To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 2 głosów - średnia: 5
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Wątek zbiorczy o kształcie Ziemi
Cytat:Taka jest rozmowa z teoretykiem. A leciałeś kiedyś samolotem ? A wiesz np. to, że samolot leci zawsze z dziobem nieco zadartym do góry? Widzisz, to co pokazujesz- to lotki zadarte w dół. (Nawiasem mówić pisałeś: lotka odchylona w górę). Bo: samolot leci zawsze (gdy leci w poziomie) nieco zadarty do góry (dziób). Nawiasem mówiąc: gołym okiem da się to zauważyć, lecąc w samolocie. Moja żona też to zauważa. Każdy kogo pytałem zauważa. Ale żebyś nie marudził: sprawdzałem to również poziomicą na podłodze- zawsze zadarty do góry (dziób)- gdy leci na trasie, gdy się nie wznosi i nie opada
lotki na skrzydłach służą do obracania samolotu wokół jego podłużnej osi, znawco
I hear the roar of big machine
Two worlds and in between
Hot metal and methedrine
I hear empire down


Odpowiedz
Vanat napisał(a):
Maciej1 napisał(a): 1. Ja nie wiem od czego tak naprawdę zależy refrakcja w powietrzu dla małych kątów.
To może przeprowadz lub chociaż zaproponuj jakikolwiek eksperyment jaki mógłby to zbadać, zamiast teoretyzowac na tematy o których nie masz zielonego pojęcia

Z wami jest jeszcze gorzej niż ze mną. Lepiej jest bowiem nie wiedzieć, niż mieć urojenie, że "się wie". Tak jak wy macie w kwestii kształtu ziemi (i refrakcji też).

W kwestii kształtu ziemi zaproponowałem doświadczenie, które wszystko (w zasadzie) wyjaśni: tuba próżniowa na odpowiednim dystansie i obserwacje optyczne w niej. Próżnia usuwa refrakcję ośrodka. Pozostają tylko inne efekty na promień światła (grawitacja, elektromagnetyzm...itp.)- można przyjąć (?) mało istotne. W każdy razie po takim doświadczeniu będzie można powiedzieć: z zastrzeżeniem, że w próżni światło biegnie z bardzo dobrym przybliżeniem po linii prostej ziemia ma kształt ... tj. ma krzywiznę nie większą niż... [Oczywiście po testach w wielu miejscach ziemi. Bo może ziemia nie ma jednego kształtu, jednej krzywizny?]

Jeśli chodzi o badanie refrakcji atmosferycznej dla bardzo małych kątów- bardzo trudna kwestia. 


Cytat:lotki na skrzydłach służą do obracania samolotu wokół jego podłużnej osi, znawco

No i co z tego, znawco ?

Z całą pewnością lotki mogą się też wychylać razem w jednym kierunku (na obu skrzydłach, na przykład razem w górę lub razem w dół- po lewej i po prawej w jednym kierunku). Choć nie jestem znawcą lotnictwa to jednak wiem to z doświadczenia i z rozumu: przy lądowaniu, przy pasie lotniska lotki skrzydła gwałtownie się wychylają i utrzymują w wychyleniu. Wiele razy to widziałem, bardzo wiele razy. [już z kilkadziesiąt razy leciałem samolotem, mam bogate doświadczenie- także w obserwacji ziemi i poziomu słonca]. Musi to być zatem wychylenie takie samo na obu skrzydłach, wiem to choć z zasady widzę tylko jedno skrzydło. Ale wiem to z logiki: nie ma interesu w "skręcaniu/przechylaniu samolotu" przy lądowaniu- bo pasy do lądowania są proste, a pochyłu też nikt nie chce- skrzydłem w ziemię nikt przywalić nie chce (tak zakładam- że pilot tak nie chce). Tylko jest wtedy interes w hamowaniu, gwałtownym hamowaniu. Zatem lotki mogą też chodzić synchronicznie, a nie tylko tak, że "lewa w górę, prawa w dół".
Odpowiedz
Cytat:Widzisz, to co pokazujesz- to lotki zadarte w dół. 
Jesteś pewien, że te lotki wskazane przez Fizyka są zadarte w dół a nie w górę?
Odpowiedz
Maciej1 napisał(a): Choć nie jestem znawcą lotnictwa to jednak wiem to z doświadczenia i z rozumu: przy lądowaniu, przy pasie lotniska lotki skrzydła gwałtownie się wychylają i utrzymują w wychyleniu.
Mówisz albo o klapach, albo o hamulcach aerodynamicznych. Nie o lotkach. (I tak, w większych samolotach hamulce aerodynamiczne wychylają się też podczas skrętów - żeby wspomóc lotkę i bardziej zmniejszyć siłę nośną na jednym skrzydle).

Maciej1 napisał(a): Ale wiem to z logiki: nie ma interesu w "skręcaniu/przechylaniu samolotu" przy lądowaniu- bo pasy do lądowania są proste, a pochyłu też nikt nie chce
Przy bocznym wietrze czasem jak najbardziej potrzebne jest asymetryczne wychylenie lotek przy lądowaniu. Jest potrzebne, żeby utrzymać samolot w locie lekko bokiem, druga część tego to wychylenie steru kierunku, którego jednak z kabiny pasażerskiej nijak nie zobaczysz.

Maciej1 napisał(a): A wiesz np. to, że samolot leci zawsze z dziobem nieco zadartym do góry?
Tak, wyobraź sobie, że wiem. A wiesz, czemu?

Maciej1 napisał(a): Widzisz, to co pokazujesz- to lotki zadarte w dół
Nie. Lotka to to, co jest na lewo od zakreślonej przeze mnie szczeliny. Ta część, która jest odchylona w górę względem reszty skrzydła.

Znawcą lotnictwa też bym się nie nazwał - ale coś tam o tym wiem. Mocno interesowałem się tematem swego czasu, dużo bawiłem się symulatorami lotu, latałem też na szybowcach (tak, takich prawdziwych, nie wirtualnych).

Maciej1 napisał(a): Krótko: mieszanie ośrodka sprzyja prostowaniu toru promienia światła. Patrz empiria (makro-empiria). Bez wdawania się w "czynniki" (temperatury, ciśnienia, gęstości....): mieszanie ośrodka sprzyja UJEDNOLICENIU OPTYCZNEMU. Patrz empiria. Przeczysz ?
Wiesz, co głównie daje wiatr?
Ano to, że w powietrzu nie kisi się pył, i nie jest możliwa widoczna konwekcja nad powierzchnią (patrz falowanie w stojącym powietrzu nad rozgrzanym asfaltem, na przykład). Więc owszem, widok zwykle będzie czystszy i nie będzie miał tego, co nazywasz "widocznymi śladami refrakcji" - co nie znaczy bynajmniej, że żadnej refrakcji wtedy nie ma.
Może nawet faktycznie z grubsza zeruje gradient temperatury! Z tym że... Gradient zerowy, to refrakcja większa niż przy typowym, niewielkim ujemnym gradiencie. Więc znowu wtopa.

Ogólnie refrakcja to dobrze poznane zjawisko. Twoja negacja tego faktu to tylko przejaw innego dobrze poznanego zjawiska - że kiedy zanegujesz jeden fakt, musisz negować kolejne, bo różne fakty są powiązane ze sobą na różne sposoby i inaczej cała misterna konstrukcja fałszywego światopoglądu legnie w gruzach. Nic zaskakującego, tylko nieco smutne.
[Obrazek: style3,Fizyk.png]
"Tylko dwie rzeczy są nieskończone - Wszechświat i ludzka głupota. Co do Wszechświata nie jestem pewien" - Albert Einstein
Odpowiedz
Ostatnio znalazłem takie coś
https://www.focus.pl/artykul/10-dowodow-...ska?page=6
Tak się właśnie kłamie i pierze ludziom mózgi.
Większość z tych "10 dowodów"- czysta niedorzeczność ("dowody" ze świateł nieznanego nieba).
Te, które są do rzeczy- kłamliwe.
Np. nr2- dorzeczny, ale kłamliwy. Statki nie znikają "pod horyzont". Co Fizyk powoli tutaj potwierdza, nie mówiąc tego wprost, utrzymując tezę, że z powodu "dużych gradientów nadwodnych refrakcja nad wodą zawsze mocno podciąga w górę". Zachęcam do sprawdzania samemu: statki pod horyzontem nie znikają. Lecz "rozmywają się", tj. blakną w mgiełce i/lub są "zjadane przez refrakcję" (spłaszczenia/odbicia).
Nr 6 Jeśli spojrzysz w okno lecąc przez Atlantyk przez większość czasu będziesz mógł dostrzec krzywiznę Ziemi na linii horyzontu. 
Kłamstwo. Wielokrotnie latam nad Atlantykiem. Najczęściej widać chmury. Jeśli chmur nie ma, na dużych wysokościach błękit nieba zlewa się z błękitem wody- nawet trudno powiedzieć gdzie jest horyzont. Nad lądem, jeśli chmur nie ma- nigdy żadnej "krzywizny" nie widziałem. Czyste kłamstwo. 
[Zresztą kwestia "krzywizny horyzontu" sama w sobie jest ciekawa, bo taka krzywizna może wynikać z kwestii widoczności i oświetlenia. Ja jednak nigdy "krzywizny" nie widziałem]. Bardziej niż "krzywiznę" horyzontu powinno być widać sferyczność powierzchni- kiedyś tłumaczyłem, ale tego też nie widać.

Reszta "dowodów"- niedorzeczności.
Najlepsze to nr 10: uwierz obrazkom NASA. To jeśli tak, to czemu mam nie wierzyć w to, że "Gravity" kręcono w kosmosie ? Sam byłem w Houston, w Space Centre i widziałem w tym "center" manekina obracającego się w powietrzu na różne strony zupełnie tak samo jak stanie "nieważkości". Żadnych tricków moje oko nie dostrzegło. Też mam wierzyć, że manekin był "w nieważkości" ?

Fizyk napisał(a): Mówisz albo o klapach, albo o hamulcach aerodynamicznych. Nie o lotkach. (I tak, w większych samolotach hamulce aerodynamiczne wychylają się też podczas skrętów - żeby wspomóc lotkę i bardziej zmniejszyć siłę nośną na jednym skrzydle).


Kwestia "lotek"- bez znaczenia. Nie zamierzam tego kontynuować. Czy to lotka, czy hamulec, czy jest wychylona w dół, czy w górę- zero znaczenia dla całej sprawy.


Cytat:A wiesz np. to, że samolot leci zawsze z dziobem nieco zadartym do góry?
Cytat:Tak, wyobraź sobie, że wiem. A wiesz, czemu?

W sumie nie wiem. 


Cytat:Gradient zerowy, to refrakcja większa niż przy typowym, niewielkim ujemnym gradiencie. Więc znowu wtopa.


1. Zakładając, że Twój model refrakcji jest prawdziwy.
2. Czyli w imię swego modelu na pewno zaprzeczyłeś co najmniej makro-rzeczywistości: patrz doświadczenie z promieniem światła i rozpuszczoną solą w wodzie przed i po mieszaniu łyżeczką.
3. Polecam także ponowne obejrzenie filmiku z pewną obserwacją nadwodną: tego samego obiektu, gdy wiało i gdy nie wiało. Spłaszczenie jest większe- gdy nie wiało. Musisz zatem utrzymywać tezę "większe spłaszczenie- mniejsza refrakcja" (skoro -według Ciebie- "mieszanie prowadzi do większej refrakcji")/ Lecz ta teza jest jawnie absurdalna: im większe n względne- tym większe spłaszczenia. Oczywistość. A to n względne decyduje o wielkości refrakcji. Im większe n względne- tym większe gradienty/warstwowość- tym większa refrakcja.



Cytat:Ogólnie refrakcja to dobrze poznane zjawisko.

Wiem, wiem. U was "wszystko dobrze poznane". Nawet "czarne dziury" (których nie ma).


Cytat:Twoja negacja tego faktu to tylko przejaw innego dobrze poznanego zjawiska - że kiedy zanegujesz jeden fakt, musisz negować kolejne, bo różne fakty są powiązane ze sobą na różne sposoby i inaczej cała misterna konstrukcja fałszywego światopoglądu legnie w gruzach.



A czy to moja wina, że niemal cała nauka jest fałszywa, daleka od doskonałości ? Ja wiem, to was najbardziej boli: inny kształt ziemi- to zawalenie się wielu dziedzin nauki. No ale co z tego ?



Powiem takie zdania:

1. Wolę negować ludzką naukę, niż rzeczywistość.

2. Nie mam wyjścia. Jeśli widziałem słońce na wysokości 12 km zachodzące w poziomie, oświetlenie chmur- jak opisuję. I tak kilka razy. Plus jeśli widzę: obserwacje powierzchni ziemi- jak pokazuję i opisuję, to nie mam wyjścia. Muszę negować naukę: patrz punkt 1.

3. Widzisz- ja też wierzyłem w kulę ziemską, w całą naukę. Zresztą już to napisałem: do 50 roku zycia. Teraz już nie mogę: patrz punkty powyższe.

4. Wiem, że Ciebie widoki nadwodne nie przekonają (choć to dziwne? bo upieranie się, że różne warunki atmosferyczne zawsze prowadzą (przy mieszaniu ośrodka) do takich samych zestawów czynników refrakcyjnych, takiej samej refrakcji- jest dziwne i niezrozumiałe)- ufiksowałeś się na fałszywym modelu refrakcji, nie rozumiesz wagi obserwacji z głębią. Ale wsiądź w samolot i zaplanuj oglądanie zachodu słońca. Może się wyleczysz z bezkrytycznej czci dla nauki ? 




Cytat:Nic zaskakującego, tylko nieco smutne.

No nie mogę. Przykro mi, nie mogę. Widziałem w samolocie tak, jak widziałem (plus inne rzeczy- patrz moja dokumentacja). Próby przekonania mnie, że "dramatycznie trudno zmierzyć w samolocie poziom z dokładnością choćby do 1 stopnia"- skazane na niepowodzenie. Gdyż właśnie wiele razy mierzyłem i nadal będę mierzył. Bo to bardzo łatwe. Przetestuj w domu. Wyciągnięta ręka, oko i szklana z wodą- dają dokładność poziomu z błędem mniejszym, niż 1 stopień ( de facto jeszcze mniejszym). A są lepsze przyrządy (zresztą zawsze sprawdzam "wodę" z poziomicą, a poziomicę z poziomicą elektroniczną- praktycznie żadne rozbieżności)
Odpowiedz
Pozwolę sobie skomentować wypowiedź Macieja1 na temat tego zdjęcia i tego co narysował tam Fizyk:

[Obrazek: x7arQm4.jpg]

Maciej1 napisał:
Cytat:Ech..., Żałość... Wielka żałość.

Taka jest rozmowa z teoretykiem. A leciałeś kiedyś samolotem ? A wiesz np. to, że samolot leci zawsze z dziobem nieco zadartym do góry? Widzisz, to co pokazujesz- to lotki zadarte w dół. (Nawiasem mówić pisałeś: lotka odchylona w górę).  Bo: samolot leci zawsze (gdy leci w poziomie) nieco zadarty do góry (dziób). Nawiasem mówiąc: gołym okiem da się to zauważyć, lecąc w samolocie. Moja żona też to zauważa. Każdy kogo pytałem zauważa. Ale żebyś nie marudził: sprawdzałem to również poziomicą na podłodze- zawsze zadarty do góry (dziób)- gdy leci na trasie, gdy się nie wznosi i nie opada.

To wszystko- i tak kompletnie bez znaczenia. Bo: 1. Zdjęcie jest tylko poglądowe- ma pokazywać jak dużo to jest 3 stopnie. 2. Pomiarów dokonywałem w ciągu swych lotów wiele, wiele razy. Zatem teza, że :zawsze trafiałem na "przechyły, przyspieszenia, skręty, opadania, wznoszenia"- żałosna. Aż litość bierze, gdy dorosły człowiek wypowiada takie brednie. Ale taka jest rozmowa z teoretykiem.

Z tymi lotkami zadartymi w dół to napisałeś bzdurę bo lotki na zdjęciu tam gdzie Fizyk narysował czerwone kółko i strzałkę są zadarte w górę, co oznacza wychył lewego skrzydła w dół i prawego w górę. Poniższe rysunki to wyjaśniają:

[Obrazek: 11.jpg]

Lotki są zamontowane na krawędzi spływu każdego skrzydła w pobliżu końcówek skrzydeł i poruszają się w przeciwnych kierunkach. Gdy pilot przesuwa drążek w lewo, lewa lotka podnosi się i prawa lotka spada. Uniesiona lotka zmniejsza siłę nośną tego skrzydła, a obniżona zwiększa siłę nośną, więc przesuwanie drążka w lewo powoduje opadanie lewego skrzydła i podnoszenie prawego skrzydła. To powoduje, że samolot obraca się w lewo i zaczyna skręcać w lewo. Centrowanie drążka powoduje powrót lotek do położenia neutralnego. Rysunek przedstawiający jak lotki działają na przechył samolotu:

[Obrazek: Aileron_roll.gif]

Ster wysokości jest ruchomą częścią poziomego stabilizatora, przymocowaną zawiasowo do tylnej części stałej części poziomego ogona. Stery wysokości poruszają się razem w górę i w dół. Gdy pilot ciągnie drążek do tyłu, stery podnoszą się. Przesunięcie drążka do przodu powoduje zniesienie sterów. Centrowanie drążka przywraca stery do położenia neutralnego i zatrzymuje zmianę wysokości. Rysunek przedstawiający jak stery wysokości działają na przechył samolotu:

[Obrazek: Aileron_pitch.gif]
Cytat:No i co z tego, znawco ?

Z całą pewnością lotki mogą się też wychylać razem w jednym kierunku (na obu skrzydłach, na przykład razem w górę lub razem w dół- po lewej i po prawej w jednym kierunku). Choć nie jestem znawcą lotnictwa to jednak wiem to z doświadczenia i z rozumu: przy lądowaniu, przy pasie lotniska lotki skrzydła gwałtownie się wychylają i utrzymują w wychyleniu. Wiele razy to widziałem, bardzo wiele razy. [już z kilkadziesiąt razy leciałem samolotem, mam bogate doświadczenie- także w obserwacji ziemi i poziomu słonca]. Musi to być zatem wychylenie takie samo na obu skrzydłach, wiem to choć z zasady widzę tylko jedno skrzydło.
Kolejna bzdura. Lotki wskazane na zdjęciu, które Macieju1 skomentowałeś nie są od tego aby wychylać się razem w jednym kierunku przy starcie czy lądowaniu. Od tego są stery wysokości, klapy i spoilery.

Cytat:Ale wiem to z logiki: nie ma interesu w "skręcaniu/przechylaniu samolotu" przy lądowaniu- bo pasy do lądowania są proste, a pochyłu też nikt nie chce- skrzydłem w ziemię nikt przywalić nie chce (tak zakładam- że pilot tak nie chce). Tylko jest wtedy interes w hamowaniu, gwałtownym hamowaniu. Zatem lotki mogą też chodzić synchronicznie, a nie tylko tak, że "lewa w górę, prawa w dół".
Kolejna bzdura. Lotki jak i stery wysokości są jednocześnie wykorzystywane przy lądowaniu lub starcie między innymi z powodu podmuchów wiatru uderzającego w lewą lub prawą stronę samolotu.

Macieju1, piszesz o Fizyku:
Cytat:Ech..., Żałość... Wielka żałość.
Cytat:Aż litość bierze, gdy dorosły człowiek wypowiada takie brednie.
Tymczasem on się w w tej wypowiedzi nie pomylił. Ty za to się pomyliłeś kilkukrotnie i strzeliłeś bzdurę za bzdurą. Dlaczego oskarżasz kogoś o pisanie bredni, skoro Ty sam napisałeś bzdury? 

I sprawa kluczowa:
Cytat: Zatem teza, że :zawsze trafiałem na "przechyły, przyspieszenia, skręty, opadania, wznoszenia"- żałosna.
A własnie ta teza wydaje się słuszna. Bo wychylenie lotki w górę na lewym skrzydle, czyli tam gdzie siedziałeś sprawiło, że to skrzydło opadało w dół względem prawego skrzydła. Czyli samolot się przechylił i skręcał.
Odpowiedz
Maciej1 napisał(a): Kwestia "lotek"- bez znaczenia. Nie zamierzam tego kontynuować. Czy to lotka, czy hamulec, czy jest wychylona w dół, czy w górę- zero znaczenia dla całej sprawy.
Trochę znaczenia jednak ma. Bo pokazuje, że samolot najprawdopodobniej leciał przechylony, ale Twoja metoda tego nie wykryła (co nie jest dziwne - nie mogła tego wykryć).

Maciej1 napisał(a):
Cytat:A wiesz np. to, że samolot leci zawsze z dziobem nieco zadartym do góry?
Cytat:Tak, wyobraź sobie, że wiem. A wiesz, czemu?

W sumie nie wiem. 
A ja myślałem, że wiem. Ale moje wyjaśnienie wywołało u mnie więcej pytań, poszukałem i teraz chyba naprawdę wiem Oczko
Ogólnie ustawienie samolotu w locie wynika z tego, ile siły nośnej jest potrzebne w danym momencie. Unosząc dziób w górę, samolot zwiększa kąt natarcia skrzydeł (kąt między umowną płaszczyzną skrzydła a strugami powietrza) i tym samym siłę nośną. Samolot w locie poziomym potrzebuje tyle siły nośnej, ile daje mu ułożenie z dziobem lekko w górę.
To było moje początkowe wyjaśnienie i o ile wszystko w nim jest prawdą, to powstaje jedno pytanie. Otóż dla siły nośnej istotny jest kąt między skrzydłami a kierunkiem lotu - kadłub mógłby być spokojnie umocowany do skrzydeł tak, żeby przy właściwym kącie natarcia był ułożony poziomo. Czemu więc tak nie jest?
Myślałem, że może chodzi o jakąś wydajność albo coś, ale wyjaśnienie okazuje się znacznie bardziej banalne: https://www.quora.com/Flying-Is-it-true-...&srid=zjTa

Maciej1 napisał(a): Wiem, wiem. U was "wszystko dobrze poznane". Nawet "czarne dziury" (których nie ma).
Czarne dziury akurat nie są dobrze poznane. Są dobrze poznane teoretycznie - ale eksperymentalnie tak naprawdę dopiero zaczynamy je badać (detekcja fal grawitacyjnych i obraz cienia czarnej dziury to dopiero ostatni rok-dwa, aczkolwiek wiele bardziej pośrednich danych mieliśmy już wcześniej).

Ale rozchodzenie się światła? Optyka? Eksperymentów, które wykonano w tej dziedzinie już nie idzie zliczyć. To jest zagadnienie badane od XVII wieku. Ciężko o coś lepiej poznanego.

Maciej1 napisał(a): A czy to moja wina, że niemal cała nauka jest fałszywa, daleka od doskonałości ? Ja wiem, to was najbardziej boli: inny kształt ziemi- to zawalenie się wielu dziedzin nauki. No ale co z tego ?
Nie, mój drogi. To nie cała nauka jest fałszywa.
Widzisz, cała nauka ma to do siebie, że dobrze ze sobą współgra. Poznane fakty i teorie pasują do siebie nawzajem. To jest wielka układanka, która jest zbadana i poukładana bardzo dokładnie.
Owszem, zaburzając jeden element, zaburzasz całość. Tylko widzisz - fakty się nie zmieniają. To, co było faktem, nadal jest faktem. Jak chcesz zmienić jeden element, to Twoim zadaniem jest dopasowanie do niego wszystkich pozostałych. I tego żaden płaskoziemca nie zrobił. I nie zrobi. Bo jeśli założyć płaską Ziemię, to zwyczajnie się nie da.

Maciej1 napisał(a): Powiem takie zdania:

1. Wolę negować ludzką naukę, niż rzeczywistość.
Pech jest taki, że negując naukę, negujesz całkiem sporo rzeczywistości.

Maciej1 napisał(a): 2. Nie mam wyjścia. Jeśli widziałem słońce na wysokości 12 km zachodzące w poziomie, oświetlenie chmur- jak opisuję. I tak kilka razy. Plus jeśli widzę: obserwacje powierzchni ziemi- jak pokazuję i opisuję, to nie mam wyjścia. Muszę negować naukę: patrz punkt 1.
Zmysły potrafią zwodzić. Dlatego właśnie wymyślono naukę.
Wydaje Ci się, że widziałeś Słońce zachodzące w poziomie na wysokości 12 km. Twój aparat badawczy Cię do tego przekonał. Jak dotąd spoko. Problem polega na tym, że Twój aparat badawczy ma banalne do wskazania wady, i niestety mierzy co innego, niż myślisz i mniej dokładnie, niż myślisz. Dlatego dałeś mu się zwieść.

Maciej1 napisał(a): 4. Wiem, że Ciebie widoki nadwodne nie przekonają (choć to dziwne? bo upieranie się, że różne warunki atmosferyczne zawsze prowadzą (przy mieszaniu ośrodka) do takich samych zestawów czynników refrakcyjnych, takiej samej refrakcji- jest dziwne i niezrozumiałe)
A kto mówi, że takiej samej? Wystarczy, że podobnej. I duży kłopot z tymi Twoimi widokami jest taki - o czym też już pisałem - że efekty kulistości, których należy się w nich spodziewać, są małe w porównaniu z tym, co może zdziałać refrakcja. Zmiana warunków może kompletnie odwrócić wnioski. I dlatego ciągle mówię - patrz na duże odległości. Patrz choćby na dalekie zdjęcia Tatr, gdzie żadne proporcje nie są zniekształcone, a jakoś cholera połowy gór nie widać.

Maciej1 napisał(a): Ale wsiądź w samolot i zaplanuj oglądanie zachodu słońca.
Bardzo chętnie! Jak będę miał okazję, na pewno pooglądam. Tylko niestety nie mam budżetu na takie latanie zgodnie z moim widzimisię, okazja musi mi się trafić niezależnie, a w najbliższym czasie się na to nie zapowiada.

Maciej1 napisał(a): Próby przekonania mnie, że "dramatycznie trudno zmierzyć w samolocie poziom z dokładnością choćby do 1 stopnia"- skazane na niepowodzenie. Gdyż właśnie wiele razy mierzyłem i nadal będę mierzył. Bo to bardzo łatwe. Przetestuj w domu. Wyciągnięta ręka, oko i szklana z wodą- dają dokładność poziomu z błędem mniejszym, niż 1 stopień ( de facto jeszcze mniejszym). A są lepsze przyrządy (zresztą zawsze sprawdzam "wodę" z poziomicą, a poziomicę z poziomicą elektroniczną- praktycznie żadne rozbieżności)
Ale wiesz, że to o niczym nie świadczy? Bo wszystkimi tymi metodami mierzysz poziom pozorny, zaburzony siłami bezwładności, co do którego nie masz żadnej gwarancji, że pokrywa się z poziomem rzeczywistym, czysto grawitacyjnym?



Tak trochę z innej beczki - zmodyfikowałem dzisiaj nieco swój symulator. Symuluje to samo, co wcześniej, tu się nic nie zmieniło - ale zmienił się sposób konfiguracji sceny. Dodałem możliwość skonfigurowania wszystkich parametrów symulacji jednym plikiem (no... wszystkich oprócz danych o terenie). Tak więc w tym momencie mogę wrzucić w internet plik konfiguracyjny i swój program - i jeśli tylko pobierzesz sam dane o terenie, to będziesz miał wszystko, czego trzeba do odtworzenia moich wyników. Stosunkowo łatwe powinno być też modyfikowanie konfiguracji, tak żebyś mógł przetestować własne parametry.

Oczywiście w tym momencie nie spodziewam się, żeby Cię (Macieja1) to obchodziło... Ale jeśli obchodzi kogokolwiek innego, to zaczynam przerabiać skrypty, z których korzystałem, na takie pliki konfiguracyjne - i jak skończę, opublikuję gdzieś zestawienie: konfiguracja - obraz wynikowy. Tak, żeby było lepiej widać, jaki wynik wychodzi z jakich parametrów.
[Obrazek: style3,Fizyk.png]
"Tylko dwie rzeczy są nieskończone - Wszechświat i ludzka głupota. Co do Wszechświata nie jestem pewien" - Albert Einstein
Odpowiedz
Fizyk opisał zdjęcie z samolotu tak:
Cytat: Lotka na skrzydle jest delikatnie odchylona w górę. To sugeruje, że samolot był w trakcie przechylania się w lewo

Maciej1 skomentował powyższe zdanie jak i strzałkę na zdjęciu tak:
Cytat:Ech..., Żałość... Wielka żałość.
Cytat:Aż litość bierze, gdy dorosły człowiek wypowiada takie brednie.
Macieju1, dalej jesteś tego pewnie, że to co Fizyk napisał to była żałosna bzdura?

Chyba cała wiedza o budowie skrzydła mówi co innego. Czy nie?

Cytat:Czarne dziury akurat nie są dobrze poznane. Są dobrze poznane teoretycznie
Ile fotonów światła przelatuje przez środek czarnej dziury i kiedy w trakie jej życia to się dzieje? Uśmiech
Odpowiedz
Fizyk napisał(a): Trochę znaczenia jednak ma. Bo pokazuje, że samolot najprawdopodobniej leciał przechylony, ale Twoja metoda tego nie wykryła (co nie jest dziwne - nie mogła tego wykryć).


Żadnego znaczenia. Śmieszne jest Twoje upieranie się przy tym, że "w czasie lotu nie da się dokonywać pomiarów". Jesteś Fizykiem, a wypowiadasz takie niedorzeczności. Zdumiewające. Zdjęcie miało to pokazać: ile to jest 3 stopnie kątowe na elementach skrzydła. To jeszcze taka informacja: podobnych pomiarów dokonuję także gdy samolot stoi na lotnisku. I widzisz: elementy skrzydła-np. odległości kątowe między silnikami dobrze się zgadzają.



Cytat:Ale rozchodzenie się światła? Optyka? Eksperymentów, które wykonano w tej dziedzinie już nie idzie zliczyć. To jest zagadnienie badane od XVII wieku. Ciężko o coś lepiej poznanego.

Tak tak, wiem wiem. "Wszystko dobrze wiecie". "Grawitację" też badają kilkaset lat, a nie zauważyli, że nie ma żadnego przekonującego empirycznego dowodu na "grawitację". Podobnie o kuli ziemskiej bredzą od tysięcy lat, a nie zauważyli, że ze świateł nieznanego nieba nie da się odczytywać kształtu powierzchni ziemi.
Myślę, że tyle się już chociaż nauczyłeś: nie ma żadnego dowodu na kulistość ziemi.
I myślę, że taki pożytek już odniosłeś: zostałeś zmuszony do rozmowy na temat, do rzeczy. Bo już nie bredzimy od rzeczy, że "zaćmienie księżyca to dowód kulistości ziemi, bo ziemia rzuca cień na księżyc, że słonce nie zmienia rozmiaru kątowego, ble ble ble..." tylko mówimy do rzeczy. Czyli tak: spieramy się o obserwacje powierzchni ziemi- bo tylko to się liczy przy geometrii powierzchni- to jest do rzeczy.


Cytat:Widzisz, cała nauka ma to do siebie, że dobrze ze sobą współgra.

Nieprawdopodobne ! Co Ty nie powiesz ? A to nie rozumiesz takich rzeczy: jeśli przyjmę urojenie (np. "grawitację") i będę budował na urojonym założeniu, to nauka, którą stworzę będzie: 1 oznaczała dopasowywanie rzeczywistości do mojego urojenia. Np. masy tak sobie powyliczam, że będą się zgadzały ze zjawiskami rzeczywistymi z rzeczywistymi ruchami świateł na niebie, świateł którym w swojej głowie przypiszę "masy" (nie mam żadnego dowodu, że to "masy", ale przypisuję z urojenia i "wyliczam" wielkośc urojenia)- takie mi "wyjdą masy" 2. zgodność będzie bardzo dobra, bo JAKA MIAŁABY BYĆ INNA ? Przecież dopasowywuję rzeczywistośc do swoich urojeń !
Widzisz: jedynym sposobem uwolnienia rozumu z urojenia jest nieignorowanie sprzeczności z empirią, z realnym światem. Jeśli po napotkaniu sprzeczności wymyślamy "model", np.  refrakcji która nam "wszystko wyjaśni", to kontynuujemy budowę urojenia.
Systemy urojeń mają to do siebie: są bardzo logiczne, spójne wewnętrznie i bardzo dobrze zgadzają się z faktami. Zawsze mają jednak jakieś "ale", jakieś skazy. Współczesna nauka = rozbudowany system urojeń. Wiem, wiem wy nie jesteście zdolni do zrozumienia tego. Zrozumiecie może wtedy gdy gwiazdy zaczną padać na ziemię.


Cytat:I tego żaden płaskoziemca nie zrobił. I nie zrobi. Bo jeśli założyć płaską Ziemię, to zwyczajnie się nie da.

To jest Twoje proroctwo (o przyszłości nauki, czyli o "niemożności zbudowania płaskiego modelu"). A moje jest takie (zresztą nie moje): niedługo gwiazdy spadną na ziemię. Pożyjemy, zobaczymy kto miał rację.


Cytat:Pech jest taki, że negując naukę, negujesz całkiem sporo rzeczywistości.

Tak ? A które to zjawisko ja "zanegowałem" ? Czy Ty odróżniasz negowanie modelu od negowania rzeczywistości (empirii) ?




Cytat:Wydaje Ci się, że widziałeś Słońce zachodzące w poziomie na wysokości 12 km. Twój aparat badawczy Cię do tego przekonał. Jak dotąd spoko. Problem polega na tym, że Twój aparat badawczy ma banalne do wskazania wady, i niestety mierzy co innego, niż myślisz i mniej dokładnie, niż myślisz. Dlatego dałeś mu się zwieść.

Nie, nie wydaje mi się jestem pewien. Twoje pisanie- w sumie śmieszne. Ostatecznie bowiem: wszystko sprowadza się do zmysłów- np. wynik pomiaru trzeba wzrokiem odczytać na wskaźniku (lub usłyszeć, lub jeszcze jakimś innym zmysłem).


Cytat:Ale wiesz, że to o niczym nie świadczy? Bo wszystkimi tymi metodami mierzysz poziom pozorny, zaburzony siłami bezwładności, co do którego nie masz żadnej gwarancji, że pokrywa się z poziomem rzeczywistym, czysto grawitacyjnym?

O czym Ty mówisz ? Nie wstyd Ci ? Naprawdę Ci nie wstyd ? Przecież to śmieszne utrzymywać, że w samolocie "nieustannie działają istotne siły bezwładności". Przez większość trasy samolot leci ruchem praktycznie jednostajnym, bez żadnych skrętów, opadów, zrywów, wznoszeń..itp. Nawet jadąc samochodem- dobrze ocenię poziom (metodą ręka-oko-szklanka z wodą)- jeśli samochód jedzie ruchem jednostajnym i nie skręca. W samolocie- jest jeszcze płynniej. 
Dziwię Ci się, że opowiadasz takie brednie.
Pomyślże : gdyby były "nieustanne przeciążenia"- elementy skrzydła wychodziłyby mi chaotycznie (jeśli chodzi o położenie kątowe)- od plusa do minusa, różne wyniki, nieustanna zmiana. A wychodzi zawsze tak samo. Więc co ? Przeciążenie zawsze "w jednym kierunku" ?


Cytat:Oczywiście w tym momencie nie spodziewam się, żeby Cię (Macieja1) to obchodziło...
Słońce zachodzi w poziomie, na wysokości przelotowej samolotu. A wg. Twego symulatora 3.1 stopnia poniżej poziomu (dla wys. 10 km, o ile dobrze pamiętam). Dlaczego miałby mnie obchodzić fałszywy model rzeczywistości (tu refrakcji) ? 

To Ciebie powinno obchodzić to, co ja piszę.
Odpowiedz
Maciej1 napisał(a): Śmieszne jest Twoje upieranie się przy tym, że "w czasie lotu nie da się dokonywać pomiarów".
Nie twierdzę, że się nie da. Twierdzę, że jest to tudniejsze, niż na ziemi, i że tej trudności nie doceniasz.

Zresztą nawet na Ziemi po coś wymyślono teodolity i niwelatory, zamiast dokonywać pomiarów geodezyjnych szklanką z wodą...

Maciej1 napisał(a): "Grawitację" też badają kilkaset lat, a nie zauważyli, że nie ma żadnego przekonującego empirycznego dowodu na "grawitację".
https://en.wikipedia.org/wiki/Cavendish_experiment choćby.

Maciej1 napisał(a): Myślę, że tyle się już chociaż nauczyłeś: nie ma żadnego dowodu na kulistość ziemi.
To chyba nie rozumiesz nic z tego, co tu piszę.

Maciej1 napisał(a): I myślę, że taki pożytek już odniosłeś: zostałeś zmuszony do rozmowy na temat, do rzeczy. Bo już nie bredzimy od rzeczy, że "zaćmienie księżyca to dowód kulistości ziemi, bo ziemia rzuca cień na księżyc, że słonce nie zmienia rozmiaru kątowego, ble ble ble..." tylko mówimy do rzeczy. Czyli tak: spieramy się o obserwacje powierzchni ziemi- bo tylko to się liczy przy geometrii powierzchni- to jest do rzeczy.
To, że przestałem z Tobą rozmawiać na pewne tematy nie znaczy, że nie są one dowodami na kulistość Ziemi.
Generalnie mi jakoś strasznie nie przeszkadza, że zawężasz na siłę dziedzinę dyskusji. Dowody na kulistość są wszędzie. Chcesz dowodzenia kulistości obserwacjami powierzchni, to proszę bardzo, mogę dowodzić kulistości obserwacjami powierzchni.
A zaćmienia Księżyca to nadal bardzo dobry dowód na kulistość Ziemi - ponieważ nie mają absolutnie żadnego sensu na płaskiej Ziemi. Zresztą dobrze to widzisz, dlatego nawet nie próbujesz wymyślać wyjaśnień, tylko zaczynasz de facto postulować istnienie magii (magia powoduje, że takie rzeczy widać). Jeśli Ziemia jest kulista, wyjaśnienie jest banalne i żadnej magii wprowadzać nie trzeba.

Maciej1 napisał(a): A to nie rozumiesz takich rzeczy: jeśli przyjmę urojenie (np. "grawitację") i będę budował na urojonym założeniu, to nauka, którą stworzę będzie: 1 oznaczała dopasowywanie rzeczywistości do mojego urojenia. Np. masy tak sobie powyliczam, że będą się zgadzały ze zjawiskami rzeczywistymi z rzeczywistymi ruchami świateł na niebie, świateł którym w swojej głowie przypiszę "masy" (nie mam żadnego dowodu, że to "masy", ale przypisuję z urojenia i "wyliczam" wielkośc urojenia)- takie mi "wyjdą masy" 2. zgodność będzie bardzo dobra, bo JAKA MIAŁABY BYĆ INNA ? Przecież dopasowywuję rzeczywistośc do swoich urojeń !
Zapominasz tylko o jednym - masy są powiązane ze zdecydowanie większą ilością faktów, niż tylko grawitacją.
Owszem, masy wyliczone z teorii grawitacji będą tautologicznie zgodne z teorią grawitacji. Ale można potem wynik porównać z innymi rzeczami. Np., wyobraź sobie, że masa Ziemi wynikająca z grawitacji wychodzi 2 kg. No niedorzeczność, teoria ewidentnie jest błędna. Albo masa Ziemi wychodzi taka, że gęstość byłaby 1000 razy większa, niż najcięższa znana substancja. Też bzdura. Ale żaden z tych przypadków nie zachodzi - masa Ziemi wyliczona z grawitacji wychodzi bardzo sensowna, dająca gęstość rzędu 5 g/cm³. To samo dotyczy zresztą reszty planet i Słońca.
I to, widzisz, jest aspekt nauki, który uparcie pomijasz. Nauka to nie jest wyliczanie wartości z jednej teorii i ogłaszanie zwycięstwa. Wartości wyliczone z jednej teorii, czy zmierzone na jeden sposób, porównuje się ze wszystkim, z czym się da. I zwycięstwo nigdy nie jest ogłaszane! Gdy pojawia się nowy sposób na porównanie tego, co myślimy, że wiemy, z rzeczywistością - wykorzystuje się go. Dlatego właśnie tak ciężko w nauce ruszyć jakikolwiek fakt - nie dlatego, że jakieś autorytety wszystko zabetonowały, tylko dlatego, że zgodność każdego faktu z innymi była badana na setki niezależnych sposobów i próba ruszenia jednego oznacza nagle, że musisz znaleźć też jakieś wyjaśnienie dla obserwowanych wcześniej zgodności.
Więc nie, nie masz w ogóle racji - nic w nauce nie jest od czapy. Co najwyżej możesz nie wiedzieć, czemu coś nie jest od czapy, ale to już jest przejaw Twojej własnej ignorancji, a nie jakiegokolwiek problemu z nauką.

Maciej1 napisał(a): Tak ? A które to zjawisko ja "zanegowałem" ? Czy Ty odróżniasz negowanie modelu od negowania rzeczywistości (empirii) ?
W momencie, kiedy negujesz model i postulujesz alternatywny, dający przewidywania rażąco sprzeczne z rzeczywistością - de facto negujesz rzeczywistość. I to właśnie robisz, postulując płaską Ziemię.
Chociaż w sumie nawet nie - bo nie proponujesz żadnego modelu. Nie masz żadnych konkretnych przewidywań do zaoferowania, więc nawet nie ma czego porównać z rzeczywistością.

Maciej1 napisał(a): Przecież to śmieszne utrzymywać, że w samolocie "nieustannie działają istotne siły bezwładności"
A gdzie ja napisałem, że nieustannie działają?
Twierdzę tyle: czasem działają. I Twoja metoda nie jest w stanie wykryć, kiedy działają. Tak więc każdy wynik może - nie musi - być obarczony błędem i nie jesteśmy w stanie stwierdzić, który jest, a który nie jest. Wobec tego wyniki są bezwartościowe.

Maciej1 napisał(a): Dlaczego miałby mnie obchodzić fałszywy model rzeczywistości (tu refrakcji) ?
A jednak mój symulator poprawnie odtwarza widoki. Jednak niezłe osiągnięcie, jak na "fałszywy model rzeczywistości".
Piszę Ci od dawna - zaprezentuj swój model, przy pomocy którego będzie można odtworzyć widoki. Uda Ci się, to będzie o czym pogadać. Do tego czasu mamy z Twojej strony tylko machanie rękami i powoływanie się na niepewne wyniki własnych doświadczeń.



No, Macieju. Przetestowałem Twoją metodę pomiaru poziomu - i nie w samolocie, ale na ziemi, więc żaden ruch mi nie przeszkadzał. Wyniki oceń sam.

Zawiesiłem na kaloryferze kartkę z kreskami co 5 cm i umieściłem szklankę z wodą na stole ok. 3 metry dalej - czyli kreski z punktu, w którym jest szklanka, są co ok. 1 stopień:
[Obrazek: J29mwFv.jpg?1]

Następnie próbowałem znaleźć punkt widzenia na wysokości powierzchni wody i tym sposobem określić, która kreska jest najbliżej poziomu:
[Obrazek: KcYRR7v.jpg]
[Obrazek: 92RH1sf.jpg]
[Obrazek: lQA9FbE.jpg]

No to co? Która jest? Bo moim skromnym zdaniem g... da się stwierdzić. I to nie jest kwestia tylko jakości zdjęć, która, przyznaję, nie powala - w rzeczywistości widać równie słabo.

Ja jeszcze miałem dość komfortowe warunki w postaci sporej przestrzeni (braku foteli i pasażerów dookoła) i całkowicie stabilnego podłoża. W samolocie byłoby jeszcze trudniej cokolwiek stwierdzić. Więc cóż, ten test utwierdził mnie w przekonaniu, że swoją metodą niewiele mogłeś zmierzyć.
[Obrazek: style3,Fizyk.png]
"Tylko dwie rzeczy są nieskończone - Wszechświat i ludzka głupota. Co do Wszechświata nie jestem pewien" - Albert Einstein
Odpowiedz
Maciej1 jest przekonany, że żaden z nas nie jest zainteresowany prawdą, a on jest jednym z bardzo nielicznych, którzy chcą się naprawdę dowiedzieć czym jest i jak działa otaczający nas świat.

Człowiek z natury jest stworzony do tego, żeby wtykać nosa wszędzie i chcieć wiedzieć bo tajemnica go pociąga. Musielibyśmy być ulepieni z kompletnie innej gliny, by chcieć żyć świadomie w kłamstwie.

Z innej beczki, Macieju1, pomyliłeś się co do kilku spraw na temat budowy i działania skrzydeł, ale do błędu się nie przyznasz?
Odpowiedz
Ja odnoszę wrażenie, że Maciej1 jest raczej przekonany, że może owszem, jesteśmy zainteresowani prawdą, ale dajemy się łatwo oszukiwać "światowemu spiskowi naukowców". Jest przekonany o istnieniu spisku, bo zrobił swoje obserwacje, które mu nie pasują do "oficjalnej wersji". Nie mieści mu się w głowie, że żadnego spisku nie ma i że najzwyczajniej w świecie w swoich obserwacjach narobił baboli metodologicznych.

No niestety prawda jest taka, że przeprowadzanie doświadczeń bywa trudniejsze, niż się wydaje. Nawet zawodowi naukowcy czasem się na to nadziewają i wydaje im się, że coś odkryli, ale dokładniejsze badania wykazują, że ktoś gdzieś nie zauważył jakiegoś czynnika zaburzającego pomiar. Tylko że naukowcy potrafią zweryfikować swoje wyniki i w razie czego przyznać się do błędu - pseudonaukowcy, jak Maciej1, tego nie potrafią.
[Obrazek: style3,Fizyk.png]
"Tylko dwie rzeczy są nieskończone - Wszechświat i ludzka głupota. Co do Wszechświata nie jestem pewien" - Albert Einstein
Odpowiedz
Ciekawe czy M1 wgryzł się w pracę, którą zalinkowałem, o 'kuchni' profesjonalnego tworzenia osnowy geodezyjnej?
Wątpię - za dużo matematyki i za mało mistyki.
Zawsze łatwiej pozamiatać kuloziemców n-tą fotką z plaży, niemożliwą do rzetelnego sprawdzenia.
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
Odpowiedz
A ja myślę, że najwyższy już czas, by Maciej powiedział nam, skąd jego zdaniem bierze się ciśnienie powietrza oraz czy i jak (w związku ze swą naturą) ciśnienie zmienia się wraz z wysokością.

Poza tym byłoby dobrze dowiedzieć ostatecznie, czy zdaniem Macieja refrakcja może być spowodowana jedynie różnicami temperatur ośrodków, czyli czy jeśli szkło i powietrze będzie miało ta sama temperaturę, to czy refrakcja nastąpi na granicy takich ośrodków, czy nie i dlaczego?

No i oczywiście warto byłoby wiedzieć czy zdaniem Macieja wilgotność potwietrza może wywołać refrakcję, a jeśli tak to dlaczego?
Odpowiedz
Vanat napisał(a): Poza tym byłoby dobrze dowiedzieć ostatecznie, czy zdaniem Macieja refrakcja może być spowodowana jedynie różnicami temperatur ośrodków
Na to już chyba odpowiedział. Podkreślał w kilku ostatnich postach, że wg niego głównym czynnikiem jest gęstość - ale niech wypowie się sam, jak tu zajrzy.
Aczkolwiek ciekawe, czy uważa, że dwie różne substancje o takiej samej gęstości muszą mieć takie same własności optyczne Oczko
[Obrazek: style3,Fizyk.png]
"Tylko dwie rzeczy są nieskończone - Wszechświat i ludzka głupota. Co do Wszechświata nie jestem pewien" - Albert Einstein
Odpowiedz
Cytat:Nie twierdzę, że się nie da. Twierdzę, że jest to tudniejsze, niż na ziemi, i że tej trudności nie doceniasz.

To Ty przecieniasz trudności. Zresztą cóż Ci pozostało? Wiesz dobrze, iż te fakty o których wspominam (zachód słońca w poziomie na wysokości przelotowej samolotu, oświetlenie chmur przy słońcu nad poziomem) kończą wiele Twoich urojeń (zwanych dla niepoznaki "wiedzą i nauką"). Cóż Ci zostało ? Przecież nic. Tylko sprawdzić samemu. Zachęcam.



Cytat:Zresztą nawet na Ziemi po coś wymyślono teodolity i niwelatory, zamiast dokonywać pomiarów geodezyjnych szklanką z wodą...

By mierzyć poziom z dokładnością do setnych części stopnia i nawet większych. By stwierdzić fałszywość współczesnej kosmologii wystarczy dokładność do 1 stopnia, czyli szklanka z wodą, oko i ręka. A jeśli się ma w ręku poziomice plus poziomicę elektroniczną- to dokładność z całą pewnością wzrasta do błędu poniżej 0.5 stopnia.
Więcej: gdyby ziemia była kulą o promieniu ok. 6371-6378 km, to na wys. 12 km gołym okiem dałoby się to zauważać (zwłaszcza w okolicy zachodu słońca). Ja bez problemu gołym okiem schodzę do błędu poniżej 3 stopni kątowych. Obniżenie horyzontu (poziomu zachodu/wschodu słońca- tak definiuję horyzont w samolocie) o 3 stopnie= gigantyczne obniżenie. Przetestuj sobie na ulicy. [W zamkniętym wątku podawałem proporcjonalne modele.]

Cytat:
Cytat:Grawitację" też badają kilkaset lat, a nie zauważyli, że nie ma żadnego przekonującego empirycznego dowodu na "grawitację".
https://en.wikipedia.org/wiki/Cavendish_experiment choćby.

To żałosne doświadczenie Cavendisha jest źle zinterpretowane. Efekty termodynamiczno-elektrostatyczno-elektromagnetyczne są o wiele rzędów wielkości większe, niż urojone "efekty grawitacyjne". Układ (zbliżenie małej kuli do wielkiej, czy ogólnie zbliżenie kul, zbliżenie ciał- nie musi być przecież różnicy wielkości kul) jest asymetryczny: inna jest termodynamika-elektrostatyka-elektromagnetyzm tego co jest (tej strony, tego obszaru) pomiędzy kulami, a inna tego co jest na zewnątrz kul=> powstają siły skręcające "wagę skręceń". Na tym żałosnym eksperymencie, którego nawet nie weryfikowano pod względem szumów (efekty termodynamiczno-elektrostatyczno-elektromagnetyczne) opiera się wasza "grawitacja". Nic innego nie macie. [Pardon, macie kłamliwe opowieści o "lądowaniu na księżycu" i bajki o "ruchach planet", które na pewno są światłami, ale w waszym urojeniu są też i "na pewno masami". Światłom/obrazom na niebie przypisujecie "masy" i snujecie swoje fantazje na temat "kosmosu". Oto wasza "nauka".]
Nie ma żadnego przekonującego, empirycznego dowodu na to, że "masa generuje siłę grawitacji". 


Cytat:To, że przestałem z Tobą rozmawiać na pewne tematy nie znaczy, że nie są one dowodami na kulistość Ziemi.

Generalnie mi jakoś strasznie nie przeszkadza, że zawężasz na siłę dziedzinę dyskusji. Dowody na kulistość są wszędzie.

Tak? Co Ty nie powiesz ?
Pokaż mi zatem jeden, niewątpliwy, niepodważalny.



Cytat:A zaćmienia Księżyca to nadal bardzo dobry dowód na kulistość Ziemi - ponieważ nie mają absolutnie żadnego sensu na płaskiej Ziemi.

Bo komuś ubrdało się w główce, że "ziemia-kula rzuca cień na księżyc" ? I tak przepisują bezmyślnie w podręcznikach "panowie profesorowie" ?
A udowodnij mi, że to "ziemia rzuca cień na księżyc"! Bo ja twierdzę, że to zjawisko polega zupełnie na czymś innym. Czyli na tym: tylko i wyłącznie na optyce nieba, które jest (także, bo nie tylko) pewnym "urządzeniem optycznym", służącym do wyświetlania świateł (np. księżyca, słońca, gwiazd) nad naszymi głowami.

Oto jest wasz "dowód z zaćmienia księżyca" (czy ogólnie ze świateł nieba): czyjaś fantazja na temat nieznanego nieba. Jaki masz dowód na choćby jedno założenie Eratostenesa (z tych czterech, które wymieniłem)?



Cytat:Zresztą dobrze to widzisz, dlatego nawet nie próbujesz wymyślać wyjaśnień, tylko zaczynasz de facto postulować istnienie magii (magia powoduje, że takie rzeczy widać). Jeśli Ziemia jest kulista, wyjaśnienie jest banalne i żadnej magii wprowadzać nie trzeba.
A dlaczego miałbym się domyślać i wymyślać ? Czy ja byłem w niebie i wiem jak jest zbudowane ? To wy macie poplątane w rozumie: bo wierzycie, że to co wam się ubrdało na temat nieba (wasze fantazje) to są "fakty" .
Ja mam rozum, posługuję się empirią. A empiria uczy: domysły na temat nieznanego są z zasady nietrafione => domysły należy traktować jak domysły, spekulacje, przypuszczenia, hipotezy, a nie jako fakty.
Domysł można spróbować zaczynać traktować jako "fakt, wiedzę" dopiero gdy jest potwierdzony wiele wiele razy, przez niezależnych swiadków (badaczy) na co najmniej 5 niezależnych sposobów (odpowiada zmysłom ludzkim: oko, ucho, smak, węch, dotyk). 
Ale tylko można ! Bo nawet wszystkie niezależne zmysły mogą być oszukane. ["Ciemni ludzie ze Średniowiecza", z "ciemnej epoki" dobrze rozumieli, że "tylko widzieć" i to na dodatek z daleka, to jest za przeproszeniem g..., a nie "wiedza i fakt". Wy, ponieważ jesteście ludźmi  "oświeconymi"- wy już tego nie rozumiecie. Ale to wy jesteście z ciemnej epoki, nie tamci. Wy prostych rzeczy nie rozumiecie, najprostszych. Dlatego nie odróżniacie urojeń od faktów. Dlatego to wam gwiazdy spadną na głowę, a nie tamtym. Te gwiazdy, o których roicie, że są "odległymi słońcami z wielką masą"]


Ponieważ z nieba macie tylko jeden rodzaj doznań ("wzrokowe"- różne rodzaje "promieniowania"), to waszych opowieści o niebie ("kosmosie") żaden normalny i rozumny człowiek nie może traktować jako "wiedzy".
Tyle są więc warte wasze "dowody z nieba na kształt ziemi": g...
To nie są żadne dowody tylko znak waszej niedorzeczności.


Cytat:Ale żaden z tych przypadków nie zachodzi - masa Ziemi wyliczona z grawitacji wychodzi bardzo sensowna, dająca gęstość rzędu 5 g/cm³. To samo dotyczy zresztą reszty planet i Słońca.


Poproszę o nazwiska badaczy, o datę i opis doświadczeń (przynajmniej kilku) w których pobrano uśrednione próbki słońca, na podstawie których "wyliczono masę słońca". 
Jeśli takowych mi nie podasz, to proszę przestań mi opowiadać o swoich fantazjach na temat słońca.  
To  jest fakt: słońce to silne światło na niebie, przemieszczające się na niebie.
A to są przypuszczenia (fantastów ko(s)micznych): słońce to wielka kula materii, oddalona od ziemi średnio o ok. 150 mln km.
Mówmy o faktach. Trzymajmy się faktów. Fantazje fantastów i domysły pyszałków mnie nie interesują. Mnie interesują fakty, empiria. Nie teorie.
Jeśli z faktów udowodnisz mi "kulistość ziemi", to ja się przed Tobą pokłonię. "Dowód" z fantazji mam w d...


Cytat:Dlatego właśnie tak ciężko w nauce ruszyć jakikolwiek fakt - nie dlatego, że jakieś autorytety wszystko zabetonowały, tylko dlatego, że zgodność każdego faktu z innymi była badana na setki niezależnych sposobów i próba ruszenia jednego oznacza nagle, że musisz znaleźć też jakieś wyjaśnienie dla obserwowanych wcześniej zgodności.

"Masa słońca" to jest fakt ? Czy teoretyczne przypuszczenia ? Jeśli fakt- powyżej prosiłem o nazwiska, daty i opis doświadczeń.
Widzisz: autorytetom poplatało się w główkach. Bo najprostszych rzeczy nie rozumieją. Nie odróżniają faktów od przypuszczeń. Człowiek, który nie odróżnia faktu od czczych domysłów, ale te dwa zlewają mu się w główce w jedną kategorię- taki człowiek nie nadaje się do bycia naukowcem.
Ponieważ zdolność rozróżniania dwóch powyższych- to jest podstawa myślenia.
Współczesna nauka= produkt bajkopisarzy i fantastów o bujnej wyobraźni i pewnych zdolnościach matematycznych.
Tak, nauka współczesna jest betonowana przez szaleńców, którzy swoje domysły każą traktować jako "fakty".


Cytat:Chociaż w sumie nawet nie - bo nie proponujesz żadnego modelu. Nie masz żadnych konkretnych przewidywań do zaoferowania, więc nawet nie ma czego porównać z rzeczywistością.


Ależ mam. 
1. Np. ziemia jest płaska=>statki oglądane z coraz dalsza nie znikają "pod horyzontem" tylko blakną w mgiełce i/lub są "zjadane przez efekty refrakcyjne" (spłaszczenia/odbicia). Tak właśnie się dzieje.
2. Sklepienie niebieskie jest (także, nie tylko) pewnym "urządzeniem optycznym" => promienie słońca wychodzą do oka obserwatora zawsze (praktycznie - to jest w szczegółach do zbadania, wedle moich dotychczasowych doświadczeń od ok. -0.25 stopnia do zero stopni) w poziomie lub wyżej, a nie tak jak przewiduje współczesna kosmologia (że im wyżej nad ziemią, tym zachód/wschód słońca jest niżej pod poziomem- z zależnością z grubsza (z drobnymi poprawkami na refrakcję) jak dla obniżenia horyzontu dla kuli o promieniu ok. 6371-6378. I tak właśnie się dzieje. Polecam sprawdzić.


Cytat:A gdzie ja napisałem, że nieustannie działają?
Twierdzę tyle: czasem działają. I Twoja metoda nie jest w stanie wykryć, kiedy działają.

Z wielką łatwością i wystarczającą dokładnością (dla wniosków o których mowa- odnośnie fałszywości współczesnej kosmologii) można to wykryć. 
Np. to czy samolot się przechyla czy nie- to poznaje się nie po obserwacji "lotek" (to byłoby absurdalne) skrzydła tylko po obserwacji końca skrzydła na tle obietów dalekich (najczęściej chmur w pobliżu horyzontu).  Co więcej: nawet jak samolot się przechyla- wyniki pomiarów są w zasadzie takie same jak wtedy gdy się nie przechyla (co logiczne: samoloty na trasie przechylają się łagodnie, powoli, a nie gwałtownie)



Cytat:Tak więc każdy wynik może - nie musi - być obarczony błędem i nie jesteśmy w stanie stwierdzić, który jest, a który nie jest. Wobec tego wyniki są bezwartościowe.

Jeśli wszystkie wyniki pomiarów kątowych położeń elementów skrzydła są praktycznie takie same, to znaczy, że są wartościowe LUB mamy do czynienia z "nieustanną siłą bezwładności działająca w jednym kierunku", stale tak samo zaburzającą pomiar. Ponieważ to drugie jest niedorzeczne, a ściślej mało prawdopodobne to znaczy, że to pierwsze zachodzi. To proste Fizyku.

Na przykład: wzrokowo oceniłem (odkryłem, wcześniej tego nie wyczytałem nigdzie), że samolot leci dziobem do góry. Sprawdziłem poziomicą na podłodze samolotu i "po zagłówkach siedzeń" (wzrokowo, na tle poziomu, np. szklanki z wodą): tak leci. Nawet na oko da się ocenić! [Pytałem innych osób czy mają takie samo wrażenie- takie samo miała każda zapytana osoba].



Cytat:No to co? Która jest? Bo moim skromnym zdaniem g... da się stwierdzić. I to nie jest kwestia tylko jakości zdjęć, która, przyznaję, nie powala - w rzeczywistości widać równie słabo.

Ale póki co wykazałeś tylko swoją złą wolę. Bo tylko zrobiłeś zdjęcia i marudzisz. A zrób tak: NAUCZ SIĘ BADAĆ W TEN SPOSÓB.
Umieść oko na wysokości X, tak byś znał wielkość X; podziałkę kilka metrów dalej- tak byś znał wysokość podziałki. Będziesz wtedy wiedział co jest poziomem- zaznacz to sobie na podziałce wyraźnie. Pomiędzy tym szklankę. I ćwicz ! Ja tak ćwiczyłem.
Idź stopniowo od góry (wzrok ponad powierzchnią wody w szklance) i powolnym ruchem obniżaj wzrok (tj. podwyższaj szklankę), aż do momentu w którym warstwa wody w szklance jest nierozdwojona i takiej grubości jakiej powinna być przy patrzeniu z boku (nauczysz się tego po ocenie grubości warstwy). To jest poziom. Ja tak ćwiczyłem. Możesz też rysować sobie znaczniki na szklance, by łatwiej oceniać grubość warstwy.
Zapewniam Cię: jak poćwiczysz, to dojdziesz do takiej wprawy, że będziesz oceniał z dokładnością taką że błąd Twój będzie na pewno poniżej 0.5 stopnia kątowego. [No chyba, że masz jakąś wielką wadę wzroku lub ręka niemiłosiernie Ci się trzęsie]

Widzisz: jakbyś się zastanowił, to byś się zawstydził. Bo Twoje marudzenie, że taką metodą się nie da jest niepoważne. Bo: idź na strzelnicę! Tam nauczysz się zgrywać muszkę ze szczerbinką i zobaczysz, że oko ludzkie jest w stanie zgrywać bez problemu z dokładnością taką, że błąd dużo mniejszy niż 0.1 stopnia. Nie słyszałeś nigdy o strzelcach i strzelectwie ? Widzisz, oni mniej więcej robią to samo co oznaczanie poziomu za pomocą wody i szklanki. Też dokonują "wzrokowego pomiaru kierunku" I jakie efekty ! Więcej: strzelec wzrokowo na pewno ocenia lepiej, niż strzela. Bo efekt strzelania to wypadkowa dwóch: wzrokowej oceny kierunku (zgrania muszki ze szczerbinką) oraz opanowania ręki. Z przyczyn oczywistych: ocena wzrokowa jest lepsza, niż wynik strzelania. A tu można powiedzieć wystarcza tylko ocena wzrokowa, nie trzeba panować nad ręką w chwili odrzutu, bo odrzutu nie ma. Tylko strzelanie wzrokowe.
Odpowiedz
Maciej1 napisał(a): Bo komuś ubrdało się w główce, że "ziemia-kula rzuca cień na księżyc" ?
Ach i nadal nie wiem, dlaczego Bóg miałby tak skonstruować niebo, żeby wyglądało idealnie jakby płaska Ziemia była kulą? 
Po co Bogu taka zabawa?
A może raczej to nie Bóg, ale kosmici trzymają nas pod kloszem i symulują "kulę Ziemską"? Nigdy cię to nie zastanowiło?
Odpowiedz
Maciej1 napisał(a): Układ (zbliżenie małej kuli do wielkiej, czy ogólnie zbliżenie kul, zbliżenie ciał- nie musi być przecież różnicy wielkości kul) jest asymetryczny: inna jest termodynamika-elektrostatyka-elektromagnetyzm tego co jest (tej strony, tego obszaru) pomiędzy kulami, a inna tego co jest na zewnątrz kul=> powstają siły skręcające "wagę skręceń".
Machanie rękami.

Maciej1 napisał(a): Na tym żałosnym eksperymencie, którego nawet nie weryfikowano pod względem szumów (efekty termodynamiczno-elektrostatyczno-elektromagnetyczne) opiera się wasza "grawitacja". Nic innego nie macie.
1. Skąd twierdzenie, że nie weryfikowano pod względem szumów?
2. Myślisz, że to był jedyny taki eksperyment?

Maciej1 napisał(a): Pokaż mi zatem jeden, niewątpliwy, niepodważalny.
Przecież dobrze wiesz, że dla Ciebie nie istnieją niepodważalne dowody. Jak coś jest de facto niepodważalne, to staje się oszustwem albo złudzeniem, i taka z Tobą rozmowa.

Maciej1 napisał(a): A udowodnij mi, że to "ziemia rzuca cień na księżyc"! Bo ja twierdzę, że to zjawisko polega zupełnie na czymś innym. Czyli na tym: tylko i wyłącznie na optyce nieba, które jest (także, bo nie tylko) pewnym "urządzeniem optycznym", służącym do wyświetlania świateł (np. księżyca, słońca, gwiazd) nad naszymi głowami.
Rzucanie cienia jest najprostszym wyjaśnieniem. Podczas zaćmień Księżyca Słońce jest zawsze dokładnie po przeciwnej stronie nieba, niż Księżyc - znaczy, obserwator jest centralnie pomiędzy Słońcem a Księżycem. Czy muszę tłumaczyć, że jeśli umieścisz obiekt A między Słońcem a obiektem B, to obiekt A rzuca cień na obiekt B?

Maciej1 napisał(a): Poproszę o nazwiska badaczy, o datę i opis doświadczeń (przynajmniej kilku) w których pobrano uśrednione próbki słońca, na podstawie których "wyliczono masę słońca".
Poproszę o nazwiska badaczy, datę i opis doświadczeń (przynajmniej kilku) w których pobrano próbki Twojego mózgu. Bez tego, podążając za Twoją logiką, będę zmuszony uznać, że takowego najprawdopodobniej nie posiadasz, że to jedynie jakaś tam fantazja.

Maciej1 napisał(a): 1. Np. ziemia jest płaska=>statki oglądane z coraz dalsza nie znikają "pod horyzontem" tylko blakną w mgiełce i/lub są "zjadane przez efekty refrakcyjne" (spłaszczenia/odbicia). Tak właśnie się dzieje.
Czy Tobie się wydaje, że nikt, z kim rozmawiasz, nigdy nie był nad morzem?
Czy po prostu usiłujesz potwierdzić to, co od dawna piszemy - że wypierasz fakty?

Maciej1 napisał(a): Co więcej: nawet jak samolot się przechyla- wyniki pomiarów są w zasadzie takie same jak wtedy gdy się nie przechyla (co logiczne: samoloty na trasie przechylają się łagodnie, powoli, a nie gwałtownie)
Wyniki pomiarów czego?
Bo jeśli położenia horyzontu względem poziomu, to to akurat mocno świadczy na niekorzyść Twoich pomiarów. Widzisz - samoloty zakręcają tak, że suma siły bezwładności i grawitacji zawsze działa prostopadle do podłogi. Czyli podczas zakrętów woda w szklance jest równoległa do podłogi samolotu - czyli absolutnie nie pozioma, jeśli spojrzysz z zewnątrz! Co oznacza, że próba pomiaru poziomu wodą podczas zakrętu da kompletnie bzdurny wynik.

Maciej1 napisał(a): Na przykład: wzrokowo oceniłem (odkryłem, wcześniej tego nie wyczytałem nigdzie), że samolot leci dziobem do góry.
Tak, to akurat widać na oko. Z przechyleniem na boki sprawa nie jest jednak tak prosta, ze względów, o których wspomniałem wyżej - w skoordynowanym skręcie zawsze siła "dociska" załogę (i inne obiekty w samolocie) prostopadle do podłogi. Niezależnie od tego, jak samolot jest przechylony.

Maciej1 napisał(a): Umieść oko na wysokości X, tak byś znał wielkość X; podziałkę kilka metrów dalej- tak byś znał wysokość podziałki. Będziesz wtedy wiedział co jest poziomem- zaznacz to sobie na podziałce wyraźnie. Pomiędzy tym szklankę. I ćwicz ! Ja tak ćwiczyłem.
To jest świetny sposób na włączenie w pomiar efektu potwierdzania. Wiesz, gdzie ma być poziom - więc tam go widzisz.
Jeżeli już, to lepiej robić na odwrót - samą szklanką wyznaczać, gdzie na podziałce powinien być poziom, a potem mierzyć wysokość od gruntu i sprawdzać. To przynajmniej pozwoli faktycznie ocenić dokładność metody.

Maciej1 napisał(a): Widzisz, oni mniej więcej robią to samo co oznaczanie poziomu za pomocą wody i szklanki. Też dokonują "wzrokowego pomiaru kierunku"
Tylko lufa jest jednak dłuższa, niż średnica szklanki. A i same muszka i szczerbinka cokolwiek bardziej wyraźne, niż granica wody w szklance (a jeszcze przy ściance szklanki tworzy się niewielki menisk...).
[Obrazek: style3,Fizyk.png]
"Tylko dwie rzeczy są nieskończone - Wszechświat i ludzka głupota. Co do Wszechświata nie jestem pewien" - Albert Einstein
Odpowiedz
Fizyk napisał(a): 1. Skąd twierdzenie, że nie weryfikowano pod względem szumów?
2. Myślisz, że to był jedyny taki eksperyment?


Bo się tym interesowałem. Doświadczenie Cavendisha to jedna z wielu manipulacji w nauce. Podobna jak ten "fakt", że statki "znikają pod horyzontem". Nawet "uczone profesory" przepisują to co gdzieś zasłyszeli/przeczytali, że "znikają". Sprawdzić im się już nie chce. Co będą sprawdzać? Lepiej przecież wsadzić łeb w "czarną dziurę". Za to są granty i oklaski. Za wypowiedzenie tezy, że "ziemia nie jest kulą o promieniu ble ble ble"- jest śmieszność i koniec "kariery naukowej". Takie środowisko, taki czas, taki świat. Jak sami żeście to stwierdzili "naukowiec goni za sławą". Prawdą mało kto się interesuje, bo prawda na tym świecie ma zawsze pod górkę.


Cytat:Przecież dobrze wiesz, że dla Ciebie nie istnieją niepodważalne dowody. Jak coś jest de facto niepodważalne, to staje się oszustwem albo złudzeniem, i taka z Tobą rozmowa.

Niepodważalny dowód- to ten oparty na niepodważalnym, oczywistym fakcie. Np. takim, że słońce to silne światło (obraz) poruszające się po niebie. Np. tego faktu nie zaneguję. Podobnie jak nie zaneguję wielu innych faktów.


Cytat:Rzucanie cienia jest najprostszym wyjaśnieniem. Podczas zaćmień Księżyca Słońce jest zawsze dokładnie po przeciwnej stronie nieba, niż Księżyc - znaczy, obserwator jest centralnie pomiędzy Słońcem a Księżycem. Czy muszę tłumaczyć, że jeśli umieścisz obiekt A między Słońcem a obiektem B, to obiekt A rzuca cień na obiekt B?

No właśnie. Aż żałość bierze, aż litość. Naukowiec, a nie odróżnia faktu od własnej fantazji. Dokładnie tak, jak ja pisałem: naukowcy nie umieją już nawet rozróżnić między przypuszczeniem i wyobraźnią, a faktem. 
To są fakty: w czasie zaćmienia księżyca wygląda tak, że (jakby) ciemny cień nasuwa się na tarczę księżyca na niebie. A słońca - nie ma wtedy na niebie, nie widać.
To zaś co Ty napisałeś to są Twoje fantazje. Wymagają przyjęcia wielu założeń: np. jak zamierzasz udowodnić, że "słońce jest wtedy po przeciwnej stronie", że "obserwator jest centralnie" ? 
Dlaczego wy nie umiecie odróżniać własnych fantazji od faktów ? Widziałeś kiedyś "kulę ziemską" ? (Nie pytam o obrazki NASA)
Rob Skiba umieścił taki filmik, na którym symuluje zachód słońca nad płaskim (poprzez umieszczenie elementu optycznego między okiem, a słońcem). Widać jak słońce się zniża ku horyzontowi. I tyle widać. Słońce zniknie całkiem "pod horyzont", ale to nie oznacza, że ekstrapolacja (z fantazji) dokonana w głowie kuloziemcy, że "po zniknięciu słońce posuwa się kątowo pod horyzontem tak samo jak przed zniknięciem" jest prawdziwa.
Zacznij odróżniać ekstrapolację z własnej fantazji od faktów. Bez opanowania umiejętności rozróżniania między faktami a wyobraźnią i przypuszczeniem nie można się nazywać naukowcem.


Cytat:Poproszę o nazwiska badaczy, datę i opis doświadczeń (przynajmniej kilku) w których pobrano próbki Twojego mózgu. Bez tego, podążając za Twoją logiką, będę zmuszony uznać, że takowego najprawdopodobniej nie posiadasz, że to jedynie jakaś tam fantazja.

Mogę Ci pokazać KT głowy (choć raczej nie, bo to moja prywatność, ale przyjmij że mam). W każdym razie istnienie mózgów w czaszkach ludzkich potwierdzono wiele wiele razy i na wiele wiele sposobów (optycznie, dotykowo, chemicznie...itd.).

Jeśli zaś chodzi o słońce to mamy taki fakt: silne światło na niebie. To, że to światło ma "masę"- to fantazja, przypuszczenie zrodzone w głowach słabo myślących ludzi, którzy uważają, że "tylko oglądanie (słońca) i to z daleka" pozwala zawyrokować, że "słońce ma masę".
Przecież mówiłem, że wy macie odjazd, odlot. Przypisujecie sobie "masy" do świateł na niebie- przypisujecie i wyliczacie sobie wielkość urojeń ("mas") zrodzonych w waszych głowach. I tak sobie będziecie czynić, aż do tego czasu który Pan Bóg zapowiedział: gdy trzecia część tych "wielkich mas" spadnie wam na głowy. Wtedy może otrzeźwiejecie? Ale tylko "może", pewności nie ma.


Cytat:Czy Tobie się wydaje, że nikt, z kim rozmawiasz, nigdy nie był nad morzem?

Czy po prostu usiłujesz potwierdzić to, co od dawna piszemy - że wypierasz fakty?


Nie ja wypieram fakty, tylko wy plotki przyjmujecie za fakty. Owszem "panowie profesorowie" jeździli nad morze. I nigdy nie badali kwestii "znikania statków pod horyzont". Bo gdyby badali- otrzymaliby wyniki takie jak moje zdjęcia. [Chyba Ci nie muszę tłumaczyć, że jeśli kilkunastometrowa Mierzeja Wislana przy patrzeniu z odległości 30 km i większej nie znika pod horyzont, to nie zniknie i statek, który będzie tam daleko, przy tej mierzei pływał? Czy muszę ?]
A latając samolotem ? Ilu "mądrych panów profesorów" celowało szklanką wody w horyzont w czasie zachodu słońca ? [Bo ja tak stawiam: żaden.]
Jeśli "panowie profesorowie" ograniczają się tylko do powtarzania tych teorii, których ich nauczono, to jak oni mogą odkryć, że są robieni w bambuko i że śmieją się z nich ci którzy ich tak zrobili ?
Być może Cię to zdziwi ale posiadanie tutułów naukowych, wielka liczba nagród i odczytów na kongresach nie immunizuje na głupotę.


Cytat:Tak, to akurat widać na oko. Z przechyleniem na boki sprawa nie jest jednak tak prosta, ze względów, o których wspomniałem wyżej - w skoordynowanym skręcie zawsze siła "dociska" załogę (i inne obiekty w samolocie) prostopadle do podłogi. Niezależnie od tego, jak samolot jest przechylony.
 Jest jeszcze prostsza: minimalny ruch skrzydła samolotu widać na tle dalekich obiektów przy horyzoncie (najczęściej chmur, mgły). To tak jak z lufą karabinu- minimalnie ruszysz, a już celuje w inny obiekt.


Cytat:To jest świetny sposób na włączenie w pomiar efektu potwierdzania. Wiesz, gdzie ma być poziom - więc tam go widzisz.
 Nie marudź. Nie zrozmiałeś o co chodziło ? W fazie uczenia się takiej oceny. Na etapie uczenia się: musisz wiedzieć gdzie jest poziom. Wtedy nauczysz się, który widok (poziomu wody) masz chwytać.

Cytat:Jeżeli już, to lepiej robić na odwrót - samą szklanką wyznaczać, gdzie na podziałce powinien być poziom, a potem mierzyć wysokość od gruntu i sprawdzać. To przynajmniej pozwoli faktycznie ocenić dokładność metody.
 Dokładnie tak. I jak poćwiczysz, to zobaczysz, że bardzo szybko będziesz oceniał z dokładnością do 0.5 stopnia, nawet większą.

Cytat:Tylko lufa jest jednak dłuższa, niż średnica szklanki.

W małych ("damskich") pistoletach- już niewiele. A też można się nauczyć wielkiej precyzji w strzelaniu takim pistoletem. Nie wierzysz ? Byłeś kiedyś na strzelnicy? Strzelałeś?
Zawsze twierdziłem, że większy pożytek płynie z uczenia ludzi strzelania, zwłaszcza mężczyzn, niż z zatruwania im głowy współczesną "kosmologią", czy "nauką".
Odpowiedz
Maciej1 napisał(a):
Fizyk napisał(a): 1. Skąd twierdzenie, że nie weryfikowano pod względem szumów?
2. Myślisz, że to był jedyny taki eksperyment?

Bo się tym interesowałem. 
Myślę, że nie tylko ja jestem bardzo ciekaw jak Maciej zdobywa wiedzę na temat którym się interesuje... 
Proszę więc powiedz nam, co zrobiłeś w zwiazku ze swoim zainteresowaniem tym tematem?
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości