Cytat:Co właściwie jest nie tak ze światową gospodarką?
Po pierwsze góra długów. Dramatycznie wygląda wskaźnik zadłużenia sektora prywatnego, czyli firm i gospodarstw domowych. W historii światowej gospodarki tak duży wzrost prywatnego długu zawsze zapowiadał gigantyczne kłopoty. Tak było przed Wielką Depresją w latach 30. i podobnie przed ostatnim kryzysem. W niektórych krajach - jak Wielka Brytania - nie chodzi tylko o kredyty hipoteczne, ale też o zadłużenie na kartach kredytowych. Jest ono pod pewnymi względami bardziej niebezpieczne, bo wyżej oprocentowane.
Jeśli miałabym narysować wykres prywatnego zadłużenia, to linia idzie do góry od lat 80., w kryzysie 2007-2008 roku nieco spada, teraz znów błyskawicznie rośnie.
Dlaczego?
Bo kredyt jest tani. Przez 10 lat po kryzysie prowadzono niekonwencjonalną politykę pieniężną, która polegała na utrzymywaniu zerowych, a nawet ujemnych stóp procentowych. Banki centralne w Wielkiej Brytanii, Unii Europejskiej i w USA postanowiły zarzucić rynek łatwo dostępnymi kredytami, które miały rozruszać inwestycje i przywrócić wzrost PKB.
No i udało się.
Ok. Jeżeli mamy niskie stopy procentowe to popyt na zadłużenie wzrasta. Ci, którzy mogą zakwalifikować się do pożyczki, dostają większą zachętę, żeby kredyt wziąć. Tyle że kredyt ma licznik i mianownik. Licznik to suma kredytu, a mianownik - dochody, z których ten kredyt się spłaca. I jeżeli spojrzymy na mianownik, to jest fatalnie. Dochody zdecydowanej większości grup społecznych nie wzrastają tak szybko jak wzrasta dług.
To po co ludzie te kredyty biorą?
Bo w dzisiejszym kapitalizmie szwankuje podział kapitał-praca. Ekonomiści od kilku lat zażarcie dyskutują o tym problemie. Tłumaczyć?
Tak.
Jeśli jakaś firma produkuje na przykład krzesła, to z punktu widzenia ekonomii wytwarza za każdym razem tzw. wartość dodaną. Jest to przychód ze sprzedaży krzeseł pomniejszony o wszystkie koszty zewnętrzne takie jak surowce czy energia. Następnie wartość dodaną dzielimy na tę część, która trafia do pracowników w formie wynagrodzeń i na akumulację finansową, czyli zysk właściciela. Od początku istnienia kapitalizmu główny spór dotyczy właśnie tego podziału. Gdy właściciele kapitału mają większą siłę, wtedy do pracowników trafia mniej. A gdy pracownicy są silniejsi - na przykład organizują się w związki zawodowe - wtedy płace rosną, a zyski właścicieli są nieco niższe. Powojenny sukces państw Zachodu polegał między innymi na tym, że pilnowano podziału kapitał-praca. Dbano, aby pracownicy byli wystarczająco silni i płace rosły razem z produktywnością.
Jeśli zsumujemy wartość dodaną wytworzoną przez wszystkie firmy, możemy obserwować jak ten podział - na pensje pracowników i zyski właścicieli kapitału - wygląda na poziomie całej światowej gospodarki. Dane są niepokojące. Systematycznie spada udział płac w światowym PKB, a zwiększa się część, która trafia do kapitału. To oznacza, że nawet gdy cały tort rośnie - czyli gdy mamy wzrost gospodarczy - sytuacja ludzi żyjących z pracy nie musi się poprawiać. W wielu krajach Zachodu PKB rośnie, giełdy zwyżkują, ale realne dochody klasy średniej tkwią w stagnacji. I to od kilku dekad. Jednocześnie rosną koszty przyzwoitej edukacji dzieci i usług zdrowotnych, więc ludzie czują się zmuszeni żyć na kredyt. Nie mają wyjścia, jeśli chcą zachować standard życia na podobnym poziomie.
Dlaczego udział płac w światowym PKB spada?
Głowi się nad tym połowa ekonomistów.
Zjawisko trwa od lat 80., kiedy zaczęto prowadzić politykę neoliberalną i ograniczono wpływ rządów na gospodarkę. Politycy są jacy są, ale przynajmniej wybieramy ich demokratycznie. Gdy mieli narzędzia, żeby ingerować w gospodarkę, mogli to robić w imieniu dużych grup wyborców, czyli klasy średniej. Państwo pilnowało, żeby wzrost płac nie omijał większości. Dziś po dekadach deregulacji rządy uważają, że z problemem stagnacji płac niewiele można zrobić. „To nie nasza sprawa, tylko wolnego rynku” - mówią politycy.
Biznes jest motywowany zyskiem, szuka więc tańszej siły roboczej. Raz będzie to przenoszenie produkcji do Chin, Bangladeszu, a innym razem sprowadzanie do Wielkiej Brytanii imigrantów z Polski.
Dopóki rodzimy się i umieramy, póki światło jest w nas, warto się wkurwiać, trzeba się wkurwiać! Wciąż i wciąż od nowa.
Liczba postów: 5,145
Liczba wątków: 27
Dołączył: 06.2017
Reputacja:
608 Płeć: nie wybrano
Cytat:Biznes jest motywowany zyskiem, szuka więc tańszej siły roboczej. Raz będzie to przenoszenie produkcji do Chin, Bangladeszu, a innym razem sprowadzanie do Wielkiej Brytanii imigrantów z Polski.
No i pytanie brzmi, dlaczego właściwie Polacy mieliby się sprzeciwiać sprowadzaniu do Wielkiej Brytanii imigrantów z Polski? A Ukraińcy czemu mieliby się sprzeciwiać sprowadzaniu ich do Polski? Globalizm, motywowany, rzecz jasna, zyskiem, sprawia, że ludy prymitywne, kiedyś niemające szansy na konkurencję z parowozem dwukółką zaprzężoną w woły i wydobycie się ze swych autarkicznych zaścianków, obecnie są włączane do globalnej, kosmopolitycznej cywilizacji. Outsourcing najpierw dotyczy prostych prac manualnych, bo ludzie bez wykształcenia do innych nie są zdolni, ale dzięki temu taniemu robolstwu tych ludzi stać, żeby dzieci posłać do szkół. I dziś outsourcing w Indiach to także informatyka czy administracja. Owszem, jest to trochę niekorzystne, przynajmniej krótkoterminowo, dla mieszkańców krajów bogatych (czyli dla nas), ale poprawia dobrobyt miliardów biedaków. Chińczycy bogacą się na potęgę mimo swego dziwacznego ustroju komunistycznego kapitalizmu, właśnie dzięki globalnej chciwości amerykańskich i europejskich korporacji (których szefostwo oczywiście też bogaci się wręcz nieprzyzwoicie). Wydawałoby się, że z takiego kosmopolitycznego, międzynarodowego wyrównywania poziomu życia lewicowiec powinien być zadowolony. "Ciapaki odbierają nam monopol na robotę" to raczej hasło nacjonałów.
Liczba postów: 3,888
Liczba wątków: 28
Dołączył: 05.2012
Reputacja:
149 Płeć: nie wybrano
Problem w tym, że Ziemia ani liczba "biedaków" nie jest nieskończona, więc w końcu cały ten pomysł na zwiększanie zysków jebnie. Już w Chinach siła robocza coraz bardziej drożeje, że jeszcze trochę i przestanie się opłacać przenosić tam fabryki, o ile już to nie nastąpiło. Do tego często do gry wchodzi jeszcze niewolnictwo (Nestle) czy straszne warunki pracy w tych krajach *(pamiętna katastrofa w Bangladeszu) z których największe zyski czerpią właśnie firmy i ich akcjonariusze.
Zresztą co do twoich zarzutów, polecam jednak najpierw przeczytać caly tekst, nie jest za paywallem:
Cytat:Czyli gdyby nie było Chin i polskiego hydraulika w Londynie, to płace klasy średniej na Zachodzie by rosły?
Nie. To jest narracja populistów. Fałszywa.
Pierwszy powód to abdykacja państwa. Polityka przemysłowa stała się zależna wyłącznie od rynków, a państwa się wycofały ze wspierania określonych sektorów gospodarki, na przykład tych, które stwarzają bardziej wartościowe i stabilne miejsca pracy. Po drugie przetrącono kark związkom zawodowym, uzwiązkowienie jest coraz niższe, czyli siła pracowników w sporze z kapitałem osłabła. Po trzecie uznano, że stagnacja płac klasy średniej to efekt globalizacji i robotyzacji, zjawisko obiektywne, z którym nie da się walczyć.
Tak naprawdę podstawowym problemem jest sposób myślenia. Polityczny mainstream w większości państw Zachodu uważa, że jedynym narzędziem wpływu rządów na gospodarkę jest polityka monetarna. Można podnosić lub obniżać stopy procentowe - w zależności od koniunktury - i patrzyć, co się dzieje.
Dopóki rodzimy się i umieramy, póki światło jest w nas, warto się wkurwiać, trzeba się wkurwiać! Wciąż i wciąż od nowa.
cobras napisał(a): Problem w tym, że Ziemia ani liczba "biedaków" nie jest nieskończona, więc w końcu cały ten pomysł na zwiększanie zysków jebnie.
I na czym to „jebnięcie” będzie niby polegać? Bo przecież z punktu widzenia pracowników będzie to pozytywne zjawisko. Więc nie rozumiem, czemu je tak określasz.
Cytat:Do tego często do gry wchodzi jeszcze niewolnictwo (Nestle) czy straszne warunki pracy w tych krajach *(pamiętna katastrofa w Bangladeszu) z których największe zyski czerpią właśnie firmy i ich akcjonariusze.
No przecież po „jebnięciu” zjawisk takich będzie mniej.
Cytat:a państwa się wycofały ze wspierania określonych sektorów gospodarki,
W skrócie - do warsztatu tuż po zamknięciu zjawiają się dwie panie i błagają o wymianę żarówki w aucie - bo jadą w długą trasę. Właściciel daje się ubłagać i każe pracownikowi wymienić żarówkę. Ten to robi montując swoją własną żarówkę i inkasuje 10 złotych. Sprawa okazuje się prowokacją skarbówki i pracownik dostaje 500 złotych mandatu za brak paragonu. Pracownik idzie z tym do sądu. Skarbówka dwukrotnie odwołuje się od wyroku sądu upierając się przy swoim bo wyrok im nie pasuje.
Czytając takie historie ma się ochotę przyznać rację tym co robią wałki na podatkach.
"Wkrótce Europa przekona się, i to boleśnie, co to są polskie fobie, psychozy oraz historyczne bóle fantomowe"
Liczba postów: 5,145
Liczba wątków: 27
Dołączył: 06.2017
Reputacja:
608 Płeć: nie wybrano
DziadBorowy napisał(a): Czytając takie historie ma się ochotę przyznać rację tym co robią wałki na podatkach.
Rację to może od razu nie, ale zrozumienie to się należy. Bo trudno zaprzeczyć, że fiskus w Polsce zachowuje się nie jak instytucja stworzona do tego, aby zapewniać państwu przychody z podatków, ale do tego, żeby czasem kogoś ujebać. Tak jakby urzędnicy mieli plan do wykonania, jak panowie z NKWD, którzy mieli w planie dostarczenie z góry wyznaczonej liczby wrogów ludu. No to człowiek wykonuje, służba nie drużba. I pewnie mają taki plan, bo ktoś przemądry wymyślił, że urzędnicy mają być oceniani według "wydajności", bo mu się pomyliło państwo z firmą.
Liczba postów: 10,995
Liczba wątków: 45
Dołączył: 09.2012
Reputacja:
1,122 Płeć: nie wybrano
Mają taki plan do wyrobienia. Stąd większość patologii w skarbówce bo urzędnicy uderzają nie tam gdzie faktycznie jest potrzeba ale gdzie najłatwiej wyrobić plan.
"Wkrótce Europa przekona się, i to boleśnie, co to są polskie fobie, psychozy oraz historyczne bóle fantomowe"
Liczba postów: 7,127
Liczba wątków: 97
Dołączył: 01.2016
Reputacja:
916 Płeć: nie wybrano
ZaKotem napisał(a): I pewnie mają taki plan, bo ktoś przemądry wymyślił, że urzędnicy mają być oceniani według "wydajności", bo mu się pomyliło państwo z firmą.
ZaKotem, tu Ci się coś pokiełbasiło. "Wydajność" ocenia się według rachunku przychodu i kosztów. Nikt mi nie powie, że płace brutto dwóch pań prowokatorek, naczelniczki urzędu ślącej pisma i straty z wyniku wizyt w sądach są rekompensowane przez 500+ czy nawet 600+.
Natomiast jak sam już wspomniałeś, karanie ludności według planu jest typowe dla gospodarki, nomen omen, planowej (nie tylko w NKWD; w "Zołnierzach Wolności" jest cudowna scena patrolu wojskowego z odpowiednim komentarzem). Podobnie jak ustalanie kwot mandatów i inne naleciałości starej mentalności. I nie mówię, że takie rzeczy nie mają miejsca na Zachodzie. Tyle że w firmach prywatnych to albo nie funkcjonuje albo jest analogicznym wypaczeniem, jak w powyższym przykładzie. Natomiast urzędnicy, owszem, nie raz muszą przestrzegać durnych reguł czy wypełniać jeszcze durniejsze normy bez względu na to, ile to podatnika będzie kosztować.
DziadBorowy napisał(a): Mają taki plan do wyrobienia. Stąd większość patologii w skarbówce bo urzędnicy uderzają nie tam gdzie faktycznie jest potrzeba ale gdzie najłatwiej wyrobić plan.
W omawianym przykładzie mamy do czynienia z "patologią w patologii". Jedna sprawa, czy fiskus celuje w ściąganie podatków czy jednak w nakładanie kar. Ale nawet jeżeli uznać to drugie za dopuszczalną działalność, to akcja w formie przedstawionej w artykule nadal będzie prowokacją. W kręgu cywilizacji zachodniej granice prowokacji są dosyć proste: nie mogą prowadzić do przestępstwa osoby, która bez tej prowokacji przestępstwa by nie popełniła. W Polsce z niewiadomych powodów nadal panuje mentalność, jak za czasów KGB, NKWD a nawet Ochrany, która tworzyła spiski w celu ich zwalczania. Sędzia (wiem, będę marudził na sędziów, trudno) powinien oddalić sprawę po stwierdzeniu, że przekroczono granice tzw. prowokacji dozwolonej. W Polsce to jest definiowane przez to, że można namawiać do celu zabronionego, jeżeli przez to uzyskuje się dowody na inny czyn zabroniony. Ale kto by tego przestrzegał...
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Jest czas rodzenia i czas umierania, czas sadzenia i czas wyrywania,
czas zabijania i czas leczenia, czas burzenia i czas budowania,
czas płaczu i czas śmiechu, czas zawodzenia i czas pląsania,
czas rzucania kamieni i czas ich zbierania, czas pieszczot i czas wstrzymania,
czas szukania i czas tracenia, czas zachowania i czas wyrzucania,
czas rozdzierania i czas zszywania, czas milczenia i czas mówienia,
czas miłości i czas nienawiści, czas wojny i czas pokoju.
Liczba postów: 10,415
Liczba wątków: 99
Dołączył: 11.2008
Reputacja:
561 Płeć: nie wybrano
W komentarzach zwrócili już uwagę, że policja powinna się zainteresować stworzeniem zagrożenia na mieście poprzez poruszanie się niesprawnym samochodem.
- Myślałem, że ty nie znasz lęku.
- Mylisz się. Lęku nie zna tylko głupiec.
- A co robi wojownik, kiedy czuje strach?
- Pokonuje go. To jest w każdej bitwie nasz pierwszy martwy wróg.
Liczba postów: 23,471
Liczba wątków: 241
Dołączył: 08.2005
Reputacja:
1,399 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: Schabizm-kaszankizm
ZaKotem napisał(a):
DziadBorowy napisał(a): Czytając takie historie ma się ochotę przyznać rację tym co robią wałki na podatkach.
Rację to może od razu nie, ale zrozumienie to się należy. Bo trudno zaprzeczyć, że fiskus w Polsce zachowuje się nie jak instytucja stworzona do tego, aby zapewniać państwu przychody z podatków, ale do tego, żeby czasem kogoś ujebać. Tak jakby urzędnicy mieli plan do wykonania, jak panowie z NKWD, którzy mieli w planie dostarczenie z góry wyznaczonej liczby wrogów ludu. No to człowiek wykonuje, służba nie drużba. I pewnie mają taki plan, bo ktoś przemądry wymyślił, że urzędnicy mają być oceniani według "wydajności", bo mu się pomyliło państwo z firmą.
Oni tam w skarbówce, o ile mnie pamięć nie myli, mają premie zależne od efektywności w wykrywaniu nieprawidłowości. To ich chyba motywuje do dosrywania ludziom.
Cytat:Japan’s cybersecurity minister admits: ‘I’ve never used a computer’
Yoshitaka Sakurada is responsible for overseeing cybersecurity for 2020 Tokyo Olympics, despite having never held a cabinet position before during his 18 years in parliament
The minister made the admission at a parliamentary committee meeting on Wednesday when asked by an opposition lawmaker if he was computer literate
Japan’s recently appointed cybersecurity and Olympics minister has told parliament he has never used a computer in his life, though he is responsible for overseeing cybersecurity preparations for the 2020 Tokyo Summer Games.Yoshitaka Sakurada, 68, was named to the two posts last month by Prime Minister Shinzo Abe, having never held a cabinet position before during his 18 years in parliament.The minister made the admission at a parliamentary committee meeting on Wednesday when asked by an opposition lawmaker if he was computer literate.“I’ve been independent since I was 25 and have always directed my staff and secretaries to do that kind of thing,” Sakurada replied. “I’ve never used a computer!”Sakurada had said that he recognised that “firmly carrying out cybersecurity from a citizen’s standpoint” was part of his job.When asked by the lawmaker how someone lacking computer skills could be in charge of cybersecurity, Sakurada said policy was decided broadly by a number of people in his office and the national government, and he was confident there would be no problems.Sakurada’s responses in parliament and news conferences have drawn criticism before. Addressing another parliamentary committee, the minister had slipped up by saying the Olympics would cost Japan 1,500 yen (US$13.21) instead of 150 billion yen (US$1.32 billion).He has also blamed his mistakes on the opposition not submitting questions in advance, although they had, and during news conferences for the Olympics he has often simply answered: “I don’t know.”
Jaki kolo
Japoński minister cyberbezpieczeństwa nigdy nie korzystał z komputera. Ludziom ta informacja wydaje się śmieszna, ale w praktyce przecież nie da się już bardziej zabezpieczyć przed cyberatakiem
Wywiad z Madeleine Albright, przeprowadzony przez Jacka Żakowskiego. "Madeleine Albright ostrzega przed zjawiskiem faszyzmu i nacjonalizmu"
Cytat:Wiele osób chce zmienić kierunek, w jakim zmierza świat. Ale bardzo niewiele osób chciałoby powrotu Hitlera czy Mussoliniego. Żaden z nich nie miałby dziś szans w wyborach w żadnym zachodnim kraju.
90 lat temu Hitler i Mussolini, jakich my dziś znamy, też nie mieliby szans w żadnych wyborach. A jednak obaj wygrali wybory i doszli do władzy w demokratycznych państwach. Zrobili to legalnie. Ludzie głosowali na miłe obietnice. Nie na katastrofalne skutki faszystowskich rządów w postaci zbrodniczej dyktatury, o której nikt nie mówił. Wyborcy poparli pewne zmiany systemowe, ustrojowe, społeczne i pewną brutalizację życia – np. wobec Żydów i komunistów – ale nie to, co ostatecznie się stało.
Cytat:Mussolini mówił, że trzeba kurę skubać piórko po piórku, żeby się za bardzo nie broniła. Nawet wyrwanie całej garści piór nie powoduje zdeterminowanego, radykalnego oporu, gdy reszta piór demokracji, wolności i praworządności chwilowo wydaje się niezagrożona i zdaje się wystarczać do przetrwania.
Cytat:Trudno wrzucać do jednego protofaszystowskiego worka prezydentów Duterte, Erdoğana, Bolsonaro z premierem Orbánem i prezesem Kaczyńskim.
Dlaczego pan tak uważa? Bo ideologicznie bardzo mało ich łączy.
Faszystów też wiele różniło. W odróżnieniu np. od komunizmu faszyzm jest zawsze lokalny i nie jest ideologią. Faszyzm to proces zdobywania autorytarnej władzy. „Mein Kampf”, biblia niemieckich faszystów, nie opisuje przecież marzenia o innej rzeczywistości. Opisuje, jak zrealizować marzenie o władzy. Taki proces był niewidoczny od końca II wojny, a teraz toczy się w wielu krajach.
Jeśli zabraknie ci argumentów - nazwij mnie kłamczynią i napisz, że łżę.
Liczba postów: 14,823
Liczba wątków: 101
Dołączył: 05.2009
Reputacja:
333 Płeć: mężczyzna
Bo mają. I to nie tylko urzędnicy KAS.
"All great men should be haunted by the fear of not living up to their potential.
All loyal men should be haunted by the fear of not having done enough for their country.
All honourable men should be haunted by the fear of not having lived a life worthy of those men who came before us." Sigurd
Liczba postów: 23,471
Liczba wątków: 241
Dołączył: 08.2005
Reputacja:
1,399 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: Schabizm-kaszankizm
Cytat:Prezydent poprosił o nadzwyczajną sesję, aby nowi radni zgodzili się na emisję obligacji na prawie 40 mln zł.
Argumentuje, że bez tych pieniędzy może zabraknąć m.in. na pensje dla urzędników, nauczycieli i innych pracowników instytucji samorządowych. Radni PiS chcą poznać dokładnie stan finansów miasta, a przewodnicząca rady apeluje o spokój.
Przewodnicząca rady miejskiej Kinga Bogusz zdecydowała, że sesja, o którą wnioskował prezydent, odbędzie się we wtorek o godz. 16. W czwartek zwołała konferencje prasową, by poinformować, że nowych radnych spotyka taka sama sytuacja jak radnych poprzedniej kadencji, którzy na ostatniej sesji dostali do głosowania projekty dotyczące zadłużenia miasta. Chodzi o zmiany w budżecie, m.in. wyrażenie zgody na zaciąganie przez prezydenta zobowiązań do 50 mln zł, ale także emisje obligacji na kwotę 39,5 mln.
[...]
– Dowiadujemy się z różnych źródeł, że zagrożone są wynagrodzenia dla pracowników urzędu miejskiego i jednostek podległych. Wzbudza to ogromny niepokój, ponieważ nie powinno dojść do takiej sytuacji, w której w budżecie miasta nie są zagwarantowane środki na zabezpieczenia wynagrodzeń dla pracowników
No i ładnie kurna. Nie ma już nawet kasy dla urzędasów, no ale przynajmniej mamy wykurwiste lotnisko.
Naprawdę gilotynowałbym tych wszystkich pierdolniętych polityków, którzy podejmują idiotyczne decyzje ciągnące moje miasto w dół. Byle Mietek żul spod monopolowego pokierowałby Radomiem rozsądniej. Nienawidzę polityków. Jakby mi się który dostał w łapska to bym zrobił z niego pomocnika w robocie i ganiałbym chujka tak, że marzyłby o wczasach w gułagu. Tępe chuje. Tfu!
Liczba postów: 2,761
Liczba wątków: 4
Dołączył: 04.2014
Płeć: mężczyzna
Wyznanie: Droga Miriady Duchów (wierzący niepraktykujący)
Ale Mietek żul się na ludziach zna i swojego zawsze rozpozna, toteż w polityce przeważają Mietki żule od picia małpek. Lumber, nie gadaj, żeś się wczoraj na świecie rodził.
Swoją drogą, współczuję lotniska. Jakiego jest imienia, papieża "Jebać-Policję-II" Polaka przez przypadek?
Liczba postów: 10,995
Liczba wątków: 45
Dołączył: 09.2012
Reputacja:
1,122 Płeć: nie wybrano
Od kilku dni media cieszą się (lub straszą), że wg nowych przepisów, za puszczenie psa bez smyczy i kagańca grozi 5000 złotych grzywny. Nie jest to do końca kłamstwo, ale nie jest to też prawda. Tutaj jest dobry artykuł,
który wyjaśnia co i jak z nowymi przepisami:
Liczba postów: 7,127
Liczba wątków: 97
Dołączył: 01.2016
Reputacja:
916 Płeć: nie wybrano
Iselin napisał(a): W komentarzach zwrócili już uwagę, że policja powinna się zainteresować stworzeniem zagrożenia na mieście poprzez poruszanie się niesprawnym samochodem.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Jest czas rodzenia i czas umierania, czas sadzenia i czas wyrywania,
czas zabijania i czas leczenia, czas burzenia i czas budowania,
czas płaczu i czas śmiechu, czas zawodzenia i czas pląsania,
czas rzucania kamieni i czas ich zbierania, czas pieszczot i czas wstrzymania,
czas szukania i czas tracenia, czas zachowania i czas wyrzucania,
czas rozdzierania i czas zszywania, czas milczenia i czas mówienia,
czas miłości i czas nienawiści, czas wojny i czas pokoju.