To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Płaska/Wklęsła Ziemia?
Maciej1 napisał(a):
Cytat:1. Tak, zgadzam się "tysięcy pracowników NASA". 
Ilu kłamców dałoby się znaleźć na całym "globie" ziemskim" (mając odpowiednie możliwości, czyli kasę-"marchewkę" oraz "haki"- czyli "kij")?  Otóż ja twierdzę, że tak kilkadziesiąt milionów- bez problemu. Dla pieniędzy, sławy oraz z  powodu "haka" lub groźby ["jaką ładną ma pan córeczkę, takie miłe dziecko. jak patrzę na to miłe dziecko, to przypominam sobie tę smutną historię, pewnie pan o niej słyszał? wie pan tę sprzed tygodnia, co to media mówiły i pokazywały...no wie pan czteroletnia Rebecca wypadła z 10 piętra...takie nieszczęście, zrozpaczona matka zamknięta w zakładzie psychiatrycznym..?" Niczego nawet nie trzeba mówić wprost. słuchacz złapie aluzje. Tak to działa.] Kilkadziesiąt milionów podzielone przez 7 miliardów (nie wiem ile dokładnie jest ludzi na świecie) to wychodzi tak poniżej 1% ludzi. Dobrze policzyłem ? W grupie stu ludzi nie dałoby się znaleźć jednego chętnego (lub zmuszonego) do kłamstwa ? 
Jak tak patrzę na historię ludzkości to stwierdzam następująco: kłamcy istnieli. Ty stwierdzasz inaczej ? Jeżeli istnieli, to dzisiaj już nie istnieją ?
Nie dałoby się znaleźć kilkunastu-kilkudziesięciu -kilkuset kłamców, którzy powiedzą, że "chodzili po księżycu/latali w kosmosie" ? [Policz sobie jaki to procent ludzkości]

Ok, ale jak przekupisz, zastraszysz i założysz "haka" na kilkadziesiąt milionów ludzi tak aby nikt się nie wygadał przez 50 lat?
Najpotężniejszy swego czasu człowiek na naszej planecie - prezydent USA Bill Clinton nie potrafił utrzymać w tajemnicy swojej sprawy rozporkowej a wiedziało o tym tylko dwoje ludzi Duży uśmiech
Osiris napisał(a):
Maciej1 napisał(a):
Cytat:1. Tak, zgadzam się "tysięcy pracowników NASA". 
Ilu kłamców dałoby się znaleźć na całym "globie" ziemskim" (mając odpowiednie możliwości, czyli kasę-"marchewkę" oraz "haki"- czyli "kij")?  Otóż ja twierdzę, że tak kilkadziesiąt milionów- bez problemu. Dla pieniędzy, sławy oraz z  powodu "haka" lub groźby ["jaką ładną ma pan córeczkę, takie miłe dziecko. jak patrzę na to miłe dziecko, to przypominam sobie tę smutną historię, pewnie pan o niej słyszał? wie pan tę sprzed tygodnia, co to media mówiły i pokazywały...no wie pan czteroletnia Rebecca wypadła z 10 piętra...takie nieszczęście, zrozpaczona matka zamknięta w zakładzie psychiatrycznym..?" Niczego nawet nie trzeba mówić wprost. słuchacz złapie aluzje. Tak to działa.] Kilkadziesiąt milionów podzielone przez 7 miliardów (nie wiem ile dokładnie jest ludzi na świecie) to wychodzi tak poniżej 1% ludzi. Dobrze policzyłem ? W grupie stu ludzi nie dałoby się znaleźć jednego chętnego (lub zmuszonego) do kłamstwa ? 
Jak tak patrzę na historię ludzkości to stwierdzam następująco: kłamcy istnieli. Ty stwierdzasz inaczej ? Jeżeli istnieli, to dzisiaj już nie istnieją ?
Nie dałoby się znaleźć kilkunastu-kilkudziesięciu -kilkuset kłamców, którzy powiedzą, że "chodzili po księżycu/latali w kosmosie" ? [Policz sobie jaki to procent ludzkości]

Ok, ale jak przekupisz, zastraszysz i założysz "haka" na kilkadziesiąt milionów ludzi tak aby nikt się nie wygadał przez 50 lat?
Najpotężniejszy swego czasu człowiek na naszej planecie - prezydent USA Bill Clinton nie potrafił utrzymać w tajemnicy swojej sprawy rozporkowej a wiedziało o tym tylko dwoje ludzi Duży uśmiech

Ale o czym Ty piszesz, co Ty mówisz ? Przecież oczywiście, że się wygadali. Przecież Ci pisałem: już w latach siedemdziesiątych się wygadali, a zapewne nawet wcześniej. Przecież w internecie możesz znaleźć wszystko: co, jak i gdzie było robione.  Np. tu:
http://apolloreality.atspace.co.uk/
Tylko, że to nie ma żadnego znaczenia. Znaczenie ma to w co Ty wierzysz, w co uwierzy większość ludzi , to co się rozgłasza w oficjalnych mediach, w szkołach/na uniwersytetach. Nie rozumiesz tego ? Sprawa wyszła na jaw, puścili farbę, w internecie możesz znaleźć wszystko (praktycznie wszystko). Tylko, że Ty...w to nie wierzysz, traktujesz to jako "oszołomstwo".

Dam Ci porównania: w PRL dobrze wiedziano o przekrętach partii (PZPR), wiele z tajemnic wyciekło, bo ktoś zawsze i prędko puści farbę. I pomiędzy ludźmi mówiono o tym co się działo w ukryciu, co było naprawdę. Ale w mediach tego nie mówiono. Tam pokazywano "inną rzeczywistość", tę oficjalną wersję rzeczywistości. Rozumiesz ? Sytuacja jest  analogiczna i teraz.

Sprawy wychodzą na jaw, kto chce to wiele znajdzie. Ale media pokazują i uczą nas "oficjalnej rzeczywistości", a ludzie powtarzają "przecież musiałoby wyjść na jaw, ktoś musiałby sypnąć". Ale jak ludziom pokazać, że właśnie ktoś sypnął i wyszło na jaw, że są oczywiste niezgodności i dowody fałszerstw, to oni wtedy mówią "e, niemożliwe, to oszołomstwo". Jeśli jednak tak odpowiadają to dlaczego nie mogą zrozumieć, że rzecz nie jest w tym czy "wyjdzie na jaw" tylko w tym, że pomimo iż wyszło, to jednak oni nie mogą uwierzyć w to co wyszło na jaw  ?
Hitler podpalił Reichstag. Czy za czasów Hitlera, gdy naziści mieli władze rozpowszechniano prawdziwą czy fałszywą wersję rzeczywistości , prawdziwą czy fałszywą informację o tym co naprawdę stało się z Reichstagiem ? Czy byłaby za Hitlera jakaś szansa na rozpowszechnianie w dominujących mediach, oficjalnych mediach (gazety, filmy propagandowe) prawdziwej informacji o tym co się stało z Reichstagiem ?
Neron podpalił Rzym, zrzucił winę na chrześcijan. Czy za panowania Nerona byłaby jakakolwiek szansa na to, aby obywatele Rzymu usłyszeli od urzędników państwa prawdziwą informację na temat tego jak to było z pożarem Rzymu ?
Kto ma władzę, ten kontroluje media. Kto kontroluje media, ten ma władzę nad wersją rzeczywistości, którą kupuje większość. Tak to działa.

Jeszcze inny przykład: W ZSRR zamordowano w Katyniu polskich oficerów. Czy w ZSRR badano i rozpowszechniano prawdę o tym wydarzeniu ? Czy byłaby jakaś szansa na to ? Przecież jeszcze do dzisiaj Rosjanie nie chcą o tym mówić, nie chcą badać i dociekać. A dlaczego ? A czy przypadkiem nie dlatego, że wciąż jeszcze żyją i mają duży wpływ ci ludzie, którzy byli w to jakoś zaangażowani (na pewno co najmniej dzieci, wnuki, prawnuki tych co to robili, dzieci i wnuki, które nie mają ani interesu, ani ochoty na rozgłaszanie prawdy o czynach swoich dziadków i ojców)?

Analogicznie: jeżeli wciąż władzę nad światem mają właśnie ci, którzy fałszowali lądowanie na księżycu, to jak Ty chcesz się spodziewać tego że oficjalne media będą demaskować i ogłaszać prawdę o tym co się stało i dzieje ? Weźże się zastanów.

Prawda, owszem wychodzi na jaw. Ale powoli, z opóźnieniem. Zwłaszcza taka prawda, która dla wielu jest nieprzyjemna. Ludzie są dziwni, bardzo bardzo dziwni. Niby wszyscy wiedzą, że politycy kłamią, z kłamstwa żyją, niby wielu powtarza "telewizja kłamie,manipuluje". Ale jak przychodzi do konkretów, to są jak barany , wierzą we wszystko co się im pokaże i podsunie przez oficjalne media.

Bezkrytycznie wierzą tym o których sami mówią, że kłamią. No to jak to nazwać ? Co to jest ?
Hmmm, to jednak głębsza sprawa niż podejrzewałem. A kto konkretnie rządzi tym światem?
żeniec napisał(a): No proszę, płaskoziemcy są coraz subtelniejsi. Jakby ziemia była płaska, to by nie było horyzontu w żadnej odległości (no, byłby - na krańcu płaskiej ziemi...). Resztę można zwalić na uchybienia w eksperymencie lub kłamstwo. Brat ma drona, to może zrobimy kiedyś swój eksperyment.

1. Jeśli chodzi o "uchybienia w eksperymencie" lub kłamstwo, to najlepiej sprawdź samemu. Wykonaj samemu analogiczne obserwacje. To bardzo proste. Do tego zachęcam. 

2. Jeśli zaś chodzi o pierwszą część czyli "Jakby ziemia była płaska, to by nie było horyzontu w żadnej odległości (no, byłby - na krańcu płaskiej ziemi...)",   to postawiłeś fałszywą tezę. I zaraz Ci to udowodnię.

[Obrazek: 2VdcTAb.jpg]

Człowieczek stoi na płaskiej ziemi (linia DH). Zastanówmy się czy jest prawdą teza, że gdyby ziemia była płaska, gdyby po drodze nie było żadnych przeszkód (góry itp.), to obserwator na płaskiej ziemi zawsze miałby możliwość widzenia w nieskończoność lub aż do granicy (krawędzi) płaskiej ziemi ?

Otóż, gdyby widzenie było tylko i wyłącznie "procesem geometrycznym", czyli gdyby widzenie zależało tylko i wyłącznie od reguł geometrii, to wtedy "tak". To wówczas horyzont byłby tam gdzie jest krawędź ziemi lub jeśli powierzchnia byłaby nieskończona, to nie byłoby horyzontu w ogóle. Jasno to widać z tego rysunku. Człowieczek może widzieć w nieskończoność. Linia CE odpowiada linii "do nieskończoności".

No dobrze, ale zastanówmy się nad tym czy spełnione są założenia powyższej tezy ? To znaczy czy widzenie jest tylko i wyłącznie "procesem geometrycznym" ? Czy świat w którym żyjemy jest "idealizacją geometryczną", w której tylko geometria się liczy ?

Oczywiście nie.
Żyjemy w świecie fizycznym, nie w idealizacji geometrycznej (jak na tym rysunku). A co to oznacza, że żyjemy w świecie fizycznym ? A to oznacza tyle, żew świecie w którym oprócz reguł geometrii liczą się też reguły i zjawiska fizyczne.

Otóż ja pokaże dwa zjawiska fizyczne, które sprawiają że niemożliwe jest "widzenie w nieskończoność". Pierwszym z nich jest zjawisko polegające na istnieniu progu widoczności i na tym, że natężenie jakiegoś promieniowania, czyli także świetlnego (światła) maleje z kwadratem odległości. Co to jest "próg widoczności" ?
A próg widoczności oznacza tyle, że oko zobaczy jedynie tylko to promieniowanie (światło), które ma odpowiednie natężenie. Światło słabsze, o natężeniu poniżej progu widoczności nie zostanie zarejestrowane przez oko. To co dotyczy oka ludzkiego dotyczy także każdego innego przyrządu. Oko też przecież jest rodzajem "przyrządu" (detektorem promieniowania świetlnego). 
Proszę więc teraz popatrzeć na punkty F, G, H. Są to punkty na płaskiej ziemi na której stoi człowieczek. Załóżmy, że świecą one z taką samą jasnością wyjściową. to znaczy od powierzchni ziemi (płaskiej) odbija się światło nieba/słońca. Ziemia sama bowiem nie świeci, ale odbija światło z innych źródeł.
Czy człowieczek będzie zawsze i wszędzie widział te trzy punkty ? Czy będzie je widział nawet wtedy jeśli pomiędzy jego okiem, a tymi punktami nie ma żadnych przeszkód, to znaczy także i cząsteczek powietrza (człowieczek stoi w idealnej próżni) ?
Otóż nie ! Nie, bo to zależy od odległości ! Wszystkie trzy punkty świecą/promieniują tak samo silnie (tzn. odbijają światło jednakowo), ale punkt H jest dalej niż punkt F. Na tym rysunku jest on powiedzmy z grubsza 3 x dalej. A skoro jest trzy razy dalej, to znaczy że światło wychodzące z punktu H jest 9 x słabsze, gdy dochodzi do miejsca gdzie znajduje się oko człowieczka. A ponieważ istnieje coś takiego jak "próg widoczności" to może się tak zdarzyć, że oko widzieć będzie światło wychodzące z punktu F, lecz nie będzie widzieć światła wychodzącego z punktu H. Oba punkty świecą tak samo, ale ze względu na różnicę w odległościach oko nie będzie widziało punktu H, a będzie widziało punkt F. Powiedzmy, że granica widoczności jest w punkcie G. To znaczy wszystkie punkty podłoża (płaskiego) wysyłają takie samo światło, o takim samym natężeniu wyjściowym promieniowania świetlnego, lecz to co jest dalej jest z oczywistych przyczyn coraz ciemniejsze dla oka, a granica widoczności podłoża, czyli HORYZONT wypada w punkcie G. To jest oczywistość, wynikająca z fizyczno-geometrycznego prawa, że natężenie promieniowania przypadające na powierzchnię (np. powierzchnię siatkówki oka) słabnie z kwadratem odległości. Tu na tym schemacie są niewielkie różnice. Ale wyobraźmy sobie, że punkt H jest 1000 razy dalej, niż punkt F. Otóż wtedy natężenie światła wpadającego do oka, a wychodzącego z punktu H jest milion razy słabsze, niż natężenie światła wychodzącego z punktu F.
A więc żarówka zapalona nawet w idealnej próżni nie będzie widoczna w nieskończoność.  Już więc z uwagi tylko na to prawo fizyczno-geometryczne niemożliwe jest widzenie w nieskończoność na płaskiej powierzchni. Lecz widoczność gdzieś się skończy ! I tam właśnie jest horyzont.

Ale czy to już wszystko ? Czy też jest jeszcze jakaś inna przyczyna fizyczna ? No to zastanówmy się czy żyjemy w próżni ? Oczywiście nie. Nie żyjemy w próżni, ale żyjemy w powietrzu. A co to jest powietrze ? A powietrze to jest nic innego jak tylko "rozcieńczona mgła". Powietrze różni się od mgły głównie stopniem rozcieńczenia.  No to teraz zastanówmy się co z tego wynika ? A to jest bardzo proste, proszę sobie przypomnieć widok we mgle. Stoimy na prostej drodze, w gęstej mgle. Z przeciwka jadą dwa samochody. W pewnej chwili czasu  dalszy samochód jest od nas oddalony o 1000 metrów, a bliższy o 100 metrów. I co ? Mgła jest gęsta. Widzimy bliższy samochód, a dalszego nie widzimy . Nie ma żadnych przeszkód geometrycznych pomiędzy dalszym samochodem a naszym okiem, a mimo to go nie widzimy ! Światła obu samochodów są na tyle mocne, że 1 km nie stanowi przeszkody (patrz punkt pierwszy), a mimo to świateł dalszego samochodu nie widzimy. Dlaczego ? A dlatego, że jest mgła. A w niej jest POCHŁANIANIE I ROZPRASZANIE ŚWIATŁA.
A co to jest powietrze, np. "przejrzyste powietrze" przy dobrej widoczności? A to też jest mgła, tyle że ...bardziej rozcieńczona.  Nie ma więc żadnej możliwości, z uwagi na powietrze byśmy widzieli w nieskończoność! Żadnej. Bo zachodzi rozpraszanie i pochłanianie światła przez cząstki powietrza i tego co w nim jest (np. wody/pary wodnej).

Proszę zauważyć, że o ile pierwszą przyczynę (spadek natężenie promieniowania wraz z odległością) można pokonać "przyrządem optycznym" , np. teleskopem o dużej średnicy, który to teleskop "zbiera promieniowanie z większej powierzchni" [gdybyśmy mieli mozliwość odpowiedniego "powiększenia oka", to znaczy zwiększenia powierzchni siatkówki, to  zobaczylibyśmy punkt H, nawet jeśli światło z niego dochodzące byłoby poniżej progu widoczności dla "normalnego oka"] o tyle drugiej przyczyny nie można pokonać w żaden sposób (jedynie przez "wypompowanie powietrza"- zrobienie próżni). Nie można bowiem "przyrządem optycznym pokonać pochłaniania i rozpraszania światła". Żadna lornetka, żaden teleskop, żadne "wielkie oko" nie przebije się przez mgłę. Co każdy może sobie sprawdzić samemu w mglisty dzień.

Jest więc oczywistością, że z przyczyn fizycznych (nie geometrycznych) horyzont istnieje i istnieć musi, także i na płaskiej powierzchni. Żyjemy bowiem w swiecie fizycznym, a nie w idealizacji geometrycznej (takiej jak na tym rysunku).

Proszę więc nie zadawać więcej pytań w rodzaju "dlaczego nie widzimy Himalajów z Polski, jeśli ziemia jest płaska?", lecz proszę zacząć myśleć i badać każde zagadnienie z rozwagą i szczegółowo.

Osiris napisał(a): Hmmm, to jednak głębsza sprawa niż podejrzewałem. A kto konkretnie rządzi tym światem?

A ci, którzy mają pieniądze, którzy kontrolują pieniądz (tzw. emisja pieniądza, "polityka pieniężna").  Czyli mniej więcej tak, jak zawsze było. Kto miał pieniądze, ten mógł mieć wielka armię (historia). Obecnie jednak wojuje się nieco inaczej, bo podbój przez pranie mózgu i przekupstwo jest lepszy i skuteczniejszy, niż przez najazd. Korumpuje się polityków i kupuje się media.
Na przykład: można podbić kraj taki jak Polska, uzyskać nad nim kontrolę "hałasując, krzycząc, siejąc grozę i przelewając krew" (metody historyczne- dawne wojny). Ale można też inaczej: przekupując polityków i opanowując media. Który sposób wydaje Ci się lepszy ? Która metoda rokuje dłuższe trwanie przy władzy ? Czyż nie druga ? 
Chyba druga, nieprawdaż ? Ludzie jednak nie lubią być zabijani i najeżdżani, a co najważniejsze gdy są najeżdżani i brani siłą to wiedzą i rozumieją co się dzieje, więc się buntują. A w tym drugim przypadku? Czyli przez podstęp i kłamstwo (spisek) ? Jak sądzisz ?

PS. Większość bogactwa światowego jest zgromadzone w rękach kilkuset osób. To nie są "tajemnicze wiadomości". Lecz to wiadomo powszechnie, oficjalnie. Światem rządzi więc grupa ludzi mniej więcej takiej liczebności. Choć pewnie są wśród nich mniejsi i więksi. Przecież to nie "lud rządzi". Lud jest urabiany przez media, by wiedział jak ma głosować. Media są pod kontrolą tych, którzy mają pieniądze. Tak działa świat. Nie wiedziałeś ?
Matsuka?
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
Maciej1 napisał(a): PS. Większość bogactwa światowego jest zgromadzone w rękach kilkuset osób. To nie są "tajemnicze wiadomości". Lecz to wiadomo powszechnie, oficjalnie. Światem rządzi więc grupa ludzi mniej więcej takiej liczebności. Choć pewnie są wśród nich mniejsi i więksi. Przecież to nie "lud rządzi". Lud jest urabiany przez media, by wiedział jak ma głosować. Media są pod kontrolą tych, którzy mają pieniądze. Tak działa świat. Nie wiedziałeś ?

Nie. Widzisz, ja młody i głupi jeszcze jestem. Ale kto rządzi konkretnie: masoni, iluminaci czy Opus Dei? Czy może Żydzi? Nie jestem na bierząco w tych tematach.

PS: matsuka - jeśli to ty to zrób "coming out" - tutaj panuje duża tolerancja.
Cytat:Ale czy to już wszystko ? Czy też jest jeszcze jakaś inna przyczyna fizyczna ? No to zastanówmy się czy żyjemy w próżni ? Oczywiście nie. Nie żyjemy w próżni, ale żyjemy w powietrzu. A co to jest powietrze ? A powietrze to jest nic innego jak tylko "rozcieńczona mgła".
Duży uśmiech
nie rozcieńczaj tyle, bo w końcu oślepniesz
I hear the roar of big machine
Two worlds and in between
Hot metal and methedrine
I hear empire down


Osiris napisał(a):
Maciej1 napisał(a): PS. Większość bogactwa światowego jest zgromadzone w rękach kilkuset osób. To nie są "tajemnicze wiadomości". Lecz to wiadomo powszechnie, oficjalnie. Światem rządzi więc grupa ludzi mniej więcej takiej liczebności. Choć pewnie są wśród nich mniejsi i więksi. Przecież to nie "lud rządzi". Lud jest urabiany przez media, by wiedział jak ma głosować. Media są pod kontrolą tych, którzy mają pieniądze. Tak działa świat. Nie wiedziałeś ?

Nie. Widzisz, ja młody i głupi jeszcze jestem. Ale kto rządzi konkretnie: masoni, iluminaci czy Opus Dei? Czy może Żydzi? Nie jestem na bierząco w tych tematach.

A jakie znaczenie to ma dla kształtu ziemi ? Czy nie uważasz, że kształt ziemi jest ściśle określony przez geometrię powierzchni ziemi ? Jeżeli zmienią się rządy na świecie, to zmieni się kształt ziemi ?
No oczywiście. Skoro sprawili oni, że Ziemia wygląda jakby była kulą, choć nie jest, to można się spodziewać, że przerobią ją na walec czy inny kij. Taki Kopernik dał radę zmienić ruch wszystkich ciał naszego układu, żeby było po reptiliańskiemu, Keppler i spółka jeszcze tam detale podociągali (ku chwale szatana jak mniemam)
I hear the roar of big machine
Two worlds and in between
Hot metal and methedrine
I hear empire down


Dragula napisał(a): No oczywiście. Skoro sprawili oni, że Ziemia  wygląda jakby była kulą, choć nie jest, to można się spodziewać, że przerobią ją na walec czy inny kij. Taki Kopernik dał radę zmienić ruch wszystkich ciał naszego układu, żeby było po reptiliańskiemu, Keppler i spółka jeszcze tam detale podociągali (ku chwale szatana jak mniemam)


Co Ty piszesz ? "Ziemia wygląda jakby była kulą" ? Widziałeś kiedyś "kulę ziemską" ? Co Ci "wygląda jak kula" ? Realna ziemia pod nogami, czy globus na biurku lub to co pokazują w TV ?
Maciej1 napisał(a):
Dragula napisał(a): No oczywiście. Skoro sprawili oni, że Ziemia  wygląda jakby była kulą, choć nie jest, to można się spodziewać, że przerobią ją na walec czy inny kij. Taki Kopernik dał radę zmienić ruch wszystkich ciał naszego układu, żeby było po reptiliańskiemu, Keppler i spółka jeszcze tam detale podociągali (ku chwale szatana jak mniemam)


Co Ty piszesz ? "Ziemia wygląda jakby była kulą" ? Widziałeś kiedyś "kulę ziemską" ? Co Ci "wygląda jak kula" ? Realna ziemia pod nogami, czy globus na biurku lub to co pokazują w TV ?
Proponuję abyś przejrzał cały wątek. Użytkownik matsuka zadawał podobne pytania na których odpowiedzi w większości zignorował.
Osiris napisał(a):
Maciej1 napisał(a):
Dragula napisał(a): No oczywiście. Skoro sprawili oni, że Ziemia  wygląda jakby była kulą, choć nie jest, to można się spodziewać, że przerobią ją na walec czy inny kij. Taki Kopernik dał radę zmienić ruch wszystkich ciał naszego układu, żeby było po reptiliańskiemu, Keppler i spółka jeszcze tam detale podociągali (ku chwale szatana jak mniemam)


Co Ty piszesz ? "Ziemia wygląda jakby była kulą" ? Widziałeś kiedyś "kulę ziemską" ? Co Ci "wygląda jak kula" ? Realna ziemia pod nogami, czy globus na biurku lub to co pokazują w TV ?
Proponuję abyś przejrzał cały wątek. Użytkownik matsuka zadawał podobne pytania na których odpowiedzi w większości zignorował.


 Czyli widziałeś "kulę ziemską", czy nie widziałeś ?  

Częściowo przeglądałem wątek. To znaczy, że co ? Otrzymał jakąś sensowną odpowiedź na to pytanie ?

Pytanie jest najbardziej sensowne. Jeżeli ktoś mówi, że "coś wygląda jak kula", to rozumiem, że ten ktoś zna wygląd tego czegoś, że to widział i widział, że wyglądało "jak kula". Więc pytam: czy widział "kulę ziemską"? Czy też raczej mówi o szkolnym "globusie" i o tym co pokazują w TV ? Proste pytania.
Obiecałem, że pokażę przykładową, własną obserwację, która falsyfikuje model "ziemi-kuli o promieniu ok. 6378 km"

Miejsce obserwacji, NYC, Coney Island:[Obrazek: i9dWFRM.jpg]

Aparat mój ma GPS, podaje koordynaty.

Obiekt:
[Obrazek: UWHAFHt.jpg]

West Bank Lighthouse. Można sobie znaleźć w internecie.
Odległość:
[Obrazek: plhGkJv.jpg]
Zdjęcia:[Obrazek: AuMFfaa.jpg]

[Obrazek: WU5nQhr.jpg]

[Obrazek: ghdRRyz.jpg]
[Obrazek: U9XabdV.jpg]
[Obrazek: 1BliCCL.jpg]
Są to kolejne zbliżenia

Wynik: obserwacja sprzeczna z modelem "ziemi-kuli o promieniu ok. 6371-6378 km".

Dlaczego ?

Wyjaśnienie: proszę sobie zadać następujące pytanie: Czy za latarnią morską jest jeszcze morze? Czy za latarnią morską widać powierzchnię morza ?

[Obrazek: Wjps1V1.jpg]


Ponieważ za latarnią morską widać powierzchnie morza, to z tego wynika, że latarnia morska jest przed horyzontem. To zaś jest niemożliwe na "ziemi-kuli o promieniu ok. 6371-6378 km".  Przy wysokości patrzenia 1.4 metra nad poziomem morza odległośc do horyzontu kuli o promieniu ok. 6378 km wynosi 4.226 km. Ale latarnia jest oddalona o 7.19 km. Powinna więc na "kuli ziemskiej" być za horyzontem. Gołym okiem widać że jest przed. Jeżeli jest przed horyzontem, to znaczy że horyzont jest w odległości co najmniej 7.19 km (jest dalej, ale przyjmijmy tylko 7.19 km). Ato znaczy, że taki widok byłby możliwy ale na kuli o promieniu większym niż 18462 km, a nie na "kuli ziemskiej o promieniu ok. 6378 km".

Skąd wiadomo, że wysokość fotografowania wynosi ok. 1.4 metra nad poziomem wody ? A to można jednoznacznie określić z dużą precyzją na podstawie tego zdjęcia, na którym widoczna jest mewa siedząca na kamieniu, na bliższym planie, a na planie dalszym latarnia morska oraz z faktu, że dla niskich wysokości patrzenia horyzont jest praktycznie w poziomie (bez względu na to czy przyjmie się model kuli ziemskiej, czy model płaskiej ziemi)

[Sposób: znam miejsce fotografowania i znam cel (obiekt). Z tego wynika, że znam kierunek. Mogę na mapie Google Earth poprowadzić prostą w kierunku latarni.  Jeżeli znam kierunek, to znam kamienie na których siedzi mewa. Patrz pierwsza mapka. Jeżeli znam kamień na którym siedzi mewa, to znam odległość do mewy (odczytuję z mapy Google Earth). Jeżeli znam odległość do mewy i odległość do latarni (a znam- odczytuję z mapy Google Earth), to aby obliczyć wysokość aparatu npm potrzebuję już tylko wysokości latarni. Wysokość latarni wynosi 17 m. Można znaleźć w Wikipedii.
A jeśli już mam te dwie odległości i wysokość latarni, to resztę mogę wyliczyć. Zarówno wielkość mewy, jak i wysokość aparatu nad powierzchnią wody. Czysta geometria, wykorzystuję fakt że zdjęcie jest jednokładnością i zachowuje proporcje. Jeśli potrzeba, to mogę wyjaśnić bardziej szczegółowo]

Każdy może dokonać analogicznej obserwacji i samemu przekonać się o tym, że ziemia nie jest "kulą o promieniu ok. 6371-6378 km".

PS. Oczywiście wysokość aparatu nad powierzchnią wody można też mierzyć metrem, ale to co ja opisałem oraz to zdjęcie z mewą jest lepsze, dużo lepsze. Ponieważ jeżeli tylko ktoś rozumie podstawy geometrii, to nawet gdyby bardzo chciał nie będzie mógł zaprzeczyć temu, że zdjęcie było zrobione z wysokości ok. 1.4 m npm. Zdjęcie mówi bowiem samo za siebie.

Ponieważ przy niskich wysokościach patrzenia odległy horyzont jest (praktycznie) w poziomie (i to bez względu na model ziemi, który przyjmiemy), to z tego wynika, że horyzont jest linią wskazującą na jakim poziomie jest obiektyw aparatu. Wedle następującej zasady:
[Obrazek: oY8O1sE.jpg]

Stąd: 
[Obrazek: keJxndM.jpg]

Tu wysokość aparatu npm jest wyrażona w stopach, ponieważ dyskutowałem kiedyś z pewnym anglojęzycznym oponentem.
Cytat: Czyli widziałeś "kulę ziemską", czy nie widziałeś ? 
Nie, od urodzenia mieszkam za granicą.

Btw karny kutas za wypadnięcie z roli. Przecież GPS kuamie
I hear the roar of big machine
Two worlds and in between
Hot metal and methedrine
I hear empire down


Dragula napisał(a): Btw karny kutas za wypadnięcie z roli. Przecież GPS kuamie

Z jakiej "roli" ?
A niby dlaczego "GPS kłamie" ?
Nooo dowodzisz płaskoziemskich rewelacji w oparciu o fotki pstrykane przez orbitujące w kosmosie satelity i oparty o te same satelity system okreslania pozycji?
I hear the roar of big machine
Two worlds and in between
Hot metal and methedrine
I hear empire down


Dragula napisał(a): Nooo dowodzisz płaskoziemskich rewelacji w oparciu o fotki pstrykane przez orbitujące w kosmosie satelity i oparty o te same satelity system okreslania pozycji?

1. Nie dowodzę żadnych "płaskoziemskich rewelacji", a tylko tego, że ziemia nie jest "kulą o promieniu ok. 6371-6378 km", że oficjalny model ziemi i "kosmosu" jest zwykłym fałszem, błędem.
2. Fotki te nie były pstrykane przez "orbitujące satelity w kosmosie", a tylko tak mówią, że przez takie "satelity" były pstrykane.
3. Warto zacząć odróżniać to co mówią od tego co jest naprawdę. To, że np. mówią że "byli na księżycu", to nie znaczy, że naprawdę byli. Dlatego zachęcam do dokonywania samodzielnych obserwacji i do myślenia. Obserwacje, których przykłady podaje bardzo pomagają w zorientowaniu się że czym innym jest "rzeczywista rzeczywistość" a czym innym jest "oficjalna wersja rzeczywistości" podawana przez media i szkoły.
4. GPS nie działa w oparciu o satelity, a tylko mówią, że działa w oparciu o satelity. Bardzo łatwo jest udowodnić, że GPS nie może działać w oparciu o takie "satelity" jak mówią.
5. Do określenia pozycji na ziemi nie jest konieczne istnienie "satelitów", ani nie jest konieczna "kulistość ziemi". Radiolokacja pozwalająca na pozycjonowanie wymaga jedynie 4 nadajników i odpowiednich odbiorników. Nadajniki wcale nie muszą latać "w kosmosie".
6. "system został nieodpłatnie udostępniony dla zastosowań cywilnych"- oficjalna wersja rzeczywistości wg. Wikipedii. Czyli armia amerykańska umieszcza "satelity na orbicie", nieodpłatnie udostępnia to całemu światu, bez żadnych ukrytych celów i jeszcze....dokładnie wyjaśnia jak to działa. 
Jak wielkiej naiwności trzeba by w to bezkrytycznie wierzyć ? Zastanawiałeś się kiedyś nad tym ?

Dlatego ja szczerze polecam: zacząć myśleć i zacząć samemu obserwować świat. Świat realny, realne samodzielne obserwacje realnego świata. Nie bezkrytyczne obserwacje stron internetowych, podręczników i tego co pokazują w TV. 
No ale jak to. Polecasz myslec a nie zastanawiasz się nad tym, że twój model rzeczywistości można tylko o kant dupy roztrzaść. Powiedz jakiemuś geodecie jak chodzi z gpsem, że to nie jest sygnal satelitany Duży uśmiech tylko uważaj, bo te wszystkie laty i trójnogi twardsze od kości
I hear the roar of big machine
Two worlds and in between
Hot metal and methedrine
I hear empire down


Dragula napisał(a): No ale jak to. Polecasz myslec a nie zastanawiasz się nad tym, że twój model rzeczywistości można tylko o kant dupy roztrzaść. Powiedz jakiemuś geodecie jak chodzi z gpsem, że to nie jest sygnal satelitany Duży uśmiech tylko uważaj, bo te wszystkie laty i trójnogi twardsze od kości


A ja przedstawiłem jakiś "model rzeczywistości" ?  
Ja tylko udowadniam, że Twój model rzeczywistości, ten w który wierzysz ("kula ziemska o promieniu ok. 6371-6378 km") jest fałszywy. Znalazłeś jakiś błąd w tym co pokazałem ? Próbowałeś kiedyś sprawdzić "kulistość ziemi" samemu, analogicznie do tych przykładów, które ja Ci podaję? Czy tylko zwyczajnie ograniczasz się do powtarzania tego, co Ci powtarzano od dziecka ? Próbowałeś kiedyś samemu sprawdzić czy to co wbijają  Ci do głowy jest prawdą ? Czy zwyczajnie, połykasz wszystko na wiarę, bez sprawdzania ?

A jakie ma znaczenie czy sygnał "dochodzi z satelity" czy z innych nadajników ?
W pozycjonowaniu liczy się czy pozycja jest poprawnie określona, a nie to czym i gdzie jest nadajnik. Do pozycjonowania w oparciu o fale elektromagnetyczne "satelity" nie są koniecznością. Jedynie nadajniki sygnału są koniecznością (minimum 4). Nadajniki mogą być rozmieszczone mówiąc ogólnie "gdzieś w przestrzeni" (np. na masztach lub jeszcze gdzieś indziej), wcale nie muszą "latać w kosmosie".
Maciej1 napisał(a): Ponieważ za latarnią morską widać powierzchnie morza
Nie, nie widać. Z tego co poza latarną widać jakiś odległy ląd.
Cytat:to z tego wynika, że latarnia morska jest przed horyzontem.
Tzn. jaka część latarni jest przed horyzontem?
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 34 gości