, którego interesy powinny być chronione przez społeczeństwo. Uważam, że jeżeli następuje konflikt na płaszczyźnie koncepcji rodziców i lekarzy względem terapii dziecka, to głos decydujący powinien mieć sąd, a więc niezależna instytucja ustanowiona właśnie po to by w sposób możliwie obiektywny rozpatrzyć kompleksowo sprawę i wydać orzeczenie ; ergo, dokładnie tak jak jest obecnie w UK. Jak możemy przeczytać w oświadczeniu Sądu Najwyższego UK z 20 Marca 2018:

[13] A child, unlike most adults, lacks the capacity to make a decision in relation to future arrangements for him. Where there is an issue in relation to them, the court is there to take the decision for him as it is for an adult who lacks that capacity.

----------

[13] Dziecko w przeciwieństwie do większości osób dorosłych, nie posiada zdolności do podejmowania decyzji dotyczących przyszłych ustaleń go dotyczących. W przypadku wystąpienia problemu w odniesieniu do owych ustaleń, sąd podejmuje decyzję w jego imieniu, podobnie jak czyni to w przypadku osoby dorosłej, której zdolności do podejmowania decyzji brakuje.



„Cieszę się” (o ile można tego określenia użyć w kontekście tak smutnej sprawy) iż kolejne instancje nie ugięły się przed naporem nagonki w której, jak widać powyżej, często biorą udział osoby o stanie wiedzy gorszym niż mierny, wliczając w to całe spektrum, moim zdaniem, wyrachowanych politykierów i nierzetelnych dziennikarzyn. Dobrze się stało, że Rule of Law w tym wypadku nie zostało sprzeniewierzone, a wyroki sądu tylko wzmocniły prawem wiążącego precedensu zasady stojące na straży interesów dziecka.

Pozwolę sobie w tym miejscu zacytować fragment orzeczenia Sądu Najwyższego UK z 20 Kwietnia w sprawie Alfiego, który, raz jeszcze klarownie wykłada kwestię decyzyjności rodzica nad losami dziecka:

[6] In the olden days, the way in which a father could enforce his right to the custody of his child was by way of a writ of habeas corpus. This was because a married father had, at common law, the right to the custody of his child. But that right has
been circumscribed in modern times in the interests of the welfare of the child.

[7] Thus section 1 of the Custody of Children Act 1891, now repealed, provided that:

“The power of court as to production of child”
Where the parent of a child applies to the High Court or the Court of Session for a writ or order for the production of the child, and the court is of opinion that the parent has abandoned or deserted the child, or that he has otherwise so conducted himself that the court should refuse to enforce his right to the custody of the child, the court may in its discretion decline to issue the write or make the order.”

[8] This made it clear that parental rights are not absolute. This 1891 Act was followed by section 1 of the Guardianship of Infants Act 1925, now replaced by section 1 of the Children Act 1989, both of which make it clear that when any question of the upbringing of a child comes before the courts, the child’s welfare is the paramount consideration. As we explained in our earlier decision in this case, the best interests of the child are the “gold standard” which is not only adopted by our law but also reflects the international standards to which this country is committed.


----------

[6] W dawnych czasach sposób, w jaki ojciec mógł egzekwować swoje prawo do opieki nad dzieckiem, był w formie nakazu habeas corpus. Wynikało to z faktu, że żonaty ojciec miał na podstawie prawa zwyczajowego prawo do opieki nad swoim dzieckiem. Jednakże, w czasach współczesnych,  to prawo zostało ograniczone w interesie dobrobytu dziecka.

[7] W związku z tym, Sekcja 1 Custody of Children Act 1891, obecnie uchylona, stanowiła iż:

Where the parent of a child applies to the High Court or the Court of Session for a writ or order for the production of the child, and the court is of opinion that the parent has abandoned or deserted the child, or that he has otherwise so conducted himself that the court should refuse to enforce his right to the custody of the child, the court may in its discretion decline to issue the write or make the order.”  

[8] Dało to jasno do zrozumienia, że prawa rodzicielskie nie są absolutne. Akt z  1891 r. został zastąpiony przez  Sekcje 1 w Guardianship of Infants Act 1925, obecnie wypartą przez sekcję 1 w Children Act 1989r., gdzie oba stanowią jasno, iż gdy jakakolwiek wątpliwość w związku z opieką nad dzieckiem zostaje przedłożona sądowi, to dobro dziecka jest nadrzędnym czynnikiem decyzyjnym.  Jak wyjaśniliśmy w naszej poprzedniej decyzji w tej sprawie, najlepszy interes dziecka jest „złotym standardem” który jest nie tylko przyjęty przez nasze prawo ,ale również stanowi odzwierciedlenie standardów międzynarodowych względem których ten kraj jest zobowiązany.



Podsumować to wszystko można celną obserwacją poczynioną przez Lorda Sędziego McFarlane przy okazji jego wyroku z Yates and Gard v Great Ormond Street Hospital for Children NHS Foundation Trust [2017] EWCA Civ 410,

As the authorities to which I have already made reference underline again and again, the sole principle is that the best interests of the child must prevail and that must apply even to cases where parents, for the best of motives, hold on to some alternative view.

----------

Tak jak autorytety, do których już się odwoływałem, raz po raz podkreślają, wyłączną zasadą jest, iż najlepsze interesy dziecka muszą wziąć górę i musi się to odnosić również do spraw w których rodzice, nawet kierując się najlepszymi motywami, posiadają jakąś alternatywną opinię.


4.

Na koniec pragnę napisać kilka słów o owej burzy medialnej rozpętanje w tej sprawie. W tym kontekście nie sposób nie odnieść się bezpośrednio do kwestii rodziców chłopca.

Rodzice Alfiego to biedni ludzie, których dotknęła straszna tragedia. Nie ulega niczyjej wątpliwości, że bardzo kochają swojego syna, jednakże siermiężna sytuacja, w której się znaleźli może wpływać na ich ocenę sytuacji i sposób działania. Jak zauważył sąd:

[37] F’s case is not entirely easy to state. His core dilemma, from which he struggles to escape, is that whilst he recognises and understands fully that the weight of the evidence spells out the futility of Alfie’s situation he is, as a father, unable to relinquish hope. This is to my mind entirely understandable. It is a facet of F’s grief. In consequence, there is often a tension in the logic of his position. His personal conflict emerges in its starkest form in his attitude to the Alder Hey Hospital. Sometimes F is fulsome and generous in his tributes to the doctors and medical staff, on other occasions his criticisms are vituperative. This tension resonates in his approach to the medical evidence. It is, I think, no coincidence that F, whose primary position is that “no stone should be left unturned”, was resistant to the final MRI scan being undertaken. F, in my judgment, knew all too well, in the light of the earlier scans, what the latest MRI scan might reveal and, again for entirely understandable reasons, could not bear to confront it.

----------

[37] Sprawa Ojca nie jest nazbyt łatwa do stwierdzenia. Jego głównym dylematem, od którego stara się uciec, jest, że pomimo, iż rozpoznaje i rozumie w pełni ciężar dowodów wskazujących na beznadzieję sytuacji Alfiego, jest on, jako ojciec, niezdolny do porzucenia nadziei.  Jest to dla mnie w pełni zrozumiałe. Jest to aspektem rozpaczy odczuwanej przez ojca. W konsekwencji, częstokroć pojawiają się zgrzyty w logice jego pozycji. Jego osobisty konflikt wychodzi na wierzch i nabiera formy w jego zachowaniu względem szpitala Alder Hey. Czasami Ojciec jest wylewny i hojny w swych wyrazach uznania względem lekarzy i personelu medycznego, a innym razem jego wyrazy krytyki są obelżywe. Te zgrzyty odbijają się echem w jego odejściu do dowodów medycznych. Moim zdaniem nie jest przypadkiem, iż ojciec, którego dewizą jest, iż „nie powinno być kamienia, pod który się nie zajrzy”, pozostawał oporny względem podjęcia finalnych skanów MRI, Ojciec, w mojej ocenie, w oparciu o poprzednie skany dobrze wiedział co najnowsze MRI może okazać i, znów, z w pełni zrozumiałych powodów, nie był w stanie stawić temu czoła.

źródło: [2018] EWHC 308 (Fam)


Niemniej to co usprawiedliwia pogrążonych w cierpieniu rodziców, nie usprawiedliwia już osób trzecich zgromadzonych wokół tej sytuacji. Takiego potoku zwykłych łgarstw, półprawd i manipulacji jaki przetoczył się ostatnio przez mas-media w tej sprawie, nie widziałem doprawdy od dawna. W polskim Internecie prym zdaje się wieść Pan Wojciech Cejrowski, który publikował na swoim profilu Facebookowym większość z bredni krążących o tej sprawie. 

Nie wiem czy ktoś z was miał okazję oglądać jego ostatnie popisy w programie Minęła 20 w telewizji rządowej – wiem znakomicie jakimi standardami odznacza się ta telewizja, ale to co tam miało miejsce przekroczyło wszelkie wyobrażalne granice, poczynając na granicach prawdy, przez granice dobrego smaku, a skończywszy na granicach zwykłej ludzkiej przyzwoitości. Podejrzewam że wielu z tych którzy się w sprawę zaangażowało miało na pewnym etapie do czynienia z profilem tego człowieka, więc pozwolę sobie tutaj, tak pro publico bono, wskazać przykłady jego wypowiedzi z tego programu, kolejno godzące w dobry smak, prawdę i zwykłą ludzką przyzwoitości. Watro wszak wiedzieć z kim ma się do czynienia.

Wojciech Cejrowski napisał(a):Dziecko brytyjskie, jeden z wielu przypadków; dostało szczepionke, źle się poczuło, rodzice jadą do szpitala i w wyniku leczenia miesiącami pogarsza się stan zdrowia dziecka. W którymś momęcie szpital bierze kalkulator, bo jest państwowa służba zdrowia i mówi „to nam się nie opłaca utrzymywanie tego dziecka – znajdźmy kruczek prawny”

 
Niezaprzeczalnym i przytaczanym raz po raz faktem jest, iż nie wiadomo jakie są przyczyny stanu w którym się chłopiec się znajdował.  Przypomnijmy:
 
[18] It is recognised that all the doctors have come to the conclusion that Alfie is suffering from a neurodegenerative disorder. Nobody knows what triggered or caused this devastating erosion of Alfie’s brain, there is no diagnosis and there may never be. The fact remains however that all agreed the degeneration is both catastrophic and untreatable. 
 
----------
 
[18] Jest uznane, iż wszyscy lekarze doszli do konkluzji stanowiącej, że Alfie cierpi w wyniku zaburzenia neurodegeneracyjnego. Nikt nie wie co wywołało bądź spowodowało dewastującą erozję mózgu Alfiego, nie ma diagnozy i możliwe że nigdy nie będzie. Fakt jednak pozostaje, iż wszyscy zgadzają się co do tego, że degeneracja jest zarówno katastrofalna jak i nieuleczalna. 
 
źródło: [2018] EWHC 308 (Fam) 
 

W tej sytuacji insynuacje jakoby, po pierwsze, istniał jakikolwiek związek przyczynowo skutkowy między szczepionką a, po drugie, jakoby stan chłopca uległ pogorszeniu w wyniku leczenia, są wyjątkowo obrzydliwe oraz na wskroś bezzasadne. Jednakże jeszcze bardziej odrażające są jednak insynuacje jakoby działania szpitala podyktowane były kalkulacją kosztów utrzymania chorego dziecka…
 
Wojciech Cejrowski napisał(a):Każdy wyrok sądu powinien mieć uzasadnienie, bo sędzia też jest na usługach narodu i jak feruje jakiś wyrok po to pisze uzasadnienie byśmy my stwierdzili czy dobrze uzasadnia ten wyrok czy może ten wyrok trzeba podważyć.  I teraz nie mamy żadnego uzasadnienie dal tego żeby rodzicom nie pozwolić zabrać tego dziecka ze szpitala – najpierw były takie wyroki) nie pozwolić mu pomóc –  musieli przemycać do szpitala maskę tlenową bo szpital nie udzielał żadnej opieki a jednocześnie trzymał dziecko w szpitalu. Nie ma żadnego uzasadnienia, teraz dlaczego tego dziecka po przeniesieniu do domu nie będzie można wywieźć za granicę do szpitala który chce to dziecko leczyć. Nie ma uzasadnienia!


To iż sąd nie uzasadnił swojej decyzji w sprawie transportu chłopca do Włoch jest łgarstwem pierwszej wody – mógł się już o tym przekonać każdy kto zapoznał się z powyżej zacytowanymi fprzeze mnie ragmentami wyroku z 20 lutego. Uzasadnienie zostało szeroko opisane oraz było powtarzane w kolejnych wyrokach sądów w tej sprawie.
 
Pojawia się teraz pytanie – czy Pan Cejrowski jest takim skrajnie piramidalnym ignorantem, że pomimo swojej znajomości języka angielskiego, nie poświecił literalnie kilkudziesięciu minut na zapoznanie się z wyrokiem sądu względem którego rzuca oskarżenia w telewizji publicznej, czy też doskonale wie jaka jest prawda, z tym że świadomie chce zmanipulować naiwniaczków, którzy ślepo wierzą w jego bełkot.

 
Wojciech Cejrowski napisał(a):W Polsce byśmy se dali radę  pewnie z takim szpitalem bo ja bym zadzwonił do Pańskiego Lenina Proszę Pana (sic!), on by zadzwonił do grupy kiboli i byśmy się tam wdarli do tego szpitala i  zabrali to dziecko i poleciałoby do Włoch, proszę pana, ale w Wielkiej Brytanii brak mężczyzn.


Gdy to usłyszałem literalnie opałdy mi ręce. Przez wzgląd na powagę sytuacji daruję sobie komentarz o poziomie intelektualnym Pana Cejrowskiego, który usilnie ciśnie mi się na klawiaturę i powstrzymam się tylko do meritum jego „komentarza”, który w moim mniemaniu przekroczył już nawet wszelkie granice zwykłej ludzkiej przyzwoitości.

Mowa tutaj o wdarciu się do szpitala siłą i w asyście, cytuję „kiboli” porwaniu dziecka; dziecka, które go stan jest tak wątły, iż przy transporcie może umrzeć w konwulsjach nawet przy zachowaniu wszelkich standardów bezpieczeństwa i najnowocześniejszych środków jakie Zjednoczone Królestwo tudzież Włochy są mu w stanie zaoferować…

Jeżeli w główce Pana Wojtka termin „mężczyzna” oznacza zidiociałego, skrajnie nieodpowiedzialnego troglodytę to najwyraźniej faktycznie w wielkiej Brytanii brak takich mężczyzn jakich on jest w stanie skrzyknąć w Polsce…


--------------------------------------
 
Poniżej załączam linki do wszystkich spraw tyczących się Alfiego Evansa. Gorąco zachęcam wszystkich, a szczególnie tych, którzy chcą się na ten temat jakkolwiek wypowiadać, do zapoznania się pierwej z tym:
 
[2018] EWHC 308 (Fam) - 20.02.2018
[2018] EWCA Civ 550 - 06.03.2018
[2018] EWHC 818 (Fam)- 11.04.2018
[2018] EWCA Civ 805 - 16.04.2018
[2018] EWHC 953 (Fam) - 24.04.2018
 
Oświadczenia Sądu Najwyższego UK:
 
20.03.2018
20.04.2018
Ой, розвивайся та сухий дубе / Завтра мороз буде, / Ой собирайся молодий козаче / Завтра похід буде. / Я й морозу та й не боюся / Зараз розів'юся
Odpowiedz
#2
Kozak Zaporoski napisał(a): Pojawia się teraz pytanie – czy Pan Cejrowski jest takim skrajnie piramidalnym ignorantem, że pomimo swojej znajomości języka angielskiego, nie poświecił literalnie kilkudziesięciu minut na zapoznanie się z wyrokiem sądu względem którego rzuca oskarżenia w telewizji publicznej, czy też doskonale wie jaka jest prawda, z tym że świadomie chce zmanipulować naiwniaczków, którzy ślepo wierzą w jego bełkot.

To pierwsze, z tym, że "ignorant" nie jest najlepszym słowem. To nie jest ignorancja, ale gnoza, wiedza ukryta, dostępna poprzez uczestnictwo w związku wiedzących. Oni naprawdę wierzą w świat, w którym NWO dąży do prześladowania chrześcijan i mordowania dzieci za pomocą szczepionek i w ogóle medycyny. To mają zakodowane w najgłębszej otchłani ideologii i każda hipoteza, która tylko zgadza się z tym modelem, jest dla nich z natury rzeczy godna zaufania.
Odpowiedz
#3
Wojciech Cejrowski napisał(a):Dziecko brytyjskie, jeden z wielu przypadków; dostało szczepionke, źle się poczuło, rodzice jadą do szpitala i w wyniku leczenia miesiącami pogarsza się stan zdrowia dziecka. W którymś momęcie szpital bierze kalkulator, bo jest państwowa służba zdrowia i mówi „to nam się nie opłaca utrzymywanie tego dziecka – znajdźmy kruczek prawny”
P.S.

Tak przy okazji, ten bełkot ukazuje zrozumienie ekonomii na prawicy. Utrzymywanie pacjenta w stanie wegetatywnym rzeczywiście jest drogie i dlatego właśnie szpitalom się opłaca. Zarówno prywatnym, jak państwowym.  Gdyby owi szpitalnicy byli takimi bezdusznymi kalkulującymi biznesmenami, to zrobiliby wszystko, aby pacjenta w takim stanie utrzymać jak najdłużej. Włącznie z masową,  a przy tym darmową kampanią marketingową na rzecz takiego rozwiązania... hmm...
Odpowiedz
#4
^I dlatego nie chodzi tu o "znajdźmy kruczek prawny", tylko od początku do końca postępowanie zgodne z przyjętymi standardami (w tym naukowymi, urwa, ustaleniami), normami, procedurami i prawem. To są rzeczy wypracowane przez specjalistów w swoich dziedzinach, system najlepszych racji medycznych, etycznych i prawnych, wykluczający czyjekolwiek widzimisię. Sprawa przeszła całą drogę postępowania sądowego przez kolejne instancje, w którą zaangażowane były autorytety medyczne i prawne, została należycie rozpatrzona z każdej strony, ale ideolodzy tacy jak Cejrowski czy wspominany w cytowanym poście usera fiasko Korwin-Mikke nawet nie zadają sobie trudu zrozumienia tego wszystkiego, im rzeczywiście wystarczy ideologia. Co więcej, jest to dla nich niezwykle wygodne, a nawet im się opłaca. Taki Cejrowski zrobił na swoim oficjalnym fejsbuku tyle szumu wokół sprawy, że nazbierał lajków, komentarzy i udostępnień co niemiara, żerując na emocjach odbiorców wyziewów swojej pełnej krowich ekskrementów czaszki.

Korwin-Mikke pierdzieli swoje o "ustroju niewolniczym", bo jego ideologiczny dogmatyzm nie pozwala mu dostrzec, że to cywilizacyjny rozwój nie daje rodzicom swobody leczenia ich dzieci jak sobie chcą na ich koszt, bez względu na interes ich dziecka rozpoznany ma podstawie najlepszych racji, a nie rojeń rodzica. Zresztą jego myśl jest w największej mierze określona przez kategorie ekonomiczne, stosowane w sytuacjach nawet najmniej adekwatnych. "Dziecko jest własnością rodziców i skoro rodzic leczy na swój koszt, to wszystko spoko." Taka jednowymiarowość myśli jest drogą donikąd.
All cognizing aims at "delivering a grip on the patterns that matter for the interactions that matter"
(Wszelkie poznanie ma na celu "uchwycenie wzorców mających znaczenie dla interakcji mających znaczenie")
Andy Clark

Moje miejsce na FB:
https://www.facebook.com/Postmoralno%C5%...1700366315
Odpowiedz
#5
ZaKotem - Akurat w uk to lekarz podobno zrobi jak najwiecej, zeby miec z pacjentem wspolnego jak najmniej. Ichniejszy "nfz" jest tak niedofinansowany, że niektórych chorych dosłownie się nie leczy ani nie bada. Moja znajoma wymacała sobie guza na piersi, od razu zgłosiła się do lekarza, a potem wizyty u onkologa tal jej przekładano, że przez dwa lata nie była badana, leczona ani operowana. Po upływie tych dwóch lat ją zoperowano ale pół roku po operacji okazało się, że ma przerzuty w płucach.
Jest też gość ze źle zrośniętym złamaniem i naderwanymi ścięgnami, to wg lekarza zrośnie się samo (od 5 lat) i dostaje tylko recepty na środki przeciwbólowe, których i tak nie bierze, żeby się nie uzależnić. W Polscr wykonanie zabiegu, który jest mu potrzebny to około 15 kafli.
I hear the roar of big machine
Two worlds and in between
Hot metal and methedrine
I hear empire down


Odpowiedz
#6
Dragula napisał(a): ZaKotem - Akurat w uk to lekarz podobno zrobi jak najwiecej, zeby miec z pacjentem wspolnego jak najmniej. Ichniejszy "nfz" jest tak niedofinansowany, że niektórych chorych dosłownie się nie leczy ani nie bada.

Bo nie mają tyle mocy przerobowej, tak samo jak u nas. Ale jak pacjent już jest, nikt go nie wyrzuca ani nie skazuje na śmierć "bo się nie opłaca". Przeciwnie, bardzo drogie i bardzo nieskuteczne terapie beznadziejnie chorych są niezwykle opłacalne, co biznesmeni medyczni wykorzystują bezwzględnie. Te wszystkie internetowe zbiórki w stylu "potrzebujemy 200 tys. żeby Piotruś mógł żyć" należy odczytywać z domyślnym dalszym ciągiem "żeby mógł żyć jeszcze dwa miesiące wegetując pod respiratorem w prywatnym szpitalu, w którym w dupie mają etykę".
Odpowiedz
#7
Cóż, u mnie w robocie (angielski dom starców) pomiędzy zagranicznymi pracownikami krąży dowcip, że brytyjska służba zdrowia zna tylko dwa lekarstwa: paracetamol i morfinę. I faktycznie, kilkuletniemu synowi pielęgniarki dochtór usiłował przepisać paracetamol na.. astmę. Dziewczyna sama mu powiedziała co ma przepisać, jak znalazł na guglu i poczytał to się poddał.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
Odpowiedz
#8
Kozak Zaporoski : Argumentacja sędziego owszem istnieje, ale jest sama ze sobą sprzeczna i nielogiczna. Po pierwsze system moralny w jakim operuje pan sędzia uznaje za najwyższą wartość nie życie a dobrostan. Jeżeli nie ma dobrostanu to życie jest nic nie warte. Po drugie ocena dobrostanu opiera się wyłącznie na ocenie stanu układu nerwowego i obecności, bądź nieobecności, cierpienia.
Nie ma nic bardziej niemożliwego do oceny niż ilość cierpienia u innego osobnika. Spójrzmy na to filozoficznie - jeżeli najważniejszym jest zapewnić obywatelowi brak cierpienia to należałoby pozbawić życia wszystkich cierpiących na przewlekłe uciążliwe choroby, którym nieustannie towarzyszy ból. Oczywiście jeśli ktoś jest pełnoletni to może na szczęście (jeszcze) sam zadecydować o tym czy chce kontynuować swoje cierpienia czy już woli je przerwać. A w przypadku osób niepełnoletnich lub takich, które utraciły możliwość komunikacji tą decyzję podejmie za nich... urzędnik. Już nie rodzina, bo rodzina jest wedle angielskiego prawa stronnicza. Zaiste jest. Nikt nie jest 100% bezstronny. Każdy patrzy na sprawę przez pryzmat swojego światopoglądu i wyznawanego systemu wartości oraz relacji jaka go wiąże z osobą "osądzaną"..
Sędzia w tej 3ciej kategorii raczej podejmuje decyzje mniej korzystne dla osądzanego właśnie ze względu na całkowitą obojętność emocjonalną wobec tej osoby.
Autonomia dziecka na jaką się powołuje Hayden w swoich uzasadnieniach to bujda. Autonomia to z definicji decydowanie o samemu sobie co w przypadku dzieci, a szczególnie niepełnosprawnych, nigdy nie ma miejsca. Dzieci sprawne jak i niepełnosprawne w świetle prawa nigdy nie decydują o sobie więc nie mają autonomii. W jakimś procencie decyduje za nie rząd a w jakimś rodzice, na tyle na ile pozwoli im rząd. Także jak stwierdzasz, że dziecko nie jest własnością rodziców to automatycznie to implikuje że jest własnością państwa i jego wyrobników vide urzędników. Nie może być inaczej bo skoro dzieci same o sobie nie decydują to nie mają żadnej autonomii. To jest to do czego piję. Sędzia i osoby podzielające jego super lewicowe poglądy uważają że tam gdzie o dziecku decydują oni tam nazywamy to autonomią, a tam gdzie decydują rodzice i osoby emocjonalnie związane z dzieckiem to jest to brak autonomii i stronniczość. Nie odnajduję tu spójności logicznej.
Kolejna rzecz dla mnie karygodna to odrzucenie możliwości zaistnienia w przyszłości skutecznej terapii. Jeżeli w tej chwili nie da się czegoś wyleczyć to nie znaczy że nie będzie się dało tego zrobić choćby za rok. Postęp techniczny może dać możliwość powrotu do funkcjonowania osobom znajdującym się obecnie w stanie beznadziejnym. Uzasadnienie odmowy transportu do Włoch jest żałosne. Jak pacjent umrze na skutek trudów transportu to to urąga jego godności a jak umrze w szpitalu to nie urąga? Przecież to bez sensu. Argument cierpienia też się kupy nie trzyma, bo jeżeli jest tak, jak cytowano w raportach lekarzy, że wszystkie zmysły dziecka nie funkcjonują to nie ma on możliwości odczuwnia cierpienia. W tej sytuacji transport do Włoch nie powoduje żadnych dodatkowych cierpień dla pacjenta, który i tak nie jest zdolny do odczuwania bólu, a ponadto i tak faszerowali go morfiną pomimo iż nie był nigdzie transportowany.
Wszelkie aspekty ekonomiczne nie mają tu też znaczenia gdy inny podmiot oferuje pokryć wszystkie koszty związane z transportem i pobytem w innej lecznicy.
Nadal mi się w głowie nie mieści dlaczego nie pozwolono na transport do Włoch.
To że postanowiono pozbawić dziecka życia można było wytłumaczyć brakiem funduszy w NHS na opłacenie długotrwałego pobytu w szpitalu i kosztownego sprzętu i personelu. Ale brak zgody na podjęcie próby diagnostyki w innej lecznicy przy braku kosztów własnych takiego rozwiązania jest niewytłumaczalne w inny sposób jak tylko motywacją czysto ideologiczną lub koniecznością zakamuflowania czegoś.
Chamstwo jest jak chwast: ile by nie rwać zawsze zostanie kawałek korzenia, ale jak przestaniemy rwać to zarośnie cały świat.
Odpowiedz
#9
fiasko napisał(a): Kozak Zaporoski : Argumentacja sędziego owszem istnieje, ale jest sama ze sobą sprzeczna i nielogiczna. Po pierwsze system moralny w jakim operuje pan sędzia uznaje za najwyższą wartość nie życie a dobrostan. Jeżeli nie ma dobrostanu to życie jest nic nie warte. Po drugie ocena dobrostanu opiera się wyłącznie na ocenie stanu układu nerwowego i obecności, bądź nieobecności, cierpienia.  
Nie tylko. Także na perspektywie istnienia tego cierpienia w przewidywalnej przyszłości.

Cytat:Nie ma nic bardziej niemożliwego do oceny niż ilość cierpienia u innego osobnika.
Istnieje mnóstwo bardziej niemożliwych do oceny rzeczy. Gdyby było to niemożliwe do oceny, nie istniałyby tortury. Postaw się w sytuacji oprawcy, który myśli sobie: wyrywać delikwentowi paznokcie, czy może dać mu puchową pościel i dobry obiad? Kiedy będzie bardziej cierpiał? Przecież zupełnie niemożliwym jest to ocenić, oto problem!

Cytat:Spójrzmy na to filozoficznie - jeżeli najważniejszym jest zapewnić obywatelowi brak cierpienia to należałoby pozbawić życia wszystkich cierpiących na przewlekłe uciążliwe choroby, którym nieustannie towarzyszy ból.
Najważniejszym jest zapewnić obywatelowi sytuację, w której sam, dobrowolnie będzie mógł decydować o tym, co daje mu szczęście - w tym, w szczególnych sytuacjach, może to być śmierć. Natomiast w przypadku niemowląt lub innych ludzi, z którymi nie ma kontaktu logicznego i raczej nie będzie, jest to niemożliwe, dlatego ktoś musi decydować za nich.

Cytat:Oczywiście jeśli ktoś jest pełnoletni to może na szczęście (jeszcze) sam zadecydować o tym czy chce kontynuować swoje cierpienia czy już woli je przerwać. A w przypadku osób niepełnoletnich lub takich, które utraciły możliwość komunikacji tą decyzję podejmie za nich... urzędnik.
Sąd to nie urząd, tylko władza. Rozumiem, że w Polsce jest problem z tym rozróżnieniem, ale właśnie dlatego warto ten błąd prostować.

Cytat:Już nie rodzina, bo rodzina jest wedle angielskiego prawa stronnicza. Zaiste jest. Nikt nie jest 100% bezstronny. Każdy patrzy na sprawę przez pryzmat swojego światopoglądu i wyznawanego systemu wartości oraz relacji jaka go wiąże z osobą "osądzaną".
Owszem. Zakładamy, bo nie mamy dowodów, że jest inaczej, że zarówno rodzice, jak i władze państwowe chcą dla dziecka jak najlepiej. Jednak mogą różnić się nie tylko wyznawanym systemem wartości, ale przede wszystkim wiedzą, a to jest już coś obiektywnego. Sąd zaś powołuje się na opinię biegłych, którzy przedstawiają swoją wiedzę na temat perspektyw wyleczenia, której rodzice nie mają.

Cytat:Sędzia w tej 3ciej kategorii raczej podejmuje decyzje mniej korzystne dla osądzanego właśnie ze względu na całkowitą obojętność emocjonalną wobec tej osoby.
Po pierwsze, nie badałeś mózgu sędziego i nie wiesz nic o jego ewentualnych emocjach. Po drugie, chociaż raczej jest oczywiste, że emocje sędziego nie równają się mocą emocjom rodziców umierającego dziecka, to najpierw trzeba by udowodnić, że siła emocji zawsze korzystnie wpływa na dobro człowieka, któremu te emocje są poświęcone. Łatwo przytoczyć przykłady sytuacji, kiedy jest przeciwnie.

Cytat:Autonomia dziecka na jaką się powołuje Hayden w swoich uzasadnieniach to bujda. Autonomia to z definicji decydowanie o samemu sobie, co w przypadku dzieci, a szczególnie niepełnosprawnych, nigdy nie ma miejsca. Dzieci sprawne jak i niepełnosprawne w świetle prawa nigdy nie decydują o sobie więc nie mają autonomii.
Nie. To jest wolność, nie autonomia. Dzieci nie są wolne, to znaczy, że nie decydują o sobie. Są autonomiczne, to znaczy, że mają swój interes i zadaniem państwa jest zadbanie o ten interes.

Cytat:Kolejna rzecz dla mnie karygodna to odrzucenie możliwości zaistnienia w przyszłości skutecznej terapii. Jeżeli w tej chwili nie da się czegoś wyleczyć to nie znaczy że nie będzie się dało tego zrobić choćby za rok. Postęp techniczny może dać możliwość powrotu do funkcjonowania osobom znajdującym się obecnie w stanie beznadziejnym.
A może za tysiąc lat będzie można ożywić trupa, jeśli jest świeży, więc należy wszystkich świeżo zmarłych zamrozić i trzymać w zamrażarce. Rozumiem, że karygodne jest to, że biegli lekarze nie mają takiej wiedzy na temat tego, jakie są perspektywy na wyleczenie, jaką masz ty i biskupi. To nie jest wróżenie z fusów, to są rzeczy zrozumiałe dla fachowców. Degeneracji mózgu nie będzie się dało powstrzymać ani za rok, ani za dziesięć lat.

Cytat:Uzasadnienie odmowy transportu do Włoch jest żałosne. Jak pacjent umrze na skutek trudów transportu to to urąga jego godności a jak umrze w szpitalu to nie urąga? Przecież to bez sensu.
A jeśli wezmę niemowlaka i rzucę go psom, to będzie to urągało jego godności, czy nie, bo co za różnica?

Cytat:Argument cierpienia też się kupy nie trzyma, bo jeżeli jest tak, jak cytowano w raportach lekarzy, że wszystkie zmysły dziecka nie funkcjonują to nie ma on możliwości odczuwnia cierpienia. W tej sytuacji transport do Włoch nie powoduje żadnych dodatkowych cierpień dla pacjenta, który i tak nie jest zdolny do odczuwania bólu, a ponadto i tak faszerowali go morfiną pomimo iż nie był nigdzie transportowany.
Jeżeli pacjent nic nie czuje i czuć nie będzie, to jest trupem. Może wykazywać jakieś podstawowe czynności życiowe, ale i tak jest denatem i tak należy go traktować. Pompowanie powietrza do zwłok jest po prostu rodzajem bezczeszczenia. Sprawa naprawdę jest prosta: jeśli dziecko coś czuje, to rodzice nie mają prawa do torturowania go. Jeśli nic nie czuje, to jest eks-człowiekiem i rodzice również nie mają prawa robić z jego ciałem, co im się podoba. Matka przytulająca martwe dziecko i udająca, że żyje, budzi litość, ale to nie znaczy, że należy na to pozwalać.
Odpowiedz
#10
Rozum nie ogarnia jednego: jednocześnie ów sędzia potwierdza decyzję szpitala o wykończeniu Alfiego a z drugiej zabrania wywiezienia go do Włoch bo podróż może zaszkodzić zdrowiu malucha.
2. Spartanie to chociaż humanitarnie zrzucali ze skały a ten skazuje na śmierć w męczarniach. Niechby miał odwagą wziąć siekierę i zarąbać od razu.
Naszym celem jest LINIA. Bojowa linia!
Odpowiedz
#11
Znajoma mieszkająca od niedawna w UK otrzymała tam leczenie biologiczne ponieważ zdiagnozowano u niej rzadką chorobę autoimmunologiczną (3 osoby na 100 000). W Polsce leczeniem pierwszego rzutu są kortysteroidy a następnie wycięcie śledziony. Nawet przy tak rzadkich chorobach, (terapie kosztujące 4000 zł miesięcznie) nowoczesne leki są dla chorych niedostępne w naszym kraju.
Rozsadziło mi antenę.
Odpowiedz
#12
Hm, po mojemu argument z cierpienia jest niezbyt sensowny, bo spokojnie chyba można założyć, że Alfie już żadnego cierpienia nie czuł, bo nie miał czym, choroba mu odpowiednie zwoje w mózgu już zjadła. Argument z życia również jest kiepskawy, bo w tym momencie to Alfie był niewiele bardziej żywy niż marchewka czy ten pan. Co realnie zrobił sędzia w tym przypadku - ano podszedł do problemu pod kątem postępowania ze zwłokami. I chyba nawet ciężko o to mieć pretensje.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
Odpowiedz
#13
Rodica napisał(a): Znajoma mieszkająca od niedawna w UK otrzymała tam leczenie biologiczne ponieważ zdiagnozowano u niej rzadką chorobę autoimmunologiczną (3 osoby na 100 000). W Polsce leczeniem pierwszego rzutu są kortysteroidy a następnie wycięcie śledziony. Nawet przy tak rzadkich chorobach, (terapie kosztujące 4000 zł miesięcznie) nowoczesne leki są dla chorych niedostępne w naszym kraju.

Ano właśnie. Z jednej strony mamy anegdoty z cyklu przychodzi Polak do angielskiego lekarza. I zawsze ten lekarz strasznie głupi. Ale z drugiej strony o ile mnie pamięć nie myli w Anglii biją nas na głowę w wyleczalności czy też okresie przeżycia w zdecydowanej większości nowotworów. Więc coś mi tu do końca nie pasuje.
"Wkrótce Europa przekona się, i to boleśnie, co to są polskie fobie, psychozy oraz historyczne bóle fantomowe"
Odpowiedz
#14
DziadBorowy napisał(a): Ano właśnie. Z jednej strony mamy anegdoty z cyklu przychodzi Polak do angielskiego lekarza. I zawsze ten lekarz strasznie głupi. Ale z drugiej strony o ile mnie pamięć nie myli w Anglii biją nas na głowę w wyleczalności czy też okresie przeżycia w zdecydowanej większości nowotworów. Więc coś mi tu do końca nie pasuje.

To ciekawe. Rzeczywiście, z jednej strony studenci medycyny z krajów zachodnich przyjeżdżają do nas, żeby pooglądać sobie nowotwory w stadium, którego u siebie nie uświadczą, z drugiej strony naprawdę zachodni lekarze są przedmiotem beki z powodu zalecania na wszystko paracetamolu i picia dużo wody. Chociaż należy też pamiętać, że w Polsce rozpowszechniona jest lekomania i niektórzy każde g... leczyliby antybiotykiem.
W sprawie Alfiego kontrowersyjne jest głównie wyłączenie bliskich z procesu decyzyjnego, to jest IMHO pójście w dość niebezpiecznym kierunku. Natomiast w kwestiach czysto medycznych trudno się kompetentnie wypowiadać, nie znając dokumentacji choroby i wszystkich ekspertyz.
- Myślałem, że ty nie znasz lęku.
- Mylisz się. Lęku nie zna tylko głupiec.
- A co robi wojownik, kiedy czuje strach?
- Pokonuje go. To jest w każdej bitwie nasz pierwszy martwy wróg.
Odpowiedz
#15
ZaKotem napisał(a):Bo nie mają tyle mocy przerobowej, tak samo jak u nas. Ale jak pacjent już jest, nikt go nie wyrzuca ani nie skazuje na śmierć "bo się nie opłaca".
No ja bym właśnie potrafił zrozumieć odłączenie go dlatego, że koszta, że za mało personelu itede, a chorymi którzy mają szanse na wyzdrowienie nie ma się kto zająć i za co. Jestem zaskoczony, że właśnie tam trzymano tak długo jego organizm przy życiu, gdy mózg był w większej części i nieodwracalnie zniszczony przez chorobę. Nie jestem lekarzem, ale dla mnie nie tylko z ekonomicznego ale i medycznego punktu widzenia nie ma to sensu.
Bardziej mnie zastanawia dlaczego sąd nie pozwolił rodzicom przenieść tego dziecka do włoskiego szpitala, który oferował dalsze podtrzymywanie go przy życiu. Chodziło o to, żeby nie tworzyć precedensu?

Nie rozumiem też tej imby, u mnie w mieście nawet zebrali się jacyś ludzie na rynku, żeby się za tego chłopca modlić.

Jest też jeszcze aspekt "komediowo-cebulowy" czyli hurr durr jaka ta UE cywilizacja śmierci, zero wartości dla szacunku... tylko, że ich cywilizacja śmierci jest właśnie na wylocie z UE
I hear the roar of big machine
Two worlds and in between
Hot metal and methedrine
I hear empire down


Odpowiedz
#16
Dragula napisał(a): Bardziej mnie zastanawia dlaczego sąd nie pozwolił rodzicom przenieść tego dziecka do włoskiego szpitala, który oferował dalsze podtrzymywanie go przy życiu. Chodziło o to, żeby nie tworzyć precedensu?
Alfie realnie był zapewne już martwy, stan wegetatywny i takie tam. Sędzia w praktyce podszedł do sprawy pod kątem poszanowania zwłok (oczywiściie tego nie powiedział, ale tylko pod tym względem ta decyzja ma jakiś sens).
Dragula napisał(a): Nie rozumiem też tej imby, u mnie w mieście nawet zebrali się jacyś ludzie na rynku, żeby się za tego chłopca modlić.
Tu jedynie wieczne odpoczywanie byłoby na rzeczy.
Dragula napisał(a): Jest też jeszcze aspekt "komediowo-cebulowy" czyli hurr durr jaka ta UE cywilizacja śmierci, zero wartości dla szacunku...
..i wina Tuska.
Dragula napisał(a): tylko, że ich cywilizacja śmierci jest właśnie na wylocie z UE
?
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
Odpowiedz
#17
kmat napisał(a):
Dragula napisał(a): Bardziej mnie zastanawia dlaczego sąd nie pozwolił rodzicom przenieść tego dziecka do włoskiego szpitala, który oferował dalsze podtrzymywanie go przy życiu. Chodziło o to, żeby nie tworzyć precedensu?
Alfie realnie był zapewne już martwy, stan wegetatywny i takie tam. Sędzia w praktyce podszedł do sprawy pod kątem poszanowania zwłok (oczywiściie tego nie powiedział, ale tylko pod tym względem ta decyzja ma jakiś sens).

Jakby był to by był a nie był.
Naszym celem jest LINIA. Bojowa linia!
Odpowiedz
#18
Jako rzecze Smok, który skończył dziesięć fakultetów medycznych i tych wszystkich brytolskich konowałów ma w jednym smoczym paluszku.
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
Odpowiedz
#19

fiasko

fiasko napisał(a):
Po pierwsze system moralny w jakim operuje pan sędzia uznaje za najwyższą wartość nie życie a dobrostan. 
 
Uporządkujmy więc trochę sprawę pod względem zaplecza teoretycznego.
 
Możemy podzielić kwestię podejścia do życia ludzkiego na 3 zasadnicze nurty (podział Johna Keowna):
 
1) Vitalism: the view that human life has absolute moral value, so that it is wrong either to shorten it or fail to lengthen it;
2) Sanctity of life: the view that it is always wrong to intentionally kill a human being, but there is no moral obligation to preserve life at all costs and
3) Quality of life: the view that what matters is the worthwhileness of patient's life and it is permissible to end the life of a person when it is not worth living. 
 
1) Witalizm - pogląd stanowiący, iż ludzkie życie ma absolutną wartość moralną – jest więc złem zarówno je skrócić jak i go nie przedłużyć.
2) Świętość życia – pogląd stanowiący, iż celowe zabicie istoty ludzkiej zawsze stanowi zło, ale przy tym nie obowiązuje moralny nakaz zachowania życia za wszelką cenę
3) Jakość życia – pogląd stanowiący, iż tym co się liczy jest opłacalność życia pacjenta i dopuszczalnym jest zakończenie życia danej osoby, gdy nie jest ono życia warte 
 
źródło: Shaun D. Pattinson, Medical Law and Ethics (4th edn, Sweet & Maxwell 2014) 18
 
Warto w tym miejscu dodać, iż pogląd 2) łączony jest często z "doktryną podwójnego skutku". 
 
Podobnie jak Keown, uważam, że stanowisko witalizmu stanowi swoiste ekstremum światopoglądowe – nawet Kościół Rzymskokatolicki go nie podziela, wpisując się swoją nauką zdecydowanie lepiej w kategorię „świętości życia”. Wszak dopuszcza on zarówno Karę Śmierci (rzeczy jasna w ściśle określonych przez siebie okolicznościach cf. 2267) jak i przerwanie tzw. uporczywej terapii.
 
Moim zdaniem, wyrok z 20 Lutego nosi właśnie znamiona „przerwania uporczywej terapii” i jako taki luźno wpisuje się w drugą kategorię podziału Keowna, czerpiąc miejscami Ratio z trzeciej kategorii. Tak czy inaczej, wbrew rozemocjonowanym opinią co poniektórych, nie było tam mowy o „egzekucji dziecka” – sedno wyroku stanowiło wycofanie dotychczas stosowanej, do nikąd nieprowadzącej opieki intensywnej i zastąpienie jej opieką paliatywną. Zaprzestano po prostu sztucznej wentylacji, pozwalając dziecku na śmierć będącą naturalnym następstwem jego przypadłości.
 
fiasko napisał(a):
Jeżeli nie ma dobrostanu to życie jest nic nie warte. 
 
 
To nadinterpretacja. Nigdzie nie myło mowy, ani nawet sugestii, że życie tego chłopca zostało uznane za "nic nie warte"
 
 
fiasko napisał(a):
Po drugie ocena dobrostanu opiera się wyłącznie na ocenie stanu układu nerwowego i obecności, bądź nieobecności, cierpienia. 
 
Mimo wszystko radziłbym Ci przeczytać całość wyroku z 20 Lutego. 
Ewentualne odczuwanie bólu jest jedynie jednym z elementów Ratio sędziego Haydena. Jego konkluzja była zakorzeniona zarówno w obowiązujących zasadach prawnych jak i w dostępnych ‘wytycznych’. I tak, powołał się on m.in. na wytyczne opublikowane przez The Royal College of Paediatrics and Child Health: Making Decisions to Limit Treatment in Life-limiting and Life- threatening Conditions in Children: A Framework for Practice’. 

[46] (...) The RCPCH believes that there are three sets of circumstances when treatment limitation can be considered because it is no longer in the child's best interests to continue, because treatments cannot provide overall benefit: 

II When life is limited in quality This includes situations where treatment may be able to prolong life significantly but will not alleviate the burdens associated with illness or treatment itself. These comprise: 

3 .Lack of ability to benefit; the severity of the child's condition is such that it is difficult or impossible for them to derive benefit from continued life.....In other children the nature and severity of the child's underlying condition may make it difficult or impossible for them to enjoy the benefits that continued life brings. Examples include children in Persistent Vegetative State (PVS), Minimally Conscious State, or those with such severe cognitive impairment that they lack demonstrable or recorded awareness of themselves or their surroundings and have no meaningful interaction with them, as determined by rigorous and prolonged observations. Even in the absence of demonstrable pain or suffering, continuation of LST may not be in their best interests because it cannot provide overall benefit to them. Individuals and families may differ in their perception of benefit to the child and some may view even severely limited awareness in a child as sufficient grounds to continue LST. It is important, here as elsewhere, that due account of parental views wishes, and preferences is taken and due regard given to the acute clinical situation in the context of the child's overall situation. 

----------
 
[46] (...) RCPCH uważa, iż istnieją trzy zestawy okoliczności, w których rozważyć można ograniczenie kuracji, ponieważ nie jest już w najlepszym interesie dziecka ją kontynuować, jako iż kuracja nie może zapewnić ogólnych korzyści:

II Gdy życie jest ograniczone w jakości. Obejmuje to sytuacje, gdzie kuracja może być w stanie przedłużyć znacząco życie, ale nie złagodzić obciążeń związanych z chorobą tudzież samą kuracją: Sytuacje te zawierają:

3. Brak możliwości odnoszenia korzyści; stan dziecka jest na tyle dotkliwy, iż jest dla niego trudnym bądź niemożliwym, czerpać korzyści z kontynuowania życia…  U innych dzieci, natura i dotkliwość leżącego u podstaw schorzenia może uczynić trudnym bądź niemożliwym czerpanie przyjemności z benefitów pochodzących z kontynuacji życia. Przykłady obejmują dzieci w Persistent Vegetative State (PVS), Minimally Concious State, tudzież dzieci dotknięte znaczącym upośledzeniem kognitywnym, powodującym brak możliwych do wskazania, bądź zaobserwowanych przejawów samoświadomości lub świadomości ich otoczenia; dzieci nieprzejawiających znaczących interakcji z otoczeniem, co można było stwierdzić na podstawie rygorystycznych i długotrwałych obserwacji. Nawet pomimo braku możliwego do wskazania bólu lub cierpienia, kontynuacja LST może nie być w ich najlepszym interesie, jako iż w ogólnym rozrachunku, nie może zapewnić im korzyści. Poszczególne osoby i rodziny mogą różnić się w percepcji benefitów będących udziałem dziecka, a niektórzy mogą nawet widzieć znacząco ograniczoną świadomość tlącą się w dziecku, jako wystarczający powód do kontynuacji LST. Jest jednak istotne by mieć równy wzgląd zarówno na poglądy, życzenia i preferencje rodziców, jak i na dotkliwą sytuacje kliniczną w kontekście ogólnego usytuowania, w którym dziecko się znajduje.

źródło: [2018] EWHC 308 (Fam) 


fiasko napisał(a):
Sędzia w tej 3ciej kategorii raczej podejmuje decyzje mniej korzystne dla osądzanego właśnie ze względu na całkowitą obojętność emocjonalną wobec tej osoby.


Mam na ten temat odmienne zdanie – nie uważam, aby silne emocje były dobrym doradcą w sprawach tak kompleksowych, jak omawiana. Powyżej wskazałem przykład postępowania ojca – z jednej strony zarzekał się, iż „nie powinno być kamienia, pod który się nie zajrzy”, a z drugiej strony „pozostawał oporny względem podjęcia finalnych skanów MRI”, jako iż, w ocenie sądu, „w oparciu o poprzednie skany dobrze wiedział co najnowsze MRI może okazać i, znów, z w pełni zrozumiałych powodów, nie był w stanie stawić temu czoła.” Finalnie to dzięki zaangażowaniu sędziego Haydena do przeprowadzenia owych skanów doszło (cf. [59] [2018] EWCA Civ 550 ). Pytanie kto w tym kontekście jawi się jako bardziej rzetelny decydent?

Uważam, że warto w tym momencie przytoczyć to co sędzim Haydenie, jego postawi i zaangażowaniu w sprawie powiedziano w wyroku Sądu Apelacyjnego:
 
[59] Ms Roper, on behalf of Alfie, recognised the fact that simply because a judge is empathetic it does not necessarily mean that in conducting a best interests evaluation he properly took into account all those matters which he should. Mr Mylonas, therefore, highlighted a number of matters in addition to the judge's gentle, considerate approach to the parents' views found throughout the judgment. 

> The case was listed for two days but ran for seven days as the judge assisted the father, who had chosen to represent himself, in putting forward his case. 

> It was by the judge's efforts that Dr Hubner, who it was anticipated would give supportive evidence, attended court. At the judge's behest the court staff also spent several days trying to contact Professor Haas, who was returning from an international conference, as he had not been warned to attend to give evidence by the father. A telephone link was arranged, although at the last minute the father decided he did not wish to challenge Professor Haas' evidence. 

> The judge arranged for a further MRI scan to be carried out during the proceedings, and also recalled Dr R to respond to the videos of Alfie that the father had produced. 

> The judge factored in with care the dilemma in which the father found himself, setting out the father's plan insofar as he had formulated it, namely that if no solution should be found upon transfer to the Munich hospital, only then should Alfie be allowed home to die "when he decides to." 

> It should also be noted that it is common ground that the father on occasion during the course of the trial lost control. The judge, all agreed, responded to what could only have been extreme provocation with calmness, patience and courtesy, and in doing so kept the trial on track and ensured that Alfie's interest remained the focus of the hearing. 

----------

[59] Pani Roper w imieniu Alfiego zauważyła, że sam fakt tego, iż sędzia jest osobą empatyczną, niekoniecznie oznacza, że przeprowadzając ocenę najlepszych interesów, właściwie wziął pod uwagę wszystkie aspekty, które powinien. W związku z tym pan Mylonas podkreślił wiele kwestii, które poza łagodnym, rozważnym podejściem sędziego do poglądów rodziców, można znaleźć w tekście wyroku:

> sprawa była zamierzona na dwa dni ale trwała siedem, ponieważ sędzia towarzyszył ojcu, który to zdecydował, iż będzie sam siebie reprezentował w sądzie, w przedłożeniu jego sprawy

> Było wynikiem wysiłków sędziego, iż Dr Hubner, który, jak się spodziewano, przedstawi dowody wspierające, znalazł się w sądzie. To na życzenie sędziego pracownicy sądu spędzili kilka dni na próbach skontaktowania się z profesorem Hassem który wracał właśnie z międzynarodowej konferencji, jako, iż nie był on uprzedzony przez ojca w kwestii przybycia do sądu i przedłożenia dowodów. Zostało zaaranżowane połączenie telefoniczne pomimo tego, iż ojciec w ostatniej minucie zadecydował iż nie zamierza kwestionować dowodów Profesora Hassa.

> Sędzia zorganizował przeprowadzenie kolejnego badania MRI w trakcie postępowania, a także przypomniał dr. R, aby ten odpowiedział na filmy przedstawiające Alfiego, które sporządził ojciec.

> Sędzia z rozwagą uwzględnił dylemat, który stał się udziałem ojca, wykładając ojcowski plan tak jak on sam to sformułował, mianowicie iż jeżeli nie zostanie znalezione żadne rozwiązanie po transporcie do szpitalu w Monachium, tylko wtedy będzie wolno Alfiemu umrzeć w domu „wtedy kiedy on zdecyduje”.

> Należy również zauważyć, że bezspornym jest, iż ojciec w trakcie trwania procesu stracił kontrolę. Sędzia, z czym wszyscy się zgodzili, zareagował na to, co mogło być tylko skrajną prowokacją ze spokojem, cierpliwością i uprzejmością, a przy tym utrzymywał przewód sądowy w toku i zapewnił, że interes Alfiego pozostaje w centrum uwagi procesu.

źródło: [2018] EWCA Civ 550 
 
Jednakże summa summarum wszystko sprowadza się do zestawu przesłanek z których wychodzimy. I tak, ja osobiście, nie chciałbym, aby w razie czego decyzje podejmował za mnie rozemocjonowany członek rodziny, zachowujący się czasem w sposób sprzeczny czy wręcz irracjonalny. Cieszę się, że mieszkam w kraju, w którym o losie dziecka decyduje nie chciejstwo rodziców, tylko jego najlepszy interes rozpoznany przez niezależny trybunał na podstawie rzetelnego przewodu sądowego, opartego na szerokiej gamie ekspertyz. 
 
 
fiasko napisał(a):
Także jak stwierdzasz, że dziecko nie jest własnością rodziców to automatycznie to implikuje że jest własnością państwa i jego wyrobników vide urzędników.

 
Nie pojmuję, dlaczego upierasz się na tą kuriozalną dychotomię.
Dziecko nie jest ani własnością rodziców, ani własnością państwa – żaden znany mi system prawny nie rozpatruje w ogóle osób ludzkich w kontekście „własności”. To iż dany podmiot może podejmować w imieniu dziecka decyzje, w żadnym razie nie oznacza, iż staje się on na czas podejmowania decyzji „właścicielem” tej osoby…
 

fiasko napisał(a):
Kolejna rzecz dla mnie karygodna to odrzucenie możliwości zaistnienia w przyszłości skutecznej terapii. Jeżeli w tej chwili nie da się czegoś wyleczyć to nie znaczy że nie będzie się dało tego zrobić choćby za rok. Postęp techniczny może dać możliwość powrotu do funkcjonowania osobom znajdującym się obecnie w stanie beznadziejnym. 

 
Pozwolę sobie tutaj zacytować fragment orzeczenia Sądu Apelacyjnego z 25 Kwietnia bieżącego roku (wcześniej o nim nie wspominałem, gdyż dopiero dzisiaj jego tekst trafił do raportów prawnych)
 
[2](…)The decision of the judge, after hearing evidence not only from the treating clinicians but also from independent experts instructed by the court and other medical opinion sought by the parents, was that there was a unanimous medical view that the condition of Alfie's brain was irreversible. 
 
----------

[2](…)Po zapoznaniu z dowodami nie tylko pochodzącymi od zaangażowanych przy opiece nad dzieckiem lekarzy, ale również od niezależnych ekspertów zaangażowanych przez sąd jak i z medycznych opinii pozyskanych przez rodziców, sąd stwierdził jednomyślny kompromis medyczny, stanowiący iż stan mózgu Alfiego go jest nieodwracalny.

źródło: [2018] EWCA Civ 984 

Prawo ani medycyna nie zajmują się wróżeniem z fusów tudzież kości po kurczaku – cuda to domena innej dziedziny ludzkiego życia. Prawnik ma przed sobą jedynie zestaw ekspertyz medycznych, w tym wypadku jednomyślnie stwierdzających, iż stan jest nieodwracalny, a perspektyw „cudownych” terapii nie widać. Oczekiwanie, iż zignoruje on rzeczone opinie, a miast tego będzie mocno trzymać kciuki, iż, na przykład, na Buckingham Palace spadnie statek obcej cywilizacji z technologią pozwalającą na odtwarzanie totalnie zdegenerowanej substancji białej mózgu, jest raczej niepoważne.

Poza tym jest różnica między stwierdzeniem, iż „nie ma możliwości zaistnienia w przyszłości skutecznej terapii” a „obecnie terapii nie ma i nic nie wskazuje na to by się w najbliższym czasie pojawiła”. To drugie akuratnie opisuje stanowisko sądu; pierwsze jest chochołem.


fiasko napisał(a):
Uzasadnienie odmowy transportu do Włoch jest żałosne. Jak pacjent umrze na skutek trudów transportu to to urąga jego godności a jak umrze w szpitalu to nie urąga? Przecież to bez sensu. 


Różnica jest pomiędzy literalnie śmiercią w konwulsjach/dalszym uszkodzeniu mózgu w warunkach „polowych”, a śmiercią w warunkach kontrolowanych w otoczeniu specjalistów i rodziny. Ja, podobnie jak sędzia High Court oraz sędziowie wszystkich kolejnych instancji widzę różnicę, pomiędzy jednym scenariuszem a drugim.
Nadto chciałbym w tym momencie przypomnieć:

[64] All of this might be worth risking if there were any prospect of treatment, there is none. For this reason the alternative advanced by the father is irreconcilable with Alfie’s best interests. F continues to struggle to accept that it is palliation not treatment that is all that can now be offered to his son. 

----------
 
[64] Wszystko to mogłoby być jeszcze warte ryzyka, gdyby były jakiekolwiek perspektywy leczenia, jednakże nie ma żadnych. Z tego powodu, alternatywa wysunięta przez ojca jest nie do pogodzenia z najlepszym interesem Alfiego. Ojciec wciąż ma problemy z zaakceptowaniem, że wszystko co może zostać obecnie zaoferowane jego synowi to opieka paliatywna – nie terapia. 

źródło: [2018] EWHC 308 (Fam) 

W świetle powyższego, moim zdaniem nie sposób jest się zgodzić, iż uzasadnienie było „żałosne”.
 

fiasko napisał(a):
Argument cierpienia też się kupy nie trzyma, bo jeżeli jest tak, jak cytowano w raportach lekarzy, że wszystkie zmysły dziecka nie funkcjonują to nie ma on możliwości odczuwnia cierpienia. W tej sytuacji transport do Włoch nie powoduje żadnych dodatkowych cierpień dla pacjenta, który i tak nie jest zdolny do odczuwania bólu, a ponadto i tak faszerowali go morfiną pomimo iż nie był nigdzie transportowany.
 
 
Gwoli ścisłości:
 
59. Whilst I have, for the reasons stated, rejected the evidence of Dr Hubner, I do not exclude the possibility that travel by Air Ambulance may remain a theoretical option. It requires to be considered however in the context of the matters above and one further important consideration.  All agree that it is unsafe to discount the possibility that Alfie continues to experience pain, particularly surrounding his convulsions. The evidence points to this being unlikely but certainly, it can not be excluded. 

----------

59. Pomimo tego, iż, z wyżej wymienionych powodów, odrzuciłem dowody Dr Hubner’a, nie wykluczam, iż możliwość podróży ambulansem powietrznym może pozostać teoretyczną opcją. Jednakże, musi być to rozpatrzone w kontekście wcześniej przytoczonych okoliczności, jak również jeszcze jednej kwestii. Wszyscy zgadzają się, iż jest niebezpiecznym jest wykluczyć możliwość, iż Alfie wciąż odczuwa ból, w szczególności związany z jego konwulsjami. Dowody wskazują, iż jest to mało prawdopodobne, jednakże z całą pewnością nie może zostać wykluczone.

źródło: [2018] EWHC 308 (Fam) 


fiasko napisał(a): Ale brak zgody na podjęcie próby diagnostyki w innej lecznicy przy braku kosztów własnych takiego rozwiązania jest niewytłumaczalne w inny sposób jak tylko motywacją czysto ideologiczną lub koniecznością zakamuflowania czegoś.


Po pierwsze, nie chodziło o "podjęcie próby diagnostyki w innej lecznicy", tylko o kontynułowanie dotychczas stosowanej w Alder Hey intensywnej terapii.

Po drugie, zespół włoskich lekarzy z Bambino Gesu przyleciał już wcześniej do Anglii i zbadał chłopca – pisałem o tym w moim pierwszym poście:

[21] (…)Three specialists from Bambino Gesù in Rome reviewed Alfie's records and on 11 September 2017 travelled to Alder Hey to examine him. They too agreed that Alfie had a neurodegenerative disease and fitting disorder which was untreatable. They agreed that even if further testing were carried out, it would not provide a cure or, "bring a different treatment plan." Nowhere in their report was it suggested that it would be in Alfie's best interests for ventilation to be continued. Bambino Gesù were, however, prepared to treat Alfie at their hospital in Rome. Unfortunately it was not until 27 October 2017, six weeks later, that the Bambino Gesù report was disclosed to the Trust. In the body of the report Bambino Gesù said in respect of the proposal that Alfie be transferred to their care: 

"It is possible that during travel Alfie may present continuous seizures due to stimulations related to the transportation and flight: these seizures might induce further damage to (the) brain, being the whole procedure of transportation at risk." 

----------

[21]Trzech specjalistów z Bambino Gesu w Rzymie przejrzało dokumentację Alfiefo i 11 Września 2017 poleciało do Alder Hey by go zbadać. Oni również zgodzili się, że alfie cierpi na chorobę neurodegeneracyjną oraz nieuleczalne napady drgawkowe. Zgodzili się, iż nawet jeśli dalsze testy byłyby przeprowadzone, nie dałyby w rezultacie leku lub „innego planu terapii”. Nigdzie w ich reporcie nie było zasugerowane, iż w najlepszym interesie Alfiego byłoby utrzymanie wentylacji. Jednakże Bambino Gesu, przygotował się na przyjęcie Alfiego w ich rzymskim szpitalu. Niestety było to dopiero 27 Października 2017, sześć miesięcy po ujawnieniu raportu Trustowi. W treści raportu Bambino Gesu stwierdził co następuje w kwestii propozycji przeniesienia Alfiego pod ich opiekę:


„Jest możliwe, iż w trakcie podróży Alfie może doznawać ciągłych napadów padaczkowych w związku ze stymulantami wynikającymi z transportu i lotu: napady mogą wywołać dalsze uszkodzenia jego mózgu, stawiając całą procedurę transportu w stanie ryzyka. „

źródło: [2018] EWCA Civ 550 


Po trzecie, kompleksowe wyłożenie uzasadnienia odmowy podróży masz zarówno powyżej jak i poniżej w odpowiedzi do Draguli – uważam je za spójne, a przynajmniej Ty żadnych dziur logicznych w nim dotąd nie wykazałeś.
 
Po czwarte, pozwól, że do kuriozalnych, totalnie pozbawionych dowodów teoryjek SPIZGOWYCH o tym że Alder Hey "pewno chco co łukryć", nie odniosę się – tak ze względu na powagę tematu i dyskusji.


W słowie końcowym jedna sugestia: jeżeli chcesz prowadzić dalszą polemikę w tej kwestii to gorąco zachęcałbym Cię do zapoznania się przynajmniej z wyrokiem z 20 lutego.



Dragula


Dragula napisał(a):
Bardziej mnie zastanawia dlaczego sąd nie pozwolił rodzicom przenieść tego dziecka do włoskiego szpitala, który oferował dalsze podtrzymywanie go przy życiu. Chodziło o to, żeby nie tworzyć precedensu?


Pozwolę sobie tutaj zacytować fragment wyroku z sądu Apelacyjnego z 25 Kwietnia – moim zdaniem, odpowiada na Twoje wątpliwosci.

The judge considered that, and he simply ruled that it was no longer in this young individual's best interest to have his life maintained any longer by artificial ventilation. For that matter, the judge, had he been of the view that it was in the child's best interest to continue treatment on a ventilator, had no need to order for his transfer to Italy. He could simply have refused the hospital's application and either Alder Hey Hospital, or another hospital willing to take on the care of the child, would have had to continue providing exactly the same sort of care that now is being offered so generously by the Vatican. The change in any detail in the Italian plan is not, therefore, a change in the evidence or the factors that were before the judge when he made his decision on 20 February.

----------

Sędzia wziął to pod uwagę [propozycje włoskiego rządu i papieża] i orzekł, że dalsze podtrzymywanie życia przez sztuczną wentylację nie jest już w najlepszym interesie tej młodej osoby. Względem tej kwestii, jeżeli sędzia uważałby, iż w najlepszym interesie dziecka jest podtrzymanie wentylacji, to transfer do Włoch i tak nie byłby potrzebny. Mógłby po prostu oddalić wniosek szpitala i albo Alder Hey albo jakikolwiek inny szpital skłonny przejąć opiekę nad dzieckiem, musiałby kontynuować zapewnianie dokładnie tej samej opieki, która jest teraz hojnie oferowana przez Watykan. Zatem, jakakolwiek zmiana we "włoskim planie" nie stanowi zmiany względem dowodów i czynników, które sędzia rozpatrywał podczas podejmowania decyzji 20 Lutego.

źródło: [2018] EWCA Civ 984 



Smok Eustachy


Smok Eustachy napisał(a):
Rozum nie ogarnia jednego: jednocześnie ów sędzia potwierdza decyzję szpitala o wykończeniu Alfiego a z drugiej zabrania wywiezienia go do Włoch bo podróż może zaszkodzić zdrowiu malucha. 


Po pierwsze, tak jak napisałem wcześniej, różnica jest pomiędzy literalnie śmiercią w konwulsjach/dalszym uszkodzeniu mózgu w warunkach „polowych”, a śmiercią w warunkach kontrolowanych w otoczeniu specjalistów i rodziny.

Po drugie, sąd uznał, iż kontynułacja sztucznej wentylacji nie jest już w najlepszym interesie tego dziecka – włoski szpital oferował właśnie ową sztuczną wentylację (patrz: moja odpowiedź do Draguli powyżej). Nie było mowy o żadnej "alternatywnej terapii" tudzież innych cudach na kiju.

Mielibyśmy zatem do czynienia z ryzykiem śmierci w "polowych" warunkach/dalszego uszkodzenia mózgu, tylko po to, aby kontynułować coś co zdaniem sądu nie jest "najlepszym interesem dziecka" – to byłby dopiero moim zdaniem absurd.


*****************


Dodaję link do powyżej wspomnianego najnowszego wyroku w sprawie:

[2018] EWCA Civ 984 - 25.04.2018
Ой, розвивайся та сухий дубе / Завтра мороз буде, / Ой собирайся молодий козаче / Завтра похід буде. / Я й морозу та й не боюся / Зараз розів'юся
Odpowiedz
#20
Zaraz zaraz. Przecież nawet KRK uważany powszechnie za ostoję koncepcji świętości życia dopuszcza zaprzestanie uporczywej terapii. A właśnie taki charakter miało zaprzestanie działań wobec Alfiego. Jeśli ktoś zatem uważa iż lekarze postąpili źle, to wpisuje się tutaj w jeden z dwóch nurtów:
  1. Uważa on, że lekarze się mylili. Że Alfie mógł żyć normalnie i nie był skazany na śmierć.
  2. Uważa, iż rodzice mieli prawo przenieść swoje dziecko.
O ile pierwszy pogląd się nie broni, bo nie ma żadnych medycznych przesłanek za tym, że lekarze się tutaj mylili (nikt rozsądny nie uznaje argumentów typu „widziałem na youtube, że reaguje, więc mógł żyć”), o tyle drugi możemy rozważać. Na początek jednak musimy przyznać, że prawie każdy uznaje, że istnieją sytuacje, gdy władza rodzicielska powinna być ograniczona. W jaki sposób więc ustalić ogólne prawo, które powinno rządzić takimi przypadkami. Jeśli pozwolimy rodzicom decydować o leczeniu dziecka w każdej sytuacji, to godzimy się z tym, że będą przypadki, iż rodzice wycofają dziecko z dającej duże szanse terapii i będą leczyć je np. homeopatią. Sprawa więc nie jest, jak to się próbuje przedstawić prostym konfliktem między „rodzice mają prawo do dzieci” oraz „państwo powinno decydować o wszystkim”. Jest znacznie bardziej zniuansowana.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości