To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 5
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Pytania do ateistów
ZaKotem napisał(a): Owszem, cierpienie na Ziemi może przekształcać się w rozpacz, poczucie, że już lepiej nie będzie. Ale to jest uczucie fałszywe (oczywiście przy materialistycznym założeniu, że zycie kończy się na śmierci). Człowiek oślepiony "widzi ciemność", ale to przecież nie znaczy, że obiektywnie jest ciemno. Na Ziemi występuje więc co najwyżej złudzenie piekła, tak jak np. złudzenie płaskości Ziemi.

Mamy tu raczej do czynienia z Twoim złudzeniem złudzenia, zarówno dotyczącym piekła, jak i kształtu Ziemi.
Otóż Ty nie wiesz i nie możesz wiedzieć, co będzie w przyszłości - możesz mieć tylko o tym przekonanie.

Będąc w piekle masz przekonanie, że Twój stan będzie trwał wiecznie, ale możesz mieć to samo przekonanie i tu na Ziemi (bo wierzysz np., że pójdziesz do piekła, albo że będziesz się wiecznie odradzał jako owsik).

Ale ponieważ możesz doświadczać cierpienia tylko w "tu i teraz" - Twój stan (np. depresji) na Ziemi niczym nie różni się od Twojego stanu w piekle.

Skoro te dwa miejsca niczym się nie różnią z filozoficznego punktu widzenia - raczej są tym samym stanem świadomości.

Ty próbujesz patrzyć na piekło z perspektywny transcendentalnej - z perspektywy Boga, ale wtedy wychodzisz z perspektywy cierpiącego, więc wychodzisz z piekła. Ten, który doświadcza piekła może być tylko w tu i teraz, a tu i teraz nie różni się ani tu na Ziemi, ani w wyimaginowanym niczym kulistość Ziemi piekle.
Odpowiedz
Ludzie dejcie se spokój. Muszę na to wszystko odpowiadać

Lumberjack napisał(a):To nie ta sama kategoria. Do zbioru Bogów monoteistycznych należy również Bóg muzułmański oraz judaistyczny (Żydzi nie uważają, w przeciwieństwie do chrześcijan, że to ten sam Bóg).

Moment. Bóg o którym mówisz to nadal Bóg religi Abrahamowych. Czyli ten sam. A co do zydów. To nie wiem skąd masz te dane? Poza tym Quinque tutaj, raczej odnosił się ogólnie do Boga monoteistycznego zakładając że nie został on poprawnie(lub w pełni) opisany w żadnej religi

' napisał(a):Mój Bóg byłby deistyczny; nie teistyczny i miałby trochę inny zestaw cech niż ten Twój. Na przykład byłyby tak doskonały, że nie potrzebowałby oddawania mu czc

A czy Bóg potrzebuje czci? Ostatnio czytałem jedną dyskusję między filozofem(wtedy ateistą) i jednym gostkiem. Który tłumaczył dlaczego Bóg musiał się objawić pod postacią człowieka i dlaczego nie zakłada on prawdziwości deizmu. Pozostaje więc pytanie, dlaczego Lumberjack nie wyznaje deizmu? Skoro istnienie Absolutu(nie należy tego pojęcia utożsamiać z Bogiem Judeochrześcijańskim. A przynajmniej tak słyszałem) skoro jest on racjonalnym wyjaśnieniem skąd wziął się np. Wielki Wybuch?

' napisał(a):To czemu w takim razie z ukrycia steruje parametrami tak, że 1/5 ciąż kończy się naturalnym, samoistnym poronieniem? Czemu ów Programista napisał program z taką ilością bugów, że zasługuje co najwyżej na stanowisko nauczyciela informatyki w gimbazjum w Pierdziszewie Dolnym? Czemu steruje parametrami w taki sposób, że przeogromna liczba ludzi umiera w bardzo młodym wieku nie mając szans na dążenie do szczęścia poprzez kierowanie się własnym rozumem? Oto wielka tajemnica wiary

Zaraz chwila moment. Trochę logiki. Skoro zakładamy że Bóg stworzył świat i się nie wpierdziela do ludzkiego życia to dlaczego mielibyśmy zakładać że Bóg ma sprawić iż nagle wszyscy ludzie będą piękni, młodzi, szczęśliwi i bogaci?

Kiedyś był taki utwór Trzeciego Wymiaru:
"A gdyby ludzie mogli latać, rozmawialiby z ptakami?
Lub gdyby mieszkali w chatach nie obciążonych kredytami,
I pływali w swoich jachtach z lux apartamentami,
Czy nikt nie sięgnąłby po gnata by odjebać kogoś za nic?"

Natomiast rozumiem o co ci chodzi. Dlaczego Bóg zezwala na zło? Szczerze powiedziawszy nie wiem. Problem zła to obecnie w teologi jedyny arguemnt z którym teista może mieć problem ale nie musi. Pojęcie teodycei do filozofi wprowadził Leibniz i to on jako jedyny stworzył w miarę spójną i logiczną koncepcję zmagającą się z istnieniem zła na świecie. Czy jest ona satysfakcjonująca? Nie wiem. Na to każdy musi sam sobie odpowiedzieć

' napisał(a):Oj, dużo by pisać. W ogromnym skrócie i uproszczeniu - byłby trochę lepszy od tego - bez bezsensownego cierpienia (aczkolwiek byłaby wolna wola i człowiek człowiekowi mógłby takowe sprawiać - istnienie Trynkiewiczów i innych Hitlerów nadal byłoby możliwe) wynikającego z przyczyn niezależnych od ludzkich decyzji. Dorośli ludzie dalej byliby doświadczani przez "los", ale skoro większość dzieci potrafi przyjść na ten świat bez żadnych przytłaczających chorób, to i te obecnie chore byłyby zdrowe. Dopiero czas dorosłości byłby czasem "prób" i walk z przeciwnościami "losu", których pokonywanie i/lub znoszenie dawałoby satysfakcję i możliwość docenienia stanu przeciwnego - stanu pomyślności, szczęścia i dobrobytu (przy czym w tym miejscu jest miejsce na potężną, epicką dyskusję o tym co należy uznawać za szczęście)

Czy dla Idi'ego Amina szczęśliwe było wymordowanie przez jego wojska, wioski w której mieszkali jego przeciwnicy polityczni? Dla niego owszem. Dla wieśniaków niekoniecznie. Bazujesz na własnym poczuciu szczęścia oraz pojęciu dobra i zła. Taki sadomasochista nie byłby szczęśliwy w świecie w którym nie odczuwa on bezsensownego cierpienia. Szczerze to nie wiem co tu odpowiedzieć. Nie mam na tyle kompetencji intelektualnych by wdawać się w taką polemikę

' napisał(a):Nie wiem, nie znam tej bajki. Muszę to obejrzeć

Warto, fabularnie jest bardzo ciekawie i co najważniejsze logicznie

' napisał(a):Spoko. W takim razie najbliżej mi do koncepcji Boga deistycznego lub teistycznego, który jest neutralny wobec świata i nas. Taki Bóg nie byłby ani specjalnie dobry ani celowo złośliwy; to taki byt, któremu jest obojętne życie ludzkie i losy tego świata. Zwykła pierwsza przyczyna i nic ponadto.

Z kolei nie chciałbym być uznany za hipokrytę, że uważam ten świat za zły czy cuś, a jednak żyję. Ten świat nie jest tak do dupy jakby się wydawało (ale jest na nim ogrom niepotrzebnego bólu i nieszczęścia) i póki jest się człowiekiem w miarę zdrowym, o w miarę ogarniętym życiu to nie ma się większych powodów do narzekań chociaż zdarzają się takie sytuacje, że chuj w dupę światu.

A właśnie. Co sprawia że cierpienie jest sensowne lub bezsensowne? Czy Jezus cierpiąc na krzyżu cierpiał sensownie czy bezsensownie? To już pytanie do jakiego teologa, religioznawcy czy innego scholastyka. Pragnę tylko nadmienić iż to co dla Ciebie jest bezsensowne nie koniecznie musi być bezsensowne dla innych czy tym bardziej Boga

' napisał(a):Ogólnie świat jest znośny i warto żyć aczkolwiek gdybym miał chorobę, która w zaawansowanym stanie zamieniłaby mnie w roślinkę, to bym popełnił samobójstwo albo szczelił se eutanazję. Ogólnie każda większa religia uważa samobójstwo za jeden z największych grzechów, odtrąceniem tego wspaniałego daru od Boga jakim jest możliwość życia na tym padole łez a ja uważam, że każdy jeden akt samobójstwa jest głosem sprzeciwu wobec jakości tego świata i jego ewentualnego twórcy. To coś w stylu naciśnięcia "escape" w trakcie gry, która okazuje się być niezbyt dobrym dziełem kiepskawego programisty

Uważam podobnie ale nie tak samo

~~~~~

Zakotem i magicvortex odpowiem wam innym razem. Teraz bolą mnie łapy od pisania na mojej zajebistej
Komórze
Odpowiedz
ZaKotem napisał(a):Aż się zwruszyłem, normalnie jak ktoś mnie tak po próżności łechce, to aż się czerwienię Nieśmiały Podejrzewam, że to, czego w otoczeniu doświadczasz, to nawet nie antyklerykalizm - antyklerykałem to Luter był - ale klerofobia, czyli wielka niechęć do księży, często na zasadzie złączenia przechodząca na wszystko, co księża głoszą. Klerofobia należy do tej samej kategorii schorzeń, co np. antysemityzm albo islamofobia, i jak wszystkie uprzedzenia, jakieś swoje przyczyny ma. Zazwyczaj jakieś zachowanie stosunkowo nielicznych, ale charakterystycznych przedstawicieli grupy, które następnie kojarzymy z całą grupą

Quinque napisał to co napisał z pełną świadomością tego co napisał. Dlatego uważam iż ateistów(świadomych) podobnie z resztą jaki i świadomych chrześcijan nie ma zbyt wielu. Oczywiście nie uważam ze sam jestem jakimś guru w kwesti religi

magicvortex napisał(a):Raczej nie prywatne objawienie ani cud bo z jednym za wiele nie zrobię a drugie jest nieodróżnialne od niewyjaśnionego zjawiska. Oraz tak sobie wymyśliliście definicję Boga że niezwykle ciężko znaleźć na nią jakąkolwiek metodę dowodu poza na przykład masowym objawieniem na całym globie, które pokazałyby że istnieje coś co się za Boga podaje i umie ukazać się wszystkim ludziom jednocześnie. Co oczywiście nie jest wystarczające do udowodnienia wszechwiedzy, wszechmocy, dobrej natury itp itd. Więc w skrócie to raczej była by długa seria osobnych dowodów na każdą z cech z osobna, a nie jakiś jeden super dowód

Wszechwiedza i wszechmoc wynika z samej natury Boga. Nie postuluję przecież istnienia boga czy tam innego politeistycznego bożka

Cud nie jest równoznaczny z "niewytłumaczalnym zjawiskiem". Np. Przyczyna śmierci członków wyprawy Diatłowa jest niewyjasnionym zjawiskiem(a nikt nie zakładał działania jakiś magicznych sił) a np. Takie zmartwychstanie to cud(jest odbierane jako cud)
Odpowiedz
Quinque napisał(a): Wszechwiedza i wszechmoc wynika z samej natury Boga. Nie postuluję przecież istnienia boga czy tam innego politeistycznego bożka

A moc wynika z natury Lorda Vadera, co innego coś zadeklarować albo stwierdzić a co innego udowodnić.

Quinque napisał(a): Cud nie jest równoznaczny z "niewytłumaczalnym zjawiskiem". Np. Przyczyna śmierci członków wyprawy Diatłowa jest niewyjasnionym zjawiskiem(a nikt nie zakładał działania jakiś magicznych sił) a np. Takie zmartwychstanie to cud(jest odbierane jako cud)

Nie powiedziałem ze jest równoznaczny tylko że nieodróżnialny. Ludzie z dżungli pomyślą że piorun to gniew jakiegoś bóstwa a człowiek nauki wie jaki mechanizm za tym stoi. Potrzeba jakiegoś konkretnego weryfikowalnego przykładu cudu, a najlepiej powtarzalnego (a do tego pewnie przydałaby się współpraca bóstwa/Boga), a nie mglistych stwierdzeń typu "osoba X myśli że zdarzenie Y to cud".
Odpowiedz
magicvortex napisał(a):A moc wynika z natury Lorda Vadera, co innego coś zadeklarować albo stwierdzić a co innego udowodnić

Chwila. Co to za Bóg który jest ograniczony?

' napisał(a):Nie powiedziałem ze jest równoznaczny tylko że nieodróżnialny. Ludzie z dżungli pomyślą że piorun to gniew jakiegoś bóstwa a człowiek nauki wie jaki mechanizm za tym stoi. Potrzeba jakiegoś konkretnego weryfikowalnego przykładu cudu, a najlepiej powtarzalnego (a do tego pewnie przydałaby się współpraca bóstwa/Boga), a nie mglistych stwierdzeń typu "osoba X myśli że zdarzenie Y to cud"

Chwila. Quinque nie jest człowiekiem nauki a jednak wie(a przynajmniej coś mu tak świta) dlaczego powstaje piorun. Natomiast w takiego Zeusa zaprzestano wierzyć na długo przed tym jak czlowiek dowiedział się jak powstają pioruny

Dalej, jak wyglądałby weryfikowalny przykład cudu(nie za bardzo rozumiem to zdanie). Cud gdyby był powtarzalny przestały by być cudem. Gdyby każdy człowiek po śmierci potrafiłby zmartwychstać to nie byl by żaden cud a zwykle zjawisko. Które można wyjaśnić w zakresie naturalizmu. Btw, Chciałbym się dowiedzieć jak magicvortex rozumie pojęcie cudu?
Odpowiedz
Quinque napisał(a): Chwila. Co to za Bóg który jest ograniczony?

a co mnie to interesuje? wymyślaj sobie definicje jakie chcesz, nie znaczy to byty definiowane istnieją w rzeczywistości

Quinque napisał(a): Chwila. Quinque nie jest człowiekiem nauki a jednak wie(a przynajmniej coś mu tak świta) dlaczego powstaje piorun. Natomiast w takiego Zeusa zaprzestano wierzyć na długo przed tym jak czlowiek dowiedział się jak powstają pioruny

I? Jahwe nigdy nie był posądzany o zesłanie pioruna? zresztą piorun to tylko przykład, to że komuś cofnął się rak może być albo cudem, albo brakiem wiedzy z poziomu medycyny. itp itd

Quinque napisał(a): Dalej, jak wyglądałby weryfikowalny przykład cudu(nie za bardzo rozumiem to zdanie).

gdyby to było łatwe to pewnie nie byłoby problemu, pewnie trzeba by było dorwać byt który twierdzi że czyni cuda a potem wystawić go na test w kontrolowanych warunkach

Quinque napisał(a): Cud gdyby był powtarzalny przestały by być cudem.

czemu? Bóg ma ograniczoną ilość naboi? mana się kończy?

Quinque napisał(a): Gdyby każdy człowiek po śmierci potrafiłby zmartwychstać to nie byl by żaden cud a zwykle zjawisko. Które można wyjaśnić w zakresie naturalizmu.

Zdecyduj się czy piszesz o cudzie jako o zaprzeczeniu praw fizyki, boskiej ingerencji. Czy o czymś niezwykle rzadkim. Poza tym czy Bóg nie ma wszystkich wskrzesić na sąd ostateczny? Wygląda na to że zmartwychwstanie jest pospolite tylko jeszcze o tym nie wiemy.

Quinque napisał(a): Btw, Chciałbym się dowiedzieć jak magicvortex rozumie pojęcie cudu?

I wzajemnie. Cud rozumiem jako b/Boską ingerencję, coś co normalnie by się nie zdarzyło bo prawa rządzące światem na to nie pozwalają ale jakiś byt spoza świata jest w stanie te prawa zignorować. Użycie zaawansowanej technologii nie uznaję za cud, a przynajmniej nie w takim sensie. Nie mówię też o cudach w sensie "cud narodzin" itp.
Odpowiedz
magicvortex napisał(a):
Jaques napisał(a): Pytanie: Czy ateiści mają jakiś odpowiednik pojęcia "grzech"?

A co masz dokładnie na myśli poprzez "grzech"? bo zawsze można popełnić zbrodnie, wykroczenie, zrobić coś szkodliwego czy to dla innych czy własnej psychiki itp itd.

Grzech jako robienie czegoś złego dla innych W tym mają swoje źródło nakazy religijne, których łamanie najczęściej kojarzymy z grzechem. Robienie czegoś szkodliwego dla siebie nie uznałbym za grzech - w takim wypadku (o ile osoba jest zdrowa na umyśle) chodzi o korzyść dla innych, kosztem siebie. Nazywam to poświęceniem.

Krótko mówiąc, czy ateista ma wśród swoich zasad taką, która powstrzymuje go przed szkodzeniem innym?
Odpowiedz
Jaques napisał(a): Robienie czegoś szkodliwego dla siebie nie uznałbym za grzech - w takim wypadku (o ile osoba jest zdrowa na umyśle) chodzi o korzyść dla innych, kosztem siebie. Nazywam to poświęceniem.

Np. takie palenie papierosów to szkodzenie sobie i równocześnie poświęcanie się dla dobra plantatorów tytoniu, jak również wspomaganie budżetu państwa Oczko
"Kto nie zważa na karność, gardzi własnym życiem, lecz kto słucha napomnienia, nabywa rozumu.
Bojaźń Pana jest szkołą mądrości, a pokora poprzedza chwałę"
                            
"To głupota prowadzi człowieka na manowce, a potem jego serce wybucha gniewem na Pana"

          Prz. 15,32-33; 19,3
Odpowiedz
Jaques napisał(a): Grzech jako robienie czegoś złego dla innych W tym mają swoje źródło nakazy religijne, których łamanie najczęściej kojarzymy z grzechem. Robienie czegoś szkodliwego dla siebie nie uznałbym za grzech - w takim wypadku (o ile osoba jest zdrowa na umyśle) chodzi o korzyść dla innych, kosztem siebie. Nazywam to poświęceniem.

Krótko mówiąc, czy ateista ma wśród swoich zasad taką, która powstrzymuje go przed szkodzeniem innym?

Ateizm sam w sobie nie, bo dlaczego miałby mieć? Ale ateista może na przykład być humanistą, albo może mu po prostu zależeć na dobru ludzkości i społeczeństwa. To trochę jak pytanie czy da się nie być głodnym nie jedząc mięsa, no jak mięso to jedyne co jesz to nie dziwne że takie pytanie nurtuje, ale wystarczy jeść rośliny i problem znika. Jednak jeśli skupisz się wyłącznie na usuwaniu mięsa to umrzesz z głodu.
Odpowiedz
Jaques:
Cytat:czy ateista ma wśród swoich zasad taką, która powstrzymuje go przed szkodzeniem innym?
Są różni ateiści, jedni porzucają religię na rzecz indywidualnego systemu wartości inni nie chcą przyjąć nawet stadnego. Niektórym ludziom po prostu sprawia przyjemność życie bez żadnych wartości.
Możliwe, że wsród ateistów jest sporo nihilistów.
Rozsadziło mi antenę.
Odpowiedz
freeman napisał(a): Np. takie palenie papierosów to szkodzenie sobie i równocześnie poświęcanie się dla dobra plantatorów tytoniu, jak również wspomaganie budżetu państwa Oczko

Uśmiech Pisałem o świadomym wyborze. W przypadku uzależnienia wybór jest ograniczony.

magicvortex

Cytat:Ateizm sam w sobie nie, bo dlaczego miałby mieć? Ale ateista może na przykład być humanistą, albo może mu po prostu zależeć na dobru ludzkości i społeczeństwa.

Próbuję nabrać rozeznania. Wolę zapytać niż coś zakładać. A chodzi mi o to, że skoro wierzący mają unikać grzechu, to czy niewierzącym jest on obojętny? Niby odpowiedziałeś, że tak właśnie jest, ale nadal mam wątpliwości. Wydaje mi się mianowicie, że niewierzący również unikają grzechu na swój sposób. I również potwierdziłeś, że tak może być.

Rodica

Cytat:Są różni ateiści, jedni porzucają religię na rzecz indywidualnego systemu wartości inni nie chcą przyjąć nawet stadnego. Niektórym ludziom po prostu sprawia przyjemność życie bez żadnych wartości.

Możliwe, że wsród ateistów jest sporo nihilistów.

Coś tam słyszałem o nihilizmie, ale bardziej teoretycznie niż praktycznie. Wiesz może jak to się objawia w życiu? Czy to rodzaj egoizmu lub pesymizmu? Czy życie bez wartości, o którym piszesz, może dawać satysfakcję?
Odpowiedz
freeman napisał(a): Np. takie palenie papierosów to szkodzenie sobie i równocześnie poświęcanie się dla dobra plantatorów tytoniu, jak również wspomaganie budżetu państwa Oczko

Jeśli palacz wywoła sobie paleniem nowotwór, to koszt jego terapii i lekarstw przewyższy tę kwotę, którą państwo zabrało od niego w formie akcyzy nałożonej na szlugi. Palacze obciążają budżet państwa. Najlepiej dla wszystkich (dla ludzi i dla budżetu państwa) by było gdyby ludzie całkowicie przestali palić i gdyby porzucili regularne wlewanie w siebie czteropaków piwa na rzecz hobbystycznej cotygodniowej degustacji jednym fajnym piwkiem.

Wcale by mi nie było żal gdyby upadła branża alkoholowa i tytoniowa. W Radomiu największym pracodawcą są właśnie Zakłady Tytoniowe, ale lepiej by było gdyby upadły, a ludzie już nie truliby się tym gównem.

Ewentualnie dopuszczalną opcją byłoby sprzedawanie szlugów i alkoholu do wrogich krajów, żeby ich ludność rozjebywała sobie płuca i wątroby. Wtedy ok - takie zakłady tytoniowe mogłyby sobie u nas istnieć.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz
A państwo nie zarabia na przemyśle tytoniowym i alkoholowym?
Poza tym nowe technologie palenia tytoniu np. IQOS praktycznie wyeliminują skutki palenia.
Palę jednego dziennie i przerzucilam się z analoga na to cudo.
Rozsadziło mi antenę.
Odpowiedz
Rodica napisał(a): A państwo nie zarabia na przemyśle tytoniowym i alkoholowym?

A jaki jest koszt interwencji policji, pogotowia, straży pożarnej przy wypadkach spowodowanych przez pijane osoby?

Jaką stratą jest śmierć pijanego 20-latka? Jego odchowanie do osiemnastego roku życia to koszt rzędu 200-300 000 złotych. Jego śmierć oznacza też, że nie wypracuje żadnego zysku i nie zapłaci żadnych podatków. Budżet państwa traci potencjalne setki tysięcy złotych zysku z tytułu posiadania trzeźwych i normalnych obywateli.

Jakie są koszta służby zdrowia obciążonej ludźmi chorymi z powodu alkoholu i papierosów?

Wiadomo, że państwo zarabia na akcyzie, ale nie jestem taki znowu pewien czy wychodzi na plus po przeliczeniu wszystkich kosztów obsługi życia palaczy i pijaków.

Rodica napisał(a): Poza tym nowe technologie palenia tytoniu np. IQOS praktycznie wyeliminują skutki palenia.
Palę jednego dziennie i przerzucilam się z analoga na to cudo.

Nie znam tych analogii, ale uważam, że papierosy to debilny nałóg. Co komu dają poza cieńszym portfelem i tym, że jebie z ryja jak z popielniczki? Nie wiem i chyba nigdy tego nie pojmę (bo nawet nie zamierzam próbować palić).
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz
Rodica napisał(a): z analoga
Ludzie! Albo mi wytłumaczcie, co jest takiego cyfrowego w grzałce, która produkuje parę, albo przestańcie używać bezsensownych określeń.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
Może ma programowalny model? i-pet?
I hear the roar of big machine
Two worlds and in between
Hot metal and methedrine
I hear empire down


Odpowiedz
zefciu napisał(a): Ludzie! Albo mi wytłumaczcie, co jest takiego cyfrowego w grzałce, która produkuje parę, albo przestańcie używać bezsensownych określeń.

W e-papierosie cyfrowy jest mikroprocesor, który reguluje moc tej grzałki. Dlatego nazywa się to papierosem elektronicznym, a nie elektrycznym. Są też nieelektroniczne, tzw. mody, które są właśnie tylko grzałkami i mają taką wadę, że mogą np. wybuchnąć. Podobno są też takie z mechanicznymi potencjometrami do ręcznego regulowania mocy i takie mozna od biedy nazwać analogowymi. Widocznie Rodica używała takiego niezwykłego urządzenia w stylu steampunka.
Odpowiedz
ZaKotem napisał(a): W e-papierosie cyfrowy jest mikroprocesor, który reguluje moc tej grzałki
Dzięki. Nie doceniłem złożoności tych urządzeń.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
lumberjack

Cytat:Ewentualnie dopuszczalną opcją byłoby sprzedawanie szlugów i alkoholu do wrogich krajów, żeby ich ludność rozjebywała sobie płuca i wątroby. Wtedy ok - takie zakłady tytoniowe mogłyby sobie u nas istnieć.

Najpierw piszesz rozsądnie, a potem taki coś. Jeżeli serio uważasz to rozwiązanie za prawidłowe, to pomyśl o podobnie myślących co ty ludziach z zagranicy. Oni właśnie stosują ten sposóbSmutny

Nie można osiągnąć poprawy, której oczekujesz, jeżeli samemu nie chcesz jej dla innych. Ludzie są jak naczynia połączone - jedni wpływają na drugich i nie wystarczy poprawiać tylko swojej sytuacji. Jest nawet gorzej niż przypuszczasz: to że przedstawiasz taki pogląd jako fajny tylko go promuje. A w konsekwencji więcej ludzi go przyjmuje i działa na twoją szkodę. A więc sam sobie szkodzisz.
Odpowiedz
Jaques napisał(a): Nie można osiągnąć poprawy, której oczekujesz, jeżeli samemu nie chcesz jej dla innych.

Chcę poprawy dla ludzi z mojego kraju. Chcę żyć pośród ogarniętych ludzi, a nie żuli i biedaków, którzy przepierdzielają swoją forsę na niszczenie siebie samych. Inni, z innych krajów, jeśli tylko chcą być debilami, to niech będą. Niech się bawią w palenie papierosków, w chlanie browarków, w hazard, w zażywanie dopierdalaczy, w seks z zahivionymi tirówami etc. Kij im w oko. Zero litości i zero współczucia dla tych, którzy sami siebie nie szanują.

Jaques napisał(a): Jest nawet gorzej niż przypuszczasz: to że przedstawiasz taki pogląd jako fajny tylko go promuje. A w konsekwencji więcej ludzi go przyjmuje i działa na twoją szkodę. A więc sam sobie szkodzisz.

Gdyby ludzie przyjęli mój pogląd, to by nie było w Polsce alkoholików i nikotynistów.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości