Liczba postów: 21,708
Liczba wątków: 239
Dołączył: 08.2005
Reputacja:
1,267 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: Schabizm-kaszankizm
cobras napisał(a): Szkoda, chociaż trochę nie wkurzają mnie ludzie, którzy uważają go za główną postać tej grupy. A on w sumie poza występami na koncertach wiele nie robił, muzę i teksty tworzył Liam Howlett, i bez niego żadnego zespołu by nie było.
Nom, racja. Flint był po prostu charakterystycznym logiem zespołu. Najbardziej wyrazistą i rzucająca się w oczy postacią.
Liczba postów: 6,282
Liczba wątków: 15
Dołączył: 12.2011
Reputacja:
411 Płeć: nie wybrano
Cytat:Rosław Szaybo nie żyje. Legendarny plakacista, fotografik, projektant okładek płyt i książek, profesor ASP, dyrektor artystyczny CBS w Londynie w latach 1972-88 zmarł dzisiaj w nocy w swoim domu w Warszawie. Chorował na raka płuc. Miał 85 lat.
Cytat:Jesień 1979 roku, jedna z londyńskich restauracji. Przy stoliku siedzą menedżer Judas Priest oraz Rosław Szaybo, dyrektor artystyczny CBS Records, ceniony polski grafik i plakacista, od kilkunastu lat mieszkający wtedy w stolicy Anglii. Temat rozmowy? Okładka najnowszego albumu heavymetalowców, z którymi pracował już wcześniej przy "Stained Class".
– Usłyszałem, że nagrania nie są jeszcze gotowe, znany jest tylko tytuł, "British Steel" – wspomina.
Szaybo, choć na heavy metalu za bardzo się nie zna, natychmiast przypomina sobie warszawskie czasy, gdy jeździł na praski bazar po angielskie żyletki, z identycznym jak tytuł napisem. – Były o wiele porządniejsze od tych polskich, szybko rdzewiejących – podkreśla. Niczym Jonasz Kofta niektóre swoje teksty, błyskawicznie rysuje na serwetce szkic: dłoń zaciskającą w palcach nienaturalnie wielką żyletkę. Menedżer? Zachwycony.
W ten sposób powstał pomysł na jedną z najsłynniejszych okładek w historii heavy metalu, a na pewno w dorobku Rosława Szaybo. Wtedy, bez komputerowego wsparcia, realizacja nie była jednak prosta. – Trzeba było zamówić ślusarza, który by taką żyletkę wykonał, potem zrobić zdjęcie i zyskać akceptację – wspomina grafik. Wytwórni projekt, odchodzący od typowej dla metalu symboliki śmierci czy negliżu, nie za bardzo się spodobał.
– Zespół stanął jednak murem za mną – podkreśla artysta. – Muzycy zagrozili nawet zerwaniem kontraktu!
Cytat:Judas Priest's 'British Steel': The Story Behind the Cover Art
The word "iconic" was made for albums like British Steel. Recorded in early 1980 at Startling Studios on Ringo Starr's 100-acre Tittenhurst Park estate in Ascot, England, and featuring the perennial Priest classics "Breaking the Law" and "Living After Midnight," the album's title was both a nod to the British Steel Corporation (where guitarist Glenn Tipton worked for five years) and a calling card for Judas Priest's galvanizing brand of English heavy metal. It also boasts what is arguably the band's most memorable cover: A giant razorblade bearing the Priest logo held firmly in the hand of what appears to be a leather-clad headbanger.
"It's actually the art director, Rosław Szaybo's hand," reveals British Steel photographer Bob Elsdale. "We made an oversized razorblade by having the album title and the Priest logo screen-printed on a cut-out piece of aluminum. There was no Photoshop in those days, so everything was shot for real." Szaybo and Esldale had worked together on Priest's previous album, 1979's Hell Bent for Leather (which was released in the U.K. under the title Killing Machine), and shot both covers in Elsdale's studio at St. John's Wood, London.
"I almost certainly used a wooden 4x5 [large format] Wista camera," the photographer explains. "The actual shoot didn't take that long—a couple of hours or something like that. All the work went into preparing the razorblade and screen-printing it."
In fact, Elsdale credits his Polish art director with masterminding the visuals for both British Steel and Hell Bent for Leather. "All the shots I did with Rosław were his concepts. He's really on the ball. He's 74 now, and he's still at it, teaching at Warsaw University and doing freelance work. And he's still in demand these days. Not bad for 74, is it?"
These days, Elsdale shoots mostly animal-based photography. He has produced two photo books—one of elephants (Gray Matter) and one of pigs (Pretty in Pink), both of which are available through his website, Bobelsdale.com. "I was doing album covers until people started using videos as a promotional tool," he explains. "All of a sudden, all of the money went out of the artwork budgets and into the videos."
Film dokumentalny o przyjaźni Szaybo i Zagórskiego.
Przyjaciele na 33 obroty | Grzegorz Brzozowicz
Dokument dziennikarza muzycznego Grzegorza Brzozowicza to opowiedziana na pięć dekad historia przyjaźni dwóch wybitnych polskich grafików – Rosława Szaybo i Stanisława Zagórskiego, którzy jako autorzy projektów okładek płyt gramofonowych osiągnęli sukces o wymiarze światowym https://ninateka.pl/film/przyjaciele-na-...brzozowicz
The Phillrond napisał(a):(...)W moim umyśle nadczłowiekiem jawi się ten, kogo nie gnębi strach przed nieuniknionym i kto dąży do harmonijnego rozwoju ze świadomością stanu rzeczy
“What warrior is it?”
“A lost soul who has finished his battles somewhere on this planet. A pitiful soul who could not find his way to the lofty realm where the Great Spirit awaits us all.”
Liczba postów: 6,282
Liczba wątków: 15
Dołączył: 12.2011
Reputacja:
411 Płeć: nie wybrano
Ano, A ostatnio mi się przypominał, nie wiem czemu, i spotkanie z nim na którym słuchałem jakich opowiadań, powieści szukają w swoim wydawnictwie.
The Phillrond napisał(a):(...)W moim umyśle nadczłowiekiem jawi się ten, kogo nie gnębi strach przed nieuniknionym i kto dąży do harmonijnego rozwoju ze świadomością stanu rzeczy
“What warrior is it?”
“A lost soul who has finished his battles somewhere on this planet. A pitiful soul who could not find his way to the lofty realm where the Great Spirit awaits us all.”
The Phillrond napisał(a):(...)W moim umyśle nadczłowiekiem jawi się ten, kogo nie gnębi strach przed nieuniknionym i kto dąży do harmonijnego rozwoju ze świadomością stanu rzeczy
“What warrior is it?”
“A lost soul who has finished his battles somewhere on this planet. A pitiful soul who could not find his way to the lofty realm where the Great Spirit awaits us all.”
Liczba postów: 20,680
Liczba wątków: 213
Dołączył: 11.2010
Reputacja:
934 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: ate 7 stopnia
Nie żyje Adam Słodowy.
RIP
Majsterkowanie już nigdy nie będzie takie samo.
-----------------------
No i właśnie odszedł mój ukochany pies.
Co tam pies, to był autentyczny przyjaciel, ten sam, o którym pisałem, że udziela mi bezpłatnych lekcji odwiecznej filozofii natury.
Jestem kompletnie zdruzgotany i nawet teraz, kiedy to piszę, ryczę jak bóbr.
Nie spodziewałem się, że mnie tak trafi, tym bardziej, że nie był bardzo stary i miał się dobrze.
A tu nagle pękł mu jakiś nierozpoznany guz i wykrwawił się w kilka godzin.
Żegnaj przyjacielu!
Liczba postów: 1,039
Liczba wątków: 9
Dołączył: 05.2019
Reputacja:
147
Wyrazy wspolczucia.
Psy za krotko zyja, a my sie do nich zbyt blisko przywiazujemy.
Przechodzilismy to samo po chorobie i smierci naszej suczki, ktora tez byla prawdziwym przyjacielem.
Czy te "dobre omeny" oznaczają np. możliwość zyskania łaski uświęcającej przed śmiercią, której w chwili wypuszczenia fake newsa się nie miało (choć nie wiem, czy była taka możliwość w powyższym przypadku), czy jednak to tylko kolejny zabobon?
"Słuszna decyzja podjęta z niesłusznych powodów może nie być słuszna."
(Weatherby Swann)
The first to plead is adjudged to be upright,
until the next comes and cross-examines him.
(Proverbs 18:17)
Liczba postów: 8,764
Liczba wątków: 77
Dołączył: 11.2008
Reputacja:
410 Płeć: nie wybrano
Współczuję, Sofeicz
- Myślałem, że ty nie znasz lęku.
- Mylisz się. Lęku nie zna tylko głupiec.
- A co robi wojownik, kiedy czuje strach?
- Pokonuje go. To jest w każdej bitwie nasz pierwszy martwy wróg.
Liczba postów: 6,282
Liczba wątków: 15
Dołączył: 12.2011
Reputacja:
411 Płeć: nie wybrano
Sofeicz napisał(a): No i właśnie odszedł mój ukochany pies.
Fajny piesio. Szkoda.
The Phillrond napisał(a):(...)W moim umyśle nadczłowiekiem jawi się ten, kogo nie gnębi strach przed nieuniknionym i kto dąży do harmonijnego rozwoju ze świadomością stanu rzeczy
“What warrior is it?”
“A lost soul who has finished his battles somewhere on this planet. A pitiful soul who could not find his way to the lofty realm where the Great Spirit awaits us all.”
Liczba postów: 21,708
Liczba wątków: 239
Dołączył: 08.2005
Reputacja:
1,267 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: Schabizm-kaszankizm
Sofeicz napisał(a): Jestem kompletnie zdruzgotany i nawet teraz, kiedy to piszę, ryczę jak bóbr.
Kup sobie następnego. Albo weź ze schroniska. Ukoi ból, wypełni pustkę. Ja już miałem owczarka szkockiego, niemieckiego, belgijskiego, a teraz mam yorka. Pamiętam o poprzednich wspaniałych piesełach, ale nie płaczę po nich - miały bardzo dobre życia i niczego im nie brakowało. Trzeba się cieszyć, że stworzenie miało dobre życie i tyle. Bez pieseła w domu zawsze smutno i pusto - dlatego u mnie zawsze maksymalnie po kilku dniach od śmierci poprzedniego pojawia się kolejny.
Liczba postów: 6,282
Liczba wątków: 15
Dołączył: 12.2011
Reputacja:
411 Płeć: nie wybrano
Znajomym zdechł kot. Też nie planowali kolejnego. Tym bardziej że byli w trakcie przeprowadzki itp. problemów, które są z tym związane, krótko po przeprowadzeniu skończyli z nową pociechą. Teraz mają dwa koty.
The Phillrond napisał(a):(...)W moim umyśle nadczłowiekiem jawi się ten, kogo nie gnębi strach przed nieuniknionym i kto dąży do harmonijnego rozwoju ze świadomością stanu rzeczy
“What warrior is it?”
“A lost soul who has finished his battles somewhere on this planet. A pitiful soul who could not find his way to the lofty realm where the Great Spirit awaits us all.”
Liczba postów: 20,680
Liczba wątków: 213
Dołączył: 11.2010
Reputacja:
934 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: ate 7 stopnia
lumberjack napisał(a):
Sofeicz napisał(a): Jestem kompletnie zdruzgotany i nawet teraz, kiedy to piszę, ryczę jak bóbr.
Kup sobie następnego. Albo weź ze schroniska. Ukoi ból, wypełni pustkę.
Ja miałem dwa psy. Teraz mi została suka. Ale nie z każdym zwierzęciem jest taki kontakt i porozumienie jak z tym. Ten był wyjątkowy nie tylko jeśli chodzi o wygląd ale i o psychikę. Poza tym, że nie mówił, to miałem wrażenie, że jest takim niemym człowieczkiem czuwającym nad moim dobrym nastrojem i wkraczającym do akcji, kiedy tego wymaga sytuacja.
Ale to se ne wrati. Gdyby była taka możliwość, to bym go sklonował.
Liczba postów: 21,708
Liczba wątków: 239
Dołączył: 08.2005
Reputacja:
1,267 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: Schabizm-kaszankizm
Sofeicz napisał(a): Ten był wyjątkowy nie tylko jeśli chodzi o wygląd ale i o psychikę.
A nie jest tak, że mamy, jako ludzie, tendencję do wyolbrzymiania zalet naszych psów, dzieci, wybranek i wybrańców?
Jestem pewien, że jeszcze niejeden pieseł by cię zaskoczył
Dla mnie każdy jeden pieseł był wyjątkowy - każdy miał jakieś swoje specyficznie zachowania. I swój specyficzny charakter i głębszą lub płytszą nić porozumienia z człowiekiełem (o ile nić może mieć głębokość i płytkość ).
Sofeicz napisał(a): Ale to se ne wrati. Gdyby była taka możliwość, to bym go sklonował.
A to mi się nie podoba. Mam znajomą, która od dawien dawna po odejściu jednego czarnego labradora bierze sobie kolejnego czarnego labradora i wszystkie mają zawsze to samo imię. Moim zdaniem fajniej jest nie szukać następcy-klona tylko właśnie jakiegoś zupełnie innego - tak jest inmajhambelopinjon fajniej.
Liczba postów: 20,680
Liczba wątków: 213
Dołączył: 11.2010
Reputacja:
934 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: ate 7 stopnia
Pewnie masz rację.
Ale w tym wszystkim jest paradoks.
Z jednej strony chcemy mieć zwierzaka-przyjaciela, i kiedy takiego znajdziemy, to przywiązujemy się, co jednocześnie prowadzi nieuchronnego bólu po jego odejściu. Błędne koło.
Chyba zastosuję podejście buddystyczne - zero przywiązania, zero bólu.
Liczba postów: 21,708
Liczba wątków: 239
Dołączył: 08.2005
Reputacja:
1,267 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: Schabizm-kaszankizm
Sofeicz napisał(a): Ale w tym wszystkim jest paradoks.
Z jednej strony chcemy mieć zwierzaka-przyjaciela, i kiedy takiego znajdziemy, to przywiązujemy się, co jednocześnie prowadzi nieuchronnego bólu po jego odejściu. Błędne koło.
Chyba zastosuję podejście buddystyczne - zero przywiązania, zero bólu.
To nie jest paradoks - to jest życie. W każde szczęście i dobro wpisane są potencjalne nieszczęście i ból związane z ich ewentualną utratą. I teraz masz do wyboru:
1) Żyć pełnią życia, doświadczać radości, przyjemności ale i bólu, cierpienia i smutku
2) Odciąć się od źródeł cierpienia czyli od wszystkiego co najpierw przysparza radości i satysfakcji
Nawet stoicy nie próbowali odcinać się od korzystania z różnych dóbr, od czerpania satysfakcji z przyjaźni etc. Próbowali jedynie na przeróżne sposoby, tworząc różne konstrukcje filozoficzne i specyficzny, w pewnym sensie surowy styl życia, poradzić sobie z konsekwencjami utraty owych dóbr. Te całe rozmyślania Marka Aureliusza to próba pogodzenia się z tym co nieuchronne, z tym na co nie mamy wpływu.
A wybranie punktu nr 2 to pójście drogą ascezy, jakiegoś pustelniczego stylu życia wyzutego ze wszystkiego co nadaje temu życiu kolorytu, smaku i sensu.
To jak jedzenie pieroga bez farszu. Buddyjskie postępowanie polegające na ucieczce przed bólem jest niezgodne z prawowitą ścieżką wytyczoną przez schabizm-kaszankizm. Jestem tylko zwykłym adeptem, piewcą Słowa Sznyclowego, ale jeśli mógłbym coś zalecić, to zachęciłbym do:
- olania buddyzmu
- adopcji pieseła ze schroniska i sprawienia, żeby miał fajne życie zamiast chujowego