Liczba postów: 4,639
Liczba wątków: 9
Dołączył: 11.2017
Reputacja:
437
Płeć: mężczyzna
Wyznanie: Agnostyk siódmej gęstości
Osiris napisał(a): Dało się to zrobić inaczej, np. zamiast decydującej bitwy z umarlakami byłaby to tylko potyczka w której NK nie uczestniczy (co miałoby sens, skoro jest tak nieodporny na obrażenia valyriańskiej stali i sam o tym wie). Po wygranej Stark i Danny jadą załatwić Cersei a w tym czasie NK atakuje ponownie ze wzmożoną siłą, niszczy Winterfell i kieruje się na południe. No ale w takiej opcji Dany i Jon się nie ruszą z północy. Może inaczej: NK zostawia część sił i paru Innych do zdobycia Winterfell, a sam rusza z większością armii na południe, bo co się będzie rozdrabniał na jakiś zameczek. W końcu w samym Kigs' Londyn ponoć mieszka więcej ludzi niż na całej Północy.
Osiris napisał(a): Tak czy owak, jak się okazało w ostatnim odcinku, smoki nie są wcale takie wspaniałe gdyż nie dość, że szwankuje im wzrok (skoro nie potrafią dostrzec floty nieprzyjaciela na morzu) to jeszcze byle strzała potrafi ich zabić. Skorpion który zaledwie drasnął jednego z nich w siódmym sezonie, tutaj załatwił sprawę dziesięć sekund. Ano. To też było jakieś takie rozczarowujące. No bo skoro smoki tak łatwo zabić, to jak Aegon podbił te 7 królestw? Armię miał w końcu cieniutką, panował raptem nad Dragonstone.
Osiris napisał(a): i kto wie, czy Snow z Dany też się między sobą nie pożrą. Raczej czy nie zostaną pożarci między sobą.
Osiris napisał(a): Równie dobrze NK mógł się potknąć na skórce od banana i nadziać się na sztylet. Poniekąd tak się właśnie stało
Osiris napisał(a): Całe szczęście, że pojawiło się latające dziecko z nożem, bo inaczej musieliby jakoś wytłumaczyć, jak kaleka bez broni rozprawia się z największym zagrożeniem cywilizacyjnym Westeros. Cały dowcip polega na tym, że to by było lepsze rozwiązanie (oczywiście gdyby było dobrze przemyślane). Po coś w końcu jest tym wargiem, po coś zapierdalał na pólnoc z Hodorem i Reedami, po coś został tą trójoką wroną.
Osiris napisał(a): Pół godziny wcześniej ledwo uciekła z komnaty z kilkoma zombiakami a tutaj przefrunęła niepostrzeżenie między setkami aż do samego NK? Teleportacja, kurwa, teleportacja.
Jak Littlefinger przybył na odsiecz na bitwę bękartów? Teleportacja.
Jak Bronn w ostatnim odcinku przybył do Winterfell? Teleportacja.
Jak Jon uciekający z Hardhome NA STATKACH pojawił się przed bramami Czarnego Zamku położonego w środku lądu? Teleportacja.
Teleportacja, kurwa, teleportacja jest integralnym elementem świata przedstawionego. Jedyny błąd scenarzystów to brak przedstawienia tego mechanizmu, czy to jakieś stargejty czy coś innego.
Osiris napisał(a): Teraz przy każdej kolejnej scenie będziemy się zastanawiać czy zza kąta nie wyskoczy Arya i załatwi sprawę z innymi w podobny sposób. Nie. Będziemy się zastanawiać, czy ruszyła na południe, żeby dziabnąć zza winkla Cersei. Pewnie spróbuje dziabnąć, ale nadzieje się na Górę Clegane, wtedy jednak wylezie Ogar Clegane, zacznie się napierdzielać z Górą Clegane i Arya dziabnie Cersei.
Iselin napisał(a): Na tronie wyląduje Gendry Oczko Gender Baratheon, pierwszy tego imienia..
Iselin napisał(a): Co do tronu, to właściwie to całe imperium powinno się rozpaść. Te wszystkie królestwa nie mają ze sobą wiele wspólnego. No nie do końca. To jest kilka wieków jedności politycznej, poza Północą, Wyspami i Dorne wspólnota kulturowa, a poza Północą i Wyspami to także religijna. Właściwie tylko Północ, Wyspy i Dorne mają podstawy do separatyzmu.
Gawain napisał(a): Chyba na jednych i drugich. W obu przypadkach to broń skuteczna i na żywych, a na niebieskich dodatkowo magiczna. Tu po prostu jest namieszane. Na logikę stal i obsydian nie powinny robić truposzom większej szkody niż normalna broń. Chyba że, bo ja wiem, przecinają jakąś magiczną osnowę trzymającą ich w kupie, abo co.
Gawain napisał(a): I wyglądają jakby ich robactwo zdrowo nadżarło. Bleh. Jak gniją, to i robaki nie dziwne. Tylko w tym zimnie ani gnić, ani robaczywieć nie powinni.
Gawain napisał(a): No i się okazało, że apokalipsa pożarła ledwie połowę sił Północy. A odcinek wyglądał jakby zeżarto większość. I ponoć ciągle są jacyś Dothrakowie.
Gawain napisał(a): Mnie nielogiczności stworów mało rażą. Magia i tyle. Ale tutaj to wali po oczach brak zasad fizyki czy chemii i to bez podstaw w opowieści. Brak konsekwencji jakiejś. Tu nawet z logiką jest problem.
Gawain napisał(a): WP był napisany od a do z. Tu nie ma co porównywać. Jakby Martin nad tym siedział to by to inaczej wyglądało. Nie byłbym pewien. Mi te późniejsze części cyklu trochę tak wyglądały, jakby chłop nie miał pomysłu, jak to dalej pociągnąć. Tu powiem coś kontrowersyjnego - porównując Ucztę dla Wron i Taniec ze Smokami z odpowiednimi odcinkami serialu, serial wyglądał lepiej. Prawdziwe dziadostwo zaczęło się, gdy DD nie mieli już nawet kiepskiego materiału jako podstawę.
Gawain napisał(a): To mnie tak nie boli. Można potasować wątki i uratować unikatowość GoT. Ale po dzisiejszym odcinku to nie można się tego spodziewać. No ale co to jest unikatowość GoT
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
kmat napisał(a): No bo skoro smoki tak łatwo zabić, to jak Aegon podbił te 7 królestw? Smoki łatwo zabić, jak ma się specjalne anty-smocze skorpiony. Poza tym smoki Aegona były znacznie większe.
Cytat:No nie do końca. To jest kilka wieków jedności politycznej, poza Północą, Wyspami i Dorne wspólnota kulturowa, a poza Północą i Wyspami to także religijna. Właściwie tylko Północ, Wyspy i Dorne mają podstawy do separatyzmu.
Wcześniej mamy jednak znacznie więcej wieków odrębności politycznej. Więc jedność andalskiej części 7 królestw powinna przypominać jedność Unii Europejskiej za trochę lat. Tymczasem tutaj mamy monolit, choćby językowy (choć z drugiej strony, nie wiemy, jakim językiem posługuje się pospólstwo; być może Wspólna Mowa to lingua franca szlachty).
Cytat:Tu po prostu jest namieszane. Na logikę stal i obsydian nie powinny robić truposzom większej szkody niż normalna broń. Chyba że, bo ja wiem, przecinają jakąś magiczną osnowę trzymającą ich w kupie, abo co.
Stal walyriańska i obsydian to są przedmioty magiczne – zaklęta moc ognia. Więc są skuteczne przeciwko mocy lodu. Jest to myślenie magiczne, ale właśnie takie myślenie tam działa.
A jeszcze wtrącę uwagę do tego, co było mówione wcześniej, bo mi się właśnie coś w głowie ułożyło. Otóż były tutaj takie zastrzeżenie, że „czemu Dothrakowie latają goło po Północy”. Jest to oczywiście bez sensu – powinno być na odwrót. Dothrakowie na Północy powinni ubierać się cieplej niż tubylcy i dalej się trząść. I w książce ten problem jest pokazany realistycznie – Ned w królewskiej przystani ma najcieńszą koszulkę, a i tak poci się jak mysz. Ma ta wzmianka sens fabularny – Ned wkracza na obcy teren, gdzie wszystko, łącznie z klimatem jest przeciwko niemu. Problem w tym, że film operuje innym językiem. I w wizualnym języku filmowym, jak chcemy pokazać, że ktoś nie pasuje, to mu dajemy niepasujący kostium. Dlatego Ned lata po upalnej Przystani w podbitej futerkiem kamizelce. I dlatego Dothrakowie stoją na śniegu półnadzy. Nie wiem, czy jakoś da się na ten problem zaradzić.
Liczba postów: 10,415
Liczba wątków: 99
Dołączył: 11.2008
Reputacja:
561
Płeć: nie wybrano
Obawiam się, że serial do bólu logiczny i prawdziwy nie przebiłby się z oglądalnością poza wąskie grono koneserów.
- Myślałem, że ty nie znasz lęku.
- Mylisz się. Lęku nie zna tylko głupiec.
- A co robi wojownik, kiedy czuje strach?
- Pokonuje go. To jest w każdej bitwie nasz pierwszy martwy wróg.
Liczba postów: 4,639
Liczba wątków: 9
Dołączył: 11.2017
Reputacja:
437
Płeć: mężczyzna
Wyznanie: Agnostyk siódmej gęstości
zefciu napisał(a): Smoki łatwo zabić, jak ma się specjalne anty-smocze skorpiony. I przez x tysięcy lat nikt na to nie wpadł? Zwłaszcza, że są one też bardzo skuteczne do rozwalania statków?
zefciu napisał(a): Wcześniej mamy jednak znacznie więcej wieków odrębności politycznej. Nieistotne. Świat przedstawiony to ente pokolenie, które innej rzeczywistości nie znało. Tu zresztą pojawia się pytanie - czemu to się nie rozleciało po rebelii Roberta?
zefciu napisał(a): Tymczasem tutaj mamy monolit, choćby językowy (choć z drugiej strony, nie wiemy, jakim językiem posługuje się pospólstwo; być może Wspólna Mowa to lingua franca szlachty). Nic nie wskazuje, żeby to nie był monolit. Raptem ponoć niektórzy dzicy utrzymali język Pierwszych Ludzi. Co w sumie nie jest zbyt realistyczne.
zefciu napisał(a): Stal walyriańska i obsydian to są przedmioty magiczne – zaklęta moc ognia. Więc są skuteczne przeciwko mocy lodu. Jest to myślenie magiczne, ale właśnie takie myślenie tam działa. To czemu smoczy ogień na NK nie podziałał?
Iselin napisał(a): Obawiam się, że serial do bólu logiczny i prawdziwy nie przebiłby się z oglądalnością poza wąskie grono koneserów. Ino żeby on był trochę logiczny..
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
Liczba postów: 1,866
Liczba wątków: 0
Dołączył: 08.2008
Reputacja:
384
Płeć: nie wybrano
Kmat
Cytat:Będziemy się zastanawiać, czy ruszyła na południe, żeby dziabnąć zza winkla Cersei. Pewnie spróbuje dziabnąć, ale nadzieje się na Górę Clegane, wtedy jednak wylezie Ogar Clegane, zacznie się napierdzielać z Górą Clegane i Arya dziabnie Cersei.
A nieprawda. Cersei dziabnie Jamie po tym jak na wzór Szalonego Króla będzie chciała spalić dzikim ogniem całe King’s Landing. Natomiast Arya z Ogarem znajdą Jamiego, gdy ten przybrany w czerwony płaszcz Lanisterów (dla kontrastu z białym, jaki nosił podczas pierwszego królobójstwa) siedząc na Żelaznym Tronie będzie tępo wpatrywać się w zwłoki swojej królowej – siostry i mamrotać pod nosem „ She said – Burn them all”…
O Lord, bless this thy hand grenade, that with it thou mayest blow thy enemies to tiny bits in thy mercy.
kmat napisał(a): I przez x tysięcy lat nikt na to nie wpadł? Zwłaszcza, że są one też bardzo skuteczne do rozwalania statków? Jakie x tysięcy lat? Od czasów Aegona minęło 300 lat. Z tego połowę czasu Targaryanie nie dysponowali żadnymi smokami. Stąd wniosek, że 7 Królestw trzymało potem coś więcej, niż strach przed smokami.
Cytat:Nieistotne. Świat przedstawiony to ente pokolenie, które innej rzeczywistości nie znało.
No tak. Ale pytanie, jak doszło do tego, że całe Westeros mówi jedną, andalską mową. Jeszcze byłby sens, gdyby, wskutek inwazji Walyrian zaczęli mówić po walyriańsku. Ale nie.
Cytat:Tu zresztą pojawia się pytanie - czemu to się nie rozleciało po rebelii Roberta?
No jak się nie rozleciało, jak się rozleciało. Nie od razu po rebelii, ale bardzo szybko po niej.
Cytat:Nic nie wskazuje, żeby to nie był monolit. Raptem ponoć niektórzy dzicy utrzymali język Pierwszych Ludzi. Co w sumie nie jest zbyt realistyczne.
No właśnie o tym piszę, że rzeczywistość lingwistyczna Westeros jest nierealistyczna. Inwazja Andalów miała miejsce 4000 lat przed powieścią. Języki Westeros mogłyby być zatem tak zróżnicowane, jak rodzina indoeuropejska. Ale nie są.
Cytat:To czemu smoczy ogień na NK nie podziałał? 
Jeden R'hllor wi. Mam nadzieję, że w książce nie będzie takiego bezsensu.
Liczba postów: 3,888
Liczba wątków: 28
Dołączył: 05.2012
Reputacja:
149
Płeć: nie wybrano
Cytat:Jeden R'hllor wi. Mam nadzieję, że w książce nie będzie takiego bezsensu.
Bo jak powiedzieli D&D - byłoby za łatwo.
Tak samo wyjaśnili czemu Danka dała się zaskoczyć Euronowi - bo ZAPOMNIAŁA że jej przeciwnicy mają flotę - tu wypowiedź z timestampem - https://www.youtube.com/watch?time_conti...8K9XuPrXko
Dopóki rodzimy się i umieramy, póki światło jest w nas, warto się wkurwiać, trzeba się wkurwiać! Wciąż i wciąż od nowa.
cobras napisał(a): Bo jak powiedzieli D&D - byłoby za łatwo. Ale to jest głupie. Bo jeśli „było za łatwo”, to w ogóle należało wyeliminować tę scenę. Zresztą w ogóle w tamtym odcinku za cholerę nie było wiadomo, co Jon z Daenerys na tych smokach robią i czemu ich nie ma tam, gdzie są najbardziej potrzebni. Gdyby zatem nigdy nawet nie spróbowali spalić Nocnego Króla, to by nie dodało do absurdalności. A tak, mamy z dupy scenę w stylu Dragonball Z.
I jeszcze to:
kmat napisał(a): Zwłaszcza, że są one też bardzo skuteczne do rozwalania statków? Pisałem tutaj o tym, co mi się wydawało sensowne, a nie o tym, co bezsensowne. Budowa kilku skorpionów specjalnie do walki ze smokami miała sens. Czaszka smoka jest najtwardszym pancerzem znanym w tamtym świecie. Dlatego potrzebujemy broni, która dostarcza ogromnej energii w jeden punkt, by przebić ten pancerz. Do niczego innego jednak ta broń nie jest jednak potrzebna. Scena, w której te bełty wywalają pół burty statku nie ma sensu.
Liczba postów: 4,639
Liczba wątków: 9
Dołączył: 11.2017
Reputacja:
437
Płeć: mężczyzna
Wyznanie: Agnostyk siódmej gęstości
Dwa Litry Wody napisał(a): A nieprawda. Cersei dziabnie Jamie po tym jak na wzór Szalonego Króla będzie chciała spalić dzikim ogniem całe King’s Landing. Natomiast Arya z Ogarem znajdą Jamiego, gdy ten przybrany w czerwony płaszcz Lanisterów (dla kontrastu z białym, jaki nosił podczas pierwszego królobójstwa) siedząc na Żelaznym Tronie będzie tępo wpatrywać się w zwłoki swojej królowej – siostry i mamrotać pod nosem „She said – Burn them all”… Oczko Może tak być
zefciu napisał(a): Jakie x tysięcy lat? Od czasów Aegona minęło 300 lat. Ekspansja Valyrii to dużo wcześniej. Czemu nie wpadli na to Ghiscarczycy czy Rhoynarowie?
zefciu napisał(a): Stąd wniosek, że 7 Królestw trzymało potem coś więcej, niż strach przed smokami. Ano. Tradycja, siła przyzwyczajenia?
zefciu napisał(a): No tak. Ale pytanie, jak doszło do tego, że całe Westeros mówi jedną, andalską mową. Jeszcze byłby sens, gdyby, wskutek inwazji Walyrian zaczęli mówić po walyriańsku. Ale nie. Na kompletną valyrianizację było chyba za mało czasu. Zresztą chyba nie bardzo było kim valyrianizować. Ani po co, Westeros już miało wspólny język.
zefciu napisał(a): No jak się nie rozleciało, jak się rozleciało. Nie od razu po rebelii, ale bardzo szybko po niej. I za Targaryenów były takie ruchawki.
zefciu napisał(a): No właśnie o tym piszę, że rzeczywistość lingwistyczna Westeros jest nierealistyczna. Inwazja Andalów miała miejsce 4000 lat przed powieścią. Języki Westeros mogłyby być zatem tak zróżnicowane, jak rodzina indoeuropejska. Ale nie są. Owszem. Zwłaszcza, że panowało rozdrobnienie polityczne. Powinna być jakaś andalska rodzina językowa, zresztą na części obszarów powinny się utrzymywać JĘZYKI Pierwszych ludzi. Pamiętajmy, że prosty andalski podbój miał miejsce tylko w Vale. Zresztą ogólnie Martin nie ogarnia skali czasu, jaką operuje. Przecież te szlacheckie rody panujące na trzech wioskach potrafią mieć po kilka tysięcy lat.
zefciu napisał(a): Jeden R'hllor wi. Mam nadzieję, że w książce nie będzie takiego bezsensu. Nie będzie. Książka ma zupełnie inną koncepcję Innych. Tam to jest jakaś wariacja w temacie mrocznych elfów, odrębna rasa. No i nie ma żadnego NK. Bezsensy w książce będą zupełnie inne
zefciu napisał(a): Pisałem tutaj o tym, co mi się wydawało sensowne, a nie o tym, co bezsensowne. Budowa kilku skorpionów specjalnie do walki ze smokami miała sens. Czaszka smoka jest najtwardszym pancerzem znanym w tamtym świecie. Dlatego potrzebujemy broni, która dostarcza ogromnej energii w jeden punkt, by przebić ten pancerz. Do niczego innego jednak ta broń nie jest jednak potrzebna. Scena, w której te bełty wywalają pół burty statku nie ma sensu. Ano. A to się okazuje Wunderwaffe ogólnego użytku. To czemu nikt wcześniej tego nie wymyślił?
No i jeszcze - czemu Danka po prostu nie zaatakowałą żelaznej floty od tyłu? A jeśli te skorpiony są wystarczająco obrotowe, to od góry? Zresztą kij z obrotowością, były zamontowane na dziobie. Jakby je obrócić to by mogły rozwalić własny statek.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
kmat napisał(a): Ekspansja Valyrii to dużo wcześniej. Czemu nie wpadli na to Ghiscarczycy czy Rhoynarowie? Nie wiem. Może technologii zabrakło? A czemu w Europie kuszy nie wynaleziono od razu po pierwszych zbrojach?
Cytat:Ano. Tradycja, siła przyzwyczajenia?
Nie. Targaryenowie byli jacy byli, ale co do zasady umieli stworzyć sensownie zarządzane państwo. Robert tego nie potrafił, a Jon Aryn nie stanął na wysokości zadania, by zrobić to za niego.
Cytat:Ani po co, Westeros już miało wspólny język.
No ale czemu miało? Miałoby sens, gdyby w Westeros istniał jakiś odpowiednik Łaciny używany przez septonów i maesterów. Ale Wspólną Mowę rozumieją nawet dzicy za murem.
Cytat:I za Targaryenów były takie ruchawki.
No ruchawki były. Ale nigdy nie udało się Targaryenom doprowadzić do takiej katastrofy jak Wojna Pięciu Królów.
Liczba postów: 4,639
Liczba wątków: 9
Dołączył: 11.2017
Reputacja:
437
Płeć: mężczyzna
Wyznanie: Agnostyk siódmej gęstości
zefciu napisał(a): Nie wiem. Może technologii zabrakło? A czemu w Europie kuszy nie wynaleziono od razu po pierwszych zbrojach? Pierwsze kusze i balisty to już antyk. Kilka wieków po przełomie brąz/żelazo. Zresztą jaka technologia to jest potrzebna?
zefciu napisał(a): Nie. Targaryenowie byli jacy byli, ale co do zasady umieli stworzyć sensownie zarządzane państwo. Robert tego nie potrafił, a Jon Aryn nie stanął na wysokości zadania, by zrobić to za niego. W sumie..
zefciu napisał(a): No ale czemu miało? Miałoby sens, gdyby w Westeros istniał jakiś odpowiednik Łaciny używany przez septonów i maesterów. Ale Wspólną Mowę rozumieją nawet dzicy za murem. No i to sensu nie ma.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
kmat napisał(a): Pierwsze kusze i balisty to już antyk. Kilka wieków po przełomie brąz/żelazo. No a jakoś nie zapobiegły dominacji rycerstwa w Średniowieczu.
Liczba postów: 4,639
Liczba wątków: 9
Dołączył: 11.2017
Reputacja:
437
Płeć: mężczyzna
Wyznanie: Agnostyk siódmej gęstości
zefciu napisał(a): No a jakoś nie zapobiegły dominacji rycerstwa w Średniowieczu. Bo i rycerstwo dopiero broń palna wyeliminowała. A i tak ciężka jazda przełamująca to jeszcze przy wojnach napoleońskich się plątała.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
Liczba postów: 2,922
Liczba wątków: 13
Dołączył: 05.2018
Reputacja:
254
Iselin napisał(a): Obawiam się, że serial do bólu logiczny i prawdziwy nie przebiłby się z oglądalnością poza wąskie grono koneserów. Przecież Gra o Tron przebiła się właśnie tym realizmem i odrzuceniem stereotypów. Serial był logiczny i realistyczny przez kilka sezonów ponieważ to poszczególni bohaterowie kształtowali i pchali akcję do przodu, zachowując się przy tym zgodnie ze swoim charakterem. Nie podążali ślepo do ustalonego przez fabułę miejsca tylko po to, aby doszło do czegoś dramatycznego. W tym sezonie wyraźnie widać, że autorzy, mając już wymyślone zakończenie, próbują nieudolnie tak poskładać wszystkie klocki, aby im równanie na końcu się zgadzało. Na przykład wysłali Dothraki na samobójczą szarżę i załatwili parę smoków aby osłabić siły Daenerys przed ostateczną walką. Danka zaczyna ostatnio dziwnie się zachowywać bo pewnie chcą z niej zrobić na siłę czarny charakter. Bran przechodzi w sleep-mode, aby nie wygadać w złym momencie ważnych informacji. Jaime stał się w zasadzie wzorem porządnego rycerza, być może po to, aby bardziej dramatycznie wyglądało jego ostateczne zetknięcie z Cersei. O plot-armor czy szybkim załatwieniu NK (po co było to całe "Winter is coming?) szkoda nawet wspominać. Ma się wrażenie, że to teatrzyk kukiełkowy, w którym ktoś niezdarnie pociąga za sznurki.
kmat napisał(a): W sumie.. Wydaje mi się, że jest coś, co George R.R. Martin bardzo celowo umieścił w książce. Martin kiedyś wypowiedział się następująco:
Cytat:Ruling is hard. This was maybe my answer to Tolkien, whom, as much as I admire him, I do quibble with. Lord of the Rings had a very medieval philosophy: that if the king was a good man, the land would prosper. We look at real history and it’s not that simple. Tolkien can say that Aragorn became king and reigned for a hundred years, and he was wise and good. But Tolkien doesn’t ask the question: What was Aragorn’s tax policy?
Cytat:Rządzenie jest trudne. To była pewnie moja odpowiedź dla Tolkiena, którego, choć podziwiam, to również się z nim spieram. LOTR ma bardzo średniowieczną filozofię: że jeśli król jest dobrym człowiekiem, kraj będzie prosperował. Patrzymy na prawdziwą historię i nie jest to takie proste. Tolkien może powiedzieć, że Aragorn został królem i władał 100 lat, i że był mądry i dobry. Ale Tolkien nie zadaje pytania: „Jaki był system podatkowy za Aragorna”
I w PLiO mamy to bardzo ładnie pokazane. Na początek dostajemy prostą narrację – zły i okrutny król Aerys został pokonany przez dobrego i szlachetnego króla Roberta. Potem jednak dowiadujemy się, że prawda jest bardziej zniuansowana. Aerys, owszem, był okrutny i chory psychicznie, ale państwo za jego czasu funkcjonowało sprawnie. Jego syn dążył do pokojowego odsunięcia ojca od władzy i naprawienia tego, co popsuł. Zaś Robert zarżnął nadzieję Westeros, a potem zrujnował koronę i ostatecznie doprowadził ją do upadku i wojny wszystkich ze wszystkimi.
09.05.2019, 11:49
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 09.05.2019, 13:16 przez Peter.)
Liczba postów: 234
Liczba wątków: 1
Dołączył: 11.2018
Płeć: nie wybrano
Wyznanie: moja żona
zefciu napisał(a): But Tolkien doesn’t ask the question: What was Aragorn’s tax policy?
a kogo to obchodzi?  Władca Pierścieni jest opowieścią o czymś innym. Nie zaliczam się do fanów GoT i trochę ubolewam że autor czegoś tak doskonałego i wizjonerskiego jak Piaseczniki, wg mnie jedno z opowiadań wszech czasów z gatunku SF, mógł popełnić tak przyziemną sztukę, traktującą o zwykłych pałacowych przepychankach.... Na tych kilku stronach w Piasecznikach jest mnóstwo zalążków GoT i w zasadzie można się pokusić o twierdzenie że to wtórna wariacja na ten sam temat.
ps. Zefciu, nie polemizuję z Tobą tylko odnoszę się do wypowiedzi R.R. Martina.
09.05.2019, 22:36
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 09.05.2019, 22:37 przez Lampart.)
Liczba postów: 2,203
Liczba wątków: 22
Dołączył: 11.2018
Reputacja:
86
Płeć: mężczyzna
8 sezon normalnie rządzi. 4-ty odcinek bardzo mi przypadł. Uroczysta przemowa Jona Snowa, przy tej muzyczce wywołała u mnie ciarki. Aż trochę żałuję, że na telefonie obejrzałem ;d
No i teraz sama kwintesencja - walka o tron.
Trochę mi zgrzytneło, że tymi kuszami od razu nie atakowali zdradziecko Khalissi podczas negocjacji, przecież Cersei nie ma honoru, ale można sobie tłumaczyć, że dystans był za mały. Lepiej sobie tłumaczyć pewne rzeczy, niż drążyć temat, wtedy lepiej się ogląda.
Jedno jest pewne, Cersei nie zasiądzie na tronie, obstawiam, że Khalissi zginie i ostatecznie na tronie zasiądzie Jon Snow.
Liczba postów: 10,415
Liczba wątków: 99
Dołączył: 11.2008
Reputacja:
561
Płeć: nie wybrano
Osiris napisał(a): Przecież Gra o Tron przebiła się właśnie tym realizmem i odrzuceniem stereotypów. Serial był logiczny i realistyczny przez kilka sezonów ponieważ to poszczególni bohaterowie kształtowali i pchali akcję do przodu, zachowując się przy tym zgodnie ze swoim charakterem.
Nie było może aż tylu nielogiczności, ale się zdarzały. Już w pierwszych sezonach Dance zdarzało się stać pod murami miasta w takiej odległości, że była poza zasięgiem strzał, ale jednocześnie wrogowie stojący na tychże murach słyszeli, co do nich krzyczy. Że nie wspomnę już o wątku wielkiej miłości Danki i Drogo. W serialu robi to wrażenie i widz to kupuje, ale wyobraźcie sobie, na ile w życiu realnym możliwe jest takie wielkie uczucie, które rozwija się z dość brutalnej relacji, tylko dlatego, że laska nauczyła lepszego seksu.
- Myślałem, że ty nie znasz lęku.
- Mylisz się. Lęku nie zna tylko głupiec.
- A co robi wojownik, kiedy czuje strach?
- Pokonuje go. To jest w każdej bitwie nasz pierwszy martwy wróg.
Liczba postów: 4,639
Liczba wątków: 9
Dołączył: 11.2017
Reputacja:
437
Płeć: mężczyzna
Wyznanie: Agnostyk siódmej gęstości
Iselin napisał(a): W serialu robi to wrażenie i widz to kupuje, ale wyobraźcie sobie, na ile w życiu realnym możliwe jest takie wielkie uczucie, które rozwija się z dość brutalnej relacji, tylko dlatego, że laska nauczyła lepszego seksu. Syndrom sztokholmski.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
Liczba postów: 2,922
Liczba wątków: 13
Dołączył: 05.2018
Reputacja:
254
Iselin napisał(a): Że nie wspomnę już o wątku wielkiej miłości Danki i Drogo. W serialu robi to wrażenie i widz to kupuje, ale wyobraźcie sobie, na ile w życiu realnym możliwe jest takie wielkie uczucie, które rozwija się z dość brutalnej relacji, tylko dlatego, że laska nauczyła lepszego seksu. Wielka miłość? Jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma
|