To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 5
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Pytania do teistów
neuroza napisał(a):
Osiris napisał(a): O istnieniu ducha wnioskujesz chyba na postawie własnego widzimisię - duch istnieje bo ja twierdzę, że istnieje.
Dokonuję wyborów, więc istnieję jako jednostka/osoba. Nie mogę siebie nigdzie wskazać, więc nie jestem formą. Pozostaje duch.
A czym się różni ten duch od świadomości?
Odpowiedz
Osiris napisał(a): A czym się różni ten duch od świadomości?
Świadomość w swej esencji jest tylko obserwowaniem, widzeniem, zdawaniem sobie sprawy.
May all beings be free.
May all beings be at ease.
May all beings be happy
Odpowiedz
neuroza napisał(a):
Osiris napisał(a): A czym się różni ten duch od świadomości?
Świadomość w swej esencji jest tylko obserwowaniem, widzeniem, zdawaniem sobie sprawy.
A czym jest ten duch?
Odpowiedz
Osiris napisał(a): A czym jest ten duch?
Aktywnym, wybierającym podmiotem.
May all beings be free.
May all beings be at ease.
May all beings be happy
Odpowiedz
neuroza napisał(a):
Osiris napisał(a): A czym jest ten duch?
Aktywnym, wybierającym podmiotem.
Świadomość też jest aktywnym podmiotem, jak sama nazwa wskazuje przecież.
Odpowiedz
Osiris napisał(a): Świadomość też jest aktywnym podmiotem, jak sama nazwa wskazuje przecież.
Ostatecznie rzecz biorąc, jest po prostu pole świadomości, w którym obserwowanie stanowi jedno z obserwowanym. Doświadczanie stanowi jedno z doświadczeniem. Podobnie jak widzimy jedynie swoje własne widzenie i słyszmy swoje własne słyszenie. Postrzegamy jedynie własną percepcję.

Duch jest środkiem ciężkości tego pola świadomości. Takim jego osobowym avatarem.
May all beings be free.
May all beings be at ease.
May all beings be happy
Odpowiedz
neuroza napisał(a): Ostatecznie rzecz biorąc, jest po prostu pole świadomości,
?
Cytat:w którym obserwowanie stanowi jedno z obserwowanym
??
Cytat:Doświadczanie stanowi jedno z doświadczeniem
???
Cytat:Duch jest środkiem ciężkości tego pola świadomości. 
Czy komunikujemy się w tym samym języku?
Odpowiedz
Neuroza, podczas medytacji w mózgu syntetyzują się liczne substancje, np. dopamina. To może dawać Ci poczucie szczęścia lub harmonii. Mogą też występować ukryte lęki lub problemy, o których normalnie nie myślimy. Powinieneś przede wszystkim nazwać te emocje i spróbować odkryć, skąd się biorą. Czy nie jest np. tak, że za młodu straszono Cię medytacją czy ogólnie wschodem? Tylko Ty jesteś w stanie odkryć źródło tych negatywnych emocji i wysuszyć je.
ॐ नमः शिवाय

"Wachlarzem o aloes", czyli mój blog literacki o fantasy i science-fiction: 
http://wachlarzemoaloes.blogspot.com 
Odpowiedz
ARHIZ napisał(a): Czy nie jest np. tak, że za młodu straszono Cię medytacją czy ogólnie wschodem?
To zależy, co masz na myśli przez "za młodu" Uśmiech

Medytację odkryłem sam w wieku 17 lat, w akcie desperacji. Na ułamek sekundy udało mi się wyrwać z kompulsywnego myślenia. Później w sytuacjach kryzysowych zastosowałem parę razy tego typu podejście. Potem (w wieku 19 lat) trafiłem na "Potęgę Teraźniejszości" i byłem zachwycony, wniebowzięty, że w końcu ktoś rozumie mnie i moje problemy, wie co przeżywam, przez co przechodzę. W końcu ktoś daje mi naprawdę głęboką odpowiedź.

Moja wiara w to oczywiście została później podłamana, zwłaszcza przez kręgi religijne. "New age", "Okultyzm", itp. Długo byłem rozdarty między katolicyzmem, a wolnością od umysłu. Generalnie zawsze na forum.wiara.pl moja obsesyjno-kompulsyjność się pogłębiała.

ARHIZ napisał(a): Tylko Ty jesteś w stanie odkryć źródło tych negatywnych emocji i wysuszyć je.
No to przekichane, bo mnie to przerasta. Moje lęki sięgają bardzo głęboko, gdzieś do 4. lub 3. roku życia. Gdy byłem mały, objawiało się to u mnie między innymi w formie tików nerwowych. Później nauczyłem się nad tym panować.
May all beings be free.
May all beings be at ease.
May all beings be happy
Odpowiedz
neuroza napisał(a):Generalnie zawsze na forum.wiara.pl moja obsesyjno-kompulsyjność się pogłębiała.
A u mnie zaczęła się wykształcać nerwica lękowa. Rada jest taka: skonfliktuj się z mierzwą, co tam moderuje, poczekaj na bana i będziesz miał spokój. Sprawdzone osobiście, działa. Uśmiech
In my spirit lies my faith
Stronger than love and with me it will be
For always
- Mike Wyzgowski & Sagisu Shiro
Odpowiedz
ErgoProxy napisał(a): A u mnie zaczęła się wykształcać nerwica lękowa. Rada jest taka: skonfliktuj się z mierzwą, co tam moderuje, poczekaj na bana i będziesz miał spokój. Sprawdzone osobiście, działa.
Hehe Duży uśmiech
Od jakiegoś czasu po tym gdy przestałem chodzić do kościoła (2 lata temu) już nie jestem tak podatny, mam do tego większy dystans Uśmiech
Poza tym pozwoliłem sobie już wielokrotnie przejść z akceptacją przez różne trudne stany lękowo-depresyjne, co też mi obecnie ułatwia sprawę Uśmiech
Myślę, że nie chcę unikać takich miejsc, bo jest wskazane właśnie pozwalanie sobie na to w ramach ekspozycji.
May all beings be free.
May all beings be at ease.
May all beings be happy
Odpowiedz
neuroza napisał(a):
ARHIZ napisał(a): Czy nie jest np. tak, że za młodu straszono Cię medytacją czy ogólnie wschodem?
To zależy, co masz na myśli przez "za młodu" Uśmiech

Medytację odkryłem sam w wieku 17 lat, w akcie desperacji. Na ułamek sekundy udało mi się wyrwać z kompulsywnego myślenia. Później w sytuacjach kryzysowych zastosowałem parę razy tego typu podejście. Potem (w wieku 19 lat) trafiłem na "Potęgę Teraźniejszości" i byłem zachwycony, wniebowzięty, że w końcu ktoś rozumie mnie i moje problemy, wie co przeżywam, przez co przechodzę. W końcu ktoś daje mi naprawdę głęboką odpowiedź.

Moja wiara w to oczywiście została później podłamana, zwłaszcza przez kręgi religijne. "New age", "Okultyzm", itp. Długo byłem rozdarty między katolicyzmem, a wolnością od umysłu. Generalnie zawsze na forum.wiara.pl moja obsesyjno-kompulsyjność się pogłębiała.

ARHIZ napisał(a): Tylko Ty jesteś w stanie odkryć źródło tych negatywnych emocji i wysuszyć je.
No to przekichane, bo mnie to przerasta. Moje lęki sięgają bardzo głęboko, gdzieś do 4. lub 3. roku życia. Gdy byłem mały, objawiało się to u mnie między innymi w formie tików nerwowych. Później nauczyłem się nad tym panować.
Akurat katolicyzmowi zdarza się kierować wyznawcami przez strach.
A nie myślałeś, że pójść z tym do specjalisty? Nie traktuj tego, proszę, jako atak na Twoją osobę. Możliwe, że w Twoim przypadku mamy do czynienia z chorobą, a wiele chorób można wyleczyć.
ॐ नमः शिवाय

"Wachlarzem o aloes", czyli mój blog literacki o fantasy i science-fiction: 
http://wachlarzemoaloes.blogspot.com 
Odpowiedz
Cytat:A kto nie szukał? Pytanie w jaki sposóby Ty ją znalazłeś[Obrazek: smile.gif]

W przeżyciach na które nie miałem wpływu, które były ''pędem'' dążenia do przypomnienia sobie istoty mojego egzystowania. Platon przedstawia, że ludzie są w stanie dojść do swojej nieśmiertelności.


Cytat:Podaj jakąkolwiek powtarzalną i wiarygodną metodę, która pozwoliłaby stwierdzić, że duch istnieje.

Nieśmiertelność przedstawiana przez Platona kiedy to człowiek uświadamia sobie, że jest tu tylko tymczasowo. Potwierdzona przeze mnie. Zgodności i łączności są na tyle wyraziste, że można mówić o czymś uniwersalnym. Świadomość nieśmiertelności ma miejsce na jawie, tyle, że nieśmiertelność nie jest najważniejsza. O jej racji bytu dowiadujesz się tylko przez jakiś wrodzony ''lęk'' i ostateczne rozwiązanie sprawy, by móc iść dalej. Ważniejsze od cieszenia się nieśmiertelnością jest zgłębianie dobra i piękna.


Chodzi o to, że im bliższej jesteś dołu tym dalej jesteś od nieśmiertelności i piękna powiązanego z nią.

Czekam na odpowiedź.
Odpowiedz
Mi tam żadnej świadomości nieśmiertelności nie było dane doświadczyć. Pewnie dlatego, że jestem na samym dole, czymkolwiek to jest.
Odpowiedz
Sto razy to słyszałem od ludzi. W taki sposób możesz sobie negować duszę aż do śmierci i to będzie tylko i wyłącznie twoja wina braku chęci doświadczenia jej.

Nikt nie mówi, że jesteś na samym dole, ale jak trwasz przy ziemskich bytach to nie poszerzasz pamięci o tych transcendentnych. 

Nie obrażaj się tylko podnieś głowę do góry i się nie poddawaj.


Nie używaj leniwych argumentów jeżeli mam cię odbierać poważnie. Ty tak jak wielu chciałbyś wszystko od razu. Bądź inny od nich i nie kieruj się obrażaniem i swoimi wyrobionymi emanacjami na temat duszy. Lub jeżeli chcesz to tkwij w tym punkcie i zarzucaj teistom brak dowodu na duszę. Bo tak jak ty byś chciał to się nie da mój drogi.

Wszystkiego dobrego, lecę do pracy.

Ważne jest też to, czy ktoś chce dowodu na duszę, czy chce aby dusza istniała. Bo to są dwie różne rzeczy. Nie wiem czy da się qualiami dowodowymi dochodzić do nieśmiertelności duszy. Raczej się nie da. Dlatego właśnie piszę, że to jest zła droga, zły nawyk. Lepiej już pozostać na tym zdaniu i nie uznawać nigdy duszy niż czepiać się o nią z tego właśnie punktu widokowego. Takimi narzędziami się nie szuka dowodu na duszę, a tak w ogóle to nie szuka się dowodu na duszę, tylko pragnie się ją posiadać.
Odpowiedz
ARHIZ napisał(a): A nie myślałeś, że pójść z tym do specjalisty? Nie traktuj tego, proszę, jako atak na Twoją osobę. Możliwe, że w Twoim przypadku mamy do czynienia z chorobą, a wiele chorób można wyleczyć.
Spoko Uśmiech Oczywiście, że myślałem. Psychiatra skierował mnie na psychoterapię. Jestem na nią zapisany, ale to jest na NFZ, więc długo się czeka Uśmiech

ARHIZ napisał(a): Akurat katolicyzmowi zdarza się kierować wyznawcami przez strach.
Oj tak, wiem coś o tym. Mam to bardzo głęboko wdrukowane. Od dziecka żyłem w prawie ciągłym strachu/lęku przed piekłem i moja religijność była wysoce skrupulacka.

Osiris napisał(a): Czy komunikujemy się w tym samym języku?
Możemy spróbować. Stwierdziłeś, że świadomość tez jest aktywnym podmiotem, co sugeruje nazwa.

To złożona kwestia: świadomość to zdawanie sobie sprawy, czyli odbiór, recepcja. Czy taki odbiór jest aktywny? Trudno powiedzieć. Ostatecznie rzecz biorąc, świadomość tak naprawdę sama stwarza to czego doświadcza, więc owszem, jest aktywna. Jeśli jednak używamy tego pojęcia, aby wskazać na aspekt samego zdawania sobie sprawy, to nie ma tutaj żadnej aktywności - jest po prostu nieruchome bycie w tle.

Czy świadomość to podmiot? Ja bym powiedział raczej, że świadomość to aspekt. Czasem użyteczne jest stworzenie pewnego modelu, w którym dzielimy doświadczaną rzeczywistość na 2 części:

1) Świadomość - postrzeganie
2) To, co jest postrzegane
May all beings be free.
May all beings be at ease.
May all beings be happy
Odpowiedz
Fascynujące, czytając wasze monologi czuję się, jak mały pikuś, niedoświadczający żadnej metafizyki i mistyki.
Coś ze mną nie teges?
Ateizm mnie tak wyjaławia?
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
Odpowiedz
legend napisał(a): Nie obrażaj się tylko podnieś głowę do góry i się nie poddawaj.
Słowo harcerza - nie obraziłem się. Nie poddaję się także, bo niby z jakiego powodu? 
[quote pid='714732' dateline='1557168890']
Nie używaj leniwych argumentów jeżeli mam cię odbierać poważnie. 
[/quote]
Hmm, twierdzisz, że nieśmiertelna dusza istnieje gdyż jej doświadczyłeś. Ja twierdzę, że jej nie doświadczyłem i cały czas bezskutecznie próbuję się od Ciebie dowiedzieć jak tego dokonać. Kto kogo traktuje niepoważnie?

Cytat:Ważne jest też to, czy ktoś chce dowodu na duszę, czy chce aby dusza istniała. Bo to są dwie różne rzeczy.
Chciałbym mieć duszę, tylko cholera nie mogę jej znaleźć Duży uśmiech

neuroza napisał(a): Czy świadomość to podmiot? Ja bym powiedział raczej, że świadomość to aspekt. Czasem użyteczne jest stworzenie pewnego modelu, w którym dzielimy doświadczaną rzeczywistość na 2 części:

1) Świadomość - postrzeganie
2) To, co jest postrzegane
Czyli mamy świadomość i zewnętrzny świat przez nią odbierany. Gdzie tu miejsce na Twojego ducha?

Sofeicz napisał(a): Fascynujące, czytając wasze monologi czuję się, jak mały pikuś, niedoświadczający żadnej metafizyki i mistyki.
Coś ze mną nie teges?
Ateizm mnie tak wyjaławia?
Mam to samo. Czy może być coś gorszego, niż bezduszny ateusz? Duży uśmiech
Odpowiedz
Cytat:Coś ze mną nie teges?

Ateizm mnie tak wyjaławia?

Ateizm jest racjonalny. Tutaj chodzi o rozmaitość tendencji umysłowych. Skąd ona się bierze. Mi się ateizm podoba, jeśli mam mu wystawić ocenę.


Cytat:Hmm, twierdzisz, że nieśmiertelna dusza istnieje gdyż jej doświadczyłeś. Ja twierdzę, że jej nie doświadczyłem i cały czas bezskutecznie próbuję się od Ciebie dowiedzieć jak tego dokonać. Kto kogo traktuje niepoważnie?

Ja bym napisał tak samo jakbym był w twojej sytuacji. Fajnie, że oczekujesz fachowych wskazówek, znaczy żeś zainteresowany.

Głównie Osiris chodzi tutaj o pamięć. Cała filozofia platońska jest tak naprawdę filozofią pamięci. Jak już wiesz, zakłada on istnienie jaźni przed narodzinami. W pewnych aktach umysłowych człowiek jest w stanie uchwycić pamięć, to jest pewne ujęcie, po ówczesnym wyszkoleniu chyba. Ja nie stosowałem się do platońskich metod tylko sam poza tą całą filozofią to przeżywałem, potem tylko znalazłem potwierdzenie w platonie i co ciekawe to jego podejście do polityki, do miłości, do życia - to też się zespoiło, gdy sobie go pierwszy raz zacząłem czytać. Jest ogromna zgodność co do metafizycznych doświadczeń, nie było w tym jakiegoś chaosu tak, tylko odczuwasz łączność. Oczywiście słodkim grzechem byłoby uznawać prawdę metafizyczną autorstwa Platona za tą jedyną, ale z pełną odpowiedzialnością mogę napisać, że jakieś elementy prawdy są właśnie w przedstawieniu metafizyki w platońskiej filozofii. My później tylko czytamy tekst i to niektórzy jeszcze (niepotrzebnie z resztą) z lekkim przymrużeniem oka ze względu na wiek jego pism. Jednak jest niemalże pewne iż Platon oprócz talentu filozoficznego doświadczał również poważnych doznań transcendentnych, rozszerzających mu pole widzenia i doświadczał tego na jawie. To był poważny filozof. Jestem niemalże pewien, że nie wdrażałby w swoje teksty tej emanacji, że filozof z urodzenia to złota dusza, gdyby sobie tylko wiesz... miewał wzloty poetycko-transcendentne, mało poważne, które uznał, że dodadzą magii i jakości jego tekstom i stanie się dzięki temu legendą filozofii. 

Jednak ja tak piszę i piszę, a Ty pragniesz konkretów. I bardzo dobrze. Więc tak jak ci przedstawiłem chodzi o pamięć, a konkretnie - szkolenie jej. Tylko wielki ''Warning'' - nie wolno interpretować tej pamięci na zasadzie - ''pięć lat temu byłem na tej ulicy, tylko muszę sobie przypomnieć jak się ona nazywa''. Tą pamięć należy rozumieć tak, że istnieje (za Platonem)  oko ducha w każdym z nas i dlatego ci napisałem, że pozostawanie na qualiach doceniania sztywnej wiedzy, z twardymi dowodami nie pozwoli ci wejść na drogę poznania - rozeznania się o twoim głębszym ja. Działa tutaj prawo wbudowanej tendencji indywidualnej, które przedstawia się następująco:

Nie jest możliwe wyłapywanie deterministycznie ustalonych, pierwotnych qualiów transcendentnych, powiązanych z tymczasowym pobytem w ciele jako swoistej jaźni, sporo odróżniającej się od innych bytów, w sposób taki, że część umysłu człowieka odpowiedzialna za blokowanie najprawdopodobniej fałszywych qualiów  ponadmaterialnych jest właśnie tak nastawiona do tego poznawania nowej wiedzy, że jej trzon wypędza takie emanacje automatycznie poprzez brak logicznego, sztywnego, poważnego i jakościowego dowodu.                 Tudzież:

Należy oddać się temu, pragnąć wiedzy związanej z sensem egzystowania na świecie, przejęcia się życiem zamkniętym w czasie, aniżeli akceptowania go z odwagi, bo choć jest to szlachetne  i bardzo rozsądne, to nie wpuści cię to na tą drogę tych ponadmaterialnych qualiów umysłowych, które finalnie, zakładam, potrafią doprowadzić człowieka do jakościowej wiedzy metafizycznej, w tym rozjaśnienia swojego ja na tle kontynuacji trwania jaźni po śmierci ciała. Dla ciebie może to brzmieć poetycko i jakby było jakoby jakimś wytłumaczeniem się z mojej strony. Nie, tak nie jest, to nie jest tłumaczenie, tylko rzeczywiście etap po etapie, cierpliwość, otwarcie, ale przy tym rozsądek, aby nie dać się zepchnąć na manowce przez umysł - te działania potrafią doprowadzić moim zdaniem człowieka do tzw. ''wiedzy pewnej'' na temat transcendencji człowieka. Wszystko zależy od nastawienia. 

Jeżeli tak bardzo człowiek kocha tą planetę i kocha żyć jeden raz to nigdy nie sięgnie transcendencji i rozjaśnienia faktu istnienia jaźni kontynuowanej po śmierci ciała. Sokrates uznawał śmierć za początek życia, a początek życia w ciele jako jakby ''nie życie w pełni''. Filozof w rozumieniu platońskim pragnie śmierci właśnie dlatego i ten pęd pragnienia śmierci i ćwiczenia się w umieraniu nie bierze się ze strachu czy braku umiejętności uświadomienia sobie wad życia na świecie. Ten pęd bierze się z trzonowej tendencji umysłowej filozofa, który od narodzin obcuje z takimi rzeczami. Masz tam wszystko opisane. To nie był bajkopisarz, ja mogę być tego takim jakby właśnie dowodem. Ja gościa w ogóle nie czytałem, a doznawałem rzeczy o których on już dawno napisał. 

Musiałbyś włączyć chęci, zmienić tok rozumowania transcendencji, złagodzić jej potencjalną należytość na rzecz prawdy, a nie właśnie fałszu. 

Właśnie to miałem na myśli z tym patrzeniem w dół. Bo w dół, w tym rozumowaniu patrzy człowiek, który nie chce wyjść ponad, nie znaczy to, że on jest na dole, tylko, że on woli zgłębiać wiedzę z innej poprzeczki, podobnie szlachetnej przecież. Bo wiedza jest wspaniała i nie tyczy się tylko transcendencji. Chodzi tutaj o to, że jeżeli ktoś faktycznie wolałby i pragnie, aby jednak istniał dalej po śmierci ciała i żeby to wszystko nie było takie byle jakie i zależne od sytuacji świata materii, która jeżeli jest dobra to w porządku, ale jeśli jest zła to włącza się smutek, którego nikt nie lubi - jeżeli on tego chce i nie uważa tego za strach i ucieczkę przed wadami świata materii, to myślę, że własnie jest to dobry pierwszy krok w deterministycznym poznawaniu wiedzy transcendentnej.
Odpowiedz
Osiris napisał(a): Czyli mamy świadomość i zewnętrzny świat przez nią odbierany. Gdzie tu miejsce na Twojego ducha?
A kto mówi o świecie "zewnętrznym"? Język Wszystko co znasz, jest w Twojej głowie Uśmiech Zobacz na horyzont - to tam właśnie kończy Ci się czaszka Duży uśmiech

Można powiedzieć, że Duch to Ego, czyli poczucie siebie jako odrębnej jednostki/osoby, dokonującej wyborów.
Można też powiedzieć, że Duch to uwaga, czyli dynamiczny aspekt świadomości.
Można też powiedzieć, że Duch to podmiot, który kieruje uwagą.
Można też powiedzieć, że Duch i Świadomość stanowią jedno, lecz oba te pojęcia ujmują tę samą rzeczywistość z różnych perspektyw.

Wszystko jedno. Generalnie duch (ang. spirit) to podmiotowa esencja, sam rdzeń osoby.
Dlatego też "That's the spirit!" można przetłumaczyć jako "O to właśnie chodzi!".

Pokazałem po prostu różnicę jaką mam między pojęciami ducha i duszy. Duch jest samym rdzeniem, dusza jest naokoło ducha.
May all beings be free.
May all beings be at ease.
May all beings be happy
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 4 gości