To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Punkt bifurkacji cywilizacyjnej AD 2020
#1
Żyjemy w ciekawych czasach.

Nawet Stevie Wonder widzi, że z powodu najazdu niewidocznej armii, nasłanej przez Pachamammę, paradygmaty cywilizacyjne drżą w posadach.
Globalizacja, wieczny wzrost, wolny handel, offsourcing przemysłowy, postrzegane dotąd, jak powietrze, idą do lamusa.
To tzw, punkt bifurkacji, który może przeorać wszystko, co znamy.
Na razie tkwimy w mniej czy bardziej dokuczliwych dystopiach lokalnych ale to pewnie prędzej czy później przeminie.

Ale co pozostanie?
Czy pochowamy naszych staruszków i wrócimy do starych nawyków i ścieżek.
Czy przeciwnie - wyrodzi się coś na kształt dystopii globalnej, powrotu do narodowych grajdołków?

Futurologia, to ciężki kawalek chleba.
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
Odpowiedz
#2
Jeśli dobrze rozumiem definicję "punktu bifurkacji", to nawet bardzo mała zmiana parametrów, może doprowadzić do zmiany ostatecznego kształtu nowego stanu równowagi jaki wyłoni się z chaosu. A to oznacza, że, kto wie, może nawet nasze drobne decyzje będą miały na to wpływ.

Jestem zwolennikiem potraktowania koronawirusa jako stress-testu naszego systemu i wyciągnięcia wniosków co do kierunków jego niezbędnej zmiany.
Odpowiedz
#3
Sofeicz napisał(a): Nawet Stevie Wonder widzi, że z powodu najazdu niewidocznej armii, nasłanej przez Pachamammę, paradygmaty cywilizacyjne drżą w posadach.
Globalizacja, wieczny wzrost, wolny handel, offsourcing przemysłowy, postrzegane dotąd, jak powietrze, idą do lamusa.
To tzw, punkt bifurkacji, który może przeorać wszystko, co znamy.

A czy epidemia hiszpanki sto lat temu ruszyła z posad bryłę świata? A to była naprawdę poważna epidemia, na którą umarło jakieś 5% ludności świata. Gdzie tu porównanie do tego obecnego... trochę podrasowanego przeziębienia? Umrze że trzysta milionów ludzi, to pogadamy. To, że tak niegroźna epidemia wywołuje w nas tak duże wrażenie, pokazuje tylko, jak świetnie działa i medycyna, i organizacja państwa w porównaniu z ubiegłym wiekiem, a także jak bardzo nam się w dupach poprzewracało od dobrobytu.
Odpowiedz
#4
Primo, hiszpanka była w połączeniu z I WS, więc nie da się rozróżnić efektów jednej i drugiej. Niemniej skłaniam się ku tezie, że w tamtym momencie efekt I WS był mocniejszy, rozpad trzech cesarstw wstrząsnął równowagą Europy mocniej, niż dodatkowe żniwo ludzkie.

Secundo, można też postawić tezę, że dzisiejszy świat jest dużo mocniej uzależniony od płynnego funkcjonowania gospodarki na całym świecie. Zakłócenie w jednym państwie prowadzi do zakłóceń we wszystkich połączonych gospodarkach, zwłaszcza jak to państwo jest "fabryką świata". Taka ebola, ponoć wielokrotnie groźniejsza, ma swoje źródło w Afryce, więc zagraża co najwyżej dostawom tanich róż czy biopaliw.

Tertio, postawię tezę co do przyszłości. Państwa będą szukać różnych modeli radzenia sobie w przyszłości z takimi problemami. Jedną z możliwości jest jakaś międzynarodowa grupa szybkiego reagowania, coś w rodzaju "medycznego NATO". Zdaje się, że coś takiego już istnieje, ci szeroko reklamowani lekarze z Kuby mają do właśnie takiej lotnej brygady należeć. Oczekuję więc, że oprócz działań na poziomie państwowym i być może europejskim będą podejmowane inicjatywy w tym kierunku.


Co do tego, które państwo straci a które zyska na tym kryzysie, IMHO za wcześnie na takie spekulacje. W równoległym temacie wypowiadałem się sceptycznie na temat prorokowania końca Rosji. Nadal uważam, że państwa Zachodu już ze względu na piramidę wiekowo-płciową społeczeństwa odczują ten kryzys bardziej, niż państwo, w którym mężczyźni umierają po 40 roku życia na zawały. Ale to tylko jeden z wielu aspektów, pożiwiom, uwidim.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
#5
Cytat:...można też postawić tezę, że dzisiejszy świat jest dużo mocniej uzależniony od płynnego funkcjonowania gospodarki na całym świecie.
No właśnie. ja bym to porównał do wdrażanej przez producentów metody JIT (Just in time).

W warunkach stabilizacji możliwe jest ograniczenie zapasów i magazynów oraz dostarczanie półproduktów właśnie 'na czas".
Niektórzy doszli do tego, że podzespoły dosłownie wjeżdżają na taśmę w momencie, kiedy są potrzebne.
Fajnie, taki system jest bardzo wydajny ale niezwykle podatny na zakłócenie prze jakąś ekstraordynaryjną okoliczność.
Podobnie zachowywał się ostatnio globalny system gospodarczy, rozwijający się na zasadzie "piekła nie ma".
Ale wychodzi na to, że okazał się niestabilny ewolucyjnie.

Cytat:A czy epidemia hiszpanki sto lat temu ruszyła z posad bryłę świata?

W pewnym sensie, w połączeniu z I WŚ ruszyła.
Świat w 1920 był zupełnie inny niż w 1915.
Bolszewizm, a za chwilę jego alter ego - nazizm zryły Zachodnią Cywilizację w te i nazad.
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
Odpowiedz
#6
Straty spowodowane tą zbiorową histerią z powodu jak to dobrze ZaKotem nazwał "podrasowanego przeziębienia" prawdopodobnie zainicjują jakąś formę lobbingu/ruchu aby na takie sytuacje się przygotowywać. Na wypadek kolejnej zbiorowej histerii lub pandemii, która tym razem faktycznie byłaby groźna. Nie jestem pewien jakby to miało (globalnie) wyglądać, natomiast jakoś musi wyglądać bo ludzie posiadający kapitał będą chcieli się zabezpieczyć na zagrożenia przychodzące z kolejnych zbiorowych histerii jakie pewnie przydarzałyby się znów przy obecnym rozwoju technologii komunikacyjnych lub też i takich zjawisk jak pandemie o realnym, biologicznym znaczeniu dla populacji.
There is a crack in everything. That’s how the light gets in.
Odpowiedz
#7
Sofeicz napisał(a): Czy pochowamy naszych staruszków i wrócimy do starych nawyków i ścieżek

1) Może reszta świata będzie chciała zmniejszyć uzależnienie od Chin. Będzie to trudne albo bolesne i kosztowne, bo taka np. UE ma już tak mocno wyśrubowane ekooszołomskie wymagania, że trudno będzie tu przenieść produkcję czegokolwiek. Chyba, że przeniesie się wyłącznie produkcję przedmiotów strategicznych w sytuacjach kryzysowych.

2) Gdy już fala koronawirusa minie państwa zaczną mieć czas na kłótnie i swady i na pewno takie USA będą chciały rozliczyć Chiny z faktu zatajenia informacji o rozpoczynającej się epidemii.

3) Jeśli chodzi o stare nawyki, to przypuszczam że sądzę, iż niewiele się zmieni - ludzie w Hiszpanii i we Włoszech nie potrafią zmienić swoich nawyków mimo katastrofy, której są naocznymi świadkami. Tym bardziej później ich nie zmienią.

Ogólnie to jakieś transhumanizmy mi się marzyły i inne cyborgizacje i jakieś inżynierie genetyczne, a tu się okazuje że ludzkość musi się najpierw nauczyć myć i zadbać bardziej o służbę zdrowia, bo jak się to zaniedba, a pojawi się nowy wirus, który zajebe większość ludzi w wieku 20-50 lat, to troszkę lipa będzie.

Sofeicz napisał(a): No właśnie. ja bym to porównał do wdrażanej przez producentów metody JIT (Just in time).

W warunkach stabilizacji możliwe jest ograniczenie zapasów i magazynów oraz dostarczanie półproduktów właśnie 'na czas".
Niektórzy doszli do tego, że podzespoły dosłownie wjeżdżają na taśmę w momencie, kiedy są potrzebne.
Fajnie, taki system jest bardzo wydajny ale niezwykle podatny na zakłócenie prze jakąś ekstraordynaryjną okoliczność.

Jeśli chodzi o ograniczanie zapasów - masa ludzi w Polsce i na świecie żyła bez oszczędności, z miesiąca na miesiąc. Da się tak kiedy właśnie nie ma sytuacji wyjątkowych, ale tak jak obecnie... aż ciekaw jestem jaka będzie skala zadłużenia po całym tym pierdolniku. To chyba złote czasy dla chwilówek, wongi etc.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz
#8
Cytat:Jeśli chodzi o stare nawyki, to przypuszczam że sądzę, iż niewiele się zmieni - ludzie w Hiszpanii i we Włoszech nie potrafią zmienić swoich nawyków mimo katastrofy, której są naocznymi świadkami. Tym bardziej później ich nie zmienią.
We Włoszech na pewno - zawsze, jak u nich pierdyknie trzęsienie ziemi i zawali się w ch... byle jak pobudowanych przez mafię budynków, to jest płacz i rozliczanie, a za pół roku już nikt nie pamięta, do następnego pierdyknięcia. Podobnie jak rosnąca liczba mieszkańców zboczy Wezuwiusza.

Ale tam ciepło mają, można przebiedować pod krzakiem.
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
Odpowiedz
#9
Pytanie, co będzie w usiech. Przy ichniej służbie zdrowia wirus może im zrobić taką jesień z dupy średniowiecza, przy której Włochy to małe piwo.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
Odpowiedz
#10
kmat napisał(a): Pytanie, co będzie w usiech. Przy ichniej służbie zdrowia wirus może im zrobić taką jesień z dupy średniowiecza, przy której Włochy to małe piwo.

Zależy. Wirus to specyficzna sytuacja. Ja stawiam, że za maks pół roku wejdzie superdekret o szczepieniu bez badań, a któryś z koncernów opracuje wirusobójcę i sprzeda go Rządowi po paskarskich cenach a w razie gorzenia to rzucą z billion i rozdadzą wszystkim.
Sebastian Flak
Odpowiedz
#11
Sofeicz napisał(a): Żyjemy w ciekawych czasach.

Nawet Stevie Wonder widzi, że z powodu najazdu niewidocznej armii, nasłanej przez Pachamammę, paradygmaty cywilizacyjne drżą w posadach.
Globalizacja, wieczny wzrost, wolny handel, offsourcing przemysłowy, postrzegane dotąd, jak powietrze, idą do lamusa.
To tzw, punkt bifurkacji, który może przeorać wszystko, co znamy.
Na razie tkwimy w mniej czy bardziej dokuczliwych dystopiach lokalnych ale to pewnie prędzej czy później przeminie.

Ale co pozostanie?
Czy pochowamy naszych staruszków i wrócimy do starych nawyków i ścieżek.
Czy przeciwnie - wyrodzi się coś na kształt dystopii globalnej, powrotu do narodowych grajdołków?

Futurologia, to ciężki kawalek chleba.

To nic nie zmieni. Dowód? Tsunami z 2011 zniszczyło wiele zakładów produkcyjnych w tym łańcuchy dostaw dla zakładów samochodowych. Gdyby produkcja była rozproszona, nie byłoby aż tylu strat. W Chinach produkcja trwa dla całego świata. Wystarczy kataklizm, i cala produkcja stoi. Zaraza dotknęła jednakże obie strony: wytwórców i konsumentów. W tej sytuacji nie ma wygranych, dlatego świat potrzebuje na chwile się zatrzymać.
PS. Pewne koncepcje można śmiało odrzucić np JIT jako zbyt obarczone ryzykiem. Jednak bez badań QS nie sposób oszacować ryzyka. 
Tylko całkowity, gospodarczy PiSdziec (пиздец) i hiperinflacja jak z 1989 mogą uratować Polskę. Skurwerenowi musi zabraknąć na chleb, wódę i kiełbę. Wtedy pogoni PiSbolszewię widłami.
Odpowiedz
#12
Cytat:W tej sytuacji nie ma wygranych, dlatego świat potrzebuje na chwile się zatrzymać.
No właśnie - czy coś, co teraz się nazywa "Chimeryka" czyli globalistycznie zapętlone gospodarki Chin i USA (a także Europy) ma szanse się dalej utrzymać.

I nie chodzi tu tylko o jakieś chwilowe zarazy ale ogólnie o rudymenty.
Zachód ssał sobie tę chińszczyznę, jak dobry drink, a Chińczyk powoli zmonopolizował nie tylko produkcję gumowych diabełków i innego badziewia ale też strategiczne wyroby i surowce.
A głupi, leniwy Zachód obudzi się z ręką w nocniku, a nocnik też będzie chiński.
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
Odpowiedz
#13
Sofeicz napisał(a): No właśnie - czy coś, co teraz się nazywa "Chimeryka" czyli globalistycznie zapętlone gospodarki Chin i USA (a także Europy) ma szanse się dalej utrzymać.

No pewnie. Zauważ, że zmienia się sposób alokacji produkcji. Dzięki temu, że obszary Zachodu przesunęły produkcję do Azji i powstały tam gigakonglomeraty wytwórcze (kosztem stanu środowiska) to wygenerowały owe konglomeraty produkty umożliwiające "survival konsumencki" tj. każdy człowiek z pewnym minimum dochodu może zrobić sobie chatę prepersa, długofalowo samowystarczalną. Chińskie turbiny, panele Fotowolt., chiński rower z zapasem dętek, chińska glebogryzarka i chińskie agd z rtv w domu z prefabrykatów z Chin i na kilka lat możesz zamknąć się w domu i z powodzeniem prowadzić jakąś działalność.

Cytat:I nie chodzi tu tylko o jakieś chwilowe zarazy ale ogólnie o rudymenty.

Jestem spokojny. Zachód dąży do autarkii, ale nie państwowej ino personalnej. Jedyne czego nie produkują ludzie w miastach to żywność, a i to się zmienia, za lat 20 może się okazać, że głównym producentem mięsa będą laboratoria wokół miast, a nowoczesne sposoby uprawy oderwały produkcję roślin od powierzchni gleby. Paradygmat druku 3D też namiesza, w czasie zarazy najtaniej przyłbice bhp można drukować. A co to będzie jak filament będzie za grosze, maszyny też a projekty za friko, albo za oglądanie reklam? Wystarczy krótki blackout dla Chin i nastąpi lockout rynków. Chińczycy o tym wiedzą i podobnie do saudyjskiej ropy wyprzedają magazynowe zapasy za grosze. Bo lepiej za grosze niż wcale. Siła Chin to ich słabość, bo dając gotowe produkty uzależniają się sami i dają Zachodowi do ręki możliwość wprowadzenia ludzi na przedpola konsumenckiej autarkii. Podsumowując: płynność zmian gospodarczych doprowadzi do ewolucyjnego przejścia fazowego i wyrównania poziomów życia. Przy czym podział na geograficzne ośrodki władzy się utrzyma. To już nie te czasy, gdzie rządziła energia zasilająca najlepsze komputery świata czyli ludzkie mózgi, teraz produkcja żarcia ma coraz mniejsze znaczenie, rządzić będzie to miejsce gdzie się objawi AI albo nastąpi borgizacja.
Sebastian Flak
Odpowiedz
#14
Gawain napisał(a): No pewnie. Zauważ, że zmienia się sposób alokacji produkcji. Dzięki temu, że obszary Zachodu przesunęły produkcję do Azji i powstały tam gigakonglomeraty wytwórcze (kosztem stanu środowiska) to wygenerowały owe konglomeraty produkty umożliwiające "survival konsumencki" tj. każdy człowiek z pewnym minimum dochodu może zrobić sobie chatę prepersa, długofalowo samowystarczalną. Chińskie turbiny, panele Fotowolt., chiński rower z zapasem dętek, chińska glebogryzarka i chińskie agd z rtv w domu z prefabrykatów z Chin i na kilka lat możesz zamknąć się w domu i z powodzeniem prowadzić jakąś działalność.
A jak jeszcze tanie chińskie drony i autonomiczne ciężarówki zdominują transport, a nawet rolnictwo (jak robot już sam może mieszkanie odkurzać, to i pole zaorze, obsieje i zbierze) to w zasadzie cała populacja będzie mogła zamknąć się w piwnicy. I wtedy nie tylko byle przeziębienie, ale i zmutowana ebola zombie może ludzkości naskoczyć. Można traktować obecną pandemię jako ćwiczenie przed wprowadzeniem społeczeństwa autystycznego.
Odpowiedz
#15
Póki co,  cała bifurkacja tutaj sprowadza się do Chin, a jak pisał wieszcz - chińczyki trzymają się mocno, co nadal aktualne. Ofiar  Chinach mogło być nawet ponad trzydzieści tysięcy, nie zmienia to faktu, że dość sprawnie uporali się z epidemią. Kiedy cały  poturbowany świat będzie próbował się ruszać, Chiny zaleją go towarami i kredytami. Niełatwo będzie się przed tym obronić i  równowaga sił prawdopodobnie się zmieni.
Warto spojrzeć na nieuchronny  kryzys głębiej. Coś "wisiało w powietrzu od dawna", teraz przyszedł moment - sprawdzam. Poniżej bardzo dobry wywiad z prof Mikołejko, ba dostało się nawet ćwierćinteligentowi z Żoliborza.


Cytat:Prof. dr hab. Zbigniew Mikołejko*: Na pewno będzie jakoś inaczej. Zaraza obnażyła nie tylko kruchość naszej egzystencji, która wydawała się nienaruszalna, ale przede wszystkim słabość naszej globalnej cywilizacji. Dało się to łatwo zrobić, bo jest dziś ona gęstą cywilizacją sieciową, a nie hierarchiczną. Z epidemią więc w miarę sprawnie poradziły sobie kraje, w których panuje quasi-autorytarny i hierarchiczny system sprawowania rządów, społeczeństwa zaś są zdominowane przez władzę.


Hierarchiczność według współczesnych stereotypów jest wynikiem obrzydliwego patriarchalizmu. Jego brak oznacza niestety słabość, wbrew medialnej histerii.


Cytat:Musi stać się mniej permisywna. Powinniśmy skończyć z myśleniem, że wszystkie nasze wybory są równoprawne i zasługujące na aprobatę. Nie można przyjąć, parafrazując Dostojewskiego, że kiedy w praktyce społecznej wszystko jest dozwolone, to Boga – czyli jakiegoś mocnego kośćca moralnego czy kulturowego – nie ma. Jeśli tak myślimy i tak działamy, pojawia się straszliwa klęska.(...)

Nie da się stworzyć społeczeństwa idealnej równości. To jest utopia, złudzenie, którym nas karmią skrajne ruchy prawicowe i lewicowe. Tymczasem w moim przekonaniu tym, co dziś zagraża demokracji, jest nazbyt szeroko rozumiane pojęcie równości. Owszem, powinniśmy być równi wobec prawa, choć to też niestety bywa fikcją, ale z tego założenie absolutnie bym nie rezygnował. Nie jesteśmy natomiast sobie równi we wszystkich dziedzinach naszego życia.

Permisywna, czyli aprobująca każdą głupotę i dewiacje, zwłaszcza w określonym kierunku. Równość między  ludźmi np z zaburzeniami psychicznymi  na tle osobowościowym lub seksualnym (LGTB plus kilka dziwacznych kolejnych literek), a ludźmi zdrowymi istnieje jak najbardziej na bazie prawa. Natomiast równość zachowań i jest tylko współczesnym dziwactwem pozbawionym sensu. Zwykłą permisywną destrukcją.

Cytat:Podczas pandemii okazało się, że bowiem drastycznie, że bohaterami są przelotni "celebryci", czy piłkarze zarabiający krocie (...)
Nasza demokracja dokonała wielu niewłaściwych wyborów. Na szczycie sukcesu finansowego i medialnego są więc często ludzie, którzy nie tworzą trwałych wartości, nie pracują dla wartości i rzeczy naprawdę istotnych.


Bo takie są realia życia i bardzo dobrze, kiedy docenia sie realny wysiłek. Gwiazda Thunberg chyba zgasła mimo krzyku, że ma Koronowirusa. Nawet coś na kształt "niepokalanego poczęcia" przyszłego zbawcy klimatu niewiele by tu zmieniło. Przy okazji biedaczka cierpi na zaburzenia psychiczne, świetnie więc nadawała się na gwiazdę nowej cywilizacji.

Cytat:Dzisiaj natomiast brak wychowania do demokracji i bardzo słaby poziom edukacji – za cenę pozornej jej powszechności – owocuje miałkością. Wystarczy prześledzić bunty młodych generacji, np. protesty w sprawie Acta czy ruch Occupy Wall Street. Wybuchają – i natychmiast się spalają. Nie ma w tym głębszej idei, trwałości.

No bo skąd wziąć coś wartościowego z bezwartościowego polipoprawnego chłamu, tudzież jego pochodnej - discopolo?
Nawet współczesna prawica  jest taką pochodną chłamu. Ta z lat 90siątych, do początków XXI wieku odwoływała się do Konecznego, Jasienicy, miała oparcie w czymś intelektualnie wartościowym. Istniały na uczelniach konfraterie akademickie, śladu po nich nie ma.


Cytat:Bunt, żeby miał szansę wymusić trwałe zmiany, musi mieć podłoże intelektualne.


Święte słowa. W ten sposób też zamiast powstrzymywać bunt siłą, pałkami, policją, ogłupia się od dziecka ludzi, tak by byli niezdolni myśleć samodzielnie. I oczywiście należy pokazywać na "faszystów" jako zagrożenie zewsząd, wyglądających z każdego garnka, tudzież miski klozetowej, tak dla odwrócenia uwagi. Można PIsów lubić lub nie lubić. Kompletna miałkość i niezdolność naszej opozycji jest poniekąd wynikiem tego pseudointelektualizmu elit europejskich, na których się wzoruje.

Cytat:Zatem wiedzy zdobywanej z internetu powinna towarzyszyć tradycyjna edukacja oparta na hierarchii i autorytetach. Tymczasem permisywne społeczeństwo, które budujemy od lat 60. na Zachodzie, właściwie przekreśliło i autorytety, i hierarchię.(...)
Tyle że swoboda rozrosła się ponad miarę. Jakiś czas temu czytałem zresztą manifest tych, którzy rozluźnili francuski system edukacji – manifest, w którym bili się oni w piersi i przepraszali za grzechy nadmiernego permisywizmu.
Powiedzmy wprost. Wspierano i wspiera się (przynajmniej do "wczoraj") wszelkie ruchy feministyczne z lubością niszczące hierarchie i autorytety. Teraz trzeba zapłacić za odejście od twardej rzeczywistości. Bardzo pomagają w tym powrocie imigranci z  Afryki i Azji. Okazuje się, że zachowują swoją mentalność, ponieważ  nic sensownego w sferze duchowej nie ma się im do zaofiarowania. Inny przykład, to Benedykt XVI jeden z największych umysłów przełomu tysiącleci, wyśmiewany, wręcz wyszydzany. Teraz za pustkę trzeba płacić.

Cytat:Ale osiągnięć naukowych Amerykanie nie zawdzięczają tysiącom absolwentów tandetnych college'ów i stanowych uniwersytetów, ale starannie wyselekcjonowanym studentom elitarnych uczelni, choćby tych z Ligi Bluszczowej, którzy muszą koszmarnie ciężko pracować na sukces. Nie łudźmy się więc, że stworzone pospiesznie dla zysku uczelnie wykształcą nam elity. Licencjaty, marne magisterki, mnożone w dziesiątkach tysięcy, nierzadko kupione w "sieci", to edukacja, która nie przygotuje młodych ludzi do wyzwań przyszłości.

Znajoma jako pyskata przez lata była delegowana przez kuratorium  na spędy do MENu w Warszawie, wniosek z nich miała jeden. Rządy, koalicje się zmieniały, kierunki programowe w MENie nic. Jako nauczycielka protestowała przeciwko obniżaniu poziomu matur (trochę przed wejściem do UE). Uspokajano, że to przejściowe, taki wymóg Brukselów dla "podniesienia" poziomu wykształcenia w nowym państwie unijnym. Potem poziom matur miał być z powrotem podnoszony i tak też się stało. Znaczy i u nas próbuje się wprowadzić taki system.

Cytat:Św. Augustyn pisał: żeby, szukając prawdy, nie chodzić na rynek – że trzeba wejść w głąb siebie, bo "we wnętrzu człowieka mieszka prawda". Podobnie mówi też niechrześcijanin, cesarz filozof Marek Aureliusz: inni szukają jakiegoś ustronia, a ty wstąp do głębi swej duszy. Kryzys jest chorobą duchową, z której można wyjść – podpowiadają nam oni – głównie takim sposobem.
Współczesna Agora to internet. Fejsbuki, Tłitery, fora gdzie każdy może napisać każdą mądrość i jeszcze dostać lajka utwierdzającego go w mądrości własnej. Tłuszcza może też zniszczyć, wywołać ostracyzm dla kogoś. Przy okazji raj dla psychopatów. Wszystko bowiem opiera się na wywołaniu emocji. Cóż, kiedy rozum śpi na świat wychodzą demony..
Odpowiedz
#16
Gladiator napisał(a):
Cytat:Prof. dr hab. Zbigniew Mikołejko*: Na pewno będzie jakoś inaczej. Zaraza obnażyła nie tylko kruchość naszej egzystencji, która wydawała się nienaruszalna, ale przede wszystkim słabość naszej globalnej cywilizacji. Dało się to łatwo zrobić, bo jest dziś ona gęstą cywilizacją sieciową, a nie hierarchiczną. Z epidemią więc w miarę sprawnie poradziły sobie kraje, w których panuje quasi-autorytarny i hierarchiczny system sprawowania rządów, społeczeństwa zaś są zdominowane przez władzę.
Kraje, w których panuje quasi-autorytarny i hierarchiczny system sprawowania rządów, społeczeństwa zaś są zdominowane przez władzę, poradziły sobie sprawnie z poinformowaniem, że wszystko u nich jest wspaniale. TVPiS też doskonale radzi sobie z tym zadaniem, niestety, przeszkadzają polskojęzyczne media opanowane przez nienarodowy kapitał.

Cytat:Permisywna, czyli aprobująca każdą głupotę i dewiacje, zwłaszcza w określonym kierunku. Równość między  ludźmi np z zaburzeniami psychicznymi  na tle osobowościowym lub seksualnym (LGTB plus kilka dziwacznych kolejnych literek), a ludźmi zdrowymi istnieje jak najbardziej na bazie prawa. Natomiast równość zachowań i jest tylko współczesnym dziwactwem pozbawionym sensu. Zwykłą permisywną destrukcją.
Co to jest, na Boga, "równość zachowań"? Wy naprawdę potraficie walczyć tylko z ideami, które sami sobie wymyślicie? A równość między osobami z zaburzeniami a zdrowymi oczywiście nie istnieje. Osoby z zaburzeniami często są ubezwłasnowalniane. Osoby chore zakaźnie są izolowane. Dlatego właśnie od dawna najlepszym sposobem na dyskryminację jakiejś grupy jest przedstawianie jej jako grupy ludzi zaburzonych i niezdrowych, żeby można było z czystym sumieniem traktować je nierówno. A już najlepiej dla dyktatorków przedstawiać "zaburzenia" mniejszości jako zaraźliwe.

Cytat:Bo takie są realia życia i bardzo dobrze, kiedy docenia sie realny wysiłek. Gwiazda Thunberg chyba zgasła mimo krzyku, że ma Koronowirusa. Nawet coś na kształt "niepokalanego poczęcia" przyszłego zbawcy klimatu niewiele by tu zmieniło. Przy okazji biedaczka cierpi na zaburzenia psychiczne, świetnie więc nadawała się na gwiazdę nowej cywilizacji.
O, właśnie.

Cytat:No bo skąd wziąć coś wartościowego z bezwartościowego polipoprawnego chłamu, tudzież jego pochodnej - discopolo?
A z punktu widzenia jakiej polityki disco polo jest poprawne? Przypominam, że to liberalne łże-elity brzydzą się najpolszczym disco polo i dlatego właśnie są złe.

Cytat:Święte słowa. W ten sposób też zamiast powstrzymywać bunt siłą, pałkami, policją, ogłupia się od dziecka ludzi, tak by byli niezdolni myśleć samodzielnie. I oczywiście należy pokazywać na "faszystów" jako zagrożenie zewsząd, wyglądających z każdego garnka, tudzież miski klozetowej, tak dla odwrócenia uwagi.
Faszysta wynurzający się z sedesu naprawdę by mnie przeraził. Natomiast Greta Thunberg lub LGBT+ w takiej sytuacji tylko by mnie zadziwili, zaoferowałbym im pomoc, prysznic i poczęstunek. U was chyba jest odwrotnie.
Cytat:Można PIsów lubić lub nie lubić. Kompletna miałkość i niezdolność naszej opozycji jest poniekąd wynikiem tego pseudointelektualizmu elit europejskich, na których się wzoruje.
Można Pisów nie lubić, byleby przy tym przyznać, że dobrze jest, jak rządzą. To i Gomułki wolno było nie lubić (co, przyznać należy, było pewną zaletą Gomułki w porównaniu ze Stalinem).

Cytat:Powiedzmy wprost. Wspierano i wspiera się (przynajmniej do "wczoraj") wszelkie ruchy feministyczne z lubością niszczące hierarchie i autorytety. Teraz trzeba zapłacić za odejście od twardej rzeczywistości. Bardzo pomagają w tym powrocie imigranci z  Afryki i Azji. Okazuje się, że zachowują swoją mentalność, ponieważ  nic sensownego w sferze duchowej nie ma się im do zaofiarowania.
Natomiast przed powstaniem wszelkich ruchów feministycznych, z lubością niszczących hierarchie i autorytety, Afrykanie i Azjaci, na przykład tacy z Judei, nie zachowywali swojej mentalności.
Odpowiedz
#17
Gawain napisał(a): Zależy. Wirus to specyficzna sytuacja. Ja stawiam, że za maks pół roku wejdzie superdekret o szczepieniu bez badań, a któryś z koncernów opracuje wirusobójcę i sprzeda go Rządowi po paskarskich cenach a w razie gorzenia to rzucą z billion i rozdadzą wszystkim.
Pytanie co będzie z ichnim modelem służby zdrowia. Obecny to paździerz, co epidemia wkrótce udowodni. Clintonowi i Obamie nie udało się tego upodobnić do europejskich systemów, ale teraz może się pojawić silna oddolna presja.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
Odpowiedz
#18


Podskórnie czuliśmy, że coś nie jest na swoim miejscu, że pewne sprawy muszą się zmienić. Rozbite i skołowane społeczeństwo poszukiwało rozwiązania, którego cień majaczący na horyzoncie nie objawił się dotąd z całą swoją mocą, pomimo tego, że jego zalążki już w nas istnieją.


W przyszłości nikt nie będzie chciał, aby powtórzyła się sytuacja wywołana przez pandemię COVID-19, dlatego państwa i społeczeństwa o wysokim poziomie rozwoju postarają się przygotować do następnej masowej epidemii. Różne głosy się pojawiają, ale nie jestem przekonany, że nastąpi powszechne zamknięcie - powrót kontroli granicznych na stałe, ceł i grania tylko na siebie. Takie postawy mogą trwać przez jakiś czas, ale wielu dostrzega że na otwartości i dążeniu do zglobalizowanego świata korzystają wszyscy, a tracimy zamykając się, natomiast relatywnie tracą ci, którzy trwają w izolacji. Tracą czas i nieurzeczywistnione możliwości, kapitał ludzki uwięziony w poprzedniej epoce, gdy sąsiedzi prą naprzód wyznaczając przyszłe trendy globalnej kultury.

Przy okazji przesileń społecznych, jak to wywołane wirusem, zapowiadane są rozmaite ®ewolucje. Niektórzy wieszczą koniec kapitalizmu, chcąc wprowadzenia powszechnego dochodu gwarantowanego. Inni przeciwnie, wyrażają pogląd, którego słuszność zaistniała sytuacja również udowodniła, aby w końcu odchudzono rządową biurokrację ze zbyt obciążających przepisów i procedur. W końcu, może gdzieś pośrodku znajdują się osoby, które widzą potrzebę wzmocnienia instytucji państwowych poprzez wzrost wydajności umożliwiony dzięki nowym technologiom. Te różne wymienione poglądy mogą być w pewnym momencie osiągalne. I też wszystkie wymienione pożądane elementy zaistniały w ograniczonym stopniu do tej pory w tym czy innym kraju, ale nigdy jednocześnie i od A do Z.

Jednak przyszłość zdaje się zawierać w sobie zalążki innego potencjału. O tym jak ona może wyglądać pisał trochę użytkownik pilaster w swoich tekstach o psychohistorii, które treścią dotyczą końca kapitalizmu jaki znamy (bo obecny kapitalizm niewątpliwe zmieni swoje oblicze, ale jeszcze nie upadnie, co pewne osoby może zmartwić). Na ogólnym poziomie próbują scharakteryzować kolejne stadium ekonomicznej organizacji. To jednak odległa przyszłość.

Bliżej, ponieważ w perspektywie pokolenia czy dwóch, nastąpi rewolucja przemysłowa, która przemodeluje sposób funkcjonowania społeczeństw wspierających się technologiami. Nadchodzi od dawien dawna zapowiadany sposób organizacji przemysłem 4.0 nazywany.
Czy istnieje obecnie przykład, który mógłby uchylić woal zakrywający przyszłość, aby przekonać się jak to wygląda w praktyce? Zdaje się, że już istnieją takie przykłady.
Jednym z nich są inicjatywy amerykańskiego miliardera Elona Muska, któremu udało się skonsolidować w swojej garści sektory ekonomiczne niezbyt sobie bliskie. Swój przemysł zaczął od budowy rakiet i samochodów elektrycznych, a rozwinął swoje pomysły o budowę paneli fotowoltaicznych i baterii, tuneli oraz urządzeń, które mają pomóc w połączeniu mózgu z maszynami. Kompletnie odmienne dziedziny, a dzięki rosnącej mocy obliczeniowej i automatyzacji programowania zwielokrotnił potencjał, którego urzeczywistnienie nie byłoby możliwe przy użyciu miliardów mózgów na całym świecie.

Choć jego inicjatywy są pozornie nie powiązane, to zachodzi pomiędzy nimi synergia, bo tylko kroki dzielą od powiązania ich ze sobą w różnych wariantach. Tak wygląda przemysł przyszłości.



Poniżej wywiad poruszający społeczne wyzwania nadchodzącej ewolucji.


Świat stanie się inny.


Cytat:Słuchając ciebie i czytając różne wywiady, mam wrażenie, że wielu ekspertów traktuje epidemię jak jakąś szansę. Powinniśmy za nią dziękować?

Dziękować na pewno nie. Trzeba jednak przyznać, że to nie jest już tylko ostrzeżenie, ale także bardzo duża szansa. Jeżeli ona nie zmusi nas do zmiany systemu, to przy następnym wirusie, który może być jeszcze gorszy (niezależnie od tego, czy będzie biologiczny, czy cyfrowy), zwyczajnie nie damy rady. W tej chwili powinniśmy zacząć sobie zadawać egzystencjalne pytania, których dawno sobie nie zadawaliśmy. Przede wszystkim - co chcemy zostawić po sobie? O tym jest moja tegoroczna książka zatytułowana "LEGACY, are you a good ancestor?" (ang. "Dziedzictwo - jakim jesteś przodkiem?").

Ma pokazać biznesowi, że można prowadzić firmy w taki sposób, by pozostawić po sobie świat dla następnych generacji. Związane z tym decyzje mogą być jednymi z najtrudniejszych w ich historii, ale będą miały wpływ na przyszłość nas wszystkich. Czy będą dobre, czy złe, to zależy już od świadomości ludzi, którzy będą je podejmować. Nasze życie nie może się kręcić tylko wokół "ja", "dla mnie", "teraz" i "carpe diem". Powinniśmy odsunąć od siebie takie myślenie, jeżeli chcemy, by następne pokolenia w ogóle mogły przetrwać. To jest ważniejsze niż cała ekonomia.

/NOIZZ
The Phillrond napisał(a):(...)W moim umyśle nadczłowiekiem jawi się ten, kogo nie gnębi strach przed  nieuniknionym i kto dąży do harmonijnego rozwoju ze świadomością stanu  rzeczy

“What warrior is it?”

“A lost soul who has finished his battles somewhere on this planet. A pitiful soul who could not find his way to the lofty realm where the Great Spirit awaits us all.”


.
Odpowiedz
#19
Mamy kubeł zimnej wody na głowę.  Nasza noblistka ujęła to tak:



Coś nas testuje. Nie wiem, czy to fatum, demon, Natura, Bóg, coś bezosobowego, przypadek? Testuje nas i to na bardzo wielu poziomach.



W sposób typowy dla siebie widzi to - Myślę, że to, co robimy zwierzętom, jest mroczną metaforą tego, co robimy światu w ogól.



Cóż można to tak ująć. Intuicyjnie postrzega to tak, nie idąc jak zwykle dalej. Wcześniej Wiktor Żwikiewicz napisał wydaną  w 1987 roku powieść - Delirium w Tharsys. Spustoszona Ziemia, a ostatni bastion ludzki broniący się resztkami żołnierzy  przed Czymś Co Nadchodzi  niezrozumiałym, nienamacalnym niszczącym wszystkich. To Ziemia likwiduje swoje wyrodne dzieci, które ją okaleczyły.



Młyny wszechświata mielą jak zawsze od wieków swoim rytmem. Nagle okazało się, że ludzkość nie jest wszechmocna, a człowiek łatwo staje się bezradny. Póki umierają gdzieś w Afryce na ebola, to jest to tam gdzieś. Kiedy ludzie pozbawieni respiratorów umierają wśród nas rozglądając się smutnym wzrokiem,   nagle doznajemy społecznego poczucia śmierci  namacalnie w Krainach Dobrobytu. Stąd te odwołania egzystencjalne. Dobrobyt usypia, przytępia zmysły i intuicję, skoro wczoraj świeciło Słońce i tydzień temu i miesiąc wcześniej, to upewnia tylko, że ładna pogoda będzie zawsze. U podstaw tej naiwności leży zaufanie kłamstwu będącym odrealnieniem rzeczywistości. Otacza to nas w każdej możliwej dziedzinie. Z tego oszukiwania siebie wypływają pozostałe wskazywane tu i tam przyczyny.

Przed laty byłem na pewnym spotkaniu dość zachowawczego grona. Znalazło się tam kilku członków bardzo zacnej organizacji, ludzi wówczas  młodych  działających bardzo prężnie. Międzynarodowa centrala zażądała sprawozdania rocznego, a tu nikt się pisaniną nie zajmował. Prezes organizacji wówczas radny miejski rozmawiał o trym z członkiem - studentem. Ów student zaofiarował się, że napisze fikcyjne sprawozdania ze spotkań i coś się z nich "sklepie". Przysłuchiwał się temu pewien doktor praw, który najpierw zrobił zniesmaczona minę i po chwili wycedził przez zęby klasycznym belferski tonem: Studentom pierwszego roku prawa wydaje się, jak tworzą fikcje prawną, to tworzą rzeczywistość. Chwila konsternacji, student spłonął rumieńcem, radnego zatkało.

Minęły lata. Doktor praw został sędzia TK, znanym z bardzo orginalnego sposobu myślenia (próbka powyżej), radny senatorem, student doktorem prawa ekonomicznego z wykładami na uniwersytecie oraz  własną kancelarią adwokacką. Podzieliła ich polityka, zawsze jednak obserwując ich z daleka widzę trzymanie się prawdy i nie stawianie jej ponad "stołek".  Z prawdy wynika uczciwość, dalej harmonia.


Zakotem napisał


Cytat:
Cytat: napisał(a):Permisywna, czyli aprobująca każdą głupotę i dewiacje, zwłaszcza w określonym kierunku. Równość między  ludźmi np z zaburzeniami psychicznymi  na tle osobowościowym lub seksualnym (LGTB plus kilka dziwacznych kolejnych literek), a ludźmi zdrowymi istnieje jak najbardziej na bazie prawa. Natomiast równość zachowań i jest tylko współczesnym dziwactwem pozbawionym sensu. Zwykłą permisywną destrukcją.
Co to jest, na Boga, "równość zachowań"? Wy naprawdę potraficie walczyć tylko z ideami, które sami sobie wymyślicie? A równość między osobami z zaburzeniami a zdrowymi oczywiście nie istnieje. Osoby z zaburzeniami często są ubezwłasnowalniane. Osoby chore zakaźnie są izolowane. Dlatego właśnie od dawna najlepszym sposobem na dyskryminację jakiejś grupy jest przedstawianie jej jako grupy ludzi zaburzonych i niezdrowych, żeby można było z czystym sumieniem traktować je nierówno. A już najlepiej dla dyktatorków przedstawiać "zaburzenia" mniejszości jako zaraźliwe.

Tekst odpowiedzi jest typowo marksistowskim w stylu swojej retoryki. Mamy dyskryminacje, nierówność, dyktatorków etcet. Takie chochoły do zwalczania, a lud ma mruczeć z uznaniem nad mentalną dobrocią społeczną. To nie jest prawdziwe pole problemu, lecz jedynie zamulenie problemu.
Mężczyzna złączy się z kobietą i stają się komplementarni. Tworzą rodzinę uzupełniając się cechami. Niestety ludzie z pod znaku LGTB nie są  i nie będą komplementarni, bo być z oczywistych powodów nie mogą. Coś takiego jak orientacja nie jest płcią i  nie jest z niczym komplementarna.
Co najwyżej wbrew logice usiłuje się na wszelkie sposoby wmówić, że to normalne. Co z tego wynika? Jeśli takie zachowanie w sferze społecznej traktuje się na równi  normalnymi, to dobre normalne zachowania się deprecjonują, słabną niszcząc społeczeństwo. Pojawia się nie tylko więcej literek coś tam oznaczających za LGTB, ale i ludzi z zaburzeniami. Rośnie ilość osób z zaburzenia płciowymi, to już nie jest jak kiedyś 1-2%, teraz więcej. Tak, jest to zaraźliwe nie  w sensie biologicznym, lecz zachowań i przykładów, choć nie można wykluczyć innych czynników.

Oszukiwanie leży tu z spychaniu i rozpatrywaniu całości problemu na płaszczyźnie ideologicznej. A jak najbardziej sporo ludzi dla świętego spokoju chce to kupić, może czują się lepsi, kto wie.

Cytat:
Cytat: napisał(a):Można PIsów lubić lub nie lubić. Kompletna miałkość i niezdolność naszej opozycji jest poniekąd wynikiem tego pseudointelektualizmu elit europejskich, na których się wzoruje.
Można Pisów nie lubić, byleby przy tym przyznać, że dobrze jest, jak rządzą. To i Gomułki wolno było nie lubić (co, przyznać należy, było pewną zaletą Gomułki w porównaniu ze Stalinem).

Fajne, a gdzie odniesienie do głównego problemu - pseudointelektualizmu elit europejskich, na których się wzoruje. Kwestia prawdziwości elit jest istotna dla Polski, reszta to ciekawostka historyczna. Gdzie dążenie do rzeczowego omówienia problemu?.
Cytat:
Cytat: napisał(a):Powiedzmy wprost. Wspierano i wspiera się (przynajmniej do "wczoraj") wszelkie ruchy feministyczne z lubością niszczące hierarchie i autorytety. Teraz trzeba zapłacić za odejście od twardej rzeczywistości. Bardzo pomagają w tym powrocie imigranci z  Afryki i Azji. Okazuje się, że zachowują swoją mentalność, ponieważ  nic sensownego w sferze duchowej nie ma się im do zaofiarowania.
Natomiast przed powstaniem wszelkich ruchów feministycznych, z lubością niszczących hierarchie i autorytety, Afrykanie i Azjaci, na przykład tacy z Judei, nie zachowywali swojej mentalności.

Jeżeli Afrykanie i Azjaci, na przykład tacy z Judei zachowywali się podobnie, tak samo przed powstaniem wszelkich ruchów feministycznych, z lubością niszczących hierarchie i autorytety, to jak ma się to do współczesnego wpływu wyżej wymienionych na naszą rzeczywistość?
Tacy z Judei mieli, mają  wpływ - patrz historia. Obecni imigranci także mają i to bardzo określony, co widać na załączonym obrazku. Nie zauważyłem, aby Zakotem krytykował specjalnie PiSa za nie wpuszczanie tego rodzaju imigracji do Polski. (jeśli nie zauważyłem, jak najbardziej sprostować)

Powyższe przykłady są typowe dla współczesnych dyskusji, zręczne omijanie meritum z położeniem akcentu na odwracanie od niego uwagi. Skoro spotyka się to z uznaniem, znaczy ludzie chcą to chłonąć podoba się się to. Pozwala odsunąć od siebie problem przy pomocy zgrabnej retoryki i dawania tego czego się oczekuje. W ten sposób  wszyscy chętni mamią się na własne życzenie - kupując fikcje.
Teksty Zakotem są tu jedynie przykładem większej całości. Nie sprowadzam tu niczego do jakiś personalnych przepychanek, nic osobistego.
Odpowiedz
#20
Czy ktoś rozumie to coś? Bo jest strasznie bełkotliwe i trudno wyłowić z tego myśl główną. Ja tu widzę dwie możliwości: że albo Gladiatorowi mózg zrogowaciał pod wpływem środowiska, w jakim się obraca na co dzień - czyli że jest zaburzony - albo Gladiator obawia się, że jak wyłoży rzecz klarownie, to mu LGBT zrobi jesień średniowiecza - czyli że jest tchórzem śmierdzącym. W obu przypadkach powinien albo coś ze sobą zrobić, albo się zatkać - dla dobra idei, których chce być ambasadorem. Nie sprowadzam tu niczego do jakichś personalnych przepychanek; nic osobistego. Bo uważam, że idee, które Gladiator kompromituje swoim zachowaniem, nie muszą być bezwartościowe, nawet jako propozycje tylko do dyskusji, a nie od razu do wdrożenia. Dyskusja jest dobra. Ale Gladiator musi umieć wyartykułować swoje myśli po ludzku. Albo przysłać kogoś innego, z kim będzie się dało porozmawiać jak z człowiekiem.
In my spirit lies my faith
Stronger than love and with me it will be
For always
- Mike Wyzgowski & Sagisu Shiro
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości